Wybaczcie za tak bezpośredni tytuł, ale to o czym chcę porozmawiać jest dosyć ciężkim tematem. Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie. Zdaję sobie sprawę, że wielu z was boryka się z wieloma problemami i niektórzy mogą czuć się oburzeni. Ostatnio bardzo dręczy mnie pewna sprawa. Moja koleżanka zagląda na wasze forum ale niestety nie była w stanie nic mi doradzić, dlatego sama tu napisałam.
Może przejdę do sedna.
Rozchodzi się oczywiście o chłopaka. Nawet nie wiem jak mogłabym nazwać naszą relację, w każdym bądź razie obydwoje nie jesteśmy sobie obojętni. Nasze "podchody" trwają już z rok. Jestem bardzo nieśmiałą osobą i nie potrafię się przełamać w niektórych sprawach. Byłam wychowana w tradycyjnej rodzinie gdzie twierdzi się, że to mężczyzna powinien podrywać kobietę.
Od samego początku wiedziałam, że z moim wybrankiem będą problemy. Początkowo myślałam, że on tak samo jak ja jest tylko bardzo nieśmiały. Rzadko wychodzi z domu, nie nawiązuje żadnych nowych kontaktów międzyludzkich, nigdy nie widziałam żeby spotykał się z jakimikolwiek dziewczynami (ma 31 lat) W końcu zaczęłam się obawiać ukrytego mizoginizmu (nienawiść i uprzedzenie do kobiet) Nie mam na to żadnych dowodów, to tylko poszlaka.
Teraz prawdziwe sedno
Niestety jakiś czas temu dowiedziałam się o nim czegoś więcej. Może to wiele wyjaśniać. Wiem, że w przeszłości miał traumatyczny epizod. Nie znam szczegółów tego zajścia i nie wnikałam ale chodzi o molestowanie lub gwałt. On nie wie, że ja wiem. Możliwe, że chodził kiedyś na terapię. Zaczęłam usilnie szukać informacji na ten temat ale nic tak naprawdę nie znalazłam. Cała literatura czy artykuły dotyczą jedynie kobiet, jedyne na co się natknęłam i dotyczyło mężczyzn, to wzmianka o tym, że męskie ofiary mogą w życiu dorosłym sami molestować lub przyjąć inną orientację.
To wszystko bardzo mnie przeraziło. Wcześniej obawiałam się tego, że może nienawidzić kobiet (właściwie nadal tego nie wykluczam) ale ta druga możliwość jest jeszcze gorsza. Jeśli faktycznie kiedyś się zejdziemy i po latach okaże się, że jest pedofilem to nie wiem jak ja to przeżyję. Czy jeśli chodził na terapię to mogę wykluczyć taką możliwość? Nie wiem jak mam go traktować, czy to wszytka ma sens. Z jednej strony chciałabym aby nasza relacja się pogłębiła ale czy to wszystko jest na moje/nasze siły?