Skocz do zawartości
Nerwica.com

zdiagnozowana

Użytkownik
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez zdiagnozowana

  1. Ja od wczoraj mam chyba jakąś mieszankę chwile depresyjnie zaraz chce mi się wszystko. Poszłam z koleżanka po kwiatki na taras a kupiłam meble na taras... Jedyny pozytyw tego ze bylo na czym siedzieć wczoraj na grillu. Dzisiaj jestem senna i mam tak chaotyczne myśli. Sama nie wiem o czym myślę w danym momencie...

  2. Laky to jest mega skaplikowane. Serio poszukaj fachowych książek. Od rana mam lekka górkę tańczyć mi się chce i prawie dzis kupiłam wakacje na spontanie od jutra. Dobrze ze się powstrzymałam mąż sprowadzil mnie na ziemie. Jeszcze jakiś hu... Zarysowal mi auto na parkingu i spierd... Ale jakoś mi to wisi.

  3. Tez mam wrażenie że lekarze wrzucają to wszystko do jednego worka choc często leczą zupełnie inaczej w zależności od potrzeb. Nikt ci tu nie powie weź to czy tamto. To jest takie gdybanie każdy na podstawie swoich doświadczeń. Musisz znaleźć konkretnego lekarza wszystko mu opowiedzieć inne porady raczej tu nie dostaniesz bo to ciągle tylko twoje opowieści, a może zapominasz np o czymś co pozwoliło wiele lat temu zdiagnozować np epizod mieszany. Szczerze polecam jakąś fachową literaturę mi pomogła zrozumieć na co zwrócić uwagę.

  4. Laky290 u mnie też hipomania wyglądała jak normalne funkcjonowanie. Żaden lekarz jej nie widział nie byl pewny. Diagnoza padla dopiero po silnym nawrocie na leku antydepresyjnym. Mój lekarz powiedział mi że tak naprawdę w wieku po niżej 30 lat każda depresja nie będąca depresja reaktywna jest to początek chad i że oznaki tego prędzej czy później przyjdą. Szczerze... Wierze mu. Na twoim miejscu nie szukałabym na silę diagnozowania tylko leków żeby sobie pomóc.

  5. To że lekarze to konowały to święta prawda. Oczywiście nie wszyscy! Znajdź jakiegoś konkretnego lekarza który zna się na chad i nie trać czasu na kogoś kogo nie będziesz pewna. Ja obecnie mam dwóch lekarzy. Jednego mądrego i konkretnego. A ten drugi to bardziej znajomy. Nie trać czasu na kogoś kto się nie zna. Ja tak straciłam przynajmniej rok czasu. Jesli chodź o lęki antydepresant działa przeciw lękowo a doraznie ja od jakis tam ogłupiaczy wolę hydroksyzynę. Spróbuj może tobie też wystarczy.

  6. Nie biorę rządnego. Biorę tylko minimalna dawkę setraliny ale tak się nie da. Zacznę chyba od lamotryginy tak ustalaliśmy z lekarzem aczkolwiek poczekam co powie na najbliższej wizycie. Mąż powiedzial mi coś ważnego dzisiaj. Że nie może patrzeć jak się męczę w pogoni za naszymi marzeniami i żebym przestała udawać że dam radę. Bo z chorobą sama w pojedynkę nie wygram. Wsparcie kogoś kogo kochamy bezcenne...

  7. U mnie to raczej chad typ II bez lekow zawsze ciezka lezaca depresja z antydepresantami chwiejność. Albo co chwile inaczej albo jakieś lekkie hipo zdarzają się też dni normalności. Bez stabilizatora kiszka aczkolwiek wszyscy moi bliscy uważają że radzę sobie świetnie, pracuję i żyje jak dawniej. Rzadko obrywa się komukolwiek bo nie wytrzymuję. Tłumie to w sobie i dużo płacze w samotności. Niechce nikogo krzywdzić świadomie.

  8. zdiagnozowana, wszystko może być "takie jak kiedyś" (a nawet lepsze), jeśli znajdziesz odpowiednią kombinację leków i świetnego lekarza. Nie warto się poddawać, tylko próbować dalej, aż trafisz na właściwą mieszankę.

