Skocz do zawartości
Nerwica.com

PanDad

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PanDad

  1. PanDad

    Prawiczek......

    Witam serdecznie. Od mojego ostatniego tematu trochę zmieniło się w moim życiu min. postrzeganie samego siebie, zwalczenie "fobii społecznej" , znalezienie stałej pracy[pisałem o tym w temacie "jak żyć będąc przegranym?"]. Wracając do tematu jeżeli założyłem go w złym wątku,to z góry przepraszam Być może wyda się wam to śmieszne i żałosne ale mając 25 lat wciąż jestem prawiczkiem[nie przeszkadza mi to ale...]. W "prawdziwym związku" byłem tylko raz związek trwał niecały rok[moja ex często mówiła i była o to zazdrosna,bo podobno podobałem się jej koleżankom....Chyba moim głównym problemem jest to,że nie potrafię "wyczuć" czy podobam się płci przeciwnej....] i bardzo się na nim przejechałem,bo gdy ex dowiedziała się,że jestem prawiczkiem.... niby mówiła,że nie szkodzi,że kocha itd a parę dni później zostawiła mnie pisząc tylko sms-a[na 2 tygodnie przed wspólnymi wakacjami] "że tak wartościowa osoba jak ja będzie skarbem dla innej kobiety". Po zerwaniu traktowała mnie jak śmiecia i obcą osobę i tak naprawdę nigdy nie dowiedziałem się dlaczego mnie zostawiła. Moje poczucie własnej wartości spadło poniżej zera[teraz jest zdecydowanie wyższe] i teraz boję się,nawet nie wiem jak rozmawiać z kobietami...bo chyba boję się ponownego odrzucenia i "wyśmiania". Czasami zastanawiam się czy nie lepiej skorzystać z usług prostytutki, bo boję się,że dla kobiety gdy dowie się,że w wieku 25 lat jestem prawiczkiem będę "dziwakiem" .
  2. Wstyd mi za to kim jestem i jak nie potrafię zmienić siebie i swojego marnego życia. Określiłbym się mianem pustego,rozbitego naczynia z którego ucieka woda,a w moim przypadku chęć do życia. W wieku 25 lat nie osiągnąłem niczego. Brak pracy, niewielkie doświadczenie zawodowe[parę miesięcy i to na umowę zlecenie w sumie nie pracowałem,bo nie musiałem ale teraz widzę,że to był jeden z życiowych błędów,bo teraz każdy pracodawca mnie wyśmieje], samotność, brak drugiej połówki...., zawalone studia przez swoje lęki, zazdrość,że znajomym wszystko się udaje.... Parę lat temu miałem jakieś ambicje plany,ale nagle wszystko się posypało i stałem się tym czym jestem teraz czyt. nikim. bez aspiracji bez pasji bez znajomych.... Każdy dzień wygląda tak samo z tępą nadzieją,że coś się zmieni jutro,że od jutra zaczynam się zmieniać ale tak naprawdę nie robię nic żeby coś zmienić. Stworzyłem w swoim rodzinnym domu swoje własne więzienie, z którego boję się wyjść np.żeby szukać pracy,boję się poszerzyć swoją strefę komfortu. Czy to fobia społeczna? raczej nie,bo nie mam problemu z wyjściem na zakupy itd Czasami zastanawiam się czy nie lepiej ze sobą skończyć skoro i tak nie potrafię niczego zmienić.
×