Skocz do zawartości
Nerwica.com

aussiaczek

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aussiaczek

  1. Hej! Ostatnio doszłam do tego, że moim problemem nie jest to, ze nie potrafię rozmawiać z ludźmi czy zbyt bardzo boję się, co sobie o mnie pomyślą. Chociaż to też jest prawda. Ale najgorsze jest to, że ja po prostu nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę, a już zwłaszcza w większym gronie osób. Wtedy zazwyczaj milczę, bo czuję czasem nawet ulgę, że oni mają siebie nawzajem i ja nie muszę dotrzymywać im towarzystwa rozmową. Kiedyś tak nie było. Kiedyś uważałam się za osobę nieśmiałą, chciałam iść do ludzi, ale się bałam. Lubiłam rozmawiać z ludźmi i zawsze po jakiejs rozmowie, zwłaszcza z kimś mniej znanym, czułam się świetnie, czułam się kimś lepszym. Wszystko się zmieniło odkąd się nieszczęśliwie zakochałam. Teraz nie mam już ochoty na nikogo. Jestem na studiach i kiedyś, gdy zostawałam sama na weekend w mieszkaniu, koniecznie musialam sobie zorganizować jakieś spotkanie, bo wiedziałam, że będzie mi samej nudno i będę potrzebowala towarzystwa. Teraz wręcz marzę o tym, żeby pobyć w samotności i myślę, że musiałoby minąć sporo czasu, żebym zatęskniła za ludźmi. Nie lubię rozmawiać z ludźmi, bo dotarło do mnie, że wszystko, każda relacja przemija, najpierw coś jest, a potem nagle się urywa, każdy idzie w swoją stronę. Więc po co zaczynać coś, co i tak nie ma przyszłości (mówię tu o znajomościach, przyjaźniach)? Tylko po to, żeby zabić tą pustą samotność? Czuję się zmuszona rozmawiać o rzeczach, które są oczywiste, mam wrażenie, że ludzie mówią tylko po to, żeby mówić. Nie chcę, żeby wyszło tu, że jestem jakaś wywyższająca się i uważam że wszyscy inni są nudni, wręcz przeciwnie. Nie uważam się za osobę bardzo inteligentną, dostrzegam tą cechę u innych i trochę im zazdroszczę takiego szybkiego kojarzenia faktów, reagowania, błyskotliwych tekstów. Mogłoby się wydawać, że skoro jest mi dobrze bez ludzi i nie potrzebuję ich, to może tak zostać, może taki mam charakter. Ale nie jest mi z tym dobrze. Pamiętam czasy, kiedy obecność ludzi sprawiała mi przyjemność, teraz tak nie jest. Gdy się z kimś zamierzam spotkać, mam w głębi duszy nadzieję, że może znów tak będzie, ale problem leży we mnie, bo nie umiem się cieszyć z obecności tego kogoś. Chciałabym, żeby było tak, jak dawniej... Obawiam się, że to samo nie minie, bo trwa już długo i jest coraz gorzej.
×