Skocz do zawartości
Nerwica.com

Daqiqa

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Daqiqa

  1. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Dzięki. Przeczytam
  2. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    dokladnie takie pytanie zadawalam sobie nie rozumiejac samej siebie, odpowiedz byla: w takim razie jestem niczym, jestem smieciem, i nie zasluguje na to zeby normalnie funkcjonowac... to moze nie do konca mysli samobojcze ale takie szczere pragnienie nieistnienia...
  3. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Dzięki za szczerość. Czyli co? Szczerze według Ciebie byłam czy to tylko odpowiedź 'dla świętego spokoju'? Dałam wam przecież przykłady.... pytałam się osób z tamtej klasy.... ilekroć się pytałam, wszystkie zaprzeczały i wydawało się że były szczere- a przynajmniej nie kłamały celowo.... ale właśnie to moje drugie JA mówi: to ty znasz prawde, ty znasz ja najlepiej! Mietowy2: co miales na mysli piszac to? zebym lepiej sie z tym pogodzila dla wlasnego 'szczescia' i miala wyrąbane na to wszystko i ze tak bedzie najlepiej czy ze myslisz po tym co pisze ze tak faktycznie było? tyle osob mi mowilo ze nie byłam i to mowily to osoby ktore tam były.... a ja mimo wszystko wciaz walcze o wiecej 'dowodów' ze to ona a nie ja mają rację.... to nie jest skromnosc, nie pisze tego z nudow, nie radze sobie juz z tym, i myslalam ze moze ktos z Was ma cos podobnego albo mi to jakos uzasadni czemu sie tak ze mna dzieje...... I to jest przykład - po pierwsze - co Cię obchodzi jakiś miętowy. Po drugie - na oczy Cię nie widział i na uszy Cię nie słyszał. Ciągnięcie tego wątku chyba przestaje mieć dla Ciebie terapeutyczne znaczenie, bo ciągnąc go zanurzasz się w tych myślach, które masz puścić wolno i dać im krzyż na drogę. Popisz w innych wątkach, poopowiadaj nam o swoich zainteresowaniach, pisz jak się czujesz, co dzisiaj robiłaś. Zostawmy ten wątek razem z tymi dręczącymi Cię, zupełnie niekonstruktywnymi i bezpodstawnymi myślami, co? Dzięki Morphine. Powiedz mi jeszcze raz BŁAGAM po tym co napisałam ostatnio- dzisiejszy posty. 1) Ja vs. te osoby, które mówiły, że wcale tak nie było----- Ty na moim miejscu byś im uwierzyła? szczerze, tak mega mega szczerze, mam podstawy zeby im wierzyc? co o tym sadzisz? odp konkretnie na to błagam.... 2) Czy według Ciebie każdy z nas ma coś takiego że gdyby był taki wrażliwy jak ja to coś takiego na jakimś etapie życia mógłby sobie 'wymyślić'.... powiedziała mi to ostatnio bliska mi osoba.... miała na myśli że każdy gdzieś tam kiedyś jest w nieco gorszej pozycji w stosunku do całości i że to wszystko zależy od podejscia czlowieka do tego wszystkiego..... 3) ktory watki polecasz?
  4. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Oczywiście że myslalam o pozytywnych rzeczach :) Pamietam ze podczas wigilijki w I klasie podeszla do mnie dizewczyna z tej innej 'grupki' i powiedziala mi ze bardzo mnie ceni czy cos takiego, ze moj usmiech jest zawsze taki radosny i ze zawsze wydaje sie niezwykle pogodna- czy cos takiego... ironii w tym raczej nie znalazłam.... bralam tez udzial w szkolnych przedstawieniach i raczej bylam uznawana za b. utalentowana w tej kwestii- to tez bylo mile..... innym razem taka jedna dizewczyna zaproponowala zeby byla przewodniczaca klasy ale inne zaczely protestowac i nikt mnie nie poparl- ale ta ktora mnie zaproponowala to byla tez z tej innej grupki..... no i mieszaja mi sie te dobre wspomnienia z tymi zlymi.... wszyscy mi mowia: spojrz jak wiele osiagnelas, mozesz sie im teraz w oczy smiac! a ja czasem sama siebie sie wstydze nie wiem czemu.... PRAWDA ZE TO NIE JEST NORMALNIE? PRAWDA ZE TAK NIE BYLO JAK MI SIE WYDAJE.....???
