Skocz do zawartości
Nerwica.com

MadeSelf

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia MadeSelf

  1. Partnerkę mogę znalezc szybko, nie to że się chwale ale jestem dość przystojny i mam powodzenie u kobiet. Od zerwania minęło ponad 2 miesiące i krecilo już że mna parę dziewczyn, ale Sylwia cały czas jest w moim sercu, i choć bym się nie wiadomo jak starał to ona ciągle tam będzie... Od października wyjeżdża do WW na studia... Wiem że jak wyjedzie to ją strace na zawsze.. To takie... Kurde.. Załamany jestem. Mam teraz najdłuższa przerwę od walenia w nocha i nie ciągnie mnie prawie wgl do tego.. Czy mogę cos zrobić jeszcze ?
  2. Hmm czy ktoś próbuje Ci pomoc jakoś ? Rodzina, przyjaciele, dziewczyna ?
  3. Dziś się wygadalem rodzicom trochę, jest mi nieco lepiej :) będę się starać
  4. Poza tym nie wiem jak mam się ogarnąć, jakie kropki poczynic
  5. Moje towarzystwo... Niezaciekawe, ale jedyne... Nie mam do kogo wyjść jak nie do nich
  6. Najgorsza jest ta myśl, że wszystko zniszczył em z mojej winy, miałem w życiu wszystko czego chce od życia... Szczęścia ! Teraz... Szkoda słów, nie pamiętam kiedy się ostatni raz usmiecvhnalem... Chyba na widok kreski
  7. Ją chciałem się zmienić dla niej, nie dla siebie.. Wiem że to źle podejscie, ale jedyne wiem
  8. Smutna i porzucona pizda mówisz... Chodzi o to że nie potrafię wziąć się w garść... Choć bym chciał i wmawial sobie że od dziś będzie inaczej, ogarniam się i wgl.. To takie nastawienie trwa parę dni... Tydzień
  9. Z Sysia wgl nie utrzymuje kontaktów. Zero, przeszłość... Tylko że dla sylwi potrafilem nie brać przez te 11 dni, ona dodawała mi takiej nadzieję i energii że się uda, i gdy najbardziej jej potrxebowalem to mnie opuściła...
  10. Tak wgl to czesc, jestem Michał mam 20 lat. Jestem mega nieszczęśliwy, nie potrafię być szczęśliwym... W ostatnim czasie moje życie legło w gruzach... Narkotyki... To wszystko przez nie ! Stracilem najwazniejsza dla mnie osobe w moim zyciu.. Moja kochana Sylwie.. stracilem przyjaciol, zaufanie rodzicow, przestalem byc asertywny... Nie widze sensu by zyc dalej..moja zguba.po która i tak pewnie siegne w niedługim czasie... Moja historia zaczęła się gdy po maturach ustawilem się z kolegom na cpanie... Planowalismy wcześniej że sprobujemy czegoś mocniejszego niż palenie zielska. Ten narkotyk nazywa się krysztal, działa jak amfetamina, tylko że bardziej intensywnie. Gdy poczulem ten oczekwiany haj było dziwnie... Ale fajnie, taki pierdzielnik w głowie... Tysiąc myśli na sekunde, czułem że mogę rozmawiać z każdym o dosłownie wszystkim, żadnych barier, zahamowań. Spodobało mi sie, czułem się meeeeega bezproblemowo, chciałem jeszcze tego spróbować. Moja Sylwia nie wiedziała o tym, nie chciałem jej mówić, jest dziewczyna z porządnego domu, nie potrafiła by tego zaakceptować, milczalem. Do czasu gdy poszlismy na impreze, trochę za dużo wypilem i się wygadalem jej, ale zapewnialem jej że to nic złego, że normalnie po tym jjesz, Spisz, można to kupić legalnie w necie... No wiecie, usprawiedliwiał em to gunwo jak mogłem... Czas leciał dalej, od czasu do czasu ustawialem się z kolegą i walilismy siuwar, pewnego dnia będąc pod wpływem narkotyków, poznałem dxiewczyne, miała na imię Sylwia (będzie to Sysia żeby się nie mylilo ) jako że byłem nafukany, bardzo dobrze mi się z nią gadalo... Rozmawialiśmy o miłości, bogu życiu i smierci... Takie trochę z dupy tematy ale przyjemnie się gadalo. Powiedziałem też jej czy by nie chciała spróbować może tego po czym jestem, zgodziła się. I od tego czasu zacząłem się z nią bujac, widywalismy się codziennie, przez miesiąc i prawie codziennie graliśmy ten syf.. Dowiedzialem się o niej wszystkiego, z wzajemnością... Długie noce spędzone razem, non stóp rozmawiajac robia swoje. W trakcie tego czasu czułem że coś chyba do niej poczulem.. Nie wiedziałem co o tym myśleć... Z jednej strony Sylwia.. Ułożona dziewczyna lecz nie akceptowała tego co robie, z drugiej Sysia walila w nos, ale uwielbialem z nią spędzać czas biorąc drągi... Sysia gdy się dowiedziała że coś tam ją do niej ten, powiedziała że ona też coś ten do mnie... Musiałem wybrać albo jedną albo drugą... Długo myślałem która będzie lepsza dla mnie... Bratem wszystkie za i przeciw... Postawilem na tym że zostanę prze mojej sylwi, tak mi dyktował serce, zbyt długo byliśmy razem, nie chciałem tego psuć, a z Sysia było tak że dalej się z nią spotykalem, po krysztale wszystko się wybaczy, wierzcie mi. Tak mijały kolejne dni, coraz bardziej się niszczylem. Na rynek wszedł nowy kryształ, znacznie mocniejszy niż ten co był obecnie. Pod jego wpływem odbiło mi i stwierdzilem że jestem mega uzależniony i zacząłem dzwonić do mamy, szefowej z pracy, mojej sylwi i jej mamy, mówiąc o wszystkim. Może i dobrze zrobilem... Może nie. Sylwi powiedziałem że chce ratować nasz związek i że z tamtą zerwe całkowicie kontakt dla niej, że potrzebuje twojego wsparcia w tym abym już nie brał tego, ze by dała mi szansę... Sylwia powiedziała o tym swoim przyjaciółką, wiedziała też jej mama że bralem siuwar. Oczywiste że wszystkie te osoby na stawiały Sylwię przeciwko mnie, chcąc chronić dxiewczyne przed takim cpunem jak ją. Lecz od tego czasu gdy wszyscy się dowiedzieli o tym że biorę drągi, przez 11 dni byłem czysty. Z Sylwia mi się beznadziejnie układało, i po 11 dniach że mna zerwała. Świat mi się zawalił, postanowiłem się zabić, ale nie pyklo jak widać... Zostawiła mnie 12 lipca, od tego czasu czuje się jak scierwo... Zacząłem dalej brać ten syf, dlaczego ? Żeby zapomnieć o problemach i zraniony sercu, chociaż na chwilę... Popadlem w długi, egzystuje z dnia na dzień... Tak bardzo mi jej brakuje każdego cholernego dnia, tak bardzo chciał bym wszystko naprawic, tak okropnie chce.... Lecz jej nie ma i już chyba jestem pewien że nie bedxie... Pisze trochę niedokładnie ale to nerwy... Chcecie się dowiedzieć czegoś więcej, chcecie mi coś poradzić to piszcie... Niech ktoś w końcu mi pomoże, bo sam sobie nie umiem pomoc...
×