Skocz do zawartości
Nerwica.com

spacenov

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia spacenov

  1. Hehe, u mnie było odwrotnie. Była naciskała, żebym przyjechał do niej za granicę a jak przyjechałem to... guess what? Znalazła sobie chłopaka
  2. Na podstawie tego co piszesz ewidentnie rzuca się w oczy to, że Twoja matka ma jakiś problem i usiłuje się z Tobą bawić w jakieś gierki. Stara się Tobą manipulować, po to żeby załatwiać własne interesy. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że mieszkasz z nią pod jednym dachem. Moim zdaniem układ Para, dziecko, teściowie jest już na starcie przegrany. Owszem są wyjątki, że to jakoś działa ale obydwie strony muszą mieć jasno przedstawione zasady, których nie wolno im łamać. matka wywołuje w Tobie poczucie winy, nazywa Cię egoistką, bo nie pomagasz siostrze a tak naprawdę to sama nią jest. Powinna zrozumieć, że jej chore relacje z córką nie są najważniejsze na świecie a Ty masz partnera i dziecko i to na nich powinnaś skupić swoją uwagę. Rodzice czasami są toksyczni i nie można z tym polemizować. Próbując zmienić swoją matkę tracisz czas i zapał. Ona się już nie zmieni i bez względu na to jak bardzo będziesz kipieć złością i zabiegać o jej względy ona po prostu dalej będzie taka jaka jest. Nie wiem czy matka Cię darzy innymi uczuciami niż Twoją siostrę ale na tym etapie życia, na którym jesteś powinnaś już się do tego zdystansować. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby wyprowadzenie się z rodzinnego domu. Mieszkanie można wynajmować, można kupić, jest wiele możliwości. Przy odrobinie chęci naprawdę człowiek jest w stanie zrobić pozornie niemożliwe rzeczy. Wiem to z autopsji. Mieszkając w domu rodzinnym miałem problem z matką. Skupiała ogromną uwagę na swoich braciach, jednym którego wychowywała wspólnie ze swoją matką i drugim mieszkającym po sąsiedzku. Byłbym w stanie ten układ zrozumieć ale kolesie mają teraz 50 oraz 60 lat i nie podejmują żadnej pracy, tylko siedzą w domach, ogląda telewizje a one we dwie im usługują. Moja matka weszła w taki chory układ, który proponuje Tobie Twoja. Przez to nie poświęcała mi dostatecznej uwagi i regularnie wyładowywała na mnie swoje frustracje. Nawet powoli już byłem podświadomie uczony, żeby latać w zimę z talerzykami i ich dokarmiać. W pewnym momencie wyraźnie postawiłem granicę i wywoływanie na mnie poczucia winy przestało przynosić zamierzone efekty. Jak tylko nadarzyła się okazja wyprowadziłem się z domu. Relacje z matką się poprawiły, nie żyje ich problemami, mam własne życie. Jak mam ochotę z nią gadać to dzwonię, jak nie mam to nie dzwonię. Mogę się w pełni skupić na sobie. Z czasem przestaję się przejmować tym, że na wielu płaszczyznach mnie nie doceniała i nie docenia. Mam swoje plany, ambicje, zajęcia i marzenia no i tego się trzymam. Tobie radzę to samo. Wg mnie pomiędzy rodzicami a dziećmi jest dobrze tylko wtedy jak dzieli ich przynajmniej z 30km. W przypadku rodziców toksycznych przyjąłbym 100km.
