Witam.
Mam 16 lat. Od wrzesnia (a jest styczen) borykam sie z dokuczliwa depresja szkolna. Juz mowie o co chodzi. Dokladnie to we wrzesniu zaczelam uczeszczac do liceum prywatnego po tygodniu bylam w rozsypce. Nie radze sobie z otoczeniem, przeszkadza mi ryk na korytarzach duzy tlok i ponad 400 twarzy ktorych w zyciu nie widzialam. Po tygodniu przenioslam sie do zwyklej szkoly. Znow moje problemy narastaly. Ciagle placze, mam nerwicowe zahowanie, na przerwach siedze i rycze. Nie akceptuje szkoly. Przez 9 lat chodzilam do szkoly muzycznej. Nawet z kolezankami z podstawowki. Bardzo lubilam ta szkole ale ze wzgledu cwiczen na fortepianie zdecydwalam wspolnie z rodzicami ze przeniose sie do pierwszej liceum gdzie indziej. Bylam u psychologa ( terapia trwala okolo 2 miesiace) nic nie dala. Mam leki ktore przepisal mi psychiatra ( dalej uczeszczam) nie wiem co ze soba robic. Mam mysli samobojcze, kazdy dzien w tej glupiej szkole jest dla mnie katorgą , dniem placzu i checia znikniecia na zawsze ! Chcialam miec lekcje indywidualne, ale rodzice mowia ze jestem normalnym dzieckiem i mam sie wziasc w garsc.. co mam robic ? POMOCY