Skocz do zawartości
Nerwica.com

radek90

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia radek90

  1. Witam, na wstępię chciałbym zaznaczyć, że tekst będzie długi, także z góry dziękuję za przeczytanie. Zawsze byłem wrażliwszym dzieckiem, troszkę bojaźliwym, ale nie miałem nigdy problemów w szkole czy w środowisku. W czasie dojrzewania nie do końca akceptowałem zmiany na swoim ciele i w sumie do tej pory w 100% nie akceptuję samego siebie, zwłaszcza wygląd, bo jeżeli chodzi o możliwości intelektualne, to jest dobrze :) Pamiętam, że swojego czasu przeszedłem fobie. W wieku 13 lat obejrzałem program dokumentalny o wypadkach w kosmosie. No cóz, nie ukrywam, że ludzie Ci ginęli w tragicznych okolicznościach i co najgorsze, moja wyobraźnia zaczęła pracować, przez co miałem różne sensacje nocne, poprzez bezsenność, strach itp. To minęło, ale były momenty, że jak przypadkowo natknąłem się o jakieś wzmianki o tym, to ten strach wracał ale potem był tłumony przez kolejne dni i jakoś o tym zapominałem. W sumie to jest rodzaj fobii, dotyczącej ludzi , którzy ginęli w płomieniach, w mękach itp. Do tej pory chyba świadomie nie zdecydowałbym się obejrzeć ponownie tego dokumentu sprzed 12 lat. Pierwszym symptomem do ataków nerwicowych było zapalenie trawki. Oczywiście nie było to moje pierwsze palenie, tylko 4 czy 5, z czego poprzednie były dość udane i były kojarzone z relaksem i błogością. To pamiętne palenie było w lutym 2013 roku. Pamiętam, że wtedy byłem po ciężkiej sesji egzaminacyjnej, organizm przeciążony stresem i ciężarem nauki. Umówiliśmy się pewnego wieczoru na spotkanie zakrapiane alkoholem, w 4 osoby. 2 pary, ja byłem z ówczesną dziewczyną. Kolega po cichu zawołał mnie do kuchni i zaproponował małe palenie trawki. Ja lekko niechętnię się zgodziłem, gdyż moja dziewczyna była chyba lekko na to uczulona i bałem się trochę jej reakcji. Tak czy siak zapaliłem, poczułem, że mnie 'wzięło'. Wróciliśmy do stołu i odrazu praktycznie uroiłem sobie, że zaraz się zorientują, że paliłem, gdyż zacząłem się lekko głupkowato uśmiechać. W ciągu minuty wszystko się zmieniło. Zacząłem czuć jak sztywnieją mi mięśnie, co doprowadziło do ataku paniki, który potęgował fakt, że moja dziewczyna już wiedziała, że coś jest nie tak. To powodowało , że lawina już leciała i było coraz gorzej. Puls miałem tak wysoki i wyraźny, że czułem jak pulsuję mi cała szyja. Przyznałem się, że zapaliłem, ale to nie pomogło, bo lawina już leciała i nieprędko miała się zatrzymać. Doszedł do tego skórcz mięśni szczęki, tak mocny, jakbym dostał znieczulenie miejscowe. Położyli mnie na łóżko, ja myślałem, że zaraz moje serce stanie i umrę. Zmierzyli mi ciśnienie, to puls miałem koło 200. Kolega był oszołomiony, gdyż podejrzewali, że to wina lewego towaru, ale jemu nic nie było..... Zdecydowałem, że jedziemy do szpitala. Po drodze trochę się uspokoiłem, lecz puls nadal był wysoki. Tam coś ściemniłem, że to od stresu i alkoholu, dostałem jakiś środek na uspokojenie i zaczęło przechodzić. Wróciłem z moją dziewczyną na pieszo do domu, żeby trochę otrzeźwieć. Przeszło. Na drugi dzień czułem się normalnie, tak jak zawsze. Wmówiłem sobie, że to stres tak zrobił plus dodatkowo możliwie zanieczyszczona trawka. To był luty 2013. Potem długo nic się nie działo, poza zwykłym stresem, który towarzyszy każdemu. 