Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hanashiro

Użytkownik
  • Postów

    95
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Hanashiro

  1. Mam umówioną wizytę u lekarza, który zajmuje się ADHD i pewnie dostanę ten lek. Mam jednak wątpliwości. Czy ktoś z leczących się nim miał przed braniem go poczucie derealizacji albo pojawiło się tak owe podczas kuracji? Ma ktoś porównanie działania Wellbutrinu do działania metylofenidatu? Chodzi mi głównie o wpływ na noradrenalinę.

  2. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale wszystko i nic jest trucizną w odpowiedniej dawce, i czasie. Ja nie jestem palaczem, ale jak mnie z rok temu naszła ochota, żeby sobie dymek popuszczać i posmakować, to kupiłem epapierosa z apteki. Porównaj sobie straty płynące z e- i ze zwykłego papierosa. Minusu epapierosa, o których ja słyszałem to kwestia glicerolu i pręcików w grzałce, które jeśli są kiepskiej jakości, to mogą się odzywać i dostawać do dymu.

    A tak poza tym. Często zwracasz uwagę, czy coś jest szkodliwe, czy nie? Pytam bo sam tak mam, kiedy nadchodzi mnie chęć na energetyka. Najlepiej się tym nie przejmować.

  3. Raito, przeczytałem Twoją wypowiedź.

    Wnioskuje, że czujesz się samotny i to wpływa na Twoją niską samoocenę. Nie napisałeś jednak nic o tym, jak się czułeś na początku studiów. Czy wtedy już były jakieś oznaki zaburzeń, czy to pojawiło się dopiero na piątym roku studiów? Podziwiam, że dałeś radę zdawać semestry z takimi wynikami, bo ja np. idę po linii najmniejszego oporu i zwykle są 4, a z trudniejszych przedmiotów 3.

    Może konsultacja z psychoterapeutą była by dobrym rozwiązaniem, o ile takowej nie miałeś.

  4. Witam wszystkich, opowiem tu moją historię związaną z edukacją, cud miód. Aktualnie mam 23 lata, bezrobotny, bez prawa jazdy bo straciłem, czasem psychotropy doprowadzają do dziwnych sytuacji.. Generalnie nie mam nic i pozatym jestem sam jak palec, moja rodzina nie wie o mnie nic a wręcz wykańcza psychicznie tylko nie wiem czy świadomie czy nie świadomie. Gdybym wiedział na pewno mógłbym przynajmniej z czystym sercem paru osobą przyj%^ać w twarz.

