Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jan Bez Ziem

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jan Bez Ziem

  1. Ogolnie to Hydrokzyzyna ratuje mi tylek bo dzieki niej tak naprawde tylko funkcjonuje bez lekow. Ale czuje sie strasznie dziwnie... Mimo ze jestem spokojny to czuje te zalamanie w srodku. Natretne mysli mnie doslownie wykanczaja ale dzis tak jakby jest lepiej, potrafilem myslec o czyms innym niz tylko to ze mam nerwice. Eliceae biore juz 4 dzien i dziwnie sie po niej czuje. Codziennie inaczej, pierwszy dzien kompletnie nic. nie czulem. Drugi dzien bylem jak jakis zoombi, wyjebane na wszystko. Trzeci dzien jakis taki zalamany bylem po tym gdy mnie to zmulilo, zaczalem sobie uswiadamiac ze jestem pier*lniety. Najgorsze sa noce, mysli typu"Nie dam sobie z tym rady". Ogolnie Ciezko po tym zasnac i galy mam jak po anfetaminie ale jestem dobrej mysli. Juz raz to pokonalem, pokonam ja i teraz.
  2. Wgl z tego co wnioskuje to kazdy czlowiek chory na nerwice jest depresantem. W Nerwicy szukasz problemu tam gdzie go wgl nie ma. Jak mam isc logicznym tokiem rozumowania to moj mozg niechce zakceptowac tego ze jest to spowodowane nerwami. Ze wystarczy tylko sie nie przejmowac i wszystko wroci do normy O.o Lekarstwo jest tak blisko a jednoczesnie tak daleko. Przez ta chorobe ryczalem niejednokrotnie ale tylko dzieki niej mialem odwage zyc jak malo kto. Czy oto w tym wszystkim chodzi?
  3. Narazie skupiam sie nad tym by moj kazdy dzien nie byl koszmarem... Gdy tylko jako tako sie pozbieram, gdy bede mogl funkcjonowac to zaraz biore sie za siebie, zawsze chcialem pojezdzic na koniu Dlaczego by od tego nie zaczac? A co do psychoterapi... Psychiatra zachecal mnie do tego, podal pare nr telefonow. Ale musial bym to przemyslec, upewnic sie czy to co mi powiedzial jest prawda. Szczerze mowiac liczylem tylko by mnie postawil jakos na nogi a ja poprostu pojde w swoja strone dalej. Ogolnie ciagle boje sie ze te leki nie beda dzialaly... Albo ze mnie zamula, ze bede miec jakies skutki uboczne a kazdy dzien z ta nerwica widze ze jest coraz gorzej... Hydrokzyzyne na uspokojenie bralem, niby lepiej sie czuje ale czuje dalej to napiecie i ze jestem strasznie po nich senny... Zwiekszenie dawki moze spowodowac to ze bede jak zombi... A jak ja mam wyjsc z deprechy bedac przymulonym... Na dodatek ta studniowka u dziewczyny... Boje sie ze tam bede pekal, niechce jej zawiezc
  4. Bylem dzis u psychiatry to mi dal Hydrokzyzine i elicea... Powiecie mi cos o tej Elicei? Gadalismy gdzies z godzine. Pytal chyba mnie o wszystko. A na koncu powiedzial ze nigdy nerwicy nie wyleczylem ze ona ciagle we mnie jest, ze poprostu znalazlem sposob na nia, po przez adrenaline. Adrenalina pokonywalem wszystkie swoje leki, udowadnialem sobie ze jestem silnie psychiczny. Tylko kiedy przyszla zima kiedy stanalem w miejscu ze swoimi "Celami" zlapala mnie depresja a razem z nia nerwica lekowa... Powidzial mi ze on moze mnie wyleczyc lekami, ze da mi Hydrokzyzine na uspokojenie bym mogl przetrwac te pare dni az Elica zacznie dzialac. Elicea ma znowu dac mi zapal do zycia, ale ona nie bedzie ze mna zawsze. Ze bede mial czas na to by znalezc sobie inne zajecia by byc szczesliwym bo Adrenalina lubi przemijac, czlowiek sie do niej przyzwyczaja lub chec do niej z wiekiem mija i jezeli tego nie zrobie to Nerwica wroci... Powiedzial tez ze tacy jak ja oczekuja od zycia czegos wiecej, nie potrafia sie zadowolic tym ze uklada im sie poprostu w zyciu. Gdy go zapytalem czy ma na mysli bym z tego zrezygnowal powiedzial ze nie... Ale musisz znalezc cos jeszcze...,cos co sprawi ci radosc w zyciu oprocz adrenaliny Nie wiem dlaczego ale w zyciu bym nie powiedzial ze w tym jest problem... Faktycznie od Listopada stoje w miejscu ze swoimi "Przygodami" bo czekam na wiosne... I Faktycznie od Listopada jakby mi sie humor zaczal psuc bo "Nie mam co ze soba zrobic"
  5. Nie nie . Pot wychodzi z nerwow... To nie jest zwykly pot, tak jakbys nagle wziela prysznic, leci z ciebie kroplami z kazdej czesci ciala wtedy pojawia sie panika itd. Normalnie nigdy sie tak ni poce, nawet gdybym wszedl do sauny. Teraz czuje sie jakbym doslownie pekl, leje sie ze mnie non stop. Czy gdy nie potrafie przestac myslec o tym to jest jakas nerwice natrectw?
