Skocz do zawartości
Nerwica.com

podstopamigrunt

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia podstopamigrunt

  1. shizia, myślę, że mogę się podłączyć pod dyskusję. Niedawno założyłam temat o tym jak moje hobby (szycie właśnie) mnie wykańcza. Szyje już od kilku dobrych lat i stało się to moja obsesją. Niestety nic mi nie wychodzi, moje projekty nikogo nie interesują, nikomu się nie podobają, a juz na pewno nikt nie chce ich kupować. Czasami mam ochotę się pokaleczyć, ukarać siebie, za to, że do niczego się nie nadaję. Całe dnie i wszystkie moje myśli są poświęcane tylko temu jednemu zajęciu- projektowaniu i szyciu. Zachowuję się jak ślepota jakaś- nigdy nic mi nie przyniosło dobrego moje hobby, nigdy nie czułam się przez nie lepiej, nikt tego nigdy nie docenił, a ja dalej oszukuję się, że jeszcze kiedyś odniosę sukces ( a mam ponad 30lat)
  2. buraczek58 , mnie w życiu sporo omija przez moją pasję to fakt, ale też nie mam parcia na układanie sobie życia rodzinnego, bo nie czuję takiej potrzeby i to akurat nie jest rzecz, nad którą chciałabym pracować czy ją zmieniać. Po prostu tak jest. Za 20 lat będe starsza kobietą czy tego chcę czy nie, mogę być zgarbiona, schorowana, pomarszczona także nie uprawiając hobby. A własnie może rezygnując z tego teraz obudze się za te 20 lat i stwierdzę, że nic a nic nie osiągnęłam, praca kiepska (bo wiadomo), nie mam na koncie żadnego sukcesu, a gdybym wtedy (czyli teraz) jeszcze trochę pocisnęła, gdybym nie poddała się, nie zrezygnowała... Tego się bardziej boję Aha, i ludziom niczego nie udowadniam, na pewno nie rodzicom, bo oni już się pogodzili, że nie będe pracować umysłowo i nie mają z tym problemu już. Ni ewiem komu chcę coś udowodnić, chyba tylko sobie.
  3. Stakatela , ja bym sobie znalazła inną pracę, ale tak jak pisałam w pierwszym poście mam problemy z pamięcią i koncentracją, nie dam rady wykonywać innej pracy jak fizyczna. Wiem, że szanse, że coś osiągnę są niewyobrażalnie małe, ale boję się skończyć z tym. Nie wiem kim ja wtedy będę, co ja będę miała do powiedzenia, przecież nie mam nic innego ciekawego do powiedzenia na swój temat. I to nie chodzi o to, że ja nic nie próbuję innego, bo próbuję, np. czytać książki, uczyć się historii, ale po prostu nie mam do tego pamięci.
  4. No właśnie- z jednej strony fajnie mieć pasję, a drugiej całe dnie, miesiące lata mijają mi na jednym i tym samym poziomie emocjonalnym- muszę projektować. Co do dbania o urodę- własnie jak byłam młodsza, to sprawiały mi przyjemność te wsztstkie rytuały- maseczki, balsamy, a teraz bardzo się zaniedbałam. Czuję się nie na miejscu jak robię jakieś rytuały pielęgnacyjne, tak jakbym traciła czas, wolę wstać rano, umyć zeby, zjeść i natychmiast być gotowa do szycia. Napiszę jeszcze tylko, że nie mam szczęścia, kasy na start, znajomości ani nieprzeciętnego talentu. Po prostu na tym zawiesiłam swoje poczucie wartości chyba:/ Próbuję cały czas udowodnić sobie, że jednak coś umiem, ale na razie nie wychodzi. Wiem, że jak odpuszczę choć troche i zacznę się zajmować urodą, chłopakiem, spacerami, to już na pewno nic mi z tego projektowania nie wyjdzie. A tak, to jest cień szansy.
  5. Witam, założyłam tu konto, bo zaczełam się zastanawiać czy jestem uzależniona od mojego hobby. Nie wiem czy powinnam udać się do specjalisty i porozmawiać o tym problemie, czy może przesadzam. Napiszcie proszę jeśli macie podobne doświadczenia. Otóż jestem 30kilkuletnią kobietą, od ponad 10 lat mam swoją pasję która jest związana z rękodziełem. Od około 2 lat zajmuję się tym na co dzień, jest to moją pracą i jedynym celem w zyciu... Moje myśli są zajęte praktycznie tylko tym, aż sama zaczynam się zastanawiać, czy to normalne, bo przecież tyle jest głębszych, bardziej pożytecznych aktywności do wyboru, inni zajmują się sztuką, filozofią, fizyką kwantową, a ja.. rękodziełem:( Na początku mojego zainteresowania rękodzieło było jakąś niszą w którą próbowałam się wbić aby "coś" umieć, niestety nigdy nie miałam dobrej pamięci ani bystrego umysłu aby zajmować się np. pracami biurowymi, gdzie trzeba znać 2 języki i umieć pracować pod presją czasu. Ja jestem raczej powolna, ślamazarna i mam mały zasób wiedzy, choć bardzo się staram tę wiedze uzupełniać, ale mam problemy z pamięcią. Dla tego te pare lat temu postanowiłam, że dam z siebie wszystko i nauczę się tworzyć. Nauka tego zawodu była również ucieczką przed koniecznością spelnienia ambicji rodziców, którzy chcieli bym pracowała umysłowo, co dla mnie jest niewykonalne. Jako że w moim mieście nie ma szkoły która by przygotowywała do tego zawodu, umiejętności zdobywałam prosząc się o wolontariat w różnych zakładach pracy związanych z tym fachem. Szło mi kiepsko, ale w końcu nauczyłam się w miarę przyzwoicie tego fachu. Na dzień dzisiejszy pracuję własnie w tym fachu, idzie mi średnio, zarabiam dużo poniżej minimalnej krajowej, dla tego zastanawiam się, czy można nazwać mnie pracoholiczką, bo pracoholik to ktoś, kto robi karierę zawodową i odnosi sukcesy, a nie kiepska szwaczka. Jednakże moje myśli od rana do wiezora zajmuje właśnie ten jeden temat, kiedy przychodzi weekend z chęcią nadal zajmowałabym się tym rzemiosłem w domu (i tak to robię codziennie po pracy), ale zazwyczaj odwiedza mnie chłopak. Zamiast cieszyć się jego obecnością ja jestem myślami przy maszynie do szycia i wymyślam projekty. Ustawiłam sobie życie tak, żeby jak najmniej czasu poświęcać przyziemnym rzeczom, każdą godzinę spożytkować na ćwiczenie i doskonalenie się. Nie wiem na co ja licze, że będe kiedyś dobrą projektantką... Ale przecież nikomu nei podobają się moje projekty, nikt ich nie kupuje. A ja nadal sie łudze i chyba juz tracę kontrolę nad tym:( Czasem zastanawiam się ile rzeczy w życiu mnie omija. Ale zaraz potem przychodzą myśli, że sławni pianiści, sportowcy, nie wiem- naukowcy też poświęcili spory kawał życia, żeby osiągnąć sławę i sukces. Tylko, że ja nie dojdę nigdy do sukcesu, bo tyle lat już próbuję i jestem zaledwie przeciętna. Czy ze mną jest już coś nie tak? Czy powinnam odpuścić z tą swoją pasją i zając się życiem?
×