Byłam częstym gościem na tym forum jakiś czas temu... (1,5 roku), wtedy zaczynałam terapię u psychiatry bo nie dawałam już rady. lęk był całe dnie taki jak ja to mówię "podskórny" i co jakieś 3-4 godziny panika. w końcu depresja mnie dopadła a właśnie wtedy bełam na 2 semestrze dziennych studiów... wtedy jak tak się czułam nie wierzyłam że jest coś w stanie mi pomóc. nic mi się nie chciało, jeść, wstać z łóżka, totalna bezradność i do teo ten okropny lęk. miałam oczywiście co jakiś czas myśli hipohondryczne (na prawde cała masa chorób...) a i samobójcze, ale szybko je cofałam jakoś... w końcu poszłam do pani psychiatry i ze łzami w oczach powiedziałam wszystko co i jak... zapisała mi rexetin 1 tab na dzień i mirzaten 1 tab na noc do tego terapia behawioralno-poznawcza u psychologa, i dodatkowo doraźne tabletki na tzw drażliwe dni (hydroksyzyna). Po miesiącu była poprawa, a teraz z perspektywy tych prawie dwóch lat moge powiedzieć że zapomniałam co to jest lęk i panika. dawke leku stopniowo zmiejszałam teaz biorę tylko pół rexetinu rano i to wszystko!!! dopiero zaczynam na prawde żyć, wstaje pełna energii do życia, zadowolona, wesoła i w ogóle!!! nauczyłam się inaczej myśleć bo chyba to jest podstawa, leki to tylko taki pomocnik. nawet jeśli kiedyś zaatakuje mnie lęk lub panika czuje że dam rade ją pokonać!
p.s-pozostały mi fobie lęk wysokości, przestrzenny i klaustrofobia ale są bardzo łagodne i nie przeszkadzają mi w życiu. kiedyś to nawet w mieście w podziemne przejścia nie weszłam nie mówiąc już o windach... teraz wejde wszędzie czuje tylko taki mały dyskomfort ale daje spokojnie rade. pozdrawiam wszystkich forumowiczów!!!