Skocz do zawartości
Nerwica.com

bialyplomien

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bialyplomien

  1. Tak, za co Ci jestem niezmiernie wdzięczny. Masz na koncie dobry uczynek bo uratowałaś jedną duszę. Chciałe podkreślić to pozytywne doświadczenie, by dotarło do jak największej ilości potrzebujących.
  2. Witam. 2 lata temu uległem wypadkowi, ocierając się o śmierć. Pół roku po tym wydarzeniu dopadło mnie PTSD - intruzje, natręctwa, lęki i depresja. Próbowałem pomóc sobie konwencjonalnymi metodami (terapia B-P), szukając wsparcia u psychologów - to tylko pogarszało sprawę. W końcu, przypadkiem natrafiłem na informację nt. ćwiczeń fizycznych, uwalniających napięcie i traumę z ciała. Postanowiłem spróbować. Efekty były znakomite. Już po dwóch sesjach poczułem się znacznie lepiej. Każda kolejna przynosiła ulgę. Co więcej - metodę tę, w przeciwieństwie do sesji z psychologiem, można stosować samemu, w dowolnym momencie. Tutaj nie będę się rozpisywał, gdyż z tematem można się dogłębnie zapoznać na stronie: TRE POLSKA Wszystkim cierpiącym z powodu PTSD gorąco polecam tę metodę. Choć trudno w to uwierzyć - czyni cuda. Nie traćcie nadziei!
  3. Jestem po dwóch sesjach. Efekty są bardzo obiecujące (u mnie trauma jednorazowa, szokowa, powypadkowa - terapia B-P nic nie dała). Bardzo polecam i bardzo dziękuję temu, który założył ten temat - nie wiem ile bym się jeszcze z tym bujał...
  4. Nie znam szczegółów Waszej historii, ale wydaje mi się, że to nie jest PTSD a szantaż emocjonalny z jej strony. Jeśli nie macie dzieci, zerwij z nią kontakt - wyjdzie to na dobre Wam obojgu (tylko ona o tym jeszcze nie wie).
  5. Witam, ok. półtora roku temu miałem wypadek w górach. Poślizgnąłem się na stromym zboczu, zjechałem kilka metrów i zatrzymałem tuż nad przepaścią. Fizycznie nic wielkiego mi się nie stało (rana łydki i w efekcie końcowym blizna) jednak po kilku miesiącach wspomnienia tego wydarzenia eksplodowały w mojej głowie i nie dają mi spokoju (intruzje, ruminacje, natręctwa, na szczęście brak flashbacków i koszmarów sennych). Próbowałem pomóc sobie we własnym zakresie (pisanie ekspresywne, praca oddechem). Poszedłem też na kilka spotkań do losowego psychologa z ogłoszenia, jednak nic to nie dało (mam wrażenie, że to wyraźnie nie była jego specjalizacja). Próbowałem też dostać się do programu TRAKT - jednak ze względu, że nie jest to wypadek samochodowy, nie zostałem przyjęty. Czy ktoś mógłby mi doradzić, w które drzwi zapukać? Oczywiście ideałem byłoby jakieś rozwiązanie darmowe (NFZ, projekt unijny) ale też byłbym gotów zapłacić - byle profesjonaliście, który będzie chciał i mógł mi pomóc. Z góry dziękuję za rady.
  6. Witam, ok. półtora roku temu miałem wypadek w górach. Poślizgnąłem się na stromym zboczu, zjechałem kilka metrów i zatrzymałem tuż nad przepaścią. Fizycznie nic wielkiego mi się nie stało (rana łydki i w efekcie końcowym blizna) jednak po kilku miesiącach wspomnienia tego wydarzenia eksplodowały w mojej głowie i nie dają mi spokoju (intruzje, ruminacje, natręctwa, na szczęście brak flashbacków i koszmarów sennych). Próbowałem pomóc sobie we własnym zakresie (pisanie ekspresywne, praca oddechem). Poszedłem też na kilka spotkań do losowego psychologa z ogłoszenia, jednak nic to nie dało (mam wrażenie, że to wyraźnie nie była jego specjalizacja). Próbowałem też dostać się do programu TRAKT - jednak ze względu, że nie jest to wypadek samochodowy, nie zostałem przyjęty. Czy ktoś mógłby mi doradzić, w które drzwi zapukać? Oczywiście ideałem byłoby jakieś rozwiązanie darmowe (NFZ, projekt unijny) ale też byłbym gotów zapłacić - byle profesjonaliście, który będzie chciał i mógł mi pomóc. Z góry dziękuję za rady.
×