Skocz do zawartości
Nerwica.com

kubon97

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kubon97

  1. Hej ! Nazywam się Kuba i mam 17 lat. Błagam o przeczytanie tego posta i pomoc. Piszę tu, bo już sam nie mam pojęcia co robić Nie wiem co mi jest - czy jest to nerwica ? Chyba tak, chociaż nie mam ataków paniki w połączeniu z omdlewaniem itd. ... Więc to może po prostu hipochondria ? Nie mam pojęcia... Swoje doświadczenia opisałem tutaj :http://www.nerwica.com/nerwica-l-kowa-co-zrobi-moja-historia-cz-2-t12050-5390.html a stronach 384 i 386. Trochę tego jest, więc po prostu streszczę - mam - wydawałoby się - głupie lęki. Zwykle dotyczące zdrowia (czy mój mózg dobrze działa ? czy to depresja ? dlaczego nie jestem taki szczęśliwy jak kiedyś ?). Dzisiaj męczy mnie myśl, że moje pasje (kultura, sport) nie dają mi już przyjemności. Pasje to sens mojego życia, więc jest to ciężka myśl. Trzy dni temu byłem sfrustrowany tak bardzo tym wszystkim, iż po prostu ryczałem jak baba w wannie z gorącą wodą. Dobra co teraz ? Od jakiegoś czasu jestem lekko rozdrażniony, nie mogę się wyluzować, cały czas - mniej lub bardziej - czuję widmo tych myśli. Mam obniżony nastrój - kiedyś byłem pełen szczęścia. Mam tak, cholera, od kilku miesięcy. Bywało lepiej i gorzej. Chwilami byłem nawet całkiem ... zadowolony. Powtarzam sobie, że to tylko wymysł, że te nastroje i myśli tylko siedzą w mojej głowie, że jestem zdrowy na umyśle (w sensie że mózg nie jest uszkodzony). Ostatnio jednak przeczytałem o dystomii (coś w tym stylu) - podobno obniżony nastrój utrzymuje się tak długo, iż zdaje się być on czymś normalnym - trwa to bardzo długo. Kiedyś byłem bardzo, bardzo szczęśliwy przez wiele lat. Teraz jest inaczej, zupełnie inaczej. Chcę się dowiedzieć co mi jest ! Nie chcę, żeby to zaszło za daleko. Mam psychologa. Całkiem dobry, ale to "tylko" pogadanki. Boję się, że potrzeba mi leków, by w końcu wyleczyć to coś. Podobno leki odbudowują mózg po tych depresjach i nerwach. Powinienem umówić się z psychiatrą, mimo iż mam psychologa ? Powinienem brać leki ? Co mi jest ?
  2. Siemanko ! To znowu ja Błagam o przeczytanie moich wypocin i pomoc. Błagam ! Pierwszy post napisałem na stronie 384 (jeżeli chcecie mieć lepsze info o mojej nerwicy - zapraszam ). Moje myśli najczęściej dotyczą własnego zdrowia i mojej ułomności. Chodzę do psychologa - jest całkiem dobry. Od kilku tygodni czułem się coraz lepiej. Często chodziłem na spotkanie z psychologiem i nie wiedziałem jaki temat poruszyć - po prostu nic złego się nie działo . Jednak wczoraj nastąpiła bomba. Wczorajszy piątek był straszny. Czekałem na niego, chciałem się wyluzować, zagrać w fife ( ) i się wyczilować. Po przyjściu ze szkoły skoczyłem do łóżka - musiałem troszkę odespać. Mama poszła na działkę pokopać ziemię - lekko zaspany ( lekko zdenerwowany) do niej dołączyłem. Podczas pracy zaczęły pojawiać się różnie myśli - czy mój mózg pracuje odpowiednio, czy nie jest chory, czy nie dostanę raka... Oj ciężko... W dodatku boję się, że moje pasje przestaną dawać mi przyjemność (to jest najgorsze), że ten proces już się zaczął, że samo takie myślenie już to powoduje... Od jakiegoś czasu czuję czasem mrowienie z tyłu głowy, gdy jestem zdenerwowany. Podobno to coś związanego z udarem. UDAR ? PEWNIE TAK, A RAK JUŻ SIĘ ZBLIŻA (dwie osoby z naszej rodziny zmarły na raka) . Leżałem w łóżku pełen frustracji. W tej samej chwili moi kumple, którzy nie mają takich problemów pewnie świetnie się bawili grając w Lola czy inne gówno. Ja zaś męczyłem się z myślą, czy moje pasje się nie kończą. Miałem kiedyś "brzydkie" (niechciane) myśli o Mamie, co poskutkowało lekkim osłabieniem kontaktów. Czy tak samo będzie z pasjami ? Ojciec mówił coś do mnie o dokumentach, które mam wydrukować. Pitu pitu o jakimś zasranym papierku a ja się tłukę z czymś poważniejszym. Poszedłem do łazienki, nalałem gorącej wody do wanny (nie, nie chciałem się pociąć) i... zacząłem