  3. Ja miałem podobną sytuację, dziewczyna wyjechała za granicę i po 5 latach związku zostawiła mnie dla gościa, którego znała 2 tygodnie. Z czasem z nim zamieszkała, po chyba niecałym miesiącu znajomości. Twoja historia jest podobna, dziewczyna poznaje jakiegoś fagasa i ma Cię w dupie, chociaż jego zna kilka tygodni a z Tobą była w związku przez kilka lat. Nie wiem czy po prostu taka jest natura kobiet, że dla nich nic nie znaczy to co je łączy z partnerami przez lata i szukają wrażeń u nowo poznanych czy po prostu na takie partnerki trafiliśmy. Jeżeli jakaś kobieta jest się w stanie wypowiedzieć to bardzo bym prosił, bo pozwoliłoby nam to zrozumieć pewne kwestie. Co do Twojej sytuacji to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że dziewczyna zachowała się jak ostatnia k... Rozumiem, że można być nieszczęśliwym w związku, można się rozstać. Bycie z kimś nie jest obowiązkiem ani koniecznym do odbycia wyrokiem. Każda ze stron powinna mieć prawo w dowolnym momencie to zakończyć. Sęk w tym, że nie każdy potrafi to zrobić w cywilizowany sposób. Wg mnie jeżeli przestaję się dobrze czuć w związku to powinienem porozmawiać z partnerką, powiedzieć jej o swoich odczuciach, powiedzieć jak widzę naszą przyszłą relację, pomóc zarówno jej jak i sobie, żeby to rozstanie jakoś przeżyć i złagodzić jego skutki na tyle, na ile jest to możliwe. Po prostu znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu, bo w związku nie byłem sam, tylko byłem z kimś i dawałem mu swój czas i wykorzystywałem czas partnerki. Tego samego oczekuję od drugiej strony. Powiedziałbym to samo co mnie mówili, tj. dobrze, że okazało się jaka jest teraz a nie za kolejne 4 lata ale to raczej marne pocieszenie. Ja przetrwałem rozstanie w taki sposób, że po prostu ciężko pracowałem, wracałem do domu, leżałem załamany, bez chęci do czegokolwiek, dawałem emocjom, żeby po prostu mną szarpały. Wiedziałem, że nie mogę tego w sobie dusić ani kontrolować. Po prostu leżałem, płakałem, śmiałem się, waliłem pięścią w ścianę. Wiedziałem, że ten stan jest przejściowy i miałem ciągle na uwadze, że nie ma czegoś takiego jak kobieta życia. Każda partnerka, z którą się jest w danej chwili wchodzi w taką rolę. Na świecie jest ogromna ilość kobiet. Minie jakiś czas i zaczniesz to dostrzegać. Wiadomo, że teraz nie chcesz żadnej innej, chciałbyś wrócić do byłej ale musisz przejść wszystkie fazy godzenia się z trudnymi rzeczami. Etap 1. Szok i zaprzeczenie Etap 2. Dezorganizacja zachowania Etap 3. Złość i bunt Etap 4. Smutek i depresja Etap 4. Akceptacja i godzenie się ze stratą Niestety z doświadczenia wiem, że nie da się żadnego z etapów przeskoczyć. Przygotuj się na to, że będzie z Tobą źle ale to tylko faza przejściowa. Ludzie godzą się ze śmiercią całych swoich rodzin, więc jakaś zryta cizia, która lata za jakimiś fagasami i zostawia chłopaka bez słowa to raczej pestka. Za góra miesiąc będziesz się czuł dużo lepiej, za dwa zaczniesz patrzeć na to z dystansem a za trzy nie będziesz nawet pamiętał, że z nią byłeś :)
  4. Dziwi mnie, że we wszystkim nie zostal uwzględniony jeden czynnik, tj. znalezienie innego partnera. Dziecko potrzebuje zarowno męskich jak i kobiecych wzorców, bez względu na płeć. To co wynosi z domu warunkuje jego postrzeganie rzeczywistości przez wiele dobrych lat. Nie zmienia to faktu, że samotnie wychowane dzieci potrafia wyjsc na ludzi. Sam jestem przykladem dziecka wychowanego przez samotna matke. Wyroslem na ludzi, skonczylem studia, mam swoje pasje. Na pewno bym powiedział, ze latwo ze wszystkim tej kobiecie nie będzie, jednak moze sie udac jej udźwignąć taka sytuacje. Inna sprawa, ze dziecko pewnego dnia wyfrunie z gniazda i znowu zostanie pustka, wiec moze warto by bylo w jakims stopniu uporządkować swoje sprawy a dopiero brać sie za macierzyństwo.
  5. Moim zdaniem problem lezy w komunikacji miedzy wami. Porozmawiaj z chłopakiem i zapytaj go wprost o co chodzi. Co jest powodem tego, ze on myśli takimi kategoriami. Moze po prostu sam ma cos do ukrycia, jeżeli postrzega partnera jako kogoś, kto tylko szuka okazji do zdrady.
