Skocz do zawartości
Nerwica.com

jasia016

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jasia016

  1. jasia016

    okropne przeżycie

    wiem że popełniłam błąd porzucając wszystko. chciałabym tu sobie jakoś wszystko poukładać, ale najgorsze jest to że ja mam tutaj tylko jego. nie znam tu nikogo innego, nie mam z kim porozmawiać. moze gdybym miała tu jakichś innych znajomych wszystko by wyglądało inaczej, ale niestety nie znam tu nikogo. boje się po prostu że jedynym wyjściem jest powrót do polski ale tam już sobie zupełnie nie poradzę. pamiętam pierwszy czas kiedy mnie zostawił i wyjechał, wszystko przypominało mi jego. każde miejsce, każdy przedmiot, każdy najmniejszy szczegół i detal. teraz jak wrócę będzie dokładnie tak samo. ja nie mam na to siły, i tak jak piszesz Nim2 uzależniłam się od niego, od jego osoby. gdybym widziała chociaż cień wsparcia od niego może by mi było raźniej, a nie ciągle słuchać że ja jestem wariatka,że jestem chora,że mam problem ze sobą. i nawet gdy otwarcie sama przyznałam, że czuje ze jest ze mną coś nie tak, że chyba rzeczywiście cierpie na jakąś chorobę on odparł ze wymyśliłam to żeby go przy sobei zatrzymać, że nie podejrzewał mnie o coś takiego, że moge "UDAWAĆ" coś takiego kiedy ja nic nie udaję i po prostu nie wiem już co robić.
  2. jasia016

    okropne przeżycie

    Nie potrzebuję żadnych stron o związkach. Ja wiem co zrobiłam źle, wiem co nie powinno się wydarzyć. Nie wiem tylko jak teraz to wszystko naprawić, bo jak ktoś wyzej zauważył to do tego potrzeba obojga, a on juz nie chce. Powtarza tylko, że chce zebyśmy zostali przyjaciółmi. A ja nie potrafię zaakceptować tej mysli. Wolę ze sobą skończyć niż mieć go za "przyjaciela". Tyle.
  3. jasia016

    okropne przeżycie

    Wyjechal bo jak twierdzil chcial zarobic troche pieniędzy. Mial wrocic po 3 miesiacach,ale zapatrzyl sie na pewna osobę,postawil sobie cel który chce osiągnąć i po prostu mnie odtracil. Nie liczyl sie ze mna,z moim zdaniem ani z tym co czuje. Sama juz pozniej zauwazylam ze jemu jest tam lepiej beze mnie ale chcac ratować resztki tego związku postanowilam wyzbyć sie wszystkiego co mam i jakos to odbudować na nowo. Jak widać rzeczywiście za bardzo się w to zaangazowalam,a teraz mam tego konsekwencje.
  4. jasia016

    okropne przeżycie

    on zawsze od razu po fakcie też żałuje i przeprasza, ale już następnego dnia obwinia o wszystko mnie. mówi że to co się dzieje to wszystko przeze mnie, bo nigdy wcześniej się tak nie zachowywał puki mnie nie poznał. właściwie w każdej sprawie obwinia mnie nie tylko jeśli chodzi o nas, ale jeśli chodzi o jakieś moje nieporozumienia z innymi zawsze widzi w tym tylko moją winę co mnie zawsze boli, bo chiałabym żeby stawał po mojej stronie.
  5. jasia016

    okropne przeżycie

    witajcie, przeglądałam od jakiegoś czasu to forum, czytałam historie i doszłam do wniosku, że to właśnie jest ta strona, której mi potrzeba. chciałabym opowiedzieć wam moją historię i przeczytać wasze odpowiedzi na zaistniałą sytuację, ponieważ wiem że tylko wy jesteście w stanie mnie wysłuchać, zrozumieć i służyć dobrą radą. byłam w związku 3 lata. jak wiadomo w każdym związku są wzloty i upadki, jakoś to wszystko toczyło się dalej. po 2 latach bycia razem on wyjechał za granicę. nie potrafiłam tego pojąć jak mógł zrobić to osobie którą podobno kocha, zostawił mnie w polsce bez mrugnięcia okiem, właściwie postawił przed faktem dokonanym. i tak sięgając właśnie do tamtych czasów wtedy to wszystko się zaczęło. byłam zła, sfrustrowana, przestałam cieszyć się najdrobniejszymi rzeczami. obwiniałam jego. w końcu zdecydowałam się porzucić wszystko co w polsce miałam najcenniejsze i wyjechać za nim. wiedziałam że żadną siłą nie ściągnę go do polski teraz więc wzięłam sprawy w swoje ręce i wyjechałam. wyjazd ten okazał się największym błędem jaki mogłam popełnić. ciągłe kłótnie, awantury, niepowodzenia, nie mogę znaleźć tutaj odpowiedniej pracy, tam gdzie byłam przez jakiś czas zatrudnili mnie tylko dlatego że nawet największego głąba tam zatrudnią i traktują jak szmatę do podłogi. już kilka miesięcy staram się jakoś tu coś ułożyć i nic mi nie idzie. na początku on mi pomagał. kiedy skończyły się pieniądze, pożyczył mi. on pracuje ciągle. prawie się nie widujemy, a kiedy już się widzimy to przeważnie się kłócimy bo on wolałby pooglądać coś na kompie, ja wolałabym wykorzystać ten czas wspólnie, chciałabym żeby poświęcał mi swoją uwagę. kłótnie te przeradzały się kilka razy w mega awantury, dochodziło do rękoczynów, szarpań, wyzwisk. po fakcie zawsze żałowałam tego, zastanawiałam się co ja robię, jak ja mogę coś takiego robić, ale gdy tylko mnie on zdenerwuje, gdy coś jest nie po mojej myśli wybucham ogromną złością i nie potrafię tego zatrzymać. i on wreszcie nie wytrzymał. odtrącił mnie od siebie,odrzucił. ciągle powtarza że to koniec, że nigdy już ze mną nie będzie, że ma mnie dość, że pokazałam mu że nie może być już ze mną. i wtedy pęka mi serce. ja go strasznie kocham chociaż wiem że nie potrafiłam tego pokazać, wiem że sama wszystko zniszczyłam i wiem że to co teraz napiszę będzie okropnie egoistyczne, ale ja bez niego nie dam sobie rady. nie potrafię żyć bez niego, kiedy on mówi mi te wszystkie rzeczy mam ochotę ze sobą skończyć. i boję się że to zrobię. że jeśli on nie będzie chciał tego wszystkiego ze mną naprawić to ja tego po prostu nie wytrzymam. od kilku tygodni ciągle płaczę, nie umiem się z tą myślą pogodzić. nie wiem co powinnam zrobić. wiem że to wszystko na co go skazałam to przez moje niepowodzenia tutaj. ale teraz kiedy ja wreszcie się otrząsnęłam że jest coś nie tak ze mną, jest już za późno. a tutaj mam tylko jego i naprawdę nie chcę go stracić.
×