Skocz do zawartości
Nerwica.com

miskkoo

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez miskkoo

  1. miskkoo

    Boje się.

    Przez ladnych kilka latek staralem sie unikac ludzi, tez mialem zawsze problemy rozmowa i jakakolwiek forma kontaktu, ale ostatnie parę miesięcy było całkiem niezłe. Teraz mnie dopadło od dwóch tygodni, nie moge się połapac co się dzieje...Nawet boję się wyjśc na miasto, wydaje mi sie ze wszyscy na mnie patrza, a mi sie wszystko jakby rozmywa...nie panuje nad tym kompletnie ...do kosciola oczywiscie tez nie dalem rady wejsc...
  2. miskkoo

    Czy to powróci?

    Kurcze zbieram się do tego psychiatry, ale trochę się boję... Narazie kupilem sobie deprim i zobaczymy, ale po 3 dniach bez efektów...Już pare miesiecy przynjamniej mnie tak strasznie nie złapało...od 2 tygodni trzyma i trzyma ...niedobrze
  3. miskkoo

    Czy to powróci?

    Cześc. Witam wszystkich. Jestem nowy:) Mam 25 lat, mniej więcej od połowy tego co żyję zaczęły mi się problemy z depresją, niestety dopiero od około roku zdaję sobie z tego sprawę tak na dobre. Narastała we mnie cały czas, otępiała, prawie zabiła!! Wcześniej nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Jakieś 12 lat temu zacząłem się izolowac od ludzi, przeszkadzała mi ich obecnośc i rozmowa, w ogóle się nie uśmiechałem. Niestety nie znalazł się nikt, kto mógłby mi pomóc, czy cokolwiek doradzic (rozdzice coś widzieli ale chyba się tego bali, to ich przerosło według mnie, no ale...), tylko na studiach znajomi starali się przez jakiś czas, ale w końcu sobie odpuscili. Nigdy nie poszedłem do psychologa, może to był błąd. Teraz postanowiłem wziąśc sprawy w swoje ręce, postanowiłem jakieś pół roku temu zmierzyc się z samym sobą, ze swoim odbiciem w lustrze, na które często dalej nie mogę patrzec, kiedy mnie ona chwyci... Kupiłem sobie książki z psychologii i kilka innych - jak się uczyc entuzjazmu i życia tym samym. Staram się z tym walczyc, na siłę iśc między ludzi, uśmiechac się - czasem się udaje, czasem nie. Ale walczę:) i się nie poddam, bo jest o co!!, chociaż często spadam w dół. Przecież do cholery jeśli się nie sprobuje, to samo nie przyjdzie! Teraz mnie złapało od tygodnia, tak na ostro i nie chce nawet z domu wychodzic (poza pracą). Od paru miesięcy zacząłem w końcu pracę, ale 8 godzin wysiedziec to coś ponad moje siły. Jestem cholernie wrażliwy, w ciągu kilku chwil humor jest w stanie zmienic mi się o 180 stopni, czasem zupelnie bez powodu. Nawet jeśli chodzę dzień z głową w chmurach, z uśmiechem na twarzy (rzadko, bo rzadko, ale już nawet z tego się cieszę, nauczyłem się usmiechac:)), potem przychodzi przynajmniej kilka dni takiego doła, że lepiej dla mnie i dla otoczenia, żebym do pracy nie przychodził... no ale muszę... i chcę!! Najbardziej chyba boli, że zaczynam smakowac radości, bardzo powoli, ale zawsze to coś, tylko, że świadomośc niemożności utrzymania jej, jest nie do wytrzymania!!! To jest naprawdę fajne uczucie:) Zaczynam się w końcu przełamywac:)Ona wraca, często, tak jak teraz siedzę z głową w dłoniach, czuję uścisk w gardle...Ale Światełko w tunelu zobaczyłem po tylu latach, chociaż w stosunku do ciemności jest ono małą iskierką, mam nadzieję że do niego dotrę i życzę tego wszystkim:):):):)Buzka dla Was:)
×