Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mina.Mk

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mina.Mk

  1. Czytam i nie wierze...czemu ja trafiam na takich palantow a nie na takiego faceta.U mnie sytuacja jest zupelnie odwrotna,a niczego m nie brakuje..
  2. Czytam i nie wierze...czemu ja trafiam na takich palantow a nie na takiego faceta.U mnie sytuacja jest zupelnie odwrotna,a niczego m nie brakuje..
  3. Jestem dzis po rozmowie z moja matka.próbuje mnie obarczyc cala wina za sytuacje.Nawet watek ze chciała mnie wyrzucic z domu bo powiedziałam krytyczna uwage,na temat jej zachowania.Zaczela plakac ze ona nic nie zrobiła,niestety swoich bledow nie widzi.Cala rodzina stoi za nia. Z perspektywy sprawa wyglada tak,ze od poczatku nie chciała zebym byla z tym chłopakiem.Robila mu przytyki i nastawiala mnie krytycznie do niego nawet w sytuacji kiedy bylo miedzy nami dobrze.Do niego odnosiła sie ok ale mnie nastawiala przeciw niemu.W momencie kiedy wszystko wybuchło i powiedziałam mu o tym,umyla ręce i powiedziała ze sama jestem sobie winna ze sobie go wybralam..Tak jak dzis To zrozumiałam.Oni nic do niego nie maja ale chcieli sie wtracic bo uwazazali ze on nie jest odpowiednim kandydatem.A co jesli on mial dobre intencje?A przeze mnie jest w tej chorej rodzinnej atmosferze.Czy ktos zna zwiazek gdzie od poczatku do konca wszystko jest dobrze?Czy rodzice maja prawo tak sie wtracac I kiedy wszystko wybuchnie obarczac wina tylko jedna osobe?
  4. Ty się nad sobą kobieto zastanów. Nie ma podstaw do popierania mamusi autorki wątku. Mamusie niechaj zajmują się własnymi związkami, nie swych córek i synów. Ich wszystkowiedza nic dobrego nie wniesie. Ty zaś z automatu takie ingerencje popierasz. Kiedy Ci sie zwróci na to uwagę, wypisujesz brednie o których pojecia miec nie możesz. Nawet nie chce Ci się przeczytać jakie stanowisko zajmuje interlokutor, tylko walisz personalne przytyki. Nie dziw się wiec, że możesz być nielubiana i taka właśnie jesteś. Uwazam ze moja matka nieslusznie sie wtracala,ale to moja wina bo dalam jej do tego wszelka sposobnosc,zalac sie w niektorych przypadkach na mojego faceta od poczatku wiedzialam ze ona go nie akceptuje).On pomimo paskudnego dominujacego charakteru na prawde staral sie zeby relacje miedzy nimi a nami byly poprawne..ba nawet sam mnie wyciagal do nich. Natomiast on..sytuacje na ktora bezposrednio nie mialam wplywu jak zachowuja sie moi rodzice obrocil ze jest to moja wina bo krzywda mi sie nie dziala a matka caly czas drazyla problemy i podkrecala mnie.Mielismy przed swietami oworzyc sklep intenetowyOn chcial otworzyc go dla mnie i zainwestowac swoje pieniadze..przeciez nie chcial mnie okrasc i mysle ze mial dobre zamiary,a moja matka tak mi wmowila ze on zostawi mnie z rachunkami..ze skapitulowalam od tego pomyslu.I w sumie o to toczy sie batalia.;sprawa jest bardziej zlozona niz tutaj na forum mi dopisujecie.Mysle ze on jest nadwazliwy i oczekuje ode mnie ze po pol roku znajomosci bede mu oddana jak po 10 latach slubu..a z drugiej strony matka ktoa jest nadopiekuncza Moja matka nigdy nie okazywala mi uczuc tylko jej opiekunczosc sprowaszala sie do krytyki mnie.Co dziwne nikogo inego z mojego rodzenstwa.(3 rodzenstwa.Jestem najstarsza ).Mysle ze podswiadomie wladowalam sie w ten uklad zeby od niej uciec a moj wybranek z silnych charakterem wydawal sie byc idealny..Wczoraj rozmawialam z nim i czasem wydaje mi sie ze on ma sensowne argumenty ze swojej strony,a to ja zwariowalam
