Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sail

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Sail

  1. Sail

    Witam was

    Tak czytajac ten twoj akapit i tak myslac o ostatnich dniach pracy, to nadal podtrzymuje to co mowilem. Jestem dobry dla ludzi to i oni sa dla mnie dobrzy. Lubie ze swoimi kolegami z pracy pracowac. Wiele razy mowilem, ze lubie z nimi pracowac i bylem mily. Ciagle ktos sie mnie pyta "Pracujesz jutro?", a gdy odpowiadam tak, to sie ciesza, ze bedziemy razem pracowac. A jezeli kogos nie lubie, a sa takie osoby, to co...Powinienem wyrazac nie chec do nich? Po prostu ich toleruje. Staram sie byc mily mimo to, poniewaz dobrze jest zyc w zgodzie i spokoju. Jest w pracy taka jedna, osoba ktora przez wzglad na po przedni rok, nie przepada za mna, ale jestem mily dla niej i ona tez dla mnie. Nawet sama powiedziala, ze jak bede cos od niej chcial to mam jej powiedziec, bo ja jestem dla niej mily i jej w pracy pomagalem, wiec ona tez chce mi pomoc. Mozna? Mozna. Jeszcze jedna inna jest, ktora w ogole mnie nie lubi. Cholera wiedziec czemu, ale ma tez paskudny charakter. Bardzo duzo osob jej nie lubi. Lecz mimo to, ze probowala mi dogryzac, dajac mi jakies zadania (jak np prowadzila zmiane, bo nie bylo nikogo innego) specjalnie,.zeby mnie powkurzac to i tak mimo to jest w miare mila dla mnie. Nawet zauwazylem, ze jak raz sie jej sprzeciwilem bo przesadzala i ogolnie bylem mily to poczulem z jej strony troche ciepla. Mozna? Mozna. Wiec nie mowcie o nierealnym postrzeganiu swiata. Ogolnie niemcy sami w sobie sa milsi, z tego co zauwazylem. Polacy gdzie nje spojrzyl, to tylko narzekaja, maja swoje dziwne odzywki, a niemcy sa calkiem inni. I nie zgadzam sie z tym drugim akapitem o ktorym napisales mietowy2. Ja sam siebie nie umieszczam w centrum swiata. Wrecz przeciwnie, zawsze bylem na jego krancu. Nigdy nie bylem w cetrum uwagi. Nie robilem tak, zeby pokazywac, ze ja jestem najwazniejszy. I ogolnie juz powiem o konfliktach. Jak juz wczesniej wspomnialem. Jezeli ktos jest dla mnie mily to i ja dla niego tez. Nie wazne jakiego bylby pokroju. Nie wybieram sobie ludzi, ktorych lubie, a ktorych nie i tego sie trzymam, jak to robia niektorzy. Np nie lubia kogos bo cos tam robi. Robta co chceta, byle byl dla mnie mily. Jezeli ktos jest dla mnie mily, to dlaczego ja powinienem byc nie mily? Bo mi on nie odpowiada? Cos tam tez napisane jest o krytykowaniu. Krytyka jest dobra, bo dowiadujesz sie co robisz zle i powinienes sie poprawic, aczkolwiek ja krytyki nie lubie. Dlatego zawsze sie staram, czy to byc mily, dobrze wykonywac swoje obowiazki w pracy. I to wszystko po to, aby potem nikt na mnie nie narzekal.. ze jesten chujowy.
  2. Sail

