Hej. Natręctwa męczą mnie od dawna. Są momenty dobre, ale jak już fajnie zbyt długo, to pojawia się kolejna nowa historia, którą trzeba się przejmować. Szukanie informacji w internecie tylko potęguje lęki. Pojawiają się nowe pytania. W pewnym momencie zaczynam się zastanawiać co tak naprawdę jest rzeczywistością, a co tylko moją wyobraźnią. Najgorzej jest po jakiś imprezach, spotkaniach, gdzie jeszcze był alkohol. Zawsze czuje się zażenowanie, wstyd. Zastanawiam się, czy pod wpływem alkoholu nie powiedziałam nikomu czasami o tym co mnie męczy, czym się martwię, i teraz będzie o mnie mówić pół miasta. Pytam znajomych, oni zaprzeczają, żeby działo się coś niepokojącego, a ja tworze nowe historie. A może po prostu nie słyszeli, jak o czymś mówiłam? Może jeszcze się to nie rozniosło, ale pewnie się rozniesie, a ja nawet sie nie dowiem, że ktoś o mnie mówi? Myśli jest mnóstwo. I mimo tego, że pamiętam daną sytuację, to od nadmiaru myśli zaczynam wierzyć w to, że jednak coś mi umknęło z tej pamięci. Nie potrafię nad tym zapanować. Lęki mnie niszczą.