    Na pewno masz rację. Chyba się poddam w marzeniach i wezmę leki jak lekarz karze. Problem polega na tym że po diagnozie trzeba zwolnić tępo. Nie da się już być najlepszym. Zdrowie ważniejsze. Mam wyrzuty sumienia bylam dzis okropna dla męża, rodziny, przyjaciół. Mam szczęście że mnie kochają pomimo wszystko.

  9. Jak zrezygnować z marzeń zrozumieć że się jest chorym i nic już nigdy nie będzie takie jak kiedyś. Mam poczucie przegranego życia. Nigdy nie osiągnę tego co zdrowe osoby choćbym pracowała trzy razy mocniej i trzy razy więcej wkładała w to energii. Pogodzenie i akceptacja choroby to największe wyzwanie. Dużo siły.

  10. Od obniżenia antydepresantu poce się jakbm spala w wannie. To chyba jakiś objaw odstawienny :bezradny: Muszę kąpać się kilka razy dziennie. Do tego dziwne sny dziś śniły mi się węże na samą myśl mam dreszcze. Od jakiegoś czas mam dziwny mętlik w głowie. Chaos w głowie myśli nie spójne, taka sieczka zamiast myśli uciekają mi, nie rozumiem co czytam, nie rozumiem co mówią inni, brak koncentracji, nawet nie odpowiadam innym, nie włączam się w rozmowę bo nie mogę powiedzieć nic spójnego.

  11. Wrzesień jak czytam to co piszesz o mężu mam wrażenie, że ma chyba słabą świadomość czym jest ta choroba i jakie szkody powoduję. Choruje wiele lat i powinien wyciągnąć już pewne wnioski na życie. Wiesz ja mam koleżankę też choruje na CHAD, znamy się jeszcze z czasów kiedy obie byłyśmy w 100% zdrowe. Ma dość silne hipomanie, czy manie, zawsze pod wpływem antydepresantu, nigdy same tak po prostu. Narobiła sobie już w górkach niezłych problemów, długi, imprezowanie, przypadkowy sex, naprawdę widać na kilometr jej chorobę. Jednak ona za każdym razem gdy zbliża się górka nie zmniejsza dawki antydepresantu, nie słucha, przestaje chodzić na wizyty do lekarza. Leczy się tylko w depresji, wtedy pokornie wraca do lekarza. Znam ją wiele lat i jest mi bardzo bliska, jednak widzę, że jej podstawowym problemem jest brak akceptacji choroby i brak świadomości jakie szkody powoduje owa choroba w jej życiu. W górce gdy jej tłumaczymy że źle się dzieję reaguje agresją i mówi, że ona nie jest chora. Wypiera tą chorobę.

  12. Dzień Dobry.

    Ostatnio pisałam tu u Was ponad 1,56 roku temu. Prosiła o radę w sprawie mojego męża. Bardzo go kochałam i chciałam mu pomóc. Niestety, nie dałam rady. Zniszczył nas, siebie... 9 m-cy temu wyprowadziłam się z dzieckiem. Nie miałam już siły na to wszystko patrzeć. Narkotyki, alkohol, znikanie z domu na całe dnie i noce, dziwne typy dzwoniące do domofonu, poniżanie mnie, wydawanie pieniędzy. Nie leczył się i chyba dalej nie leczy. Nie dał sobie pomóc, więc odeszłam. Tak, zostawiłam chorą osobę. Pewnie większość z was potępi mnie za to. Cóż. Przynajmniej dziecko i ja mamy święty spokój, możemy normalnie żyć! Zdiagnozowana, to trochę tak pod Ciebie napisałam. Też byłam pewna, że damy radę. Byłam z Nim i jego chorobą prawie 10 lat!!!!! Miało być tak pięknie, bo przecież z chad można normalnie żyć. Tylko trzeba brać leki i trzeba je mieć dobrze dobrane. A to już nie jest takie proste. W depresji, która go rzadko dopadała, leki brał, a jakże! Ale tylko nadchodziła hipo! Ojjjjjjj! Się działo. Dziecko i ja WCALE go nie obchodziliśmy!!!!!!!!!!! Gdybym 12 lat temu wiedziałam, że On jest chory, NIE zdecydowała bym się na dziecko. Nie z nim.

     

    K.

