Skocz do zawartości
Nerwica.com

sideffect2

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sideffect2

  1. No Nie brzmi to zachęcajaco, ale mimo wszystko trzeba spróbować. Jak długo trwa taka wizyta? I leki, choć trochę Ci pomagały ? Trochę przerażające te całe psychotropy... Jako dziecko chodziłam do psychologa ale te wizyty bardziej mnie irytowały niż pomagały.
  2. Może jeszcze nie znalazles nikogo odpowiedniego. Trudno teraz wierzyć w chęć niesinia pomocy, kiedy wszystko kręci się wokół kasy... Powiedz mi, jak to jest ? Ja o wizytach u psychiatry wiem tyle ile udało mi się zobaczyć na filmach haha. A myślę że realia nie są tak piękne jak pokazują je amerykańskie produkcje. Chodziłes do prywatnych gabinetów czy na nfz? Jak szukałeś, czym się kierowałeś? I jak w ogóle wygląda taka rozmowa?
  3. Jest ktoś w stanie polecić mi jakiegoś dobrego psychiatrę z wrocławia na nfz? Najlepiej kogoś stosunkowo młodego z otwartym umysłem.
  4. Wiem że to moze głupie pytanie, ale czy jesli powiem o myślach samobójczych i samookaleczeniach to nie grozi mi hospitalizacja ? Chce się leczyć, ale nie chcę na dzień dobry wylądować w wariatkowie.
  5. Problem tylko w tym, że wiem, że pojdę do psychiatry i mnie zatka. Nawet to co napisalam tutaj nie oddaje w całości mojego problemu,bo po pierwsze rozpisałabym sie tak, że chyba nikt nie pokusiłby się o przebrnięcie przez ten tekst, a po drugie sama nawet nie wiem jak niektóre rzeczy opisać. Mówić o nich jest jeszcze ciężej, nawet komuś bliskiemu, a co dopiero obcej osobie. Nie to że nie chciałabym , po prostu wiem że obiecam sobie, zacisnę zęby, usiądę w gabinecie a i tak tego nie zrobię. Wiec jaki sens ma wizyta u psychiatry, skoro psychiatra nie będzie wiedział o co chodzi, albo usłyszy ode mnie problem tak okrojony że ciężko go będzie potraktować poważnie.
  6. Cześć. To że mam jakis problem wiem od dawna, z tym że teraz jest o wiele gorzej niż było i tak sobie szperam po internecie, czytam o różnych zaburzeniach szukając jakiegoś punktu zaczepienia, ale nic nie pasuje do mnie. Mam 20 lat i odkąd pamietam czułam się w jakis sposób inna, niepotrzebna, sama nie wiem. Miewałam okresy lęków, chorobliwej nieśmiałości w niektorych sytuacjach, uporczywego milczenia itd. Ok. Dwóch lat temu nieśmiałość i lęki przeszły, jakieś tam gorsze dni miewałam ,ale wszystko było względnie w normie. Aż tu nagle ŁUP. Kilka miesięcy jakiś nagły zjazd, a nawet nie zjazd tylko spadanie głową w dół. Zaczęło się od nieodpowiedzialnych zachowań, nadmiernego imprezowania, przypadkowego seksu itd. Przez jakiś czas czułam się jakby otumaniona, tak beztrosko, krótko mówiąc wszystko miałam w dupie. Później przyszła depresja - uczucie beznadziei, analizowanie i wracanie do problemow, poczucie winy. No a żeby te uczucia zagłuszyć - znów imprezy i alkohol. Wszystko zaczęło mi sie walić, a im było gorzej tym bardziej od tego uciekałam. Postanowiłam zrobić cos ze swoim zyciem i przestałam robic to co robiłam do tej pory bo samą mnie to przeraziło. Z tym ze emocji jest teraz we mnie całe multum. W przeciagu kilku godzin ze zobojętnienia, zmęczenia, smutku potrafię przejść w gniew, złość, a później w nadzieję i impuls do działania - dam radę, zmienię coś. Później znow rezygnacja, depresja i tak w kołko. Z miłości przechodzę w nienawisc. Z roli ofiary w oprawcę.Złość siedzi we mnie praktycznie cały czas, irytuje mnie nawet ze ktokolwiek czegokolwiek ode mnie chce. Im wieksza zlość, tym większa chęć zrobienia sobie krzywdy - mam na myśli samookaleczenia - cięcie, przypalanie, wbijanie paznokci. Dodam do tego natrętne myśli samobójcze , natretne myślenie o seksie, masochizm seksualny. Czasem mówie i robie rzeczy których sie po sobie nie spodziewam i w ktore ciezko mi później uwierzyć. Bywają tez chwile kiedy wszystko jest w porządku i cały ten bałagan wydaje mi się nierealnym snem, ale pozniej wszystko zaczyna się od nowa. Jak takie poplątanie w ogole można zdiagnozować czy leczyć?
×