2014 rok był ogólnie ciężki. Obrona dyplomu, zmiana wydziału, powrót do palenia papierów po prawie 3 latach przerwy. Dodatkowo czułem , że coraz mniej rzeczy mi się chcę, niż dawniej. Zwalałem to na przemęczenie i 'starzenie się'. Teraz dopiero widzę, że bajka ze starzeniem w przypadku 24 latka jest mocno naginana. Dodatkowo trochę gorzej wyglądałem, zbladłem, zaczęły wypadać mi włosy. W lipcu rozstałem się ze swoją dziewczyną, bylismy 5 lat, próbowałem bagatelizowac na siłę to co się wydarzyło, ale po tych miesiącahc wiem, że też na swój sposób to przeżyłem, zwłaszcza, jak dzieli się z kimś kawałek swojego życia. Poszedłem do pracy. Kolejny stres związany z jakimiś wymaganiami co do mnie, zwłaszcza, że była to moja pierwsza poważniejsza robota. Z biegiem czasu (pracowałem od lipca do końca roku), mój zapał malał. Dodatkowo wdałem się po drodze w 2 przelotne znajomości, po których moje emocje nie były obojętne i co powodowało dalszy spadek samopoczucia. W sierpniu na peronie ujrzałem osobę, którą akurat w tym momencie nie chciałbym ujrzeć i zapewne wzbudziło to mój jakiś lęk, gdyż ciśnienie skoczyło, zrobiło mi się gorąco, ale po jakimś czasie przeszło. W listopadzie a zwłaszcza w grudniu, przychodziłem do pracy tylko, aby klasycznie 'odbębnić' i do domu. Najlepiej, jak wtedy nikt nie truł mi tyłka a jak coś ktoś kazał mi zrobić, czułem irytację a czasem lekką wściekłość, zwłaszcza jeżeli to była czynność, którą ktoś mógł sam zrobić. Dodatkowo wtedy już było widać, że gorzej wyglądam. Sucha skóra, blada cera, podkrążone oczy, suche jak wiór włosy i do tego wypadające. Wzrastała apatia. Całe szczęście poznałem w grudniu moją teraźniejszą już dziewczynę :) Na drugim spotkaniu, gdy tylko mnie ujrzała, powiedziała, że słabo wyglądam. Nie powiem, że trochę się spiąłem, bo pomyślałem sobie , że może coś mi dolega a dodatkowo chciałem dobrze przed nią wypaść. Po długim spacerze, wstąpiliśmy do ciepłej kawiarni. Już wtedy czułem się dziwnie, miałem wrażenie, że ludzie się na mnie patrzą, bo może dziwnie wyglądam. Jak usiedliśmy, po paru minutach zacząłem się czuć dziwnie. W głowie czułem rozchodzące się ciepło, pobladłem. Moja dziewczyna zapytałą się, czy coś mi nie jest, co wywołało tylko pogorszenie, gdyż moja wyobraźnia zaczęła pracować :) Doszło zwiększone tętno i duszności, przez co postanowiłęm, że trzeba się ewakuować. Po wyjściu z kawiarni, czułem to 'rozpierające ciepło' w głowie, mrowienie skóry głowy, puls wysoki i uczucie, jakbym miał zaraz zejść z tego świata. Wtedy moaj dziewczyna sama zaczęła lekko panikować, gdyż nie znała mnie wtedy za dobrze (2 spotkanie) i mało brakowało, a pojechalibyśmy do szpitala. Na szczęście jakoś sie uspokoiło z biegiem czasu, tak jak wtedy, kilka lat wcześniej przy paleniu trawki. Niestety, nazajutrz zamiast o tym zapomnieć, lęk pozostał. Zacząłem wertować internet, szukać chorób, od pasożytów po nowotwory. Nie muszę mówić co wtedy ze mną się działo i co było w głowie. Istny mętlik, lęk, niepokój. Był to stan, w którym nigdy nie byłem. Do tego doszły bóle szyjne i bóle głowy plus szumy w uszach, które mam do dziś. Lekarz rodzinny dał na RTG szyi, jednakże nic nie wyszło. Poszedłem do neurologa. Obadał mnie na bodźce , wyszło ok. Dał mi na EEG. W dniu badania byłem jakoś spięty i miałem lekki niepokój. Pamiętam, że podczas fotostymulacji, dostałem ataku paniki. Zaczęło mnie palić w głowę, tętno wzrosło, w pewnym momencie chciałem wręcz uciec z tego pomieszczenia. Wtedy po tym incydencie zacząłem podejrzewać u siebie jakieś ataki padaczkowe, jednakże EEG wyszło w miarę dobrze i neurolog powiedział, że wszystko jest w granicach normy. Dał mi na zabiegi rehabilitacyjne na szyję i po nich mam się zgłosić na wizytę kontrolną. Przez wszystkie te dni był momenty, gdzie na prawdę czułem się dobrze a czasem miałem wrażenie, jakbym był w innej lekko rzeczywistości i pragnąłem wrócić do tego stanu, chcoażby jaki był rok temu. Generalnie zrozumiałem, że to raczej wszystko jest na tle nerwicowym, bo dziwne lęki i niepokoje o nieznanym podłożu ciężko wytłumaczyć. Dodatkowo czasem jak się obudzę, mam taką ciężką głowę, że aż ciężko mi się myśli i czuję się lekko otępiały. Co mi radzicie?
×