Hej !
Nazywam się Kuba, mam 17 lat. Jeszcze dwa lata temu byłem królem życia. Dzisiaj jestem królem nerwów. Wszystko zaczęło się w 2013. Rozpocząłem brać pewne leki na trądzik, były one bardzo silne. Mój stan nie był wcale taki zł - ot, miałem kilka syfów. Dermatolog jednak bez wahania przypisał mi izotretynoinę. Lek działał elegancko. Całe moje życie byłem szczęśliwy, ale wtedy nieco bardziej - rozpocząłem naukę w zaje***** liceum, miałem super kumpli, stać mnie było na rzeczy, o których kiedyś mogłem pomarzyć Jednak pewnego dnia poczułem się... znudzony. Pomyślałem - może to depresja ? Izotek podobno może powodować depresję. Pyk, poszperałem w necie i dowiedziałem się o tym, że izotek trwale uszkadza mózg, niszczy zdrowie i ogólnie bardzo niebezpieczny jest. Tej nocy spałem bardzo źle. Koszmary, lęki. Rano ledwo zwlokłem się z łózka. Jak się potem okazało dużo informacji o izoteku było wyssanych z palca, jednak uszkodzenie mózgu przewijało się na każdym forum . Przeczytałem liczne polskie strony o izoteku, potem angielskie... Sporo nauczyłem się w tym czasie o dopaminie itp. Ta wiedza mnie zabiła - "izotek hamuje dopaminę, izotek zwalnia mózg..." . Całe dnie o tym myślałem. Nie wiem ile to trwało, serio nie wiem. Dwa miesiące ? Trzy ? Może jeden. Całe szczęście runęło. Pod koniec tego kresu zacząłem się bać, czy stres mnie nie zniszczy ("stres niszczy mózg, masz raka jak w banku"). Sam nie wiem jak, ale wyluzowałem. Zapomniałem o tym. Przecież tyle ludzi brało ten lek, pomagał im, nic się nie działo. Zapanował spokój na dłuuuugie miesiące. Jednak po przeprowadzce do mieszkania (jakiś miesiąc temu) w bloku cały czas jestem kłębkiem nerwów. Zastanawiałem się, czy nie naśladuję kogoś, kim ja jestem, czy inni się nad tym zastanawiają, co się ze mną dzieje ? itd. Ostatnio bardzo martwię się o chorobę mózgu, raka jelit, cokolwiek. Nie potrafię całkowicie wyluzować. Nie potrafię cieszyć się czymś w 100%. Boję się śmierci. Zazdroszczę normalnym ludziom. Chwilami nie mam siły. Boję się, że zwariuję. Analizuję swoje myśli, zachowania. Chcę być normalny. Często mam doła, a wtedy powracają te myśli. Czasem miałem dziwne myśli np. że zabijam Mamę, że jesteśmy razem w łóżku Bzdura, ale takie natręctwa się pojawiały. Umówiłem się z psychologiem. Mam terapie co dwa tygodnie. Uwielbiam mojego psychologa, zawsze mi wszystko objaśni, mogę się wygadać Nie wiem jednak, czy uwolni mnie on od tych myśli - tym bardziej że boję się jakiejś choroby mózgu, która powoduje mój stres itd. Ostatnio pobolewa mnie brzuch - już czuję raka Powiedziałem rodzicom o mich lękach. Chyba poproszę ich o spotkanie z psychiatrą, może da mi jakieś leki. A według Was, co się ze mną dzieje ? Co mam robić ? Nie jest źle, chwilami jest naprawdę dobrze, ale są też momenty, w których jestem wykończony emocjonalnie. POMOCY !