Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niepewnasiebie93

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Niepewnasiebie93

  1. Ja tez czesto staram sie wyobrazic nasza wspolna przyszlosc, cos czego tak pragne i tak samo jak Ty sie boje ze jak to nazwales ' jestes toksyczna ' i nie bede umiala kochac i dac szczescia.. caly czas wydaje mi sie ze go ranie swoim zachowaniem, ze wkoncu bedzie mial mnie dosc i mnie zostawi. A ja wiem ze on chce mi pomoc, chce pomoc nam wspolnie zyc dalej.. Mysli mam pelno i niestety wiecej tych negatywnych. Dzisiaj pol dnia przeplakalam, czasami juz nie mam sily. Jak zyc? Teraz tylko widujemy sie raz na tydzien bo on strasznie dlugo pracuje wiec tych mysli i samotnosci jest o wiele wiecej. Czasami sobie mowilam, ze przeciez inni maja gorzej.. Ludzie sa chorzy, umieraja ale teraz to juz mnie nie pociesza. Ja tak bardzo chce byc znowu soba i zyc jak dawniej tylko te mysli mnie zabijaja i boje sie codziennie, zyje w stresie i lęku. Dlaczego? Dlaczego czasami nie czuje nic? Tkwie w jakimis bagnie z ktorego nie moge wyjsc...

  2. Ty ja kochasz. Zobacz jak walczysz ze soba o to, zeby wam sie udalo a twoje mysli robia Ci kisiel z mozgu i dlatego Ci sie wydaje ze nie wierzysz w nic. Mowisz ze nie chcesz sie rozstac, ze byloby Ci z tym tak zle, ze tak bardzo pragniesz z nia byc. Czy to wlasnie nie jest oznaka, jak bardzo Ci na niej/ was zalezy? Rozumiem ze czujesz sie okropnie, ze az tak ja zawiodles ale to jest Twoja choroba z ktorej ciezko sie wyleczyc. Potrzeba czasu i cierpliwosci, zreszta tak mi sie wydaje.. Uwierz mi ja tez zmagam sie z milionami mysli w mojej glowie i czasami mam ochote walnac glowa w mur zeby juz nie myslec ale wiem ze musze z tym walczyc bo inaczej przegram sama ze soba. Boje sie co bedzie dalej ale musze z tym zyc, niestety.. Mysle ze szczera rozmowa by wam pomogla. Probowales?

  3. Daj sobie szansę, nie skreslaj od razu tego ze wam nie wyjdzie. Czasami niestety trzeba bić sie z myslami, moze Twojej dziewczynie uda się wkoncu zrozumiec przez co przechodzisz. Napewno jej tez jest bardzo ciezko, ale mysle ze razem mozecie przez to przejsc.. Moze naprawde warto isc do psychologa? Czasami lepiej zwierzyc sie obcej osobie niz komus bliskiemu.. Ja mam taki zamiar bo chce walczyc o swoje szczescie, o to zebym i ja byla szczesliwa i moj ukochany chlopak przy mnie. Zycie jest tylko jedno i to od nas zalezy co z nim zrobimy, nie poddawaj sie, nie warto. Ja tez sama czuje sie totalne dno, ale jakos jeszcze troche wierze w to ze mi sie uda byc soba.

  4. ja tez sie czuje okropnie ale nie chce sie tak łatwo poddac, nie chce cale zycie byc nieszczesliwa przez te moje wymysły w głowie. Musisz znalezc w sobie siłe walki o swoje zycie, jest cholernie trudno czasami tez mam ochote poprostu zniknac i juz wiecej nie istniec ale przeciez jeszcze cale zycie przed nami i musimy jakos walczyc.. Jak sie poddamy to juz nic nie bedzie mialo sensu i stracimy wszystko to na czym nam zalezy.

     

    Bylam dzis u lekarza mam 2 tygodnie zwolnienia w pracy od lekarza pozniej ma mnie skierowac do psychologa.. Nie wiem czy wierze ze to mi pomoze ale musze sprobowac, nie chce zyc w ciaglym leku i przerazeniu ze juz nigdy nie bedzie tak jak kiedys i ze moje zycie wiecznie juz bedzie takie bez

    sensu.

     

    Byles moze u specjalisty? Bierzesz jakies leki? Ja mam nadzieje ( chociaz jak bede musiala to zaczne je brac ) ze moze uda mi sie jakos z tego wyjsc bez tych lekow. Slyszalam zeby byly skutki trzeba je brac od 6 ciu miesiecy az nawet do 1,5 roku.

     

    Wiem ze to pewnie niewiele Ci da, ale postaraj sie poszukac w sobie chec do walki z tym gownem.. Gdzies tam musi byc ta nawet mala iskierka nadzieji, ze sie uda.

  5. U mnie np zawsze bylo ok, bez zadnych wiekszych problemow. A jednak kiedys ubzduralam sobie ze mnie zostawi ( bez powodu ) i pytalam go codziennie po kilka razy czy mnie kocha i czy mnie nie zostawi - potrzebowalam takiego potwierdzenia co jemu wydawalo sie to dziwne bo przeciez wszystko bylo wporzadku.. I probowalam sobie przetlumaczyc w glowie ze tak jest i po jakims czasie to przeszlo. Czasami sama sie sobie dziwie co ja w ogole wymyslam wiec to chyba jest raczej jakas choroba?

