Skocz do zawartości
Nerwica.com

kutazoid

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kutazoid

  1. boje się skutków ubocznych, trwałych zaburzeń erekcji i takich tam.
  2. Pewnie ze nie jest ale SSRI i tak zaczalem znowu bo uaktywnila sie nerwica i depresja u mnie. Boje sie lekow, ale jestem w takim punkcie, ze po prostu nic innego mi nie zostalo. Ta cala sytuacja tez w sumie moze byc jakos zwiazana z moimi problemami bo nie bardzo potrafie sie usmiechac i to moze odstrasza ludzi. No nic pozostaje mi trzymac kciuki. Co do wojewodztwa to teraz pomorskie.
  3. Tak jestem samotny i to nawet bardzo tym bardziej ze przes ostatnie kilka lat moja ilosc znajomych oscylowala w granicach zera. Teraz jest podobnie. Sam lapie sie na tym ze chodze po miescie z nadzieja ze poznam kogos ciekawego i to po prostu mnie niesamowicie irytuje bo ta mysl nie daje mi sie cieszyc spacerem tylko bebni mi po uszach w kazdym momencie. Moze to glupie ale szukam sposobu zeby wylaczyc te mysli, bo z takim nastawieniem podchodzacym pod desperacje nigdy nikogo nie poznam. Chce po prostu wyjsc na spacer, miec pusta glowe i nie myslec o niczym oprocz spaceru. Co do zaczepiania ludzi na ulicach to chyba potrzebuje silniejsze leki najpierw :)
  4. z niskiej samooceny, braku akceptacji siebie to wiem i bez terapii. Coz chyba po prostu trzeba zostac zombiakiem na lekach skoro nic innego nie pomaga.
  5. to fajnie, ale obawiam się, że kolejny raz po prostu zrobiłbym z siebie debila :) nie wspomne już o tym, że nie do końca jestem przekonany czy sam z moimi własnymi problemami powinienem w ogóle myśleć o takich sprawach. To w sumie taki pardoks bo im bardziej przed tym uciekam tym bardziej mnie to prześladuje.
  6. Siema, Będę się streszczał mam 31 lat i od 10 lat zmagam się z despresja, nerwicją, fobią społeczną i natrętnymi myślami. Raz jest lepiej raz gorzej, teraz zaczynam nowe SSRI po 1 roku względnego spokoju. Mam taki dziwny problem, a mianowicie na każdym spacerze wypatruje kogoś np. dziewczyny z nadzieją, że może to ta jedyna i jakoś magicznie odwzajemni moje spojrzenie i oboje odlecimy razem na perskim dywanie w stronę zachodzącego słońca. Bywa tak że dziewczyna ktorej nie znam i w zyciu do mnie sie nie odezwala i nigdy sie nie odezwie, bo nigdy juz sie nie spotkamy siedzi mi w glowie przez najblizszy miesiac, jak jakas obsesja. Potem spotkam inna i cykl sie powtarza. Nie zrozumcie mnie zle ja zdaje sobie sprawe, ze cos tutaj nie gra i strasznie mnie te mysli irtyuja. Sam nawet w myslach powtarzam sobie w takich sytuacjach "o qrwa znowu to samo". Natomiast nie znalazlem jeszcze sposobu by sie ich pozbyc. Czy to jest nerwica natrectw? Ten psudo glod milosci, jakas taka desperacja? Jak sie tego pozbyc? Chodze na psychoterapie od pol roku, ale poki co efekty marne. Czy ktos mial podobnie? Sa na to jakies leki? Uprzedzam potencjalne pytania: jestem samotnikiem, przeprowadzilem sie na drugi kraniec Polski, nie znam w tym miescie nikogo. Po prostu te natretne mysli/poszukiwania psuedo milosci (pewnie chodzi o akceptacje) strasznie mnie mecza.
×