Skocz do zawartości
Nerwica.com

saszi13

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia saszi13

  1. Aurora88 masz racje moge sie wszystkiego oduczyc tylko potrzeba czasu.. Lecz rozum mi podpowiada aby sie nie podawac i trwac przy rozwodzie bo nawet maz nie chce sie z mna skontaktowac to po co mam sie ludzic na cos co nie ma sensu. Zas serce mi mowi aby walczyc pomimo krzywdy wyrzadzonej , bo wiele ze soba przeszlismy wiec i to teraz przejdziemy po mimo krzywd nawzajem sobie wyrzadzonych. Poprostu nie wiem comrobic kompletnie nie wiem, ale chyba wycofie pozew aby sprobowac cos zrobic w kierunku ratowania? Bo to ja zaczelam wojne rozwodu wiec ja ja zakoncze chocby po to aby pozniej nie miec wyrzutow sumienia ze moglam cos zrobic a nie zrobilam ehh.. Najgorsze jest to ze w lipcu ub. Roku tez mielismy taki kryzyzs tzn maz posadzil mnie o zdrade ( ktorej nie bylo ) i mnie troszke pobil, zamknal na caly dzien w pokoju, bez telefonu, jedzenia, picia, butow i czego kolwiek abym mogla uciez wiec sie wyprowadzilam do mamy jak mnie tylko wypuscil tzn sam nawet mnie odwiozl ale po tygodniu sie zlamalam i wrocilam, bylo chwile spokoju. Lecz nawet o tym nie porozmawialismy a potem przy kazdej klotni maz do tego wracal. I to jest tez nasz najwiekszy problem nie potrafimy ze soba rozmawiac, tzn maz bedzie rozmawial o tym co jego gryzie lub niepokoi a o mnie co ja czuje nigdy nie rozmawialismy.
  2. Aurora88 nauczylam sie juz ze zawsze jest moja wina bezwzgledu na to co bym zrobila lub nie zrobila. Maz zawsze tak robil ze zawsze bylo wszystko moja wina wiec jestem przyzwyczajona do brania winy na Siebie choc to jest bardzo trudne i czasami ciezko z tym zyc. Depresja jest wynikiem calej sytuacji od kilku miesiecy a nerwice zaczelam miec po dwoch latach zwiazku z mezem(wtedy jako para) dawniej bylam osoba baardzo silna , wesola i odporna na stres wszystko po mnie wplywalo lecz odkad zwiazlam sie z obecnym mezem wszystko sie zmienilo. To on byl dominujacy wiec musialam zawsze ogon przykulic i robic to co on chcial wiec juz moj silny charakter opadl, moja wesola osobowosc stala sie cieniem , a stres stal sie moim przyjacielem.
  3. Nie nie utrzymywal mnie, nieraz bylo na odwrot to ja jego utrzymywalam. Moze i jestem uzalezniona od niego emocjonalnie wkoncu 7 lat bylismy ze soba, i wiele ze soba przeszlismy.. I lecze sie na depresje.
  4. A czyja napisalam ze mi wasze odpowiedzi sie nie podobaja? Nie. Poprostu jestem juz na wycienczeniu, nie wiem co mam robic juz.
  5. Bo wy nic nie rozumiecie.. To nie jest takie proste jak kazdemu sie wydaje. Wiem ze maz mnie bil, ponizal itp ale nie potrafie a moze nie chce go wyrzucic z mojego zycia. Dopiero jak rozwod sie zbliza wielkim krokami czuje to. Cierpie teraz, bede cierpiec potem dla mnie jest to bez znaczenia. Bo jesli sie faktycznie rozwiedziemy a do tego napewno dojdzie to z tego sie nie pozbieram poprostu , a jesli bede z nim ( tylko zeby on chcial ) to nieraz tez bede cierpiec ale bede wiedziec ze on jest pomimo wszystkich krzywd. A tak pozostaje zdana na siebie.
  6. Nie miotam sie w tym co pisze tylko poprostu probuje znalezc jakies dobre wyjscie. Lecze sie na nerwice bo jestem nerwowa, na depresje bo jestem osoba chyba xza bardzo uczuciowa i dobierajaca sobie przykrosci do glowy.
  7. Tak ja to napisalam, nieraz byl kochajacy maz naprawde. Aktualnie po tym wszystkim lecze sie na nerwice sercowa i zaczynam na depresje.
