... Oprócz tego jestem inteligentna atrakcyjna. Tak odbiera mnie świat. Ja też o sobie potrafię myśleć dobrze. Mam syndrom DDA, trudne relacje z ojcem wpłynęły na mnie. Nie był totalnym pijakiem, ale zapijal nerwy piwem czasem czymś mocniejszym. Złościl mnie i irytowal, prowokowalam go często do złości żeby pokazać światu i mamie: patrz jak on nad sobą nie panuje! Nieświadomie to robiłam. 7 lat temu wpadł w depresję, rok później odebrał sobie życie. Złość, żal, smutek, wstyd ale też.. Ulga? Mimo że tęsknię i współczuję mu tych cierpień. Moje nerwy zawsze były widoczne, ale wyjątkowo jak wchodzę w nowe związki, albo dzieje się tak w nowym miejscu u pracy. Kilka razy to zignorowalam, jakoś przeszło. Ale teraz zaczęłam nowy związek, cudowny, mądry, pełen namiętności. Tyle że na odległość. Spędziliśmy cudowne chwilę, zdecydowałam się jechać tam bo przecież chce ruszyć z miejsca i poza rodzina nic nie tu nie trzyma. Miesiąc przed wylotem na który bardzo czekałam, obudził mnie nocny lek, strach, pot. W dzien panika, płacz, Meczarnia, pulsuje krew w nadgarstkach. Wyznałam mu to że nie wiem co się dzieje, zrozumiał wstępnie. Przyleciał. Bałam się spotkania chciałam odwołać uciec, żeby nie przeżywać nie histeryzowac. Bliscyi pomogli się z tym zmierzyć. Spędziliśmy cudowne chwile, na rozmowach ale też pełne namiętności. Było normalnie. Starałam się nie popadać w euforię żeby nie cierpieć potem. Czułam się spokojna, spełniona nawet z myślą że zaraz wyjedzie. Rozmawialiśmy, wie wszystko. Lekarz nazwał to Nerwica i stanami depresyjnymi, ulżyło mi ze w końcu wiem co to. On zrozumiał, chociaż to trudne, jego mama ma tez nie podobne problemy i może dlatego jest wyrozumiały. Pożegnaliśmy się, zostając w kontakcie, w planach następne spotkanie za miesiąc. A ja co? To samo! Lęk, strach, kiepski sen.. Rozmawialiśmy dziś rano, uspokoił mnie ale powiedział że jeśli mnie to kosztuje tyle nerwów to może powinien się odsunąć, żeby mi tego nie dostarczać. Być może ma rację ale co tego? PRZECIEZ JA CZUJĘ, TĘSKNIĘ, PRAGNĘ, CIERPIĘ, NIE WYMAZE TEGO Z GLOWY, NIE O TO CHODZI. Chcę być szczęśliwa! W najprostszym tego słowa znaczeniu. Jak mam żyć,sobie sama to szczęście odebrać, to uczucie ? Po to żeby czuć się lepiej ze sobą? Mama i siostra mają dość hustawek, widzę że się też odsunely.. Bo się martwią. Za miesiąc idę na konsultacje do centrum leczenia nerwic ul. LENARTOWICZA Kraków, ale terapia pewnie na wiosnę. A ja chcę już coś robić, działać, rozmawiać o tym wszystkim. Już dość tego miotania się. Szkoda mi życia. Zwłaszcza że jak lęk dopada to czarne myśli wygrywają i odbierają chęci. Może forum będzie jakimś wsparciem.
JM