  6. W bliskim sąsiedztwie jest mój temat związany z zerwaniem po 5 latach, być może znajdziesz w nim jakieś potrzebne informacje. W związku z powyższym czuję się zobowiązany Ci coś napisać. Według mnie trzeba mieć świadomość, że jak się rucha cudze dziewczyny to nie ma bata, żeby się to skończyło dobrze. Jeżeli kobieta ma faceta 5 lat, nagle poznaje kogoś i do niego leci to dlaczego ma zachować się fair w stosunku do nowo poznanego gościa? Miałeś świadomość, że laska ma faceta, po cholerę przekraczałeś granicę pomiędzy koleżeństwem a randkowaniem? Liczyłeś, że nagle o nim w 5 minut zapomni, oleje go, zwiąże się z Tobą a Ty będziesz żył w satysfakcji, że odbiłeś komuś dziewczynę? Serio wierzyłeś, że będziesz spał spokojnie w takich okolicznościach? Trafiłeś na okres, w którym mieli w związku kryzys, dziewczyna szukała pocieszenia, czuła się zagubiona, w jej życiu źle się działo, padło na Ciebie. Z czasem zrozumiała, że nie potrafi żyć bez swojego faceta, jednak chciała brać z każdego po trochu. Kilka rzeczy od niego, kilka od Ciebie. Coś na zasadzie, że z nim będzie sypiać, z nim będzie spędzać czas a raz kiedy się spotykać z Tobą, żebyś dopełnił przestrzenie, z którymi nie radzi sobie jej partner. Dla niej to jest wygodne, bo wie, że ją kochasz, nie chce zrywać z Toba kontaktu, bo chce mieć otwartą furtkę. Coś nie wyjdzie z obecnym, poleci do Ciebie i jest fajnie, bo ma gdzie wracać. Twoja rola w tym wszystkim to być zawodnikiem rezerwowym. Pytanie tylko czy Ci to odpowiada? Moja była chciała bardzo podobnie. Miała plan, że będzie z kolesiem, dla którego mnie zostawiła, w między czasie się będzie ze mną spotykać co jakiś czas, powiedziała mi, że mnie dalej kocha, bo byłem jej pierwszą miłością i będzie za mną tęsknić do końca życia, nawet na ślubie ale nie chce ze mną być, bo teraz jest jej lepiej. Spotkałem się z nią 3 razy, dwa razy były zaplanowane i jeden przypadkowy. Przed drugim zaplanowanym mówiła, że nie mogła się pozbierać przed wyjściem z domu, tak nią szarpało. Miała świadomość, że straciła coś bardzo fajnego. Wspomniała, że ten nowy wie o wszystkim i nic nie może z tym zrobić "bo co ma zrobić?". Powiedziałem jej wtedy dokładnie to co Tobie: "Jak się rucha cudze dziewczyny to tak już jest". Dodałem wtedy tylko, że ja za nią nie będę latał, ona mnie wystawiła to niech lata teraz za mną. Pewnego dnia miałem słabszy dzień i jej dosłownie napisałem co o tym myślę. Zrobiłem to bardzo dosadnie. Z początku żałowałem. Później ją przeprosiłem. Teraz wiem, że bardzo dobrze się stało. Z czasem sama napisała, życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego i się pożegnaliśmy. Od tego czasu sporadycznie raz na jakiś czas coś do siebie piszemy. Nie więcej niż dwa zdania. Wyszło mi to na dobre, bo nie jestem od tego, żeby ładować jej akumulatory swoim kosztem. Tobie radzę to samo. Wiem, że rozstanie jest trudne. U mnie wszystko było w znacznie gorszych okolicznościach niż u Ciebie. Nie byłeś z nią długo, nie mieliście wspólnych planów. Minie trochę czasu i się pozbierasz. Zerwij kontakt, powiedz jasno tak jak ja co czujesz. To jest jej sprawa teraz czego oczekuje. Ty, podobnie jak ja, nie jesteś od tego, żeby kosztem siebie dopełniać komuś związki. Albo wóz albo przewóz. Jak Cię kocha i serio chce z Toba być to nie wytrzyma długo, tylko zrobi tak, że stworzy wam możliwość. Jestem więcej niż pewien, że tak się nie stanie. Musisz to przyjąć i się z tym pogodzić. Boleć na pewno będzie o to jak cholera. Czeka Cię serio trudny czas. Nie duś w sobie emocji, płacz w poduszkę jak najczęściej, zobaczysz, że będzie lepiej. Urwij kontakt i nie daj się zrobić rezerwowym chłopakiem. Ja postąpiłem według tych zasad i poznałem już nowa kobietę, bardzo fajną, z którą się dogaduję a możliwe, że nawet z czasem wejdę w związek. Da się? Da się. O byłej czasami myślę, czasami mi się śni, przychodzą mi słabsze dni ale już jest serio dobrze a będzie dużo lepiej. Tego kwiatu jest pół światu.