    Witam was

    Ja sie tym nigdy nie przejmowalem. Zawsze uwazalem, ze natrafilem na zlych ludzi, ktorzy sie zle odnosili do mnie, albo po prostu jakos nie znalazlem glebszej przyjazni. Ale wiesz po tych x latach jak tak na to wszystko sie patrzy to wyglada to tak. W sumie zawsze bylem sam, nie mialem odpowiednich przyjaciol, najlepszy kolega ?(nie znam pojecia tego). Dziewczyny to samo. Do tego raz za razem zawiodlem sie na ludziach, ktorych darzylem szacunkiem. To w koncu czlowieka dobija, ze starasz sie byc dobrym, a ciagle cie cos zlego spotyka. Do tego na swojej drodze zycia spotkalem sporo ludzi, ktorzy mieli podobne problemy, albo spostrzezenia i sie ze mna zgadzali, a mimo postapili tak jak inni postapili wczesniej wobec nich. Ludzie oczekuja wsparcia, a jak juz im je dasz i im pomozesz to o tobie zapominaja, albo spychaja na drugi plan. Jak juz jest ok to stajesz sie malo wazna osoba. I tak jak mowie. Nigdy sie tym nie przejmowalem, ale kolejna z rzedu taka sytuacja. Sie to nawarstwia i zaczyna mnie to dobijac.
  3. Sail

