Skocz do zawartości
Nerwica.com

planck

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez planck

  1. Faktycznie źle to ujalem. Wytrzymałem najwięcej bez przez dwa tygodnie. To pojawia się codziennie.. Niestety. Raz, dwa razy, czasami trzy na dzień
  2. Drodzy użytkownicy, Na forum wpadłem jakoś przypadkiem, jednak widzę że jest tutaj wielu ludzi borykajacych się, lub którzy już rozwiązali, pewne problemy jakie ja posiadam. Mam 19lat, student. Maturę zdałem... W sumie jakoś prawie najlepiej ze szkoły (w swojej specjalności). Wybrałem studia zgodne z zainteresowaniami. Tak mi się wydaję. Jestem synem alkoholika. W gruncie rzeczy, sprawy które zaraz opisze, opisze po raz pierwszy. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o tym, bo najnormalnej w świecie czuje wstyd. Mój tata jest w trakcie leczenia, trzymam za niego niesamowicie kciuki, bo widzę jak mu zależy. Ale ja sam mam problemy ze sobą. Niektórzy mówią że w moim wieku to jest po prostu normalne, pewnie w jakimś stopniu jest, ale mnie sie to już po prostu wymknęło spod kontroli. Mowa tu o onanizmie. Cała sytuacja zaczęła się jakoś prawie 8 lat temu. Po wielu próbach, nie jestem w stanie wytrzymać więcej niż dwóch tygodni bez. Może aktywność fizyczna? Biegam, gram w różne sporty, jeżdżę na rowerze, ćwiczę w domu. Ale nawet w trakcie myślę o tym. Nawet w czasie nauki, wyciszenia czy modlitwy. Po prostu w każdym możliwym momencie myślę o tym. Dodam że jestem nerwowym człowiekiem. Moi rodzice całe moje dzieciństwo (które pamiętam jako czas kiedy tata był zawsze pijany) zawsze, trochę naigrywali się ze mnie, mówiąc mi że może jakieś zioła mi kupią. Chodzi o mojego brata, większość rzeczy jakie robi irytuja mnie! Dlaczego?! Nie wiem. Stuka, puka, bawi się palcami. Czasami krzycze, dużo. Na każdego, na mamę na braci. Widze w tym pewną nzależność oczywiście. Tak jak mój tata pod wpływem robił awantury np o nieumyte naczynia, tak ja- po samogwalcie, denerwuje się na wszystko i wszystkich. Przychodzi taki moment, że nie mam siły na nic. Na prawdę. Są takie dni kiedy myślę nawet o samobójstwie. Czasami mam po prostu ochotę nic nie czuć. Ludzie mnie na około denerwują, myślę o każdym o wszystkim. Dręczą mnie pieniądze (których nie ukrywam, nie posiadam zbyt dużo), przyszłość, przeszłość. Jakieś dziwne zdarzenia, kompleksy, co powiedzą inni. A z drugiej strony, chciałbym być człowiekiem obojętnym co inni powiedzą, jednocześnie tak bardzo się przejmując nimi, co za paradoks. Chciałbym być człowiekiem sukcesu, ale mam dziwne wrażenie bycia głupim. Jacyś znajomi wygrywali olimpiady w gimnazjum, w liceum. A mi nic się nie udało.. Tylko ta matura, ale ją każdy ma... Nie ma w niej nic specjalnego... I cały czas jakoś żyje tym jadem i zazdrością sukcesu innych. To na pewno wszystko jest powiązane w jedną całość. Jestem tego pewien, że zarówno alkoholizm mojego taty, moje (niewątpliwie) uzależnienie, i te myśli łącza się co daje taki efekt. Jak sobie z tym radzić? Leczenie.. Ale ja nie mam pieniędzy. Gdybym komukolwiek powiedzial że się leczę to by mnie pewnie wysmial, bo ja noszę maski. Mimo że tyle rzeczy mnie gryzie, ja jestem wśród znajomych życzliwy, uśmiechnięty, opanowany. A pod ta maską, wszystko przeżywam..
×