Ja mam za sobą 14 lat "prób i efektu brak"... i powiem Ci, że jeśli jesteś w stanie wytrzymać bez leków, to trzymam za Ciebie kciuki, bo ja się ostatnio obudziłam właśnie z taką myślą "po co to wszystko przez tyle lat faszerowania chemią, tyle skutków ubocznych, tyle prób, a tak naprawdę jedyne czego mi trzeba do jasnej cho$#%y to terapia i święty spokój, cisza, stabilizacja, normalne środowisko z zasadami"..... Ale wszyscy mądrzy lekarze napychali MNIE lekami, właśnie MNIE, zamiast leczyć chore środowisko w którym przyszło mi wzrastać...to smutne właśnie, że tylko NAM się mówi "zmień się", to NAS się leczy jako jedynych winowajców zaistniałej sytuacji bez zastanowienia czy to przypadkiem ktoś, coś, miejsce, ludzie etc. nam nie szkodzą i czy nie wystarczy czegoś wyeliminować, zmienić a nie od razu pakować w kogoś tony prochów i oczekiwać cudu!
Ja wręcz wiem ze u mnie wiele problemow ma podloze środowiskowe tylko co z tego jak ja nic nie mogę...