Witam wszytskich. Zakladam nowy watek z tego wzgledu ze oczekuje od rady i pomocy w mojej sytuacji. A wiec.
Okolo pol roku temu w mojej pracy zostala zatrudniona dziweczyna dodam mezatka. Po kilku tygodniach zaczynalo cos miedzy nami iskrzyc i pojawiac sie uczucie. Wiedzialem ze jest mezatka i ma dziecko i z poczatku probowalem sobie wmowic ze taki zwiazek dlugo nie przetrwa, bo zawsze bede tylko dodatkiem do jej zycia. Alee jak wyszlo to chyba sie domyslacie. Powoli sie zakochiwawalem i wiedzialem ze ona tez cos do mnie czuje.
Po nastepnych kilku tygodniach powiedzialem jej o swoich uczuciach a ona na to ze podejrzewala i powiedziala mi ze myslala ze nigdy tego odemnie nie uslyszy.
i tak sie zaczelo. Codzienne sms, dzwonienie po kilka godzin, namietne spotkania w pracy i po. I tak to trwalo okolo 4 miesiecy.
W pewnym momencie jak miala nie najlepszy humor zaczela mi sie zwierzac do telefonu, wrecz plakac. Problemem byl jej maz.
Opowiadala mi ze odkad sa malzenstwem to przez ostatnich kilka lat wogole im sie nie uklada. Mowila ze maz jest o nia chorobliwie zazdrosny. Dodam ze mieszkaja razem w domu jego rodzicow.
Kloca sie z byle powodu, maz nie pozwala jej na wychodzenie z przyjaciolmi bo zaraz podejrzewa ja o zdrade , jak sama mi kiedys wyznala trzykrotnie ja uderzyl. Tak samo w pracy podejrzewal ze zdradza go ze wszystkimi wyzywa ja od najgorszych (nie będę cytowal)
Mowila ze nigdy nie uslyszla od niego dobrego slowa. Gdy sie kloca to zaraz wypomina jej ze mieszka u niego i daje jej do zrozumienia ze on jest panem domu i ze nie ma nic do gadania. Zabrania jej doslownie wszystkiego. Nic sobie nie moze kupic dla siebie a kontrole nad finansami on sprawuje. podczas awantur grozi jej rozwodem ze zabierze jej coreczke i zostawi ja z niczym. Po każdej klotni ona czuje się winna i pierwsza wyciąga reka na zgode utwierdzając meza w tym ze to on ma racje.
WG niego jej miejsce jest w domu przy dziecku i sprzataniu. Podczas niejednej rozmowy z nia mowila ze sie juz do takiej sytuacji przyzwyczaila. Probowalem jej wytlumaczyc ze to jest chora sytuacja i nie powinna na ta sobie pozwolic ale wtedy niewiedzialem jeszcze na czym jej problem polega dopiero po rozmowie ze znajoma studiujaca psychologie zrozumialem ze padla ofiara przemocy psychicznej w domu.
W ktoryms tygodniu zadzwonila do mnie i powiedziala ze bedzie probowalo naprwaic swoje malzenstwo bo maz jej powiedzial zeby sprobowali.Uwierzyla mu. Zamurowalo mnie. To byl jeden z najgorszych dni. Kochalem ja i nie moglem sie odnalesc w tej sytuacji. W pracy nie odzywalismy sie do siebie wogole. Po dwoch dniach napisala ze bardzo za mna teskni i jej mnie brakuje. Oczywiscie ucieszylem sie i dobry nastroj mi natychmiast powrocil. I zaczelo sie od nowa. Bylem dla niej wsparciem, komplementy,od czasu do czasu wyznanie milosci ,spacery, cierpliwe wysluchiwanie jej problemow, wiedzialem ze tego potrzebuje. O wszystkim rozmawialismy, byly chwile bardzo namietne. Docenialem ja bo wiedzialem ze maz pozbawil ja wszelakich wartosci, dla niego byla nikim. Emanowal z niej brak wiary w siebie, pewnosci i poczucia wlasnej wartosci.
Sielanka sie sakonczyla gdy maz dowiedzial sie ze rozmawiala ze mna przez telefon . Wyrzucil ja z domu, uderzyl powiedzial ze to koniec ze zabierze jej dziecko. Po burzliwym dniu przyjechal pod nasz zaklad po pracy wymienilismy sie ,,uprzejmosciami,,i zabral ja do domu. Na nastepny dzien stwierdzila ze beda probowlai ponownie naprawiac zwiazek. Musze dodac ze maz ja sledzil na kazdym kroku sam mi to powiedzial i obserwowal.Powiedzialem jej ze jezeli tego chce to ja sie odsune na bok i zostaniemy przyjaciolmi chodz tego osobiscie niechce. Ale wiem ze tak narazie musi byc.
Co mam dalej robic czy calkoiwcie odpuscic czy walczyc dalej o nia? Moze ze powininem jej powiedziec jaki ma problem ale niechce jej do siebie zrazic i jej stracic bo wiem ze zasluguje na lepsze Zycie i szczescie . Nieraz mówiła ze jest szczesliwa w mojej obecności ale jak na razie niechce sie wtracac w to wszystko. czy powinienem odczekac jakis okres ?/ jak mam postepowac :/ Zalezy mi na jej szczesciu niewazne czy ze mna czy z kims innym bo wiem ze jest wartosciowa kobieta zaslugujaca na wszystko co najlepsze. Po prostu nie mogę patrzec jak on ja traktuje :/
dziekuje z gory