    W podstawówce kilka razy miałem wystawiane opinie, standard każdy taką opinie ma wypisaną przez nauczyciela. W opinii przeważał motyw "bujania w obłokach" jak to durnie nazwała pani nauczycielka, co ja na to poradzę że zawsze myślami byłem gdzie indziej niż na nudnej lekcji gdzie tylko jedna odpowiedź była prawdziwa a cała reszta możliwości to bzdura. Paranoja. W drugiej czy tam trzeciej klasie podstawówki zaliczyłem przeprowadzkę do innego miasta. Totalna porażka moich rodziców. W tamtej szkole oczywiscie pod wpływem nieprzerwanie ciągnącej sie dwa lata kłótni bo tyle tam mieszkaliśmy zacząłem gnić od środka, przepadać, umierać, wycofywać sie, żadne słowo tego nie oddaje jak bardzo sie stoczyłem. Oczywiscie nikt mnie tam nie polubił, byłem mega naiwny zawsze, nic sie do dziś nie zmieniło, bo jak inni słyszą bzdrue to trzeźwo wyłapują że to wkęt, ale nie ja, miałem zbyt bójną wyobraźnie żeby nie uwieżyć że czegokolwiek nie da sie zrobić. W ciągu podstawówki wróciłem do tej pierwszej szkoły podstawowej, byłem juz wtedy w ciężkiej depresji ale jako że rodzice mnie nie zauważali a gdy pomagali to jeszcze pogarszali to było coraz gorzej, nie miałem kolegów, o dziewczynie nawet nie wspomne haha. Technikum, ten sam syf, byłem nikim. Pod koniec technikum zdecydowałem że ide do psychologa, od 18 moge robić co chce ze swoim życiem i nie musze wlec za sobą rodziców żeby cokolwiek podpisywali a czasem to u psychologa potrzebne jak sie nie ma 18nastu, pierwszy psycholog to jakaś totalna porażka, potem był następny do którego co jakiś czas jeżdze do dziś, zacząłem brać Cital 20mg, który po miesiącu przewrócił całe moje życie do góry nogami. Pomiedzy technikum a citalem są dwa lata ciemności o których nawet teraz zapomniałem wspomnieć, to było jądro ciemności, nie pamietam z tamtego okresu nic poza nocnym paleniem blantów do nieprzytomności bo czesto mi sie do zdażało, oprócz tego pierwsza dziewczyna która jest więcej niż pewne że mnie zdradzała z kolegami. Dziura w mózgu, tyle mi zostało z tamtego okresu, były też i studia, na które jadąc płakałem. I to tak konkretnie. Czasami w czasie zajęc musiałem wyjsćdo kibla zwymiotować i płakać. Samotność. Po pierwszych studiach i rzuceniu tej szmaty zaczeły sie psychotropy i terapia. Na koniec gdy juz myślalem że jest lepiej i pod wpływem rodziców poszłem na drugie studia. Wszystko h strzelił. Mam 23 lata, bez szkoły wyższej a nie młodnieje, bez prawa jazdy bo straciłem z głupoty i przez samotność bo jak bardzo trzeba być samotnym żeby zaryzykować prawo jazdy by tylko kogoś lepiej poznać, nie mam pracy a już czeka na mnie dług 8tyś zł jaki jestem winien sądowi. Zanim będe mieć więcej pieniędzy niż potrzebuje na jakieś totalne minimum do przeżycia będe już zwyczajnie za stary żeby studiować. Macie tu przykład jak nie przeżyć młodości. Poza tym dodam że już któryś raz z rzędu ktoś mi mówi włącznie z psychologami policyjnymi że jestem egoistą oraz nie uznaję hierarchii w grupie. To wszystko brzmi smutnie ale paradoksalnie im bardziej sie staczam tym lepiej mi idzie z wychodzeniem z depresji, interpretuje to jako kosmiczny "kac" po ciężkiej depresji, jestem teraz pewny siebie, z potulnego stałem się czarną owcą rodziny, a dziewczyn przez ostatni rok było lekko 8. Jeszcze tylko tutaj nikt mnie nie skrytykował i nie zrównał z ziemią, zapraszam do debaty, o ile mod nie usunie posta. Wypowiedziałem się o szkole i studiach jak by nie było.

     

     

    A jak wygląda sytuacja z poznawaniem nowych dziewczyn? Mówisz im wprost, że masz te różne problemy m.in. ze studiami, rodzicami, zaburzenia, czy ukrywasz lub czekasz aż zdobedziesz jej zaufanie. Pytam, bo mam dylematy w tej kwestii, a nie chciałbym zrobić z siebie dziwaka czy zranić drugą osobę.

    Dzięki za odpowiedź!

  5. Ja bym pewnie też nieco przytył, ale jakoś dieta zaczęta jeszcze przed zaburzeniami zakorzeniła się w umyśle i trzymam wagę od 2 lat. Trzymam jedzenie w ryzach (podobno z braku poczucia kontroli innych spraw, kontroluję jedzenie) i mimo, że zwłaszcza tak jeszcze 3 miesiące temu, zdarzały mi się napady obżarstwa (2 x moje dzienne zapotrzebowanie kalorii, przypomina bulimie, tyle że ja nie wymiotuję), to kaloryfer jest przy napince :great:

    Powiem szczerze, że ciężko było by mi znieść posiadanie oponki na brzuchu i dodatkowo mam jakieś skrzywienie, że strasznie zwracam uwagę na tuszę innych, ale nie oceniam na tej podstawię.

  6. Ja znam to dość dobrze. Na 3 semestrze studiów też tak odkładałem naukę, a jak nie odkładałem, to np. nie miałem siły chodzić na zajęcia i siadając dzień przed kolokwium, ponosiłem porażki. Wtedy stwierdziłem, że mam problemy z pamięcią, koncentracją i uznałem, że w takim stanie nauka to pozory. Do tego dochodziły lęki i stres, więc nie chcąc rzucić studiów, wystąpiłem o urlop zdrowotny. Też bałem się, że będę żałował i rzeczywiście żałuję, ale nie tylko tej decyzji, ale również wielu innych, jednak ten żal jest jakby coraz mniejszy, a poza tym cierpię na derealizację, toteż na wiele rzeczy mam serdecznie wyje*ane.

