Też jestem samotny i bardzo mnie to frustruje. Prowadzę domatorski tryb życia co wśród moich rówieśniczek i młodszych jest mało popularne. Do matury szukałem dziewczyny w szkole ale żadna którą wybrałem nie była zainteresowana związkiem. Interesowały się mną jednocześnie inne dziewczyny z niższej ligi ale wtedy byłem zbyt wymagający i wcale nie brałem ich pod uwagę. W trakcie studiów rozpocząłem ekspansję na portale randkowe ale efekt również był mizerny. Początkowo można było obciążyć tym zbyt toporny profil ale późniejsze były dopracowane na tip top i nadal nic. Całkiem przypadkowo poznałem przyszłą dziewczynę na forum, spędziliśmy razem 9 miesięcy po czym dostałem kosza za przesadne uzewnętrznianie się. Kilka miesięcy temu przekonałem się do dyskotek. Zawsze byłem ich zagorzałym przeciwnikiem ale doszedłem do wniosku że to najprostsza forma poznania kogoś oprócz podchodzenia na mieście. Tutaj też klęska. Podchodzę do kilkunastu dziewczyn w tańcu i jedyne na co do tej pory mogę liczyć to krótki taniec z 5 z nich. Powinienem spróbować podchodzenia na mieście np. w sklepie, tramwaju ale już tego próbowałem wcześniej i efekty znów były mizerne. Nie mam pojęcia jak prowadzić rozmowę z nieznajomą. Najlepiej trafić na rozmowną dziewczynę ale takich jest mało. Większość jest zachowawcza i sceptyczna. Na przykładzie wygląda to mniej więcej tak: - cześć, dokąd idziesz? - do sklepu po ubrania. -
I w tym miejscu nawet do przykładu nie umiem wymyśleć odpowiedzi! Dosłownie paraliż komunikacyjny Akurat teraz nie mam weny ale nawet jak coś mówię to okazuje się to głupotami. Niektórzy doradzają podchodzenie mimo to z wyciąganiem wniosków ale jak mam się czegoś nauczyć skoro do rozmowy nie dochodzi bo się urywa po jednej odpowiedzi? Ech i co mam zrobić?