... to takie banalne. Jakiekolwiek przywitanie jest już zbyt wyświechtane. Jest już prawie sobota a ja witam się z podobnymi sobie na forum... Czy ja jestem w ogóle normalny? Pozwólcie, że nieco przybliżę Wam swoją skromną osobę - mam już prawie 50 lat i jestem od kilku dobrych lat bezrobotny, choć podobno mam niezły zawód. Według niektórych potencjalnych pracodawców jestem już za stary i w ogóle "jak śmiem im głowę zawracać?" Przecież trzeba dać szansę młodym i niedoświadczonym a ja na pewno powinienem sobie poradzić. Mieszkam z rodzicami i trudno (nie wstydzę się tego). Kilka razy próbowałem ułożyć sobie życie na własną rękę ale okazywało się, że dla płci przeciwnej nie jestem zbyt atrakcyjny albo jestem za mało męski. Wolę być mało męski ale zostać sobą niż udawać, że jestem na siłę kimś innym. Z mojego doświadczenia zauważyłem, że faceci udający kogoś kim nie są mają większe szanse u płci przeciwnej ale trudno... Od rodziców odebrałem tzw. "przedwojenne wychowanie" tzn. honor, zasady, szacunek dla kobiet ale szybko okazało się, że nie są to cechy dziś zbyt pożądane. Mimo wszystko jestem im za to wdzięczny, ponieważ pomimo swojego wieku nie zrobiłem nic takiego w życiu, czego powinienem się wstydzić. Kiedy oglądam swoją twarz w lustrze w trakcie golenia przynajmniej nie mam ochoty napluć w twarz samemu sobie. W czym więc problem? W tym, że coraz częściej (to chyba z racji wieku) zadaję sobie pytanie czy takie życie ma jakikolwiek sens? Samotne, bez jakiejkolwiek motywacji, bez perspektyw, bez celu...
Tak sobie czytam to forum i próbuję coś w nim odnaleźć. Nie wiem, może innych takich jak ja a może samego siebie. Wiem, że najdalsza droga to ta, która wiedzie do samego siebie.
Liczę, że znajdę tu choć odrobinę otuchy, a może sam też komuś pomogę.
Pozdrawiam
Maniek129