    Witam was

    Czesc, mam 22 lata i w koncu postanowilem cos napisac, a nie tylko czytac czasem wypowiedzi innych. W sumie nie mialem pomyslu za bardzo, gdzie napisac, wiec pisze tu. Tak, czy siak wypada sie przywitac. Jaki ja mam problem? Moim problemem sa ludzie. Nigdy ich nie lubilem, bo nie okazywali mi szacunku, czy dobroci. Za bardzo powiedzenie, ze badz dobry dla kogos, to i on bedzie dla ciebie dobry, za bardzo nie dzialalo. W sumie nawet nigdy nie mialem takiego przyslowiowego dobrego przyjaciela. Niby sie z kims tam kolegowalem, ale ten ktos zawsze mial innych, z ktorymi sie zadawal. Dopiero teraz w mojej pracy pracuje ze swietnymi ludzi. Naprawde przemili ludzie. Czuje sie jakby w koncu w zycie sie do mnie usmiechnelo i dalo mi troche dobroci. No coz, ale nie sa to polacy, tylko niemcy (bo w niemczech pracuje) i nie tylko. Bo takze obcokrajowcy (w ogole uwazam, ze niemcy sa milsi od polakow). Do czego zmierzam. Ludzie tu suki. Zauwazylem taka tendencje u ludzi, ze ochocza wyrazaja swoja opinie. W sensie takim, ze nie wazne, czy, ci sie to spodoba, czy nie. Ja jak cos mowie, to zwazam na slowa. Jak sie z kims nie zgadzam w rozmowie to staram sie mu swojej woli nie narzucac, albo nie krytykowac tego. A ludzie wbrew przeciwnie. To zawsze ja sie do kogos dopasowuje. Mozna rzecz, ze przy kazdym czlowieku jestem inny. Z jednym bede robil glupawe zarty, a przy innym bede powazny, bo ON TAKI JEST i takie cos toleruje, a nie co innego. Mnie to nie przeszkadza, bo dla mnie nie jest problemem dostosowac sie do stylu bycia drugiej osoby, ale jak latwo ludzie wykonuja selekcje. Tego nie lubie, bo cos tam uwaza, ten sie dziwnie patrzy, albo zachowuje. Nie chodzi o mlodziez, ale o starszych ludzi. Tak jest wszedzie. Nawet u mnie w pracy, gdzie pracuje ze wspanialymi ludzi. Ja wychodze z zasady, ze jezeli ktos mi nie ubliza i nie proboje naduzyc mojego zaufania, czy sie ze mnje nasmiewac, to czemu mam go nie lubic? Moglby jeden sluchac disco polo, a drugi hard rock, inny hip hop, albo cokolwiek by to nie bylo (akurat slucham muzyki, dlatego taki przyklad dalem, btw <3 dubstep) to ja i tak bym sie staral posluchac kazdej z rodzaju muzyki i jakos znalezc z dana osoba wspolny jezyk, bo czemu nie. Co mi szkodzi. Nastepna wazna rzecz. Nie rozumiem postepowania ludzi. Ze ludzie potrafia byc tacy chamscy, dziwni i nie dobrzy, nie potrafia wybaczac. Mam kolege, ktorego znam przez gre. Bardzo fajny czlowiek. Pewnego razu zrezygnowal z gry, ale po jakims czasie wrocil do gry i zalatwil sobie, zeby mial czym grac, ale nie mogl byc ze mna w gildii i grac ze mna. Pewnego razu sie rozzloscil, ze przyszedl grac dla mnie, a ja mam go w dupie, bo nie chce go wkrecic do gildii. Tlumaczylem mu za wczasu, ze bedzie to trudne i sie nie udalo. Zwyzwal mnie od najgorszych i zakonczyl znajomosc. Napisalem do niego ze dwa razy, ale nic nie odpisal. Po tygodniu sie odezwal jakby nigdy nic. Pogadalismy o glupotach i chcial pogadac na komunikatorze. Przeprosil mnie, wiec ja mu ot tak wybaczylem. A on sie zdziwil, ze to takie proste. Wiec mowie "Lubie Cie, tobie jest zal za zle postepowanie, naprawde zle sie czujesz i mowisz szczerze, wiec czemu mialbym Ci nie wybaczyc?". Po prostu zapomnialem ot tak o sprawie i normalnie z nim dalej rozmawiam. Przez dlugi czas mnie ciagle przepraszal i nie mogl uwierzyc, ze ja ot tak mu wybaczylem i czy napewno nie jestem zly. Kazdy popelnia bledy, to czemu ich za to potepiac skoro chca to naprawic? Do dzis mam z gosciem dobry kontakt. Czemu ludzie nie potrafia postepowac tak jak ja to zrobilem? Czemu ludzie maja innych w dupie? Czemu dobra znajomosc nagle sie konczy? Chociazby np. Poznalem pewnego goscia przez te sama gre. Bardzo fajny czlowiek, wrazliwy. Po pol roku do niego pojechalem, poznac go na zywo. Bardzo go lubie, ale jakos ostatnio ma mnie w dupie. On twierdzi, ze nie ma, ale ja to tak odbieram. Jak ktos sie mnie pyta "Jak leci? Wszystko ok?". To odpowiadam w dluzszej formie, co robilem ostatnio i cos opowiem, bo na tym polega rozmowa przeciez, co nie? Jak ktos ma napisac jak jest niesmialy, albo nie wie co, skoro ja nic nie napisze? Z takiego wychodze zalozenia. Wiec ja cos napisze, a on nic, albo wklei lajka. Tymbardziej, ze jestem w momencie, gdzie mnie miesiac ponad temu zostawila dziewczyna. Znajomosc nie trwala dlugo (ale czulem ze to ta jedna wspaniala dziewczyna