  7. Tak tez sie stalo. Odezwala sie. W sumie z po części mojej inicjatywy sie ze sobą pozegnalismy. Życzyliśmy sobie wzajemnie wszystkiego dobrego w przyszłości. Z jednej strony sie ciesze, ze udało sie do takiego czegoś dojsc a z drugiej mam przez to kolejny kryzys. Pisze za każdym razem jak mnie lapie zalamka tutaj post. Byc moze Np.po roku będzie mozna narysować wykres jak coraz rzadziej po rozstaniu przychodza gorsze dni.
  8. Jak ja olewalem to po 2 tyg dzien po dniu byly wiadomosci z jej strony. Wrócę znowu do tej metody. Jest sprawdzona i skuteczna.
  9. Moja walka o nią poszła się srać. Miałem czas jeszcze zanim zamieszka z typem to się postanowiłem na niej wyładować i jej pocisnąć. Mogę się już cmoknąć teraz. Zabawne tylko, że jak ja ją olewałem i nie chciałem z nią gadać to zaczynała do mnie pisać, że nie jest to dla niej łatwe i jakbym miał jakiś problem to żebym dzwonił.
  10. On jest chyba po rozwodzie ale wlasnie z nim jest lepiej. Najdziwniejsze jest to, ze jakis czas temu pisala do mnie, ze caly czas o mnie myśli i dalej mnie kocha, tylko jakos inaczej. Widzielismy sie nawet dwa razy. Jednoczesnie niedlugo z nim zamieszka... Znowu przezywam pieklo.
  11. Moze masz troche racji. Rozmawialem z nią i mówi, ze nie byla szczesliwa od dluzszego czasu i teraz z nowym partnerem jest jej lepiej.
  12. Przejrzałem już chyba z tysiąc stron o rozstaniach i jest ogrom związków, które się rozpadają po wyjeździe za granicę. Zarówno wspólnym jak i jednego z partnerów. Nie myślałem, że aż taka woda sodowa może uderzać ludziom do głowy. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że naprawdę wartościowi ludzie, bo do takich się zaliczała moja była potrafią tak kompletnie odrzucić calutki system wartości jaki mieli w przeciągu jednego miesiąca. No ale jak tu wyżej w poście zostało wspomniane: lepiej, że teraz a nie później.
  13. Jak to bywa na internetowych forach zanim w ogóle zajrzałem do wątku i przeczytałem nowe treści zostałem określony mianem dupka, frajera, którego żadna nie zechce. W kontekście tego nie mam chyba co się wypowiadać czy szanuję, czy nie szanuję takiego nazywania rzeczy, bo z góry jestem asshole i looooooser. Co do samego rozstania to wiadomo, mam żal z samego faktu porzucenia. Jest to żal nieuzasadniony, bo każdy ma prawo związek zakończyć, nikt nie musi z kimś trwać na siłę. Dochodzi niestety forma rozstania i całokształt: 1.Polska, 5 lat razem, kocham, chcę za Ciebie wyjść, chce mieć z Tobą dzieci, chcę z Tobą mieszkać 2. Trzy tygodnie za granicą: kocham, tęsknię, już się nie mogę doczekać aż przyjedziesz 3.Pięć tygodni za granicą (6dni do obrony tytułu naukowego, 10dni do wylotu): z nami koniec, nie pasujemy do siebie, nie kocham cie juz, zrozumialam, ze nie bylam szczesliwa, nie utrzymujmy kontaktu 4.Mój przylot do tego kraju, na inne mieszkanie, dwa tygodnie ciszy, nagle czy chce utrzymywać z nią kontakt, powiedziałem, że się zastanowię 5.Na Face pojawiają się zdjęcia w objęciach nowo poznanego obcokrajowca, 10 lat starszego, który kilka miechów temu wrzucał zdjęcia z żoną 6.Moje pytanie o spotkanie, powiedziała, ze się zastanowi a po dniu odpisała, że będzie to krępujące i lepiej nie 7.Wygarnąłem jej przez face i zerwałem kontakt W świetle powyższych faktów proszę o ocenę tego na ile jest biedną, pokrzywdzoną dziewczynką, która zerwała z chłopakiem tyranem a na ile forma w jakiej to zrobiła po 5 latach związku jest przynajmniej mówiąc średnio fajna.
