-
Postów
2 356 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nvm
-
Boję się zarejestrować... 1) Boję się (ponownego) kontaktu z psychiatrą 2) Boję się presji psychicznej 3) Boję się bycia ograniczonym przez sztywno wyznaczone terminy 4) Boję się nie wywiązać się ze zobowiązania, jakim jest stawianie się na terapię 5) Boję się niewłaściwego wpływu ze strony terapii (z kim przestajesz takim się stajesz, a kropla drąży skałę) 6) Bojsię się zrezygnować po zapisaniu się; bo boję się reakcji oraz reakcji przy późniejszym ponownym zapisaniu się... 7) Boję się tego, że po zapisaniu się zmienię zdanie i będę chciał zrezygnować, ale będę się bał zrezygnować...
-
Nie chcę się zmuszać, takie pisanie na siłę mnie nie bawi...
-
arahja7, a czym według Ciebie się różni intuicja od naturalnych odczuć? Ja nie mam żadnych "cichych szeptów z tyłu głowy" i nie wiem czy się powinienem z tego cieszyć czy się tym martwić ;( Nie dostrzegam żadnych zaburzeń w swojej naturalności. Kompulsje nie są dla mnie naturalne. Natomiast często trudno mi rozpoznać, co tak właściwie jest dla mnie naturalne...
-
Boję się, że terapia może na mnie wywierać niewłaściwy wpływ...
-
Jak w temacie: czym tak właściwie jest według was rozum? Dla mnie to jakieś abstrakcyjne pojęcie, które nie bardzo wiem jak zastosować. Być może osoby z Zespołem Aspergera posiadają rozum, ale zwykli ludzie?
-
Kto z was również ciągle ma wątpliwości czy właściwie w danej chwili spędza czas, czy tez może mógłby zmienić to, co akurat robi i spędzić go lepiej (właściwiej, efektywniej, bardziej produktywnie, itp.)? Innymi słowy: kogo z was również męczą obawy, że "marnujecie" czas? A jeśli rzeczywiście uważacie, że marnujecie czas, to czemu nie zmienicie tego, co robicie? W szczególności nęka mnie pokusa, żeby nad pewnymi sprawami poruminować.
-
Czym waszym zdaniem najlepiej jest się kierować? Wiadomo, że kierować się możemy tylko czymś czego w jakiś sposób doświadczamy. Czyli czymś co się w nas pojawia (niezależnie od tego, czy pochodzi z wewnątrz nas czy też z jakiegoś innego źródła - ale w nas się pojawia doświadczenie tego). Którą częścią nas jest waszym zdaniem najlepiej się kierować? Natarczywymi emocjami? Rozumem? Co to w ogóle jest rozum? Sercem? Intuicją? Czyli czym tak własciwie? Tym co jest dla nas najbardziej naturalne (ego-syntoniczne, w przeciwieństwie do bombardujących nas ego-dystonicznych rzeczy)? Skąd wiecie, że postępujęcie w tej chwili dobrze? Że nie lepiej byłoby zmienić kurs? Że może nie lepiej byłoby się na przykład dać porwać natarczywym emocjom, które każą nad czymś poruminować?
-
Co to znaczy "odważny"? Aaa...nawet kojarzę gościa. Robiłem w sumie podobnie jak on mówi (właśnie z dziewczynami na przykład). To taki zdrowy rozsądek w sumie, żadna wielka filozofia. Ja mam raczej inny problem: niezdecydowanie - nie wiem czego chcę, nie wiem jaka decyzja jest dobra.
-
I co ja będę na nim pisał? Może potrzebuję kogoś, kto będzie mi zadawał właściwe pytania...
-
Gdy wyobrażasz sobie coś, przecierasz ścieżki w mózgu i później łatwiej jest Ci pewne rzeczy zrealizować...albo widzisz, że jednak nie chcesz... Ja na przykład byłem w traumatycznym związku. Nie wyobrażałem sobie jednak jego końca. W pewnym momencie jednak wykonałem takie ćwiczenie myslowe i sobie dalsze życie po zakończeniu związku wyobraziłem. Dzięki temu nie żyłem już w tak silnym lęku przed jej utratą.
-
Wkurzają mnie ludzie, którzy się na mnie niesprawiedliwie (moim zdaniem) wkurzają.
-
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA
nvm odpowiedział(a) na Prometeus temat w Kroki do wolności
Ja praktykuję anty-medytację: tzn. nie-reagowanie na rwący nurt swoich myśli i emocji. -
Najpierw musiałbym po raz kolejny pójść do psychiatry (tym razem NFZ-owego) po skierowanie na terapię. Źle wspominam ostatni kontakt z psychiatrą, wywierał na mnie presję, agresywnie mi narzucając swój punkt widzenia...był zarozumiały i arogancki...dla mnie zarejestrowanie się do psychiatry już budzi u mnie poczucie presji...bycia obiektem agresji...
-
Na razie najlepsze co znalazłem na ten temat to: 1) TRE ( wiczenia-tre-trauma-releasing-exercises-t62990.html ; dzięki, anemon!) 2) nie-negocjowac-z-terrorystami-t63088.html - czyli defuzja poznawacza: Gdy nie reaguję na natarczywe strumień agresywnej energii ( emocjonalne-porwanie-na-zawo-anie-t63180.html ), dochodzi do odklejania między mną i tym strumieniem, co tworzy przestrzeń na wypłynięcie zalegających emocji.
-
Niezbyt. Odruchowo się powstrzymuję. Przez co zatruwam swoje ciało i umysł.
-
Póki co, żadna dziewczyna mi się nie oświadczyła, więc trudno mówić abym cokolwiek bojkotował...
-
Ręka do góry - kto z was nieustannie staje przed wyborem czy dać się porwać emocjom, czy też pozostac wobec nich niewzruszonym? Ujmę to inaczej...jest we mnie taka...natarczywa energia...niczym rwąca rzeka. I mam w każdej chwili możliwość, by do tej rzeki wskoczyć i jej pofolgować. Różnie to się może objawiać. Gdy byłem mały, objawiało się to tikami nerwowymi. Objawiać się to może agresywną ruminacją. Objawiać się to może dynamicznym działaniem. Ale nie muszę do tej rzeki wskakiwać. Czy wiecie o czym mowa?
-
Nie chcę być pod presją. Źle się czuję, gdy ludzie wywierają na mnie jakąś presję. Dla mnie psychoterapia jest/była/byłaby własnie taką presją...
-
Ludzie mnie stresują. Jeśli to nie jest fobia społeczna, to co?
-
Ja tam mam wybór, czy poddać się paraliżowi, czy też z niego wyjść...
-
Ludzie się na mnie wkurzają bez zrozumiałego dla mnie powodu
-
Czy waszym zdaniem to są objawy CHAD: [videoyoutube=poSypso1S-c][/videoyoutube] ?
-
Jeśli w hipomaniakalnym okresie zadzwonię i radośnie zawołam: "Dzień dobry! Chciałbym się zapisać do psychiatry!" to chyba pomyślą, że jaja sobie robię