  5. Ty się nad sobą kobieto zastanów. Nie ma podstaw do popierania mamusi autorki wątku. Mamusie niechaj zajmują się własnymi związkami, nie swych córek i synów. Ich wszystkowiedza nic dobrego nie wniesie. Ty zaś z automatu takie ingerencje popierasz. Kiedy Ci sie zwróci na to uwagę, wypisujesz brednie o których pojecia miec nie możesz. Nawet nie chce Ci się przeczytać jakie stanowisko zajmuje interlokutor, tylko walisz personalne przytyki. Nie dziw się wiec, że możesz być nielubiana i taka właśnie jesteś. Uwazam ze moja matka nieslusznie sie wtracala,ale to moja wina bo dalam jej do tego wszelka sposobnosc,zalac sie w niektorych przypadkach na mojego faceta od poczatku wiedzialam ze ona go nie akceptuje).On pomimo paskudnego dominujacego charakteru na prawde staral sie zeby relacje miedzy nimi a nami byly poprawne..ba nawet sam mnie wyciagal do nich. Natomiast on..sytuacje na ktora bezposrednio nie mialam wplywu jak zachowuja sie moi rodzice obrocil ze jest to moja wina bo krzywda mi sie nie dziala a matka caly czas drazyla problemy i podkrecala mnie.Mielismy przed swietami oworzyc sklep intenetowyOn chcial otworzyc go dla mnie i zainwestowac swoje pieniadze..przeciez nie chcial mnie okrasc i mysle ze mial dobre zamiary,a moja matka tak mi wmowila ze on zostawi mnie z rachunkami..ze skapitulowalam od tego pomyslu.I w sumie o to toczy sie batalia.;sprawa jest bardziej zlozona niz tutaj na forum mi dopisujecie.Mysle ze on jest nadwazliwy i oczekuje ode mnie ze po pol roku znajomosci bede mu oddana jak po 10 latach slubu..a z drugiej strony matka ktoa jest nadopiekuncza
  6. wiem. Bardzo dobrze to wiem.Ale nie moge przelamac tego chorego kregu
  7. :) mysle ze tak zrobie.Ale to nie bedzie latwe.Gdyz moj wybranek,przewidzial taka mozliwosc zanim zaczelam o niej myslec na serio.Mowi mi ze chce go wykorzystac,nauczyc sie jezyka,przetlumaczyc dyplomy i zniknac.Ja wczesniej nawet o tym nie pomyslalam..ale on tak.Czy to znaczy ze jest przbiegly i wie ze mnie zle traktuje i boi sie ze uciekne?Nie rozumiem.Przeciez jest tak peny braku swojej winy.A moja matka.Nie wiem..mysle ze jej intencje nie byly do konca dobre.Ojciec potrafil zaakceptowac ze podjelam taki a nie inny wybor i nawet jesli bede cierpiec..to jest moj wybor.Natomiast matka nie.I dodam ze manipuluje cala rodzina i nimi pomiata.Widzialam to nie raz.Bylam tak daleko od niej i na wlasna odpowiedzialnosc nawiazalam z nowu z nia kontakt i zaprosilam do mojego zycia
  8. ===> Milo mi,ze ktos zwrocil uwage na to co napisalam.Nie uwazam,ze wina lezy tylko po jednej stronie.Moja matka duzo namieszala mimo wszystko,bo mimo ze jestem dorosla,ciagle starala sie mnie kontrolowac i obrazala mnie kiedy nie stosowalam sie do jej rad.Sledze teraz moje maile z moim facetem, z przed paru miesiecy i on faktycznie mimo slow mojej matki,nie zachowal sie do niej wrogo.Oczywiscie byl na nia zly,w sposob w jaki wyrazila swoje emocje ale tylko to.Moja matka kiedy bylo ok miedzy mna a moim chlopakiem,a byla na mnie zla ze zwrocilam jej z czyms uwage..potrafila powiedziec ze jestem materialistka i jestem z moim chlopakiem tylko dla pieniedzy.Co to za slowa?I za co,to nie mialo zadnego zwiazku z tematem i zdarzalo sie bardzo czesto.Takie zlosliwe uwagi.Powiedzialam mu o tym,za duzo ja bronilam tlumaczac ze chce dobrze.Ostatnim razem wyrzucila mnie z domu,mowiac ze nie chce mnie widziec,kiedy zwrocilam jej pierwszy raz w zyciu uwage na to ze nie przebiera w slowach,a ja musze pozniej ratowac sytuacje.U moich rodzicow w domu moja mama radzi.Moj tata choc wiem,ze jest po mojej stronie..nie ma nic do powiedzenia
