Skocz do zawartości
Nerwica.com

n0b0dy

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez n0b0dy

  1. Fakt dzialo sie to wszystko w dosc szybkim czasie ale bylo zupelnie inaczej niz w kazdym moim poprzednim zwiazku. Od kilku dni sie do niej nie odzywam i dzisiaj dostalem smsa o tresci "Masz zamiar placic alimenty? Czy w calosci sie wycofujesz?" Oczywiscie nic nie odpisalem bo brakuje mi juz slow na to wszystko. Jesli to cos z psychika przez ciaze to nie chce jej tak zostawic, moze teraz to koszmar co sie dzieje ale wczesniej byla bardzo dobra dla mnie. Czulbym sie zle gdyby ja teraz zostawil na dobre mimo ze to ona juz zakonczyla zwiazek. Najbardziej zastanawia mnie to czy jej przejdzie, czy bedzie w stanie mnie znowu pokochac? Jaki bedzie miala stosunek do dziecka jesli sie urodzi? Czy moze jeszcze byc tak dobrze jak bylo dawniej? Prosilbym o wypowiedz wiecej osob. Z gory dziekuje. -- 31 mar 2015, 15:47 -- Czy moglbym liczyc na wypowowiedz eksperta? Bardzo ale to bardzo prosze.
  2. n0b0dy