  5. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Dzięki za szczerość. Czyli co? Szczerze według Ciebie byłam czy to tylko odpowiedź 'dla świętego spokoju'? Dałam wam przecież przykłady.... pytałam się osób z tamtej klasy.... ilekroć się pytałam, wszystkie zaprzeczały i wydawało się że były szczere- a przynajmniej nie kłamały celowo.... ale właśnie to moje drugie JA mówi: to ty znasz prawde, ty znasz ja najlepiej! Ale na jakiej podstawie? tego co sama czuje... tego co zostało nazwane nerwicą.... Ja sama siebie nie rozumiem. Mietowy2: co miales na mysli piszac to? zebym lepiej sie z tym pogodzila dla wlasnego 'szczescia' i miala wyrąbane na to wszystko i ze tak bedzie najlepiej czy ze myslisz po tym co pisze ze tak faktycznie było? tyle osob mi mowilo ze nie byłam i to mowily to osoby ktore tam były.... a ja mimo wszystko wciaz walcze o wiecej 'dowodów' ze to ona a nie ja mają rację.... to nie jest skromnosc, nie pisze tego z nudow, nie radze sobie juz z tym, i myslalam ze moze ktos z Was ma cos podobnego albo mi to jakos uzasadni czemu sie tak ze mna dzieje......
  6. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    No trwa to aż tyle bo najpierw licencjat, potem magisterka to są studia o unii europejskiej, uczysz sie tam praktycznie wszystkiego o ue, instytucji, prawa, struktury, polityki wdrazanej przez panstwa..... a poszłam na to po tym jak sie nie dostałam na arabski po raz pierwszy, łapałam sie czego popadnie a potem szkoda mi było rezygnować... generalnie ta euro to jest dobra ale jako dodatek do czegos jeszcze
  7. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Nie. Nie ma czegoś takiego, jak "obiektywne mniemanie", ewentualnie "subiektywne", które nie jest prawdą prawdziwą. Daqiqa , pokochaj siebie taką, jaką jesteś, z zaletami i wadami, każdy z nas je ma, ideałów nie ma, a różnorodność osobowości jest czymś wspaniałym i wyjątkowym. Dzięki temu świat jest uroczy, no chyba , że jesteś wyjątkową zołzą , ale z pewnością nie. . Spróbuj być taką zdrową egoistką, kochaj siebie bardziej od świrów, którzy Cię próbowali tłamsić. Tacy ludzie nie zasługują na minimum uwagi, nie myśl o nich, są naprawdę nieszczęśliwi i niech radzą sobie sami z nienawiścią do świata. A Ty jesteś wartościowym Człowiekiem, i tego się trzymaj. SErdeczne dzięki, takie słowa są bardzo mądre i budujące, tylko że choćbym nie wiem jak sie starała to one już do mnie nie przemawiają... wiem że to brzmi kretyńsko, tak jak wam mówiłam, w normalnym mniemaniu nie jestem uważana za wariatke, za jakąś 'cofniętą' a mimo to taka bzdura jak złe wspomnienia potęguje się we mnie i nie daje mi spokojnie żyć....
  8. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    a czy to nie jest tak ze obiektywne mniemanie to mniemanie wiekszosci?
  9. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Właśnie dlatego ja sama siebie nie rozumiem, to czemu mnie to tak męczy? no ale musi być ktoś NAJ w obiektywnym mniemaniu.... te koleżanki mowily mi że nie byłam tą naj, kogokolwiek zapytałam z tamtej klasy (łącznie 4 osoby) powiedziały że nie byłam..... no ale nas było 24 osoby w klasie.... zwariować mozna z moja glowa.........
  10. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    dziękuję.... czyli co? z tego co tak to czytasz i w ogóle wynika że przesadzam... że tak nie było, że nie byłam najgorsza? moje dwie bliskie mi osoby powiedziały że nie byłam...