     

    Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci i złamie nogę to by stanął w miejscu. Wiem, że ta choroba jest straszna, niszczy wszystko, ale świadomość choroby dużo daje, odkąd zachorowałam poznałam wiele osób zmagających się z chorobą, wiele z nich zmarnowało sobie życie, rodziny się ich wręcz wyparły, ale poznałam też osoby które mimo choroby założyły rodziny, mają dzieci i tak już lata. Nie jest im łatwo wcale, ale biorą leki i walczą. Nie potrzebnie radzę się kogokolwiek w takiej kwestii, każdy choruje inaczej, innym jest też człowiekiem. Wiem jedno CHAD to wyrok na całe życie, ale nie oznacza, że nie mam prawa marzyć i starać się ułożyć życie po swojemu, jestem świadoma choroby i tego jak niszczy. Nie znam twojej historii i nie mam prawa oceniać, ale może byłoby inaczej gdyby twój mąż systematycznie się leczył. Ja wyciągnełam jeden wniosek w górce w której traci się panowanie nad sobą lepiej iść do szpitala i tam przeczekać niż skrzywdzić bliskich. Wolałabym być ubezwłasnowolniona, niż świadomie krzywdzić najbliższe mi osoby. Życie Ci dużo siły!

  13. Ogólnie mam takie podejście, że dopóki jest w kimś życie warto o niego walczyć do końca. Gorzej jeżeli ktoś sam przestaje walczyć o siebie... Gdzie jest granica pomiędzy chorobą, a zdrowiem, człowieczeństwem a potworem...

     

    "Tylko nie martw się przez cały dzień. Wyznacz sobie na to godzinę, a potem ciesz się życiem...." Ks. Jan Kaczkowski

  14. W ogóle mam wrażenie że tak mało się tu dzieje, że zostały przeanalizowane dogłębnie wszystkie moje posty od początku... każdy pisany w innym stanie psychiki, z innym spojrzeniem na bierzące wydarzenia. Początkowo jak pisałam, że wstyd mi za górkę dostałam od was porady żeby zostawić to w tyle, że rozpaczanie nic nie da i żebym wyciągneła lekcje na przyszłość. Jednak nawet tutaj nie mogę zapomnieć o górce którą nieświadomie przeszłam, w końcu nie mam prawa do marzeń skoro trochę nawywijałam w górce. Wiecie co powiedział mi mój lekarz jak mu dokładnie opowiadałam co i jak... że nie robi to na nim wrażenia bo ludzie zdrowi robią dużo gorsze rzeczy. Przez wasze uwagi wstyd mi jeszcze bardziej, choć pewnie większość z Was ma więcej na sumieniu.

  15. Nie zamierzam się bronić, ale nigdzie nie napisałam, że pieprzyłam się na lewo i prawo!!!! Nie robiłam tego! Dla mnie za zdradzanie uważam sam fakt korespondencji i sexualnych podtekstów. Raczej bawiłam się facetami i tym, że się na mnie napalają. Włączyłam hamulce zdecydowanie za późno, ale włączyłam!!!! i może dlatego mój mąż mnie dalej kocha nie wiem. Dużo by opowiadać, ogólnie w tym okresie byliśmy trochę osobno a trochę razem. Myślałam, że już ze sobą nie będziemy, ale nie chce mi się wywlekać tu na forum mojej historii. Dla jasności nie przespałam się z nikim w tym czasie, choć robiłam baaaardzo źle. Nie potrzebnie tu pisałam o dzidziusiu, to wkońcu moja i tylko moja sprawa. Ale dużo łatwiej wylać swoje emocje pisząc.

  16. Moje małżeństwo na pewno się nie rozpadnie, jestem tego pewna, nawet bardziej niż choroby. To co się ze mną działo o wszystkim! wie mój mąż i po części czuje się temu trochę winny, ale nie będę wnikała w szczegóły..

     

    Jasne. Pod warunkiem , że mąż lubi popatrzeć i z pietyzmem oraz radością piłuje rogi :D. Masz wszystkich wokól siebie za frajerów?

     

    Współczuję twojej rodzinie. Żonie i dziecku bo samemu Ci ciężko, a co dopiero im. Nie znasz mnie, tego co było i jest i nie masz prawa oceniać. A mój tata nie popełnił samobójstwa, ale umarł w wielkich cierpieniach. Współczuję, że jesteś tak owładnięty chorobą, że musisz wyżywać się po innych. To, że ty masz takie zycie nie znaczy, że moje jest podobne. Dużo zdrowia.

×