  9. mysl tak dalej, a skonczysz w rynsztoku i kazdy bedzie Tobą poniewierał. az sie chce dac kopa w dupę na rozpęd. się idzie na zajecia językowe, sie bierze gazetę, się działa, albo do konca zycia bedziesz czyjąś miotłą w kącie. Tak.Zdaje sobie z tego sprawe.Dlatego zaczynam szukac pracy.Dlugo sie wzbranialam przed tym krokiem,bo myslalam ze moja sytuacja jakos sie unormuje ale widze ze nie. A czy on jest zlym czlowiekiem..Moze.Wczesniej mialam rozowe okulary.W sumie po tym jak zatajal rozne rzeczy i manipulowal tak ze zostalam sama bez ludzi wokol.Odwracal sytuacje ze to ja nim manipulowalam i zatajalam.Przede mna mial 2 kobiety.Jedna z 3 dzieci o ktorej powiedzial mi po czasie kiedy zdazylam sie zaangazowac i przyjechac tu na stale,ona siedzi w Marocco a droga z ktora byl 2 lata.Oczywiscie obie nim manipulowaly i ta pierwsza wrobila go w 3 dzieci.W ta historie oczywiscie nie uwierzylam ale uwiezylam,ze kocha mnie jak nikogo wczesniej i ja tez ko bardzo kochalam..To mnie zgubilo..mysle ze moze i te kobiety byly tak zaslepione jak ja..i moze po mnie beda nastepne.Jest mi zal samej siebie.Jestem tak naiwna ,ze nie wiem czy jeszcze takie kobiety glupie jak ja istnieja na tym swiecie
  10. On nie ma zalu ze jej powiedzialam..on ma zal ze ona tak zareagowala a ja nie zrobilam z nia porzadku.Kurcze,ale to moja matka.I bardzo ciezka osoba.Jak on.. ..dobry jest czego.. sie spodziewał?nie masz wpływu na to jak mama zaareagowała i w sumie rozumiem ją tez ze miała tak prawo zaareagować..a co miałaś z nią niby zrobić?..bezsens Dokladnie,tez tak uwazam.Wedlug niego moi rodzice powinni byc szczesliwi ze znalazlam faceta ktory sie mna opiekuje.Moze i opiekuje ale bardzo ogranicza.Teraz jestem kozlem ofiarnym wszystkich jego niepowodzen i to ze wszedl do tej strasznej rodziny.Jak sie odezwe i mowi ze przeciez to nie moja wina i on tez jest dorosly to i tak zawsze znajdzie dla siebie wytlumaczenie.Jestem masochistka i niestety go kocham.Tak bardzo chcialam zeby to sie udalo ze poswiecilam tak duzo..a on uwaza ze nic.Im wiecej daje tym wiecej slysze ze to jest przeze mnie.Co powinnam zrobic?Postawic warunki?Ale jak?
  11. Latwo jest oceniac kogos w sytuacji w ktorej sie samemu nie znalazlo.Jesli twoj komentarz mial sluzyc niczemu..to faktycznie dales z siebie wszystko
  12. Nie wiem..mialam w glowie oczekiwania tylu ludzi,z zapomnialam co sama chcialam zrobic dla siebie.Wiem ze brzmi to zalosnie A poza tym co ja sama teraz zrobie.W obcym kraju,bez pieniedzy.Musze zaczac od zera.a tak bardzo chcialam zeby wszystkim bylo dobrze,ze dawno zapomnialam o sobie.Nie mam zainteresowan i nawet juz nie wiem czy nadaje sie do czegos.Jestem tak wyssana z energi i bez zadnej checi do zycia
  13. Nie wiem..mialam w glowie oczekiwania tylu ludzi,z zapomnialam co sama chcialam zrobic dla siebie.Wiem ze brzmi to zalosnie
  14. On nie ma zalu ze jej powiedzialam..on ma zal ze ona tak zareagowala a ja nie zrobilam z nia porzadku.Kurcze,ale to moja matka.I bardzo ciezka osoba.Jak on..
