Skocz do zawartości
Nerwica.com

magdass32

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez magdass32

  1. -- 07 kwi 2015, 11:45 -- -- 07 kwi 2015, 12:13 -- Hej, Dzięki za podzielenie się Twoimi spostrzeżeniami. To, co napisałeś na początku, pierwsze Twoje zdania to jest jakbym czytała o sobie samej: kiepsko rozmawiam - kiepsko mnie odbierają - kiepska jestem. Tak, tak w skrócie mogłabym opisać moje relacje z otoczeniem, nic dodać, nic ująć. Mówienie na wydechu to oczywiście jeden z czynników niespójnej mowy, ale tak, jak i u Ciebie tak i u mnie wynika to z rzadkiego mówienia, z niewielu okazji do ćwiczenia umiejętności poprawnego wysławiania się, teraz jestem jeszcze bez pracy, szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak ją znajdę i co to będzie, kiedy już ją faktycznie dostanę, bo z taką dykcją to mogłabym chyba jedynie zamiatać ulice, albo robić coś co tylko w ograniczonym stopniu wymagałoby ode mnie odzywania się. Już sama rozmowa kwalifikacyjna wywołuje we mnie strach, a gdzie dopiero przejście przez nią i pójście do pracy. A Ty pracujesz ?, praktycznie wszędzie spotykam ludzi, którzy są jacyś, którzy mają coś sensownego do powiedzenia i robią to w poprawny, zrozumiały sposób, bo u mnie to właśnie logiczne, spokojne wypowiadanie się równa się byciem jakimś po części, bycie kimś, człowiekiem szanowanym, lubianym, takiego, którego się ceni, a ja jestem taka chaotyczna, często sama nie wiem o co mi chodzi, jednym razem mam za dużo myśli w głowie i zamiast wybrać z nich najbardziej odpowiednie i złożyć je w krótkie zdanie to ja staram się wszystkie przelać na język, ten z kolei słabo radzi sobie z artykulacją i koniec końców wychodzi z tego jeden wielki niezrozumiały bełkot. Innym razem mam totalną pustkę w głowie, że nawet kilku słów nie potrafię w tej swojej głowie znaleźć. Też właśnie doszłam do wniosku, że w przypadku takich osób jak my czasem lepiej mówić mniej, a konkretniej niż zalewać naszego słuchacza stosem słów, często zbytecznych, bo wtedy łatwo o pomyłkę, łatwo się pogubić i pójść w złym kierunku. Ja również jestem introwertykiem, żyję w swoim świecie, często odcięta od ludzi, odizolowana właśnie przez swoją mowę, przez sposób w jaki się wyrażam, jak się okazuje niezrozumiały dla wielu, nie mam znajomych praktycznie w ogóle, z dwie koleżanki, zawsze bądź prawie zawsze czuje się fatalnie po spotkaniach towarzyskich, mam do siebie żal, że znów dałam ciała, że co ja w ogóle plotłam, nikt mnie nie zrozumiał, że jestem taka bezsensu i koło się zamyka. Nie lubię siebie za to jak mówię, a mówię tak, że nie sposób mi siebie polubić. A czy nie zauważyłeś, że bardzo wielu ludzi nie umie słuchać ?, skupiają na Tobie swoją uwagę przez chwilę a potem uciekają wzrokiem, to mnie strasznie deprymuje, zaczynam wówczas tracić sens wypowiedzi i w ogóle ochotę na to, żeby dalej cokolwiek mówić, kiedy ktoś zamiast patrzeć się na mnie skupia wzrok na telewizorze ..., albo przerywa, kiedy jeszcze dobrze się nie rozkręcisz. Nie wiem, jak to jest, że jak inni mówią to ludzie ich słuchają, a kiedy ja otworzę usta zaraz wzrok ucieka, tak jakby już na wstępie wszyscy wiedzieli co za chwile będzie, że zapewne albo mnie nie zrozumieją, albo palnę kolejna głupotę, a ja się na prawdę staram, staram się mówić wolno, wyraźnie i przede wszystkim myśleć nad tym, co chcę powiedzieć, ale ludzie nie dają mi szansy, szczególnie ci, którzy znają mnie od lat, bo już do mnie przylgnęła łatka i pozamiatane, mogłabym stanąć na uszach a i tak będę lekceważona i traktowana z przymrużeniem oka.
  2. Hej :), tak, u mnie podobnie, za dużo myśli w głowie, za mało czasu na wybranie tych najodpowiedniejszych słów i koniec końców wychodzi z tego niezły bełkot, sama często nie wiem o co mi chodzi i oczywiście jestem zła na siebie, dlaczego nie mogę funkcjonować jak inni ludzie, mam wrażenie że wszystkich których spotykam mówią porządnie, tylko ja jedna nie pasuję do tego świata, przez to wszystko moje życie zawodowe i społeczne jest w rozsypce, nie mogę pracować tam, gdzie bym chciała, bo mowa mnie ogranicza, jedyny dla mnie ratunek to tylko praca w samotności i taką też w większości w swoim życiu miałam. Tak, załatwienie czegoś w urzędach, rozmowy telefoniczne - horror, jestem taka nieprzygotowana do życia, że jakbym nie miała męża to nic bym nie umiała załatwić
