Witam. Dzis rano odebralem telefon od brata i słyszalem w słuchawce przerazony zapłakany głos i słowa typu "nie daje rady,mam dosc,psycha mi siadła,to koniec! Oczywiscie od razu tam pojechałem i na miejscu zastałem brata załamanego,na wykonczeniu psychicznym bo tak to wygladało,bez checi do zycia i bez ochoty na rozmowe ze mna i drugim bratem oraz ojcem. Dowiedzialem sie rowniez ze od wczoraj jest w takim stanie,zapłakany,roztrzesiony, mial mysli samobojcze przy ktorych trzymal noz w reku. Przepraszal nas za cos tak jakby zrobil nam cos przerazajacego a przeciez nic sie nie stało!!! przytulal nas jakby to cos mialo znaczyc,obwinial sie za cos takie mialem wrazenie,nie dało sie go uspokoic,dopiero po kilku kwadransach zaczal rowno oddychac i mowic cos z sęsem. Moj brat jest nałogowym palaczem marihuany ma 30 lat i nie jestem pewien czy uklada mu sie w zwiazku! Nigdy nie mialem doczynienia z takimi osobami ani nigdy nikomu nie pomagałem w takich sprawach i problemach.
Co robic??????