  15. Obwiniam siebie za to ze wogole w to weszlam.Podswiadomie wiem,ze mnie oszukal w sprawie dzieci i jego zachowania czesto odbiegaly od przyjetej przeze mnie normy.. tak naprawde ciagle to mialam mu to za zle.Mysle ze nie weszlabym w ten zwiazek gdybym wiedziala ile bedzie mnie to kosztowac.Bo mimo dobrych checi,boli mnie to ze on ma dzieci i to ukryl i teraz oczekuje ode mnie zrozumienia swojego postepowania i zaakceptowania tego fantastycznego faktu ze on juz ma rodzine i nawet o dziwo czesto o niej mowi.Gdybym wiedziala nie zaczelabym tego zwiazku.Przez to ukrywanie,zaborczosc i zazdrosc.Mam z jednej strony toksyczna matke na ktora nie moge liczyc a z drugiej toksycznego partnera.A pod koniec musialam wybierac miedzy nimi..chcialbym po prostu wyjsc z domu i zamknac wszystko za soba.Cale dotychcasowe zycie..Problem w tym,ze mimo tego wszystkiego..ja go kocham...I dalej jestem mimo ciaglego obwinaniaI to jest chore
  16. tylko gdzie?Mieszkam w Paryzu,jestem sama..nie mam tu nikogo.Nie mam pracy bo wczesniej zgodzilam sie nie pracowac.Mysle ze samej moze byc tylko gorzej
  17. Dostaje milion sms kiedy on jest w pracy.Wszystko moja wina..to przeze mnie.Czasem kiedy wraca z pracy,jestem nastawiona ze bedzie znowu awantura i kiedy on wraca..zachowuje sie w miare normalnie,nic nie mowi.2 dni spokoju,ja juz mysle ze moze jakos sie dogadamy..i znowu..ze to wszystko przez mnie..;Przysiegam,jestem bliska obledu i nienawidze siebie za ta chora milosc
  18. Witam,jestem tu nowa osoba.Zanim zalogowalam sie na ten portal dlugo sie zastanawialam czy warto.Czuje ze nikt nie jest mi w stanie pomoc w sytuacji jakiej sie znalazlam,ale moze chociaz ktos zauwazy moj post i moja cicha prosbe o pomoc.Codzinnie budze sie i nie chce mi sie zyc.Z osoby ktora kiedys usmiechala sie,miala plany na przyszlosc,swoje zdanie chyba juz nic nie zostalo.Coraz czesciej mysle czy ze soba nie skonczyc,kiedy patrze na rozesmiane pary na ulicy,mysle jak oni moga sie usmiechac skoro zycie jest takie okrutne.wim to chore..Mam ogromy problem.Bylam w nieudanym zwiazku w ktorym bylam 8 lat(chlopak zostawil mnie miesiac przed slubem) ..Wczesniej zeby ratowac mij zwiazek,bylismy u psychologa i pani psycholog zworocila mi uwage ze mam toksyczne relacje z matka ale nic z tym nie zrobilam.W koncu zrozumialam ze z tego nic nie bedzie i zostawolam mojego partnera.Bylam rok sama i mysle z perspektywy ze mialam w tym czasie depresje.Balam sie siedziec sama w moim mieszkaniu i tak bardzo chcialam z kims byc zeby ktos mnie zrozumial.Bylam nieufana co do mezczyzn i z moim obecnym partnerem bylo podobnie.Zanim sie z nim umowilam,pisalam z nim 6 miesiecy(poznalismy sie przez internet).Dodam ze moj chlopak jest z pochodzenia pol marokanczykiem pol francuzem ale nie przeszkadzalo mi to.On ma bardzo zaborczy i dominujacy charakter,z poczatku podobalo mi sie to,bo zapewialo mi w jakis sposob poczucie bezpieczenstwa.Szybko sie w nim zakochalam.Moi rodzice kiedy uslyszeli o jego pochodzeniu i zanim go poznali byli juz na nie.Moi znajomi rowniez go nie polubili.Z czasem kontakt ze znajomimi ograniczylam bo czulam ze zaczeli sie wtracac miedzy nami.Ale to nie o tym chcialam pisac.Moj chlopak bardzo sie staral zrobic dobre wrazenie na moich rodzicach,chcial do nich przyjezdzac kupowal im drobne upominki itd.Po 6 miesiacach znajomosci skonczyl mu sie kontrakt w polsce(jest inzynierem)i zaproponowal mi zebym wyjechala z nim do Francji.I tu zaczal sie problem.Moi rodzice byli bardzo przeciwni temu i nie za bardzo go