Mam problem dla mnie ogromny ale czytając posty innych, to może jest "pikuś".
Nie potrafię poradzić sobie z obsesyjnym ścinaniem grzywki. W dzień i w nocy, wstaje i dzióbię, równam i równam. Fryzjerka zetnie - krzywo (fakt, że nie potrafią ścinać), potem poprawiam... Głowa mi boli niesamowicie od tego. Łazienka non stop okupowana przeze mnie. Zmarchy na czole to już jakaś masakra, jak u babci 80-cio letniej...
Mąż już na mnie z politowaniem patrzy... Najgorsze jest to, że wyglądam jak czubek, przy długich do pasa włosach grzywka wydziubana na maxa
Nie byłam u lekarza, bo nawet nie ma w moim mieście do kogo się zgłosić. Kiedyś miałam przepisany seronil z powodu depresji... wyczytałam, że też działa na nerwicę natręctw typu żarłocznego. Czy powinnam to stosować? Może ktoś ma inne sposoby co zrobić, żeby sobie z tym poradzić...
Ogarnęła mnie czarna rozpacz... Idzie wiosna a ja z takim fryzem nie wyjdę z domu
Proszę, może ktoś mi pomoże...