  6. Nie no wgl... Co ja robie, siedze i sie doluje ze tego nie powstrzymam... Dobrze z doswiadczenia wiem ze takim dolowaniem nie nabiore pewnosci siebie. Nerwica jakby wysysala z nas "Charakter" ktory powinien nas bronic przed takimi atakami. Denerwuje sie tym ze sie denerwuje ... Wystarczy sie nie denerowac tym i wszystko powinno wrocic do normy tylko dlaczego to nie jest takie proste? Mam jakies dziwne wachania nastroju i to jest dziwne. Raz czuje sie ok, mowie sobie ze "Kur.. Co ja robie, wez sie w garsc jak takie cos moze cie kontrolowac" Dziwie sie samemu sobie ze cos takiego mnie spotyka. a chwile pozniej jestem zalamany, zaczynam sobie mowic ze sie oszukuje ze nie jest wszystko ok i to wraca.... WTF. Moj mozg oszalal O.o
  7. Problem polega na tym ze dostaje fali goraca... Zaczyna poprostu lac sie ze mnie... Strasznie wtedy panikuje ze ludzie sobie cos pomysla, zaczna sie smiac ze mnie itd :/ Monitoruje cialo czy juz sie aby nie zaczynam pocic... Gdy wchodze do pracy napiecie jest tak wielkie ze minuta i jestem caly mokry... Nie da sie tak zyc... Biore jakies stare leki hydrokzyzine ktora mi zostala z mlodych lat... Ona mi jakos daje przetrwac do wizyty u psychiatry... Caly tydzien mam mysli o tym... Ze co bedzie jak mi leki nie pomoga, co jak nie dam rady itd... Nie moge przestac o tym myslec. Zalamalem sie poprostu... Nic mnie nie cieszy nic mnie nie bawi. Nagle zaczalem sie wszystkim przejmowac, kazde przejecie sie wywoluje u mnie fale goraca... Tak jakby cos we mnie peklo... Jakby mozg przestal sie bronic przed stresem i przyjmuje do siebie wszystko co leci
  8. Witam. Kiedys mialem nerwice lekowa, gdy mialem 14 lat, trwala ona z dobre 4 lata.. Codziennie placz, ataki itd. Ataki objawialy sie tym ze dostawalem naglego ataku goraca , zalewal mnie pot i bylem w blednym kole. Lek przed tym ze sie ze mnie bedzie lal pot... To doporwadzilo do fobi spolecznej itd. Wkoncu poszedlem do psychiatry a ten dal mi zwykle leki uspakajajace i jakies depresanty. Te leki uspakajajace pomogly naprawde sporo, wtedy zaczalem czuc ulge po tylu latach i dostalem nowa nadzieje ze to tylko w mojej glowie siedzi. Depresanty szybko odstawilem bo byly nie dobre, a twierdzilem ze nie mam depresji bo przeciez niechce sie zabijac itd. Tak wiem to byl blad, ale glupi i mlody bylem. Dzis minalo 5 lat od pokonania choroby. Ze zwyklego straszka ktorego wszystko przerazalo ktory nie mial za grosz pewnosci siebie stalem sie osoba mocno psychiczna, korzystam z zycia jak tylko sie da. Od Bunge po spadochrony, jestem caly wytatuowany. Czyli zyje tak jak kiedys sobie tego wgl nei wyobrazalem. Ale nerwica ciagle gdzies tam przewijala sie w moim zyciu lecz byla szybko tlumiona, zduszana i zabijana zazwyczaj bardzo pozytywnym mysleniem typu "No chodz nie dasz mi rady !! :D" I znikala, tak poprostu. Lub poprostu wkurzalem sie na siebie ze "WGL CO JA ROBIE, SKAD TE MYSLI" i koniec... Teraz jest inaczej... Dostalem grype ktora trwala tydzien, praktycznie siedzialem w 4 scianach bez przerwy strasznie sie nudzac... Potem zlapala mnie zoladkowa co juz wgl mnie poskladalo bo zaczalem sie stresowac ze biore kolejne L4. na dodatek poklocilem sie z przyjaciolmi itd. Dostalem strasznych nerwow ze musze siedziec znowu w domu, ze czuje sie jak w jakims wiezieniu, poprostu siedzialem 2 dni w pokoju, lalo sie ze mnie ze wscieklosci i bez kija nie podchodz do mnie... Az tu nagle bach Wscieklosc zamienila sie w lek... Zaczalem sie lekko bac, gdy pojechalem do dziewczyny czulem sie strasnie skrepowany, jakby cos zaraz mialo sie stac. Wtedy uswiadomilem sobie, ze nerwica atakuje. Mysli typu: Ze to wraca, ze co jak znowu mnie posklada. Jak ja to wytlumacze mojej dziewczynie , strace prace przez to itd . Jakby moja odwaga prysla jak mydlana banka... Jakbym z gory nastawial sie na porazke. Nie moge przestac o tym myslec, dolowac sam siebie... Powoli zaczyna mnie to atakowac w pracy, domu i bliskich mi osobach. Z Dnia na dzien jest coraz gorzej... Wytlumaczcie mi jedno. Gdzie sie podziala moja pewnosc siebie, gdzie sie podziala moja odwaga, dlaczego nagle zaczalem przejmowac sie wszystkim dookola.... Czy to jakas depresja wywolala grypa? Wszystko dla mnie stracilo smak, teraz w mojej glowie siedzi tylko to ze nerwica wraca pelna para a ja nie potrafie tego powstrzymac...
×