Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tucan

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Tucan

  1. Mi sie przypomniało jedno urojenie. Otóż pare lat temu byłem strasznie skrupulatny i co tydzień chodziłem do spowiedzi i spowiadałem się z każdej natrętnej myśli i erotycznych i agresywnych i pare razy się zdarzało się ,że podczas spowiedzi mówiłem , że kogoś zabiłem albo podpaliłem worek , w którym był pies i wolałem to mówić co mi przychodzi na myśl mimo , że tego nie robiłem. I doszło do tego , że sam już nie wiedziałem czy ja to coś strasznego zrobiłem czy nie. Ale dobrze , że mieszkam akurat obok szpitala neuropsychiatrycznego i chodziłem do takiej kaplicy przyszpitalnej i tam byli księża po psychologii i dzięki temu wiedzieli sami czy ja to robiłem czy choroba zmusza mnie do mówienia nie swoich czynów.

  2. Mój problem jest trochę inny ale też związany z nauką. Otóż jestem studentem 1 roku geografii i chciałem bardzo dostać się na specjalizacje Hydrometeorologia ( męczyłem się z tym przez cały rok akademicki) a gdy dowiedziałem się ze się dostane wtedy w ogóle się z tego nie cieszyłem , ale wręcz przeciwnie. Gdy widzę wodę , niebo i całą przyrodę to pojawia się u mnie tak silne napięcie ze muszę sobie w głowie powtarzać jak to wszystko powstaje i doszło do tego ze nie mogę o niczym innym myśleć tylko muszę sobie przypominać abym myślał o nauce. Teraz to w ogóle nie mogę się skupić na lekcjach bo mam natłok myśli. Chodzę do psychologa b-p no ale to ciągle wraca , a psycholog co powie to i tak tego nie robię bo napięcie powoduje silny lęk. Ogólnie to się zaczęło , że bardzo mi na tym studiowaniu zależy i nie wyobrażałem sobie robienia czegoś innego . Ale teraz myślę ze ja tego w ogóle nie lubię a wręcz nienawidzę bo muszę sobie w głowie wszystko wyjaśniać , mam taką blokadę umysłową że nie mogę się wyluzować i nie myśleć o niczym lub przynajmniej o czymś innym. Psycholog mówi ze to kocham ale ja coraz bardziej myślę ze będę się strasznie męczył na tych studiach a potem w pracy więc nie wiem co jest lepsze : czy męczyć się i uczyć tego co mi sprawia lęk( przyjemności jest mało bo myśli zamazują mi trzeźwe myślenie) czy rzucić wszystko i robić coś innego , niekoniecznie dającej przyjemności. Myślę ze te myśli nie znikną i nigdy nie będzie tak ze będę się cieszył z tego co robię i z tego co chyba lubię bo nawet pani psycholog powiedziała ze to kocham. Już zupełnie nie wiem co robić? może wy wiecie?

×