    Po roku urlopu wróciłem, przed sesją udało mi się zabrać do nauki albo chociaż przygotować ściągi i znaczną większość przedmiotów mam już za sobą. Może do sukcesu przyczynił się Wellbutrin, który ma działanie napędzające, ale zrezygnowałem z niego ok. tygodnia temu, bo nasila objaw derealizacji. Szansy teraz szukam w lekach dopaminergicznych-Selegilina albo Medikinet i wierzę, że wtedy będzie trochę łatwiej z radzeniem sobie na uczelni.

    Odpowiadając na pytanie, ja nawet bez względu, czy akurat psycholog zaradzi na prokrastynację, to udałbym się do niego. Wygadanie się może pomóc w radzeniu sobie z lękami i stresem oraz nabraniu dystansu, przynajmniej u mnie tak było.

    Mam nadzieję, że mój post jest adekwatny :)

  7. Zapomniałem napisać, że dałem mu również historię choroby, gdzie były testy, więc może na ich podstawie to również wywnioskował. Daje mi to tyle, że nie muszę łykać typowych antydepresantów i jest nadzieja, że intensywna terapia pomoże. Powiem szczerze, że obojętne mi, czy mam dystymie, czy zaburzenia osobowości z towarzystwem derealizacji i otępienia, skoro i tak tabletki nie dają oczekiwanych efektów. Myślę, że psychiatra ma rację.

    Wywnioskował również, że jeśli czułem się lepiej bez SSRI (np.miesiąc przerwy od leków), to raczej moim głównym problemem nie jest depresja czy dystymia.

  8. Zacząłem czytać ten temat jakoś w grudniu 2015 roku, ale stwierdziłem, że przerwę, bo akurat zacząłem się uczyć do ważnego kolokwium i nie chciałem się demotywować. W sumie to był pierwszy raz od roku, kiedy przysiadłem do książek, pdf'ów i uczyłem się przez 5 dni (niby tydzień przed, ale miewałem gorsze chwile i np. odkładałem naukę). Nie wiem skąd się pojawił taki impuls, żeby to robić, być może rozpoczęcie brania Wellbutrinu (zacząłem 10 grudnia, a naukę 15), ale na pewno nie strach przed tym, że po raz drugi przerwę studia albo będę pracował za minimum krajowe.

    Od początku stycznia pojawiły się inne kolokwia i egzaminy zerowe, do których też się uczyłem, może nie tak, jak miało to miejsce w liceum, ale na tyle, że pozaliczałem. Nie dość, że walczyłem z motywacją, to jeszcze z samym sobą, np. natręctwami, czy moim perfekcjonizmem, co zabierało więcej energii. Teraz jestem 2 dni po egzaminach i wszystkie dotychczasowe zaliczyłem, z wyjątkiem jednego, bo źle odczytałem termin egzaminu (efekt braku koncentracji i derealizacji, plus wyje*ane na wiele rzeczy) i w faktycznej dacie nie mogłem na niego pójść, bo miałem wizytę u lekarza, więc czeka mnie 2-gi termin za dwa tygodnie. W sumie to się cieszę, bo już w ostatnich dniach sesji nie miałem siły, by się uczyć i często szedłem na egzaminy niedouczony, ale z różnych powodów udało się zdać. Po rozmowie z dziekanem skorzystam znowu z opcji urlopu zdrowotnego, ale tym razem będę uczestniczył w zajęciach, a tylko nie będę musiał zdawać przedmiotu (rachunkowości finansowej), z którym sobie nie radzę i też kwestia prowadzącego, bo na zajęciach siedziałem jak "mongoł" i w efekcie po jakimś czasie olałem je.

    Ogólnie jestem na top uczelni w Polsce, ale jest o tyle fajnie, że sam sobie dobieram przedmioty i wykładowców, i w ten sposób mam własny plan, więc nie ma tak ciężko. Kwestia obecności na wykładach i niektórych ćwiczeniach jest dość łagodna, więc nawet mając sporo nieobecności, dałem radę ze zdobyciem notatek itp. Niedługo zaczynam terapię na oddziale dziennym, gdzie zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku w godzinach 9-13 i będę w stanie pogodzić ją ze studiami, więc pomimo gorszego stanu psychicznego i samopoczucia, jestem dobrej myśli.

