Witam, mam 17 lat (koncze 27pazdziernika tego roku) Około roku temu na łamach pazdziernika i listopada mialem napad podczas którego ciezko mi było oddychać i myślałem że zaraz odplyne, pojechalem z rodzicami szybko na sor, zrobili mi ekg, badania krwi, wszystko pozytywnie, podali mi zastrzyk na uspokojenie i jakos to poszlo. Przez kolejne tygodnie zmagalem sie dalej z ciężkim oddychaniem itp aż w końcu to minęło. Przejdźmy do sedna sprawy. Około 5 dni temu obudziłem się w nocy z pulsowaniem głowy, nie wiedzialem o co chodzi, nagle czulem bardzo mocne szybkie walenie serca i myślałem że zemdleje, poszedłem szybko do okna i się jakoś uspokoilem. od tamtej pory regularnie budze się co nocy, na lekcjach czuje sie jakby wszystko było nierealne i nauczycielka mówiła obok a nie do mnie. Mam ciągły ucisk w głowie, jestem senny, pogorszyl mi sie wzrok (nosze okulary nie wiem czy to ma znaczenie) mam ciągły pisk/szum w uszach, z dnia na dzien jest gorzej i coraz bardziej sie boje, czytalem o takich objawach i wyszło że to guz mózgu lub nerwica, nie byłem jeszcze u lekarza ale po weekendzie mam zamiar iść bezzwłocznie. O ile dozyje... Najgorzej jest kiedy o tym myślę wtedy to wszystko sie nasila i mi słabo. Dzis doszedł brak apetytu (mimo ogromnych ilosci pochlanianego wczesniej jedzenia, lubie sobie pojesc i jestem dosc masywny)
I ti zwracam sie do Was, uważacie, że to nerwica czy jakiś rak? Ma ktoś podobne objawy? Proszę o pomoc strasznie się boję. ..