  3. Witam wszystkich ! Chciałabym nawiązać kontakt i liczę na to na tym forum z osobami, które przeżywają trudności spowodowane lękiem przed rozmową/słabą dykcją i tym wszystkim, co kręci się wokół mowy. Zacznę od tego, że jestem osobą dorosłą, zawsze mówiłam szybko, na jednym wydechu jednak to, co teraz przeżywam nie pozwala mi normalnie funkcjonować i sprawia, że cały czas mam w głowie tylko tą jedną myśl - żeby ładnie mówić, ale koniec końców nic z tego nie wychodzi, po części na pewno jest to spowodowane słabym narządem artykulacyjnym jednak z całą pewnością 3/4 problemu siedzi w mojej głowie. Mam bardzo niskie poczucie wartości, praktycznie zerowe i myślę, że to w dużej mierze przekłada się na sposób mówienia. Od dłuższego czasu coraz trudniej logicznie mi się wysłowić, długo szukam słowa w głowie, nawet tego najprostszego, przekręcam wyrazy tak, że ostatecznie wychodzi z tego jeden wielki niezrozumiały bełkot. Wstyd mi za siebie. Mam coś takiego, że z jednymi osobami rozmawia mi się w miarę dobrze, swobodnie, przy innych takich pewnych siebie, których to ludzie szanują wypadam fatalnie. Po prostu bardzo się stresuję, nie umiem być wyluzowana, chcę "jakoś" wypaść, ale rozumiem, że dłuższe przebywanie ze mną może być męczące. To jest takie koło zamknięte, czasem mam wrażenie, że moje problemy z wysławianiem się nie wynikają z niskiej samooceny, tylko wręcz przeciwnie - gdybym umiała się składnie wypowiadać to na pewno sama ze sobą czułabym się zdecydowanie lepiej. Nie mam znajomych, dwie koleżanki raptem, w szkole średniej przeżyłam traumę, nie umiałam się dostosować do otoczenia, wszyscy mieli kogoś, swoją paczkę, a ja byłam na doczepkę. O ile w podstawówce było ok o tyle czas dojrzewania, dorastania był chyba tym momentem przełomowym w moim życiu, któremu nie podołałam i skutki tego odczuwam do dziś. Jestem bardzo wrażliwa, wszystko biorę do siebie i wszystkim się przejmuję. Nie ma akceptacji w moim życiu, w rodzinie jestem czarną owcą, ludzi, którzy wykazują w stosunku do mnie jakąś sympatię mogłabym na palcach jednej ręki policzyć. Dla wielu jestem dziwna, izoluje się od ludzi, po pomimo tego, że nie uważam siebie za osobę totalnie nieśmiałą, taką pierdołę życiową jest we mnie coś takiego, co sprawia, że ludzi odpycham, nie znają mnie dobrze, a już nie mają szacunku, dogadują, wykorzystują to, że jestem odrobinę mniej przebojowa, tak, jakbym wady miała wypisane na twarzy, a przecież był czas w moim życiu, kiedy miałam koleżanki, kolegów, kiedy byłam po prostu lubiana. Nie wiem co się stało, na prawdę nie wiem. Rozpisałam się, wracając jednak do sedna sprawy, jestem po wielu konsultacjach u logopedów, psychologów, jednak to nic nie daje, jedyne co się dowiedziałam, to to, że dolega mi tzw. mutyzm selektywny właśnie o podłożu psychicznym. Aktualnie jestem osobą bezrobotną, boje się podjęcia pracy, bo zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń, nie wiem, gdzie mogłabym pracować ze swoja kiepską mową, lękiem przed odezwaniem się, nawet ostatnio miałam rozmowę w banku, ale tak zasuwałam nielogicznie, że osoba rekrutująca patrzyła na mnie ironicznie, jaka to jestem beznadziejna. Jest mi bardzo, ale to bardzo trudno, nie wiem jak wyjść z tego marazmu, jak rozmawiać z ludźmi, jak radzić sobie ze świadomością tych problemów. Nie wiem, czy jeszcze cokolwiek można zmienić i przede wszystkim jak ?, do tego mam natrętne myśli na tym podłożu, typu: "i tak Cię nikt nie rozumie", "to głupie co mówisz", "jesteś bezsensu". A izoluję się dlatego, że zawsze po takich spotkaniach czuje się fatalnie, bo znowu palnęłam jakąś głupotę, wypowiedziałam się w sposób chaotyczny, zacięłam się, nikt mnie nie zrozumiał itp., więc, żeby uniknąć tego złego samopoczucia, pretensji do siebie uciekam od ludzi, tym samym nie skazując również ich na ciężar przebywania ze mną. Czy ktoś ma podobnie ?, fajnie byłoby wymienić spostrzeżenia i znaleźć wzajemnie wsparcie :)
×