Skocz do zawartości
Nerwica.com

MindTraveller

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MindTraveller

  1. Kiedyś czerpałam ogromną korzyść i satysfakcję z krzywdy innej osoby. Byłam okropnie mściwa. Teraz, przez wizyty to trochę złagodniało, jednak nie powiem, nadal przyjemnie patrzy mi się na krzywdę osoby której nie darzę sympatią.
  2. Czy ja wiem? Ona cały czas mówi o tym, by patrzeć pozytywnie, starać się walczyć z moim własnym ja, nie dopuścić go do władzy. Mam się odstresowywać, więc chodzę na Krav Magę, żeby wyładować frustrację i agresję, odgonić od siebie negatywne myśly. Ale izoluję się bardziej i bardziej. Co zmieniły te wizyty? Oprócz pozytywnego spojrzenia na krzywdę innych to nic.
  3. Zgliszcza ciała mojego wspólnika leżały u moich stóp. Stałem w bezruchu, niczym słup soli, zdruzgotany masakrą, która zaledwie przed kilkoma minutami rozegrała się przed moimi oczyma. W tym momencie nawet potworny ból w wybitym barku i rozcięciu na piersi, wydawał się być niczym. Niczym, w porównaniu z ich spojrzeniem. Stałem oko w oko z diabłem. Było ich dwóch - obydwaj zachowywali bezpieczny dystans, przyglądając się mi badawczo swymi gadzimi oczami i szepcąc między sobą nieznanym mi językiem. Ich smukłe, wysmagane przez ogień sylwetki górowały nad gruzami, do niedawna potęgi przemysłowej, White City. Pomimo ilości brudu i czarnej posoki, która zdobiła ich skórę, byli wręcz olśniewający. Zupełnie tak, jakby byli kawałkami szkła - odbijali złociste światło. Jeden z nich, ten wyższy, miał długie, białe włosy i czarne oczy z pustymi źrenicami. Jego partner był nieco niższy, ale za to posiadał niezwykle gładki blond włos i miodowe oczęta bez źrenic. Gdybym nie wiedział, kim tak naprawdę są, uznałbym ich za najpiękniejszych ludzi, jakich do tej pory było mi dane zobaczyć. Uporczywe milczenie było pełne napięcia, które z każdą kolejną sekundą przybierał na sile. Nie ruszali się. Jedynie obserwowali mnie, a ich lekko spiczaste uszy były jak radary, gdy tylko wykonałem lekki ruch, od razu stawały sztorcem. Spojrzałem jeszcze raz na zwęglone szczątki Phila. Nikt mi nie wmówi, że to co dostrzegłem, wyglądało jak człowiek. Powoli i ostrożnie wstukałem w palmtopie kod na pomoc. SOS - błagam, niech ktokolwiek mnie usłyszy. Druga z moich dłoni zaciskała się na pistolecie naładowanym srebrnymi nabojami z ornamentami celtyckimi. Wystarczy tylko jeden płynny ruch i będzie po nich - skup się, Ethan. Skup się i... Oddychaj. Wtedy jeden z nich wykonał ruch, a mianowicie dystyngowanym krokiem ruszył w moją stronę. Nie chcąc go prowokować, nie odzywałem się, ani nie ruszałem. W obawie i pełen najgorszych wyobrażeń. Tymczasem był coraz bliżej i wykonał kolejny ruch - wdeptując w miękkie truchło, które cuchnęło słodką zgnilizną, obwąchał mnie. Zacisnąłem palce na spuście. Jeszcze tylko moment i sobie pójdzie. Na pewno. Blondyn nie miał jednak zamiaru odchodzić. Po bezczelnym zmierzeniu mnie wzrokiem, rzucił w swoim języku. - Hshi etryish. - Jego towarzysz momentalnie pojawił się obok i gniewnie na mnie spoglądając, mruknął: - Xishiy. - Nie znałem ich języka, więc jedynie w oczywistych sytuacjach oigłem rozgryźć zdanie z samego kontekstu. Czarnowłosy chwycił zwłoki mego przyjaciela i przystąpił do jej konsumpcji. Poczułem jak zbiera mi się na wymioty. Tym razem nie dałem rady powstrzymać odruchu i zwróciłem zawartość mojego żołądka wprost pod nogi złotookiego. - Exotsher. - Wyszeptał, skupiając spojrzenie na Krzyżu spoczywającym na mojej piersi. - Samael. Li'tsher. Jego partner uniósł na moment piękną twarz od resztek ludzkiego truchła i spojrzał na mnie z nienawiścią. W tym samym momencie, jego czaszkę przeszyła kula. Zaczął skwierczeć, wrzeszcząc w spazmatycznym bólu i rzucając się po mokrym podłożu. Jego towarysz zauważył, że coś się kroi i uciekł szybko, przygarbiony jak hiena. Opadłem na kolana z trudem opanowując oddech i trzepot serca. Zwłoki Phila były zmasakrowane bardziej, niż przedtem, krew powoli kapała do kałuży, barwiąc ją na szkarłatny odcień. Greg położył dłoń na moim ramieniu i wyszeptał kilka pocieszających słów. Załkałem, a łzy spływające po moich policzkach mieszały się z deszczem, który dogaszał.pożary. - Płaczesz? - Zapytał. - Nie. - Odparłem.cicho. - To tylko deszcz. Diabeł jest naprawdę straszny.
  4. Jestem na to ponoć za młoda i rzeczywiście - w wieku 16 lat nic nie zdziałam, to zbyt trudnie. Jednak po osiemnastce planuję coś ze sobą zrobić, ale jak to powiedziała psycholog szkolna - nie będzie łatwo, wręcz przeciwnie. Póki co, pomimo wszystko, jestem dobrej myśli i staram się nie załamywać, rozwijać się.
  5. Tak. Jeśli dobrze pamiętam, był też demonem.
  6. Rodzice uważają, że terapia nie jest mi potrzebna i opinia lekarza to bzdura. A trafiłam do niego tylko ze względu na pewien incydent. Niestety, w takiej rodzinie żyję.
  7. Hej wam wszystkim. Mam na imię Ewa, osobiście jednak wolę, kiedy ludzie zwracają się do mnie "Seth". Jestem tu po to, by jakoś wylizać stare rany i zasięgnąć rady. Nauczyć się żyć. Witam wszystkich (nie potrafię się witać, wiem)
×