lubili a moja matka wyzwala mnie od szmat sypiajacych z arabami..nie powiedzialam mu o tym,ze go nie lubia i myslalam ze z czasem sytuacja sama sie uspokoi.Kiedy przylecielismy do Francji ja nie pracowalam i nie pracuje do tej pory.Ustalilismy,raczej on ustanowil zasady ze on zajmuje sie wszystkim na zewnatrz a ja dbam o zycie w domu.Tylko problem w tym,ze ja calymi dniami siedzialam w domu a on byl w pracy.Na kurs jezyka nie poszlam bo daleko a on samej mnie nie pusci,do pracy choc chcialam to nie,bo nie po to przyjechalam do niego zeby pracowac w byle czym.Moi rodzice zaczeli sie dopytywac czemu nie pracuje,czemu sie nie ucze a ja dzielnie odpowiadalam ze on nie ma czasu albo co innego.Ale zaczelo mi to siac watpilwosci.Z jednej strony wiedzialam ze moja matka bywa okrutna i chcialam wierzyc w jego zapewnienia ze wszystko bede miala krok po kroku.Fakt,dawal mi pieniadze,moglam kupowac co chcialam ,wichodzilismy czasem wieczorami i widzialam ze on dba o mnie,ale bywal bardzo zazdosny i nie raz mialam awantury o to ze jego zdaniem go nie szanuje albo jestem nieopdowiedzialna .N,ie zalilam sie nikomu,ale z czasem i z samotnosci dzwonic do mojej matki .Moja matka wybuchla kiedy pewnego razu powiedzialam jej ze on ma 3 dzieci o czym wczesniej zatail.Bylam tak zla na niego i jej powiedzialam,ona wykrzyczala ze jestem nie normalna i powinnam wracac do domu.Ale ja go tak bardzo kocham ze mu to wybaczylam.On chcial naprawic stosunki z moimi rodzicami,kupowal bilety na swieta az po kolejnej awanturze z rodzicami powiedzialam mu ze oni go nie chca.Od tego czasu i ostatniej awantury z nimi kiedy powiedzialam im ze sie wtracaja,nie rozmawiam z rodzicami.Jestem rozdarta miedzy nimi i nim.Wiem ze on mial racje,ze jakkolwiek moja matka byla zla na niego za to jak mnie poraktowal ale wiemoni tez sie martwili.Nie rozmawiam z rodzicami a on mi ciagle wypomina ze po co im cos mowilam,ze zmarnowalam mu zycie,ze przeze mnie ma problemy finansowe,ze jestem najgorszym co go w zyciu spotkalo i mi nigdy nie wybaczy ze wmieszalam go w sprawy rodzinne i moja rodzina jest nienormalna jak zreszta znajomi a ja daje sobie wchodzic na glowe..Ale ja chcialam dobrze.Nie chcialam robic klotni miedzy nimi i chcialam zeby sami zobaczyli ze mimo wad jest dobrym czlowiekiem. Codzienni w pracy wypisuje mi ze jestem nienormalna,nie szanowalam go i nie sluchalam,ze moglam miec wszystko a sluchalam ludzi i zniszczylam jego.Ze jestem nie dojrzala i takiej kobiety nie szukal ze dostarczam mu tylko problemow.Ze gdybym nikomu nie mowila i robila tak jak on mowi to nie bylibysmy w tej sytuacji finansowej.Ze chcial mi otworzyc dzialalnosc a moja rodzina byla przeciwna i chciala zebym szla do zwyklej pracy i chcieli go wykorzystac zebym zaczela swoje zycie tutaj i go z czasem zostawila,z.Ja wiem ze to nie prawda .Poswiecilam duzo dla niego choc wiem ze sama zawinilam.Jedna rzecz ktora zauwazylam to zawsze inny sa winni za wszystko.Nie on.Ja go prowokuje,inni ludie sa okrutni.Potrafi byc tak,ze przez 3 dni jest ok miedzy nami a pozniej w jednym momencie mu sie przypomina i zaczyna sie gehenna.Moze nie powinnam byla jej mowic,nie mialam nikogo a musialam komus sie wyzalic.Teraz dla niej i dla niego jestem najgorszaBo troche innaczej wyobrazalam sobie moje zycie z dala od wszystkiego ale z drugiej strony go kocham.Nie mam sily juz walczyc.Mysle ze nie jest ze mna wszystko w porzadku,bo jak moglam doprowadzic do takiej chorej sytuacji.Wiem,ze teraz spadnie na mnie fala krytyki.Przywyklam..mam to kazdego dnia
×