  8. Hmm wiem ze to co piszs brzmi dosyc dziwnie?! Lecz poprostu jestem szczera i pisze to co chce. Moze ktos mi powiedziec ze mialam wszystko, kochajacego meza, obydwoje pracowalismy, mielismy gdzie mieszkac brakowalo nam tylko dzieci dlatego ze z poczatku nasze starania o dzieciatko nic nie dawalo wiec dalismy sobie chwile przerwy a potem ja juz nie chcialam bo wiedzialam ze ze mna jest coraz to gorzej.. Chcialabym miec poukladane zycie: meza, dziecko , dom, prace itp.. A teraz nie mam nic kompletnie nic.. Niby jest ze mna rodzina lecz oni nie rozumieja mojego myslenia i postepowania. Mam to w pewnym stopniu im to za zle bo wszyscy juz maja zycie poukladane a mi sie zycie wywrocilo do gory nogami..
  9. Za co Go kocham? Za to ze byl Moja pierwsza miloscia z ktorym przezylam swoj pierwszy raz. Za to ze zawsze potrafie byc przy Nim poprostu soba, za to ze nigdy nie wstydzilam sie przy nim zle wygladac, za to ze potrafil mnire zawsze rozbawic, za to ze zawsze potrafil mnie tak zdenerwowac a pozniej poprostu przyjsc i rozsmieszyc jakims gestem. Za to ze wiedzial co lubie , czego nie znosze . Ja jestem gotowa isc wszedzie tylko zeby on tez chcial, zeby przynajmniej sie odezwal. .
  10. Witam, opowiem krótko moja historie.. Otoz w styczniu wyprowadzilam sie od meza ze wzgledu na przemoc, alkohol, wzajemne wyzwiska i juz moj stan psychiczny ktory nie mogl tego wszystkiego zniesc. Koncem marca wnioslam pozew rozwodowy i sprawa rozwodowa jest za miesiac. Gdy wyprowadzilam sie w styczniu od meza to staral sie przez jakies dwa tygodnie , przepraszal, przyjezdzal pod prace ale jednoczesnie mowil ze odeszlam bo mam kochanka i jest mi wstanie wybaczyc lecz go nie zdradzilam ale on nie zdawal sobie sprawy dlaczego odeszlam mimo ze mowilam mu. Pozniej probowal ze mnie,zrobic wariatke z jego rodzina i szukali przeciwko mnie jakis dowod ze jestem chora psychicznie, wtedy ucielam calkowity kontakt z nimi I maz wyjechal... Teraz gdy zbliza sie rozprawa rozwoda mam wielkie watpilowosci ze dobrze zrobilam ze odeszlam. Wiem ze maz mnie zdradzil lub zdradza nadal, nie wie tego lecz pomyslalam ze musz sprobowac wszystkich sil aby na rozprawie sad nas jakosc zjednoczyl. Chodze do psychologa od marca i pomyslalam ze gdybym wziela zaswiadczenie od niego dla sadu to moze sad by mi pomogl z mezem sie zjednoczyc pomimo ze to ja chcialam rozwodu na jakas mediacje wyslal albo do poradni malzenskiej. Maz ze mna nie otrzymuje zadnego kontaktu, mowi swojej rodzinie ze nie ma szans aby sie pogodzic ze mna, lecz ja czuje ze jest jakas szans dla nas jeszcze. Kontaktu ze soba nie mamy od lutego, obydwoje uparci jestesmy i zawzieci lecz wkoncu odważyłam sie i napisalam mu smsa w ktorym po czesci przyznalam sie do winy i zasegurowalam pojednanie ale nie odpisal.. pozniej bedzie ze mnie szydzil ze ponizam sie przed nim a po nin wszystko splywa jak po kaczce, tak bardzo mnie to boli. Moj stan psychiczny dotyka dna, psycholog wyslal mnie do psychiatry bo depresja mi coraz bardziej sie poglebia. Od 8 dni odmawiam nowenne pompejanska w intencji zjednoczenie i opentania nas lecz nie wiem czy to cos da. Bardzo kocham meza i mam nadzieje ze ktos z gory mi pomoze jakos nas polaczyc. Wiem ze to moze byc bardzo trudne lecz chce sprobowac zawalczyc o nas jeszcze choc obawiam sie ze bedzie potem jeszcze bardziej mnie wszystko bolalo jak maz nawet sie nie odezwie do mnie ehhh nie woem jak moge jego milczenie rozumiec. Najbardziej boli to ze nie chce nawet porozmawiac o tym wszystkim, tylko przez swojego adwokata wysyla mi pismo ze tez zgadza sie na rozwod. Co wy o tym wszystkim sadzicie?
×