Witam,
Proszę o pomoc przede wszystkim osoby wierzące, bo moim problemem jest nerwica na tle religijnym. Zacznę od tego, że od wielu lat choruję na nerwicę. Początkowo miała ona charakter raczej lękowy(chociaż miałam też epizody, w których odczuwałam przymus liczenia, dodawania, czy powtarzania jakiegoś słowa), czyli ataki paniki, różne dolegliwości fizyczne i wkręcanie sobie chorób oraz nowych objawów. Ponad 2 lata temu przestałam się przejmować atakami paniki i złym samopoczuciem, więc dolegliwości fizyczne mi się zmniejszyły. Niestety na ich miejsce przyszły natrętne myśli na tle religijnym.
Pewnego dnia po prostu przyszła mi myśl obrażająca Boga. Byłam nią przerażona, a ta myśl pociągnęła za sobą inne. Gdy dowiedziałam się, że te myśli nie są moje, że nie grzeszę i nie pójdę za nie do piekła, trochę się zmniejszyły. Później miałam wrażenie, że naprawdę czuję tak jak te myśli mi dyktują, na szczęście dowiedziałam się, że tak jest przez nerwicę. Następnie zaczęłam sobie wkręcać, że popełniłam grzech przeciwko Duchowi Świętemu, który nie jest odpuszczalny(mimo, że zdawałam sobie sprawę, ze nie chodzi nawet o słowne bluźnierstwo, a tym bardziej nie takie spowodowane nerwicą, tylko o postawę, która polega na odwróceniu się od Boga). Gdy przestałam się nakręcać, przyszło mi do głowy, że nie mogę wykonywać żadnej czynności trzy razy, bo znieważę tym Trójcę Świętą. Tego typu myślenie już trochę mi się zmniejszyło, ale pojawił się nowy problem.
Aktualnym problemem jest to, że jakiś czas temu koleżanka zadała mi pytanie dotyczące fizjologii Jezusa, gdyż był On człowiekiem. Gdy dowiedziałam się, że miał taką samą fizjologię jak my(wcześniej po prostu się nad tym nie zastanawiałam), zaczęły się problemy. Pojawiają mi się takie myśli, jak: ,,ludziom często wydzielina w nosie zasycha, jak Pan Jezus się je pozbywał?'', albo ,,no, ale przecież ludzie drapią się w różnych miejscach, a skoro Jezus również był człowiekiem?'', albo ,,ciekawe, czy Jezus przed Drogą Krzyżową się wypróżnił?’’ lub co gorsza: ,,Droga Krzyżowa to duży ból i wysiłek, nieraz przez coś takiego można się...(możecie się domyślić, nie chcę tego nawet pisać). Dodam, że to nie jest tak, że te myśli tylko mi przechodzą przez głowę, ale ja je naprawdę rozmyślam. A jeżeli nawet się czymś zajmę, to też czuję tak jakbym je rozmyślała. Dlatego sama już nie wiem, czy to przez nerwicę. Najgorsze jest to, że boję się, czy przez takie myśli nie grzeszę.
Przepraszam za dokładne opisanie tych myśli, ale chciałam, by czytający wiedział, o co mi chodzi i czym się przejmuję. Wiem, że zdrowi ludzie pomyśleliby, że jestem nienormalna(a może naprawdę jestem), ale mam nadzieję, że piszący tutaj zrozumieją.