  11. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Poza tym rok temu poszłam do psychiatry bo non stop płakałam, wszystko mnie przygnębiało, myślałam o życiu że jakie ono ma sens skoro i tak za chwile nas nie będzie.... to było okropne, najpierw myślałam ze taka juz jestem ale psychiatra mi powiedział że to NERWICA LEKOWA. No i zaczelam brac setaloft, było coraz lepiej na kolejnych wizytach lekarz mi zaproponował zmniejszenie dawki a ja mu na to odp że zbyt dobrze sie czuje, żeby ryzykować... No i było ok do momentu wiosny, kiedy w maju wyjchałam na te wakacje....
  12. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Morphine90: bardzo mądre to wszystko co piszesz, ale trudno to wdrożyć w życie... mówią mi często że nie było najgorszej/ najlepszej osoby... Ale jednak zawsze jest ten ktoś naj jakby trzeba było wybrać. Wszędzie znajdzie się jakiś kozioł ofiarny... Robienie rankingu osób to kretyństwo, wiem, ale jednak ta nauczycielka kazała nam napisać ilośc osób których się nie lubi więc siłą rzeczy musiała być jakaś osoba która miała tych głosów najwięcej...
  13. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Dziękuję. Chodzę do psychiatry od roku... przepisał mi najpierw 50 mg Setaloftu, potem 100, a teraz, gdy myślałam że zacznie mi zmniejszać dawkę- jak mu powiedziałam o tym wszystkim to przepisał mi 150 mg... Na początku, rok temu, zrobił mi testy psychologiczne na których wyszło że mam nerwice umiarkowaną, a największym moim problemem jest niska samoocena. Ale właśnie... może tak po prostu jest? Może ja jestem takim nikim a zakrywam się wielce problemami psychologicznymi...? Przecież ta niska samoocena skądś się wzięła... Po liceum pamiętam jakoś udało mi się 'zablokować' i nie myśleć o tym aż w końcu uwierzyłam w to że nie byłam najgorsza... Aż do momentu, kiedy w tym roku pojechałam na upragnione wakacje z moim chłopakiem. Było cudownie, ale na samym początku jak przylecieliśmy to pojawił się temat liceum- nie mam pojęcia czemu, w ogóle nie związany z moimi problemami... Ja słysząc słowo liceum pomyślałam sobie: " Nie uciekaj przed tym. Już dawno o tym nie myślałaś. Stań prawdzie w oczy. Przemyśl to: byłaś czy nie byłaś najgorsza? Po prostu rozwiąż to'. I wtedy zaczęło się piekło. Myślałam że będąc właśnie taką 'odważną' i uspokajając własne myśli tylko pozbędę się tego wewnętrznego niepokoju ale zamiast tego zaczęły mnie dopadać wątpliwości i było coraz gorzej.... Byliśmy na Lanzarote i zamiast cieszyć się upragnionymi wakacjami ja okropnie cierpiałam.... Mój chłopak oczywiście tego nie rozumiał i jak pare razy powiedziałam mu o tym to on nie mógł pojąc że ja się tym tak zadręczam, tym co było tyle lat temu. A ja co pare minut sobie mowilam "Uspokój się. Ciesz sie tym co masz'' Ale nie potrafiłam... Ja sie balam poczuc szczesliwa, czulam sie ze nie zasluguje na szczescie bo jestem niczym.... Co chwila bedac na lezaku myslalam o tym i co chwila postanawialam sobie ze pojde do łazienki, zmusze sie do tego zeby tam przestac o tym myslec i jak wyjde z tej łazienki to zaczne sie cieszyc tymi wakacjami. Ale robiłam tak czesto a i to nie pomagało.... W pewnym momencie już zaczelam czuć takie mocne wewnętrzne napiecie jak byłam na leżaku.... To wszystko brzmi strasznie. Ale może ja tylko uciekam od tego jak było naprawde? Może te kolezanki były nieobiektywne?
  14. Daqiqa

    Co o tym sądzicie?

