Skocz do zawartości
Nerwica.com

revel

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia revel

  1. Witam. Jestem nerwicowcem ze skłonnością do depresji. Miałem już wcześniej dwa dość długie epizody "zapaści", objawy miałem różne, typowo nerwicowe., jakoś z nich wyszedłem, powoli. Oczywiście wówczas objawy nerwicowe traktowałem jak objawy ciężkich chorób. To kiedyś... Obecnie mam chyba nawrót nerwicy wegetatywnej/depresji. Jakieś 2 miesiące temu miałem problem z zapaleniem dziąseł, które postanowiłem płukać płynem do ust, co ostatecznie chyba pomogło. Pojawiła się jednak suchość w ustach po płynach (zawsze jakoś źle na nie reagowałem). Ponieważ był to nerwowy okres suchość w ustach mogła się nałożyć ze zmniejszeniem wydzielania śliny z trwałego stresu. Ponieważ suchość w ustach trwała postanowiłem zacząć robić badania. Pierwsze badanie - morfologia ogólna i glukoza. Glukoza na czczo nieznacznie przekroczona. Lekarka kazała powtórzyć badania. Ja już jednak byłem w głębokim stresie, nerwica chyba wróciła, już wyłączyłem się z normalnego codziennego funkcjonowania. Jednego dnia suchość w ustach byłą taka, że nic nie pomagało, a ja zalewałem się momentalnie potami myśląc o tym. Zrobiłem kolejne badania moczu, powtórzyłem krew z rozmazem, glukozę, TSH fT3, ft4. W moczu wyszły ciała ketonowe ++, śluz, pojedyncze bakterie, poza tym mocz - b. dobrze. Krew - wszystko w normie. Tarczyca - ok. Glukoza na czczo dokładnie w punkt - górna granica. Z suchymi ustami poszedłem do lekarki, opowiedziałem jej o wszystkim. Bardzo miła lekarka kazała mi się niczym nie przejmować, bo badania są ok, a taką suchość w ustach to ma u niej wielu nerwicowych pacjentów, nawet usta mają popękane. Glukozą kazała się nie przejmować, ciała ketonowe na czczo jej zdaniem też się u jej pacjentów pojawiają, nic nadzwyczajnego. Przypisała mi leki na nadciśnienie, które chciałem kontrolować, poprosiłem o coś na "uspokojenie" i dostałem też klonazepam, który już kiedyś brałem, ale nie był zbyt skuteczny. Uspokojony słowami lekarki wróciłem do domu. Nic jeszcze nie przyjmując po około 30 minutach od wyjścia od lekarza w moich ustach ślina zaczęła płynąć zawodowo, z każdej strony! Wychwalałem lekarkę pod niebiosa! Po ogromnej suchości nagle ślina działa jak należy! Jednak jakieś napięcie dalej we mnie siedziało, więc powoli znów zacząłem się spinać, a ślina znów wysychała. Znów się wyłączyłem, znów nie miałem apetytu, mało śliny. Zrobiłem ponownie badania na kreatyninę, mocznik i glukozę we krwi. Wszystko w normie. Przeszły święta, a ja jak zombie, śpię słabo, jem słabo, funkcjonuję słabo, zwracam uwagę na każdy ból, drganie, pieczenie, jak to w nerwicy. Dobijam swoim stanem rodzinę, co mnie jeszcze bardziej dołuje. Kilka dni temu porozmawiałem bardziej szczerze o sobie z moją żoną i coś we mnie puściło. Trochę zaczęła pojawiać się większa ilość śliny, a ja poczułem głód! Poszedłem do lodówki i już na widok jedzenia ślina w moich ustach pojawiła się w dużej ilości! Niesamowita ulga psychiczna! Od razu było mi lepiej! Jedzenie, oglądanie TV - zaczęło mi sprawiać przyjemność, bałem się pójść spać, bo wiedziałem z doświadczenia, że rano moje samopoczucie będzie dużo słabsze. Jeszcze przed zaśnięciem ze śliną było całkiem nieźle. Psychicznie nastepnego dnia rano faktycznie było gorzej, lęki wróciły, ale ze śliną było nieco lepiej, nie tak dobrze jak dzień wcześniej, ale nie tak źle jak zwykle, coś tam płynęło w ustach. Tego dnia miałem wizytę u lekarza, więc im było jej bliżej, tym ze śliną gorzej. I tak do wizyty. Lekarz nic ciekawego nie stwierdził, skierował do poradni psychologicznej. Moje samopoczucie znów w odwrocie, a ślina razem z nim. I tak do dziś. Czasem wieczorem, gdy bardziej się rozluźnię, albo już leżę przed spaniem - mam wrażenie, że ze śliną trochę lepiej. Teraz mam pytanie do Was - czy to są objawy nerwicy/depresji? Układ wegetatywny kontroluje ślinę, a suchość w ustach jest jednym z częstych objawów nerwicy/depresji, jak gdzieś wyczytałem. Jednak niewielu tutaj opisało podobne doświadczenia, stąd moja, może nieco dziwna, prośba o ocenę mojej sytuacji - czy z faktu, że ślina pojawia się u mnie w chwilach rozluźnienia (zwłaszcza takich "terapeutycznych" przełomów) wynika psychologiczne podłoże jej niedostatku? Macie podobne doświadczenia lub wiedzę o takich przypadkach? Jak to oceniacie?
×