Witam, jestem Mariusz, mam 25 lat, zycie ktore lubie, przynajmniej tak mi sie wydaje i problem ktory nie chce zniknac, otoz mam problem z nawiazywaniem nowych znajomosci, nie wiem skad to sie bierze, raz jest ok a nastepnym razem nie potrafie wydusic z siebie slowa, mam czasami taka paranoje bedac na miescie lub w galerri handlowej (ogolnie z wieksza iloscia ludzi wokol) ze kazdy sie na nie patrzy, uciekam wtedy wzrokiem tylko zeby nie miec z nimi kontaktu, choc problem tak naprawde jest tylko okropnym urojeniem, powyzszym sytuacja towarzyszy niesamowity stres i zaczerwienienie twarzy co poteguje negatywne emocje przez to ze w mojej glowie kraza mysli, Boze przeciez ''Oni'' to widza , dlugo by tu mowic, najgorsze jest to ze od kilku lat nie potrafie znalezc dziewczyny, choc kiedys to bylo najmniejszym zmartwieniem,mam juz tego dosc, biore sie za siebie!!! szukam kontaktu z osobami z podobnym problemem choc nie tylko, po prostu szukam kontaktu, rozmowy, zrozumienia, wydaje mi sie ze moglbym poznac osobiscie osobe z problemami i wspolnie naprawiac wlasne niedoskonalosci, bez zadnych presji ze ktos sie ma nasmiewac, bez sztucznego zainteresowania... prosze piszcie, chetnie odpowiem na wasze posty;D Mam wielka prosbe, osoby z moim problemem, postarajcie sie napisac jak to wyglada u was, i czy sami potraficie podjac z tym walke, jak wam to sie udaje?? To moj pierwszy post wiec przepraszam za zredagowanie, jesli cos jest nie jasne piszcie.. Bym zapomnial, z nikim jeszcze nie gadalem o swoich problemach choc doskonale sam je widze staraam sie nie dac odczuc tego swoim bliskim, znajomym, rodzinie bo zwyczajnie boje sie ich reakci, odrzucenia, choc tak naprawde mam wspanialych ludzi wokol mnie ale chyba wole zyc w klamstwie bo bolu po stracie lub wykluczenie z pewnych kregow lub czynnosci raczej bym nie zniosl. Co sadzicie na ten temat?? powinienem z kims porozmawiac??