Witam, założyłam tu konto, bo zaczełam się zastanawiać czy jestem uzależniona od mojego hobby. Nie wiem czy powinnam udać się do specjalisty i porozmawiać o tym problemie, czy może przesadzam. Napiszcie proszę jeśli macie podobne doświadczenia.
Otóż jestem 30kilkuletnią kobietą, od ponad 10 lat mam swoją pasję która jest związana z rękodziełem. Od około 2 lat zajmuję się tym na co dzień, jest to moją pracą i jedynym celem w zyciu...
Moje myśli są zajęte praktycznie tylko tym, aż sama zaczynam się zastanawiać, czy to normalne, bo przecież tyle jest głębszych, bardziej pożytecznych aktywności do wyboru, inni zajmują się sztuką, filozofią, fizyką kwantową, a ja.. rękodziełem:( Na początku mojego zainteresowania rękodzieło było jakąś niszą w którą próbowałam się wbić aby "coś" umieć, niestety nigdy nie miałam dobrej pamięci ani bystrego umysłu aby zajmować się np. pracami biurowymi, gdzie trzeba znać 2 języki i umieć pracować pod presją czasu. Ja jestem raczej powolna, ślamazarna i mam mały zasób wiedzy, choć bardzo się staram tę wiedze uzupełniać, ale mam problemy z pamięcią. Dla tego te pare lat temu postanowiłam, że dam z siebie wszystko i nauczę się tworzyć. Nauka tego zawodu była również ucieczką przed koniecznością spelnienia ambicji rodziców, którzy chcieli bym pracowała umysłowo, co dla mnie jest niewykonalne. Jako że w moim mieście nie ma szkoły która by przygotowywała do tego zawodu, umiejętności zdobywałam prosząc się o wolontariat w różnych zakładach pracy związanych z tym fachem. Szło mi kiepsko, ale w końcu nauczyłam się w miarę przyzwoicie tego fachu. Na dzień dzisiejszy pracuję własnie w tym fachu, idzie mi średnio, zarabiam dużo poniżej minimalnej krajowej, dla tego zastanawiam się, czy można nazwać mnie pracoholiczką, bo pracoholik to ktoś, kto robi karierę zawodową i odnosi sukcesy, a nie kiepska szwaczka.
Jednakże moje myśli od rana do wiezora zajmuje właśnie ten jeden temat, kiedy przychodzi weekend z chęcią nadal zajmowałabym się tym rzemiosłem w domu (i tak to robię codziennie po pracy), ale zazwyczaj odwiedza mnie chłopak. Zamiast cieszyć się jego obecnością ja jestem myślami przy maszynie do szycia i wymyślam projekty. Ustawiłam sobie życie tak, żeby jak najmniej czasu poświęcać przyziemnym rzeczom, każdą godzinę spożytkować na ćwiczenie i doskonalenie się. Nie wiem na co ja licze, że będe kiedyś dobrą projektantką... Ale przecież nikomu nei podobają się moje projekty, nikt ich nie kupuje. A ja nadal sie łudze i chyba juz tracę kontrolę nad tym:( Czasem zastanawiam się ile rzeczy w życiu mnie omija. Ale zaraz potem przychodzą myśli, że sławni pianiści, sportowcy, nie wiem- naukowcy też poświęcili spory kawał życia, żeby osiągnąć sławę i sukces. Tylko, że ja nie dojdę nigdy do sukcesu, bo tyle lat już próbuję i jestem zaledwie przeciętna.
Czy ze mną jest już coś nie tak? Czy powinnam odpuścić z tą swoją pasją i zając się życiem?