  6. Ja nigdy nie bralam zadnych lekow, ani nie bylam jeszcze u psychologa. Myslalam ze jakos sama sobie z tym poradze ze mi to zaraz przejdzie jak inne wczesniejsze 'wmawianie sobie rzeczy'... Z tym ze jestes homo ( chociaz nie jestem, mam chlopaka i go kocham ) to niszczy moze zycie.. Ciagle czuje sie taka beznadziejna, ze nigdy juz nie bede szczesliwa jak kiedys i mam mysli ze jego tez bede unieszczesliwiac no bo jestem lezbijka. Ale przeciez tego nie chce... Totalna paranoja w mojej glowie... :-( czuje sie okropnie

  7. Wiesz ja probuje sobie tlumaczyc to ze gdyby nam nie zalezalo i gdybysmy nie kochali to w ogole nie byloby nas na tym forum, czy w internecie szukajac informacji. Nie probowalibysmy tego zwalczyc czy zrozumiec a przeciez wlasnie tego chcemy... Nasze mysli i leki sa w naszych glowach i to my tak naprawde powinnismy miec nad tym przewage i kontrole. Kiedys czytalam ze tego typu choroby wcielaja sie w nasze najslabsze punkty w cos na czym naprawde nam zalezy i boimy sie tego stracic. Moze cos w tym jest?

  8. Nawet nie wiesz ile razy ja szukalam odpowiedzi i pocieszania na forum.. Codziennie czytam historie innych i na chwile jest lepiej ale pozniej to samo. Ile juz jestescie razem? Ja z moim chlopakiem prawie 2 lata juz i z dnia na dzien takie uczucia we mnie wstapily.. Jeszcze w czwartek kochalam go na zaboj, a w piatek sie zastanawialam czy powinnismy byc razem. Wiecznie sobie powtarzam ze to dobry czlowiek ze sie mna opiekuje ze zawsze daje mi szczescie i nie mam powodow zeby tak myslec a jednak. Ostatnio bylo tak zle ze chcialam z nim zerwac ale potem pomyslalam ze to glupie.. Skarbus ja sama chcialabym zeby mi to wkoncu przeszlo

  9. Skarbus rozumiem cie. Ja tydzien temu dokladnie to samo czulam, mialam taka pustke w sobie jakbym w ogole nie miala uczuc. Nawet sie zastanawialam czy jakby moj chlopak ze mna zerwal to bym sie przejela? Ale przeciez cos z tylu glowu mowilo mi co ty w ogole wymyslasz, przeciez go tak kochasz! Nawet myslalam ( wiem to straszne ) ze jakby mi ktos zmarl w rodzinie to mialabym to gdzies. Nie mialam zadnych uczuc w sobie ani tych dobrych ani zlych... Powiem Ci ze przyebywanie z rodzina mi pomoglo. Mieszkalam sama dlugo i to tez na mnie dobrze nie wplywalo bo zawsze pusty dom, cisza, natlok mysli. Ale gdy wprowadzilam sie znowu do rodzicow jest o ciut lepiej. Tylko ze teraz ma te inne mysli.... I tez prawie nic mnie nie cieszy. Jakby moje zycie stracilo w ogole sens. A jesscze 2 tygodnie temu bylo wspaniale, cieszylam sie z byle czego - nawet z glupiego smsa...

  10. Hej wszystkim. Jestem tu nowa, chociaz duzo postow sledze juz od jakiegos tygodnia. Postanowilam, ze dolacze sie do konwersacji bo dobrze wiedziec ze nie jestem z tymi problemami sama.. Moja historia zaczela sie nagle, jakis tydzien temu w piatek nagle w pracy cos mi sie ubzduralo.. Otoz zaczelo mi sie wydawac ze jestem lezbijka i podobaja mi sie kobiety. To przyszlo tak nagle i gwaltowanie ze nie potrafilam sobie poradzic. Lek, uczucie strachu i takie uczucie goraca we mnie tkwilo. Od prawie dwoch lat jestem w zwiazku z mezczyzna ktorego kocham i zawsze szalenczo kochalam.. Nigdy nie bylo miedzy nami wiekszych problemow. Zawsze bylam z nim szczesliwa, zawsze nam sie dobrze ukladalo. Mieszkalismy razem jakies pol roku, niestety teraz on musial wyjechal do pracy do innego miasta ale nadal widujemy sie co tydzien. Ja teraz szukam pracy w tym miescie zebym mogla do niego dolaczyc niedlugo. Po tym ataku w piatek nie moglam sobie ze soba poradzic, czulam sie taka beznadziejna, bez uczuc i ogarnela mnie taka pustka i obojetnosc do wszystkiego. Czulam sie totalnie wypalona, jakby nic nie mialo sensu. Nie chcialam wstac z lozka, nie moglam sie do niczego zabrac a kazde podejscie do codziennych czynnosci konczylo sie u mnie placzem. Rozmawialam z chlopakiem, mowilam ze tak sie czuje - strwiedzil ze mam depresje. Duzo ostatnio przezylam - w domu sie nie ukladalo, problemy i stres w pracy, jego wyjazd. Po paru dniach jakos mi troche ustapilo ale nagle zaczelam sie zastanawiac czy dalej kocham swojego chlopaka? Balam sie tych mysli, bo przeciez tak zawsze za nim tesknilam, tak wiele uczuc w sobie mialam zwiazanych z nim a teraz czuje sie jakas obojetna? Mialam wyrzuty sumienia ze tak mysle. On jest cudowny, zawsze sie mna opiekuje, przejmuje, wiem ze bardzo mnie kocha. Nie chce tak myslec ale nonstop sie zastanawiam czy ja sie przypadkiem nie nudze z nim, czy ja cos czuje, czy z nim nie zerwac.. Przeciez to niemozliwe ze moglam przestan go kochac tak z dnia na dzien.. Jeszcze w czwartek tesknilam a w piatek juz nie? Jak to mozliwe... Pomozcie bo sama juz nie wiem co robic. Pozdrawiam

×