    depresja u brata

    Jaki odwyk?... Ludzie pisza a nie maja pojecia. Sam od kilku lat stale pale marihuane i we wszystkich problemach w moim zyciu tylko i wylacznie mi pomogla. Dzieki niej moglem sie niejednokrotnie uspokoich i przemyslec wszystko bez robienia czegos w emocjach. Sam mam trudna sytuacje teraz i to wlasnie marihuana mi pomaga sie podniesc gdy mam stan w ktorym znajduje sie na samym dole. A co do brata lepiej z nim porozmawiac i byc przy nim, pomoc mu sie podniesc bo najgorzej dla czlowieka jak sie nikogo bliskiego w okol siebie nie ma.
  3. Witam wszystkich. Na wstepie chcialbym powiedziec cos o sobie. A wiec mam lat 23, mieszkam od paru lat w Anglii. Mam stala prace. Dziecinstwo mialem strasznie patologiczne przez ojca, alkocholik ktory ciagle bil mame i dzieci (lataly garnki pelne jedzenia, przedmioty pod reka a nawet noze itp). Na szczescie nikogo nie zabil. W wieku 13 lat ucieklismy z mama od niego a w wieku 19 musialem wyjechac za granice by pomoc mamie z pieniedzmi. Tak az do teraz siedze w Anglii i niesamowicie tesknie za Polska. W zeszlym roku poznalem super dziewczyne (lat 24). Nigdy wczesniej nie spotkalem az tak fajnej kobiety, fajnie nam sie ze soba rozmawialo i bardzo do siebie ciagnelo. Niczym zaczelismy ze soba byc padlo pytanie o dzieci, ja oczywiscie odpowiedzialem ze chce miec w przyszlosci lecz ona ze nigdy nie bedzie chciala. Powiedzialem, ze znajdzie kiedys takiego partnera przy ktorym zmieni zdanie. Do tej pory jej zwiazki nie byly udane, jeden wykorzystywal jej dobroc, drugi ja bil. Po ok dwoch miesiacach znajomosci zaczelismy ze soba byc. Wszystko jak w bajce, spedzalismy ze soba mnostwo czasu, cieszylismy sie na sam widok siebie. Powiedziala ze mnie kocha, ze to co czuje do mnie ma poraz pierwszy w zyciu i ze nigdy nikt dla niej nie byl taki dobry. Tez sie w niej zakochalem po uszy bo nigdy wczesniej nie spotkalem tak dobrej dziewczyny. Po dwoch miesiacach bycia ze soba powiedziala mi, ze mialem racje, ze ze mna bedzie chciala miec dziecko. Miala w planach wrocic do Polski i skladac papiery do Policji, zrezygnowala z tego dla mnie. Ja zrezygnowalem z przyjazni iz moj byly przyjaciel prawie rozwalil ten zwiazek. Na szczescie udalo mi sie wytlumaczyc dziewczynie ze tylko ona sie dla mnie liczy i nikt mi nie bedzie mowil z kim mam byc a z kim nie. Zaczelismy myslec o planach typu dom, slub i dziecko. Stwierdzila ze ma 24 lata i w sumie wiek w sam raz by zostac mama. Miesiac pozniej okazalo sie ze jest w ciazy, mieszkanie mielismy juz zalatwione w tym ze wprowadzic mielismy sie dopiero za 3 tygodnie. Ja oczywiscie szczesliwy, banan od ucha do ucha, dumny ze zostane ojcem az nie moglem sie powstrzymac zeby tego nie wygadac wszystkim lecz stwierdzilem ze poczekam z tym do dalszego etapu ciazy. Jezdzilem do niej, pomagalem, robilem zakupy. Doslownie bylem najlepszy jaki tylko moglem. Dziewczyna zaczela sie przejmowac czy aby na pewno sobie poradzimy, czy kasy wystarczy ale dalem jej do zrozumienia zeby sie nie przejmowala bo nie mamy po 18 lat, mam stala prace z ktorej spokojnie sie utrzymamy. Gdy przyszly wymioty i konkretna dawka hormonow wszystko sie zmienilo. Zaczela podawac powody typu nadwaga, rozstepy, ze pozniej juz nie znajdzie zadnej fajnej pracy, ze nie jest gotowa.. doslownie slyszalem million roznych powodow az powiedziala ze chce usunac ciaze (w Anglii aborcja jest legalna). Rozpetala sie klotnia bo nie chcialem zeby tak sie stalo lecz zaczalem martwic sie o jej zdrowie, stwierdzilem ze nic na sile, ze skoro nie chce to tak trzeba bedzie zrobic. Caly czas probowalem ja przekonac by zmienila zdanie lecz bylo jeszcze gorzej, powiedziala mi zebym jej dal spokoj, ze nie chce ze mna juz byc. Powiedziala ze czuje do mnie i samej siebie obrzydzenie przez ciaze. Ze przez kolejne 10 lat nie bedzie uprawiala seksu. Ciagle probowalem ja uspokoic, powtarzalem ze chcielismy to dziecko, ze sobie poradzimy, ze po co gada o seksie bo przeciez to nie jest najwazniejsze lecz czasami i mi puscily nerwy slyszac ciagle o aborcji wiec pare klotni bylo. Przepraszalem ja bo nie chcialem zeby sie denerwowala i bralem kazda wine na siebie. Pokazywalem jej artykuly o aborcji, ze to jest zle, ze tak nie planowalismy robic. Zaczela mnie obwiniac za wszystko, mowic ze stracila przeze mnie sens zycia. Powiedziala ze jednak urodzi to dziecko ale nigdy juz ich nie zobacze a jak dziecko kiedys zapyta kim byl ojciec to powie ze nikim. Kazala mi przywiezc jej wszystkie rzeczy i juz nigdy sie do niej nie odzywac. Przywiozlem i wraz z rzeczami dalem jej pieniadze na 3 tygodnie utrzymania sie iz nie jest w stanie teraz pracowac i sie o nia martwie. Zaczela prawie tymi wszystkimi rzeczami we mnie rzucac i krzyczec ze nie chce mnie widziec. Poszedlem stamtad i dostalem smsa z jej myslami samobojczymi. Nie wprowadzilismy sie na wspolne mieszkanie, pieniadze przepadly ktore wplacilem na czynsz i zaliczke. Bylismy na dwoch wizytach u lekaza w sprawie aborcji i w tym momencie zostala jedna lecz znowu kazala mi sie nie odzywac i powiedziala ze poradzi sobie sama. Nie wiem co juz mam robic, wszystko bylo pieknie az do momentu ciazy, jakby dostala jakiejs depresji ciazowej. Strasznie sie o nia martwie ale jak tylko sie odezwe do niej ona wpada w szal. Od kilku dni nie mamy ze soba kontaktu. Siedze ciagle zalamany, ledwo chodze do pracy, nie moge w ogole spac i co chwile leca mi lzy jak tylko o tym pomysle. Tak na prawde nic zlego jej nie zrobilem, nie potrafie zrozumiec co sie z nia dzieje, czemu tak sie stalo i chce jej pomoc ale nie wiem juz jak… Bylbym bardzo wdzieczny jesli ktos moglby mi pomoc, powiedziec czy sa jakies szanse ratowania tego wszystkiego. W jaki sposob mam z nia rozmawiac? co mam dalej robic? odzywac i dalej ja prosic, blagac czy dac jej spokoj i czas zeby sama wszystko przemyslala? Sam juz nie daje rady z tym wszystkim ale kocham ja i nie moge jej tak zostawic. Bardzo prosze o pomoc i z gory dziekuje.
×