    Witajcie. Mam 22 lata i bede teraz na 5 roku studiów europeistyki i 3 roku j. arabskiego. I mimo tego, że mam co robić, że moje życie wygląda w boku mega normalnie to ja już nie daję rady. Chodzi o to że mam okropne wspomnienia z liceum i co jakiś czas one wracają. Były w naszym liceum dwie grupki osób- miałam jakieś tam koleżanki jednak mam wrażenie że byłam kozłem ofiarnym i ta myśl nie daje mi dosłownie żyć. Wiem, że to brzmi idiotycznie i dziecinnie, ale ten brak uznania, świadomość że mogłabym być wtedy NAJ- najgorsza odbiera mi chęć do życia mimo że było to 5 lat temu. Od razu mówię- nic szczególnego się nie stało w tym czasie- nie byłam jakoś dreczona przez nich fizycznie itp. jednak to tak na mnie oddziałało że wraca to do mnie jak bumerang. Wstyd mi, bo wiem jak to z boku wygląda. Każdy normalny by powiedział że co mi zależy, że to przeszłość... Ja jednak tak nie potrafię. Chcę się dowiedzieć prawdy czy byłam najgorsza i dlatego zapytałam się kiedyś dwóch koleżanek czy jestem jakoś wyróżniająco się najbardziej nielubianą osobą w klasie i odpowiedziały że nie zauważyły nic takiego.... A ostatnio zapytałam kolejne, inne dwie koleżanki z tamtej klasy z którymi mam kontakt i obie powiedziały że nie, że fakt, byłam wyśmiewana ale że inni też byli. Jedna wskazała na taka inna osobe- Karolina, że to ona była kozłem ofiarnym a nie ja. Inna też pozniej przytaknęła, że ta Karolina ma wiecej powodów żeby się tak czuć a nie ja... Ale ja mam schizy że może one mnie tylko pocieszały, może nie są obiektywne, że może one dwie są wyjątkiem a cała reszta myśli że to ja byłam tą najgorszą...? To jest chore, wiem. Z jednej strony nie rozumiem sama siebie, z drugiej jakby wewnętrznie czuję że jeśli nie będę o tym myśleć to przyznam się że jednak jestem niczym, śmieciem, że tak jednak było i tego się boję. I wtedy nie mam ochoty do życia... Byłam z tym u psychiatry i stwierdził że to są natręctwa i przepisał mi lek. Ale czy to nie jest tak że ja przed tym jak było naprawde w tym liceum uciekam i zwalam wszystko na chorobę? Przecież faktem jest że czułam się tam źle , to może była tak jak ja czuje a nie jak one mówią? Te myśli mnie atakują, nie jest tak że z nudów sobie wspominam. To jest straszne. Pamiętam, że na lekcji wychowawczej kiedyś wychowawczyni kazała nam napisać na kartce ilość osób które się nie lubi i lubi w naszej klasie, żeby zobaczyła jak bardzo jesteśmy zintegrowani. I wyszło że każdy napisał około 2 osoby których nie lubi. I ja sie boje do dziś że każdy mnie wypunktował... Potem porozmawialam z ta nauczycielka i spytalam ja czemu tak jest, czemu jestesmy tak niezgrani a ona na to, że właśnie zauważyła że taka Karolina cokolwiek powie to jest wyśmiana. I że słyszała od nauczycielki angielskiej że jak trzeba było rozwiązać zadanie na lekcji to wszyscy poszli do mnie zamiast do takiej innej dziewczyny. ALE MOŻE ONA COŚ WYCZUŁA I MNIE TAK TYLKO POCIESZAŁA? MOŻE JEJ SIĘ TYLKO TAK WYDAWAŁO A RESZTA KLASY UZNAŁA MNIE ZA NAJMNIEJ LUBIANA? Ta Karolina kiedyś powiedziała mi, że 'nie oszukujmy sie ale nie jestem zbyt lubiana' ale ona podobno też nie była.... Rodzice jak im to wszystko powiedzialam to powiedzieli ze sama sobie zaprzeczam ale ja sie obawiam ze ja tylko tak sie pocieszam, że tak wybiórczo pamietam te rzeczy, albo że te osoby nie były po prostu ze mna szczere...Co ja mam robić? Dlaczego mnie to tak męczy? POMÓŻCIE MI BŁAGAM
×