na ktora tyle czekalen) i jak potrzebowalem wsparcia to on nic. Rozumiem, ze nie kazdy sie do tego nadaje, ale twoj dobry przyjaciel jakos podniesc Cie na duchh powinien. Cokolwiek by napisal, by bylo ok. Ale cokolwiek o aktualnosciach ze swojego zycia mu opowiadalem ostatnio to reakcja taka sama byla. Kiedys nie bylo tak. Mowilem mu to, ale twierdzi, ze nie ma nic do dodania. Ale od miesiaca nie ma co do napisania? Bycz please, nie robmy sobie jaj. Do tego kolezanka z niemiec, ktora rok temu poznalem...tez jakos kontakt zepsul sie. Tu sie przyznaje, ze to moja wina. Bo niechcacy jej cos wyslalem. Po prostu bawilem sie telefonem i akurat do niej mi sie to wyslalo. Nie zrobilem tego specjalnie, ale jakos do tej pory nie jest to wyjasnione, pierw (pod koniec sierpnia) byla na festiwalu, potem przygotowania do zrobienia sobie wakacji. Zalezy mi na niej, wiec do niej pisalem, ze nie,chce takiej kolezanki dobrej stracic, ale na poczatku wrzesnia stwierdzila, ze za trzy tyg wroci i wtedy to sie wyjasni, bo nie ma w tej chwili na to ochoty. Myslalem, ze sama napisze, ale nic. Napisalem do niej jakos o 2, mam nadzieje, ze sie ulozy. Ja jak tak patrze na ludzi to nie moge zrozumiec jednej rzeczy, JAK TAK LUDZIE MOGA POSTEPOWAC. Odpychac od siebie, ranic druga osobe, tak ja zostawiac. Przyjazn, czy uczucie ktore laczylo dwie osoby nagle jest nie wazna? Ostatniego kolege co opisywalem. Zglaszam mu problem, wiec jak mu na mnie zalezy to powinien chodz troche wziac to do serca, albo porozmawiac o tym, a on nic. Wychodzi na to, ze znow ja musze ruszyc to do przodu. Albo ta kolezanka. Tyle rozmawialismy. Wspierala mnie, mielismy dobry kontakt i co? Nagle przez nie winne cos ma sie to zakonczyc? Dziewczyna mnje zostawila..., bo mnje odpychala, a ja o nia walczylem. Stwierdzila, ze sobie cos ubzduralem. W koncu takimi slowami mnie urazila, ze juz nic wiecej nie napisalem. W koncu kurde tez mam uczucia. Przeszedlem troche juz, i w dodatku mnie tak to mnie bolalo, ze moja ukochana osoba, ktora tak cenilem...tak sie zachowuje. Po miesiacu odwazylem sie napisac (tak wiem, to dlugi czas, ale bardzo mnie urazila i nie mialem odwagi napisac, a trzy tygodnie o nia walczylem), gdzie sama tego nie zrobila, a powinna. Stwierdzila, ze sobie ulozyla sobie zycie. Studia, wyprowadzka na studia, gra (ulozyla sobie gre, masakra). Ulozyla zycie beze mnie. I co? Tak sie poddala? Twierdzila, ze mnie kochala, a tak spasowala? Powiedziala, ze moja wina bo nic nie napisalem. Zapytalem sie jej, czemu to Ty nic nie napisalas, a ona "bo nie mam zwyczaju i mialam duzo na glowie". Nie ma zwyczaju napisac do chlopaka swego i miala duzo na glowie. Siedziala w domu, troche pracowala. Duzo grala i nie miala kur**** 5 min, zeby napisac? To ja wlasciwie to pracuje i spie bo tak wyglada moje zycie. Pracuje glownie w godzinach 12-21. Wstaje okolo 10, w domu jesten po 22, chwile cos porobie, potem w kime, wstaje i praca i tak ciagle. I ja do cholery mialem czas, zeby pomyslec o niej i napisac? Nie mialem wlasciwie czasu na pisanie, bo nie mialem niemieckiej karty, bo mialem tylko do wrzesnia zostac, internetu tez nie. Tylko w pracy na przerwach korzystalem z wifi. Zasrane 30 min na przerwie mialem czasu, zeby do niej napisac, a ona nie miala, nawet 5 min. Sprawila, ze mnie dobila juz dokonca i sprawa z nia i ludzmi ogolnie mnie przytlacza. Chce mi sie plakac. Nie mam ochoty zyc. Od 2 tygodni, bardzo chcialbym sie do kogos przytulic, zeby przez chwile poczuc sie znowu beztrosko. Czemu ludzie twierdza, ze cos dla nich znaczysz, a potem wsadzaja ci noz w plecy? Albo wykorzystuja? Nie potrafie tego zrozumiec, naprawde. Naprawde sie zastanawiam nad tym dlaczego i mnie to dobija jeszcze bardziej, bo nie rozumiem sensu tego. Nie lepiej przeciez zyc w dobroci i przyjazni? Jedynie jeszcze mnie praca z wspanialymi ludzmi ratuje, bo bym chyba juz zwariowal. W sumie to sie ciesze, ze mam taka prace, bo albo pracuje albo spie i nie mam czasu na myslenie. Ale wzmogla mi sie chec ostatnio na sluchanie muzyki, a to czesto wzmaga u mnie smutek i w koncu zdecydowalem sie dlatego napisac tu. Bardzo przepraszam za tak dlugo wiadomosc. Mam tendencje do rozpisywania sie po prostu, a bardzo chcialem z siebie to wyrzucic. Czulem jak wewnatrz siebie krzycze, ale nikomu tego nie mowie. Teraz mi nawet lepiej :) Dzieki tym, ktorzy dotrwaja do konca czytania :)
×