  14. Dzięki temu, że się o tym dowiedziałem przypadkiem przez facebooka było mi szalenie miło x2. No ale cóż.
  15. Jako, że całkiem niedawno założyłem temat "rozstanie po 5 latach" to czuję się zobowiązany do wypowiedzi. Nie wiem czy czytałeś ale w skrócie byłem z dziewczyną 5 lat, ja byłem jej pierwszym a ona moją. Związek był udany, dużo gadaliśmy. Mieliśmy plan wspólnego zamieszkania razem, wspólnego wyjazdu za granicę, do którego namawiała mnie przez około rok, aż w końcu się zdecydowałem. Ona wyjechała pierwsza, ja miałem dojechać miesiąc później, kilka dni przed wylotem na skype mnie poinformowała, że zrozumiała, że nie była szczęśliwa i że nasz związek nie ma sensu. Dwa tygodnie później wrzucała zdjęcia w objęciach jakiegoś nowo poznanego, 10 lat starszego obcokrajowca. Spotkać się ze mną nie chciała, uciekła od problemu i ma wszystko w dupie. Nie chcę Ci pisać, że mam gorzej, ciesz się, że dopiero po dwóch latach. Bardziej mi chodzi o to, że takie jest już życie. Niestety ale rozstania się zdarzają a nieprzyjemne rzeczy są nieuniknione. Jeżeli chodzi o myśli samobójcze to musisz, chociaż jest bardzo trudno przecierpieć ten etap. Ja po równym miesiącu, w czasie którego musiałem na nowo zaplanować swoje życie czuję się dużo lepiej. Każdy potrzebuje innego czasu, jedni kilku tygodni (moja była), inni kilku miesięcy. Też, podobnie jak Ty myślałem, że wolałbym umrzeć niż przechodzić przez to wszystko. Nie myślałem o samobójstwie ale chciałem jakiegoś lekarstwa. Jedyne co Ci mogę polecić to nie duś żalu w sobie. Jeżeli leżysz i chce Ci się płakać to płacz i nie zatrzymuj tego. Czasami nawet wspominaj jakieś chwile, które były miłe z dziewczyną i zwyczajnie opłacz je. Czas, który spędziliście razem, wspólne wspomnienia to coś, co będzie z Tobą do końca życia. Część z nich zapomnisz ale będą takie, które po prostu się zapisały w Twojej pamięci. Nie chodzi o to, żeby je wymazać z głowy, tylko o to żeby nauczyć się z nimi żyć. Ja pamiętam np. ostatni spacer, wieczorem z moją byłą. Naprawdę super rzecz. Jak go wspomniałem po rozstaniu to sobie zwyczajnie popłakałem. Do tej pory mnie to rusza ale jak widać jestem w stanie swobodnie pisać post, mając to na uwadze. Każde emocje trzeba przepracować, śmiech, łzy, złość i wszelakie inne. Na wszystko potrzeba czasu. Złe doświadczenia wzmacniają człowieka. Nie jest to książkowe gadanie, bo masz informacje z pierwszej ręki. Przeżyłem rozstanie 34 dni temu. Dalej żyję i czuję się coraz lepiej. Zdarzają się gorsze chwile ale jest ich coraz mniej.
×