    Co by doradzić innym, jak ktoś wcześniej pisał o stymulacji, to możecie, o ile nie macie lęków, problemów z sercem czy derealizacji, spróbować poprosić lekarza o lek Wellbutrin (ja tak właśnie zrobiłem), bo ma potencjał. Uwaga tylko na cenę, bo drogi... Ja szukam tej stymulacji, bo kofeina na mnie nie działa i po wypiciu kilku energetyków, tylko nadwyrężyłbym sobie pikawę.

  9. Głównie na podstawie tego, co powiedziałem lekarzowi (streściłem mu 2 lata, odkąd się u mnie ze zdrowiem pogorszyło, a później od czasów gimnazjum). Większość tego pokrywa się z moim pierwszym postem na tym forum, czyli Moja historia, czy jakoś tak ;). Chodzi o niską samoocenę, to że nie spędzałem zbyt dużo czasu z rówieśnikami, a jeśli już to robiłem, to nie sprawiało mi to przyjemności oraz osobowość unikająca i anankastyczna. Mówiłem też o relacjach z rodzicami, na co odpowiedział, że powinni skorzystać z konsultacji rodzinnej, ale ja mam nadzieję, że dam radę i bez tego. Wydaję mi się, że daję radę się odciąć od atmosfery w domu, ale to złudne, bo czasem i tak coś pęknie :szukam: .

  10. Byłem w tym miesiącu u dwóch psychiatrów (nowych), u jednego prywatnie, u drugiego państwowo. Ten ostatni okazał się konowałem i mówiąc mu ogólnie o przebiegu choroby często spotkałem się z arogancją, ale dostałem przynajmniej skierowanie do psychologa i dzięki temu zapisałem się na terapię na oddziale dziennym, którą polecił mi prywaciarz. U prywatnego po raz pierwszy w sumie, ktoś powiedział mi w twarz, z czym się borykam, a mianowicie zaburzenia osobowości, których skutkiem może być dystymia i derealizacja. Dostałem polecenie, by pobrać jeszcze przez msc Wellbutrin, ale nie dałem rady ze względu na dziwne uczucie w głowie, nudności i wzmocnioną derealkę, zwłaszcza wieczorem. Zasugeruję przy następnej wizycie, że może jest coś na rzeczy z dopaminą (odnotowałem zwiększoną motywację i chęć zwłaszcza do nauki do egzaminów) i jakimś cudem dostanę metylofenidat albo inny dopaminergik, a jeśli się nie uda, to będę szukał kogoś, kto się zajmuje ADHD/ADD i powiem o objawach, które pasują do tych chorób. Uważam, że jeśli spróbuję Concerty/Medikinetu, to będę wiedział, czy w ogóle jest sens faszerować się prochami, czy odpuścić i próbować tylko z terapią. Trzymajcie kciuki :D

  11. Niestety, przerwałem leczenie po 1,5 msc, bo biorąc dawkę 300mg zwykle pod koniec dnia pojawiało się dziwne uczucie w głowie i nudności. Zwykle, żeby to przerwać szedłem spać, bo myślałem, że dostanę kur**cy. Plus, co mi obecnie najbardziej przeszkadza to derealizacja, która się nasiliła pewnie za sprawą noradrenaliny, więc szkoda 200 zł za pudełko 300mg. Jak miałem sesję, to szedłem na takiej wyje*ce, że nigdy tak wcześniej nie miałem, ale najważniejsze, że większość mam już za sobą i pozaliczane. W międzyczasie byłem u 2 psychiatrów, 1 prywatnie, 2 państwowo. Prywaciarz okazał się naprawdę spoko i po raz pierwszy ktoś mi powiedział, co mi dolega i większości miał rację. Państwowy okazał się być typowym konowałem i pewnie nie będę już korzystał z usług psych ma NFZ. Mam nadzieję, że przy kolejnej wizycie u prywatnego, jak powiem, że widzę potencjał w domapinergikach (bez albo z minimalnym działaniem na noradrenalinę) to doczekam się leku, który będzie trafiony, bo wspomniawszy na 1 wizycie o metylofenidacie, usłyszałem, że może mi tylko zaszkodzić...

×