płakać nad samym sobą. Bardzo długo nie miałem takiego doła. Nawet nie chciałem wierzyć, że to było "normalne". Jednak nawet wtedy, gdy patrzyłem ze łzami na policzkach w lustro pojawiały się "fajne" myśli : gdy płaczę jestem nawet bardziej przystojny (narcyz) . W mózgu odtworzyłem sobie muzykę, która mnie wzrusza, by ten płacz miał coś pozytywnego. Wchodząc do wanny poczułem się bardzo żałosny i smutny... zupełnie jak Dr. House (uwielbiam go ). Może te myśli to znak, że nie jest tak źle (chociaż nie jest normalnie). Przez chwilę pomyślałem o podcięciu sobie kabelków - rozpłakałem się jeszcze bardziej. Nie zrobiłbym tego nigdy - kocham swoją rodzinę, mam pasje... Ale boję się , że to zniknie. Boję się, że ta nerwica pójdzie dalej i zamieni moje życie w piekło. Psycholog mówił, że te myśli to "zemsta" emocji, które w sobie maskuję - chyba ma rację. Ciekawe jestem, co zrobi, gdy mu powiem o wczorajszym płaczu. Może da mi skierowanko do psychiatry, nie mam pojęcie. Powinienem brać jakieś leki ? Jeżeli to czytasz - dziękuję Ci Proszę o radę, cokolwiek. I dziękuję.
  3. Hej ! Nazywam się Kuba, mam 17 lat. Jeszcze dwa lata temu byłem królem życia. Dzisiaj jestem królem nerwów. Wszystko zaczęło się w 2013. Rozpocząłem brać pewne leki na trądzik, były one bardzo silne. Mój stan nie był wcale taki zł - ot, miałem kilka syfów. Dermatolog jednak bez wahania przypisał mi izotretynoinę. Lek działał elegancko. Całe moje życie byłem szczęśliwy, ale wtedy nieco bardziej - rozpocząłem naukę w zaje***** liceum, miałem super kumpli, stać mnie było na rzeczy, o których kiedyś mogłem pomarzyć Jednak pewnego dnia poczułem się... znudzony. Pomyślałem - może to depresja ? Izotek podobno może powodować depresję. Pyk, poszperałem w necie i dowiedziałem się o tym, że izotek trwale uszkadza mózg, niszczy zdrowie i ogólnie bardzo niebezpieczny jest. Tej nocy spałem bardzo źle. Koszmary, lęki. Rano ledwo zwlokłem się z łózka. Jak się potem okazało dużo informacji o izoteku było wyssanych z palca, jednak uszkodzenie mózgu przewijało się na każdym forum . Przeczytałem liczne polskie strony o izoteku, potem angielskie... Sporo nauczyłem się w tym czasie o dopaminie itp. Ta wiedza mnie zabiła - "izotek hamuje dopaminę, izotek zwalnia mózg..." . Całe dnie o tym myślałem. Nie wiem ile to trwało, serio nie wiem. Dwa miesiące ? Trzy ? Może jeden. Całe szczęście runęło. Pod koniec tego kresu zacząłem się bać, czy stres mnie nie zniszczy ("stres niszczy mózg, masz raka jak w banku"). Sam nie wiem jak, ale wyluzowałem. Zapomniałem o tym. Przecież tyle ludzi brało ten lek, pomagał im, nic się nie działo. Zapanował spokój na dłuuuugie miesiące. Jednak po przeprowadzce do mieszkania (jakiś miesiąc temu) w bloku cały czas jestem kłębkiem nerwów. Zastanawiałem się, czy nie naśladuję kogoś, kim ja jestem, czy inni się nad tym zastanawiają, co się ze mną dzieje ? itd. Ostatnio bardzo martwię się o chorobę mózgu, raka jelit, cokolwiek. Nie potrafię całkowicie wyluzować. Nie potrafię cieszyć się czymś w 100%. Boję się śmierci. Zazdroszczę normalnym ludziom. Chwilami nie mam siły. Boję się, że zwariuję. Analizuję swoje myśli, zachowania. Chcę być normalny. Często mam doła, a wtedy powracają te myśli. Czasem miałem dziwne myśli np. że zabijam Mamę, że jesteśmy razem w łóżku Bzdura, ale takie natręctwa się pojawiały. Umówiłem się z psychologiem. Mam terapie co dwa tygodnie. Uwielbiam mojego psychologa, zawsze mi wszystko objaśni, mogę się wygadać Nie wiem jednak, czy uwolni mnie on od tych myśli - tym bardziej że boję się jakiejś choroby mózgu, która powoduje mój stres itd. Ostatnio pobolewa mnie brzuch - już czuję raka Powiedziałem rodzicom o mich lękach. Chyba poproszę ich o spotkanie z psychiatrą, może da mi jakieś leki. A według Was, co się ze mną dzieje ? Co mam robić ? Nie jest źle, chwilami jest naprawdę dobrze, ale są też momenty, w których jestem wykończony emocjonalnie. POMOCY !
×