Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozbity89

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rozbity89

  1. Myślę że nienawiść do samego siebie jest wystarczającym miernikiem poczucia mojej własnej wartości. Objawia sie to równiez np. w szukaniu na siłę hobby, nie dla siebie i własnej przyjemności, tylko po to by komuś zaimponować. Jest to męczące, bo mysli te nie dają spokoju i wracają jak bumerang. Tylko o tym człowiek myśli, nawet jeśli nie chce. Jeśli chodzi o mój związek, to nie mieszkamy razem. Spotykamy sie raczej w weekend(pracujemy na innych zmianach). Dziewczyna zaczyna delikatnie naciskać na dziecko ślub itp. Coraz częściej (w sumie była by juz pora) a ja jestem jak sparaliżowany, nie wiem co mam robić. Podejrzewam że boję sie odpowiedzialnosci, i rozpadu związku jeśli coś pójdzie nie tak. Jestem całkowicie pogubiony. Z jednej strony chce z nią być, wiem jakim dobrym człowiek jest. Chciałbym z nią założyć rodzinę która bedzie sie kochać i wspierać. Z drugiej jednak strony nie mam pojęcia czy ją kacham i czy kiedykolwiek ją kochałem. Boje sie że ja skrzywdze w przyszłości. Min. w takich momentach mam chęć skończyć z tym wszystkim z sobą, zaznać świętego spokoju,a nie być nieustannie na polu krwawej bitwy, która toczy sie we mnie. Ta niewiedza mnie dobija, wiem że przeze mnie cierpi tez moja kobieta, niszcze ten związek. Chcialbym dla niej szczęścia, ale nie wiem czy potrafię jej to dac.
  2. Witam wszystkich.od pewnego czasu mam odczucie iż przestałem kochac moja dziewcznynę. Tzn.nie jestem pewny czy to uczucie faktycznie wygasło,czy jest to tez gorszy czas dla mnie. Ocencie. Otóż jest mój drugi poważniejszy związek. I tak samo jak poprzedni, uczucie to wygasa po upływie około 2,5 roku. A więc tak,mam naprawdę wspaniała kochająca kobietę. Opiekuncza, starajaca sie o dobrobyt w rodzinie, stawiając rodzinę na pierwszym miejscu. Dziecko rzecz święta, bedzie wspaniała matką. Mam problemy z samym sobą. Mysli samobójcze o których jej nie mówię, choć podejrzewa co mi chodzi po głowie. Stany depresyjne, wahania nastroju, zbyt duże nerwy, oraz nienawiść tak ogromna że mnie przytłacza. Nienawiść do samego siebie, pewnych ludzi, świata i życia. Widzę że moja dziewczyna nie widzi świata poza mną. Robi dla mnie naprawdę dużo (wie że w środku cierpię)pociesza mnie pomaga w trudnych chwilach. A ja?? Nie umiem jej nawet przytulić tak szczerze, pocałunki to historia, chyba że sama zainicjuje ale wtedy wymuszam to i mówię jej że nie lubię tego(Oczywscie zadarzaja sie sytuację w których ja przytule, pocaluje i nawet razem sobie "podokuczamy") Gdy sie kogoś kocha to nie ma raczej słowa lubię czy nie lubię. Komplementy z mojej strony są również rzadkością. Denerwuje mnie swoimi pewnymi zachowaniami do tego stopnia że z ledwoscia powstrzymuje sie od wybuchu. A co najgorsze, kobiety (dziewczyna wie że podobają mi sie za bardzo). Nie mogę sie im oprzeć. Gdy widzę ładna kobietę budzi sie we mnie gniew i nienawiść, dlaczego to nie ja mam tak ładna istotę, tylko taka kobietę jaką mam. Myślę o seksie z innymi kobietami, praktycznie codziennie. Ostatnio pojawily sie u mnie inne fantazję erotyczne, które kiedyś były sprzeczne z moimi przekonaniami,a jednak. Powiedzcie mi czy nasila sie mnie nerwica czy coś w tym stylu?? Czy po prostu nie kocham mojej dziewczyny?? Boję sie, że gdy z nią zerwe, przez całe życie będę samotny, że nie znajdę później tak dobrej kobiety. Mam obawy że zakocham sie w "suce" przyslowiowej i będę cierpiał całe życie. Z drugiej strony potrzebuje wolnosci, seksu z innymi itp. Boże jaki ja jestem pusty. Myslicie że to wszystko wynika z mojej próżności, niedojrzałosci, czy jest tez moja wenwetrzna potrzeba której nie idzie oszukać?? Dodam że pochodzę z rozbitej rodziny. A w głębi duszy chciałbym tak szczerze kochać druga osobę, dac jej całe serce, i traktować ja jak księżniczkę. Dlaczego nie potrafię? Ps. Przepraszam za chaotycznosc, pisze z tel.
  3. Właśnie. Też kiedyś miałem pasję a teraz tak jak mówisz widzę je tylko w internecie. Ile razy próbowałem wrócić do tego. Nie ma szans. Po prostu mi sie nie chce i nudzi mnie. Ale najgorsze są te nie kończące sie myśli i wyrzuty sumienia. A slomiany zapał to w moim przypadku drugie imię. To też będzie blokada do czego kolwiek.tylko jak sobie odpuścić? Nie myśleć? Nie mieć wyrzutów?
  4. Witam wszystkich. Mam pewnien problem. Podejrzewam u siebie nerwice natręctw, głownie chodzi o to, że na siłe szukam sobie hobby. Głupie ale prawdziwe. Nie umiem przestać myśleć o tym. Samo w sobie szukanie nie jest czymś złym, ale robienie tego na siłę już normalne nie jest. Żeby było zabawniej wybieram takie na których można później zarobić. Tak więc pomyślałem sobie, już jakiś czas temu ok.2 lat (jak jakiś 15-latek), że będę pisać. Dobra ok, czytać książki nawet lubię, ale pisanie chyba nie jest tym czymś co jest moją pasją. Ludzie z pasją nie liczą czasu, gdy poddają się zajęciu. A ja, jakby to powiedzieć, zasiadam, zaczynam pisać i tylko patrze na zegarek. W duchu myślę sobie że marnuję czas siedząc w domu, ale piszę naiwnie myśląc że będę wielkim pisarzem. Wymęczę pół strony A4, i kończę mówiąc, jutro napiszę więcej. W praktyce na drugi dzień wychodzi to samo, lub w ogóle nie zasiadam do pisania. Logicznie patrząc, to zajęcie nie jest tym czymś co powinienem robić, ale jeśli sobie odpuszczę, później wytykam sobie że nic nie zrobiłem. Mam wyrzuty sumienia, myśląc że za 10 lat powiem sobie że zmarnowałem "niby talent". Co oczywiście talentem nie jest. Co jest nie tak?? Może powinienem pisać tylko muszę się jakoś zmobilizować, czy też jest to gra mojego EGO, być poczuć się dowartościowany?? Przepraszam że nie przywitałem się z forumowiczami w dziale do tego przeznaczonym, ale goni mnie czas. Praca.heh. Pozdrawiam, jęsli nie wyraziłem się jasno, to przepraszam. Opiszę dokładniej jeśli będzie taka potrzeba. Pisałem na szybko, tak jak mówiłem, goni mnie czas. Pomóżcie w jakiś sposób, jest to męczące i problematyczne.
×