Skocz do zawartości
Nerwica.com

Finola

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Finola

  1. Terapeuta nic już nie pomoże, powiedziałam dzisiaj, ze to koniec. Poznałam powód, jestem w takim szoku, ze jeszcze nie moge uwierzyć w to co może zrobić połaczenie zazdrości z chorą, wybujałą wyobraźnią, w to że można uznać wytwór tej wyobraźni za prawę i żyć tak latami pogłębiając się w tej "prawdzie". Nie wierzę, że zrobiłam to po ponad 25 latch małżeństwa, ale nie mogę wyobrazić sobie teraz, że mogłabym postąpić inaczej. Dla mnie związek to zaufanie, teraz czuję tylko wstręt... przykre
  2. Minął tydzień.... jest coraz gorzej. Nie wiem jakim cudem udało mi się zaliczyć badania psychologiczne i psychiatryczne w medycynie pracy. Doła mam jak stąd na Madagaskar...
  3. Absurd.... pomyślał? akurat Wziął wolne w pracy nic mi nie mówiąc, przyjechał po mnie do pracy znienacka i pojechaliśmy do domu. Po obiedzie przytrafiła się mężowi drzemka, a że mieliśmy iść do sklepu, nie budząc go poszłam sama. Efekt? Spotkałam go idącego po zakupy prawie przy domu! Nie zadzwonił, bo nie chciał mnie budzić? tak usłyszałam. mam już dość, dzisiaj dla odmiany wpadł do mnie do pracy, chociaż uprzedzałam, że mam sajgon. On się nie zmieni, nie chce. Weekend też już NAM zaplanował. Najchętniej zniknęłabym mu na 2 dni, tylko co potem?
  4. Wczoraj poruszyłam temat... od razu uprzedziłam, żeby nie zapędzał się w moich "roszczeniach", bo nie chodzi mi o szaleństwa w klubach nocnych, tylko o odrobinę wolności, czyli samotny spacer, kawa, nawet winko z koleżanką, czy zakupy. Poprosiłam żeby przemyślał moje słowa zanim odpowie i zgóry uprzedziłam, ze nie odpuszczę tym razem... pożyjemy.... dałam mu czas do dzisiaj wieczorem. -- 02 mar 2015, 15:05 -- Wczoraj poruszyłam temat... od razu uprzedziłam, żeby nie zapędzał się w moich "roszczeniach", bo nie chodzi mi o szaleństwa w klubach nocnych, tylko o odrobinę wolności, czyli samotny spacer, kawa, nawet winko z koleżanką, czy zakupy. Poprosiłam żeby przemyślał moje słowa zanim odpowie i zgóry uprzedziłam, ze nie odpuszczę tym razem... pożyjemy.... dałam mu czas do dzisiaj wieczorem.
  5. Kafka, u mnie ma to związek z zazdrością męża i nadmiernym kontrolowaniem mnie. Jestem bliska załamania, depresji. Zdarza mi się wyryczeć, ale idę pod prysznic, żeby nie dać satysfakcji jak bardzomnie rani. Jestem jednak w lepszej sytuacji, mam dorosłe dzieci i kiedyś, jeśli nic się nie zmieni powiem poprostu STOP. Ja sie nie boję samotności, teraz jestem samotna bardziej niż gdybym mieszkała na bezludnej wyspie. AA!! To ja pochodze z robitej, niestabilnej rodziny, mąz do dzisiaj ma oboje rodziców, którzy mieli już złote gody, to nie jest wymówka.
  6. Finola

    Witam wszystkich

    Dokładnie, jeżeli nie dajesz rady idź, zapewniam Cię, że o ile nie spotkasz w poradni nikogo znajomego nikt się nie dowie. Mnie czeka wizyta w tygodniu, co prawda to tylko badania okresowe, ale dotychczas było ok, lekarz jak każdy inny.
  7. O pójściu na psychoterapię czy nawet wizytę moge zapomnieć, nie ma szans, zeby go nakłonić. Naan, na pewno masz rację co do przyczyn, ale nie jestem w stanie tego zmienić, mąz nie widzi problemu, uważa wręcz, że to ja się zmieniłam, zaczęłam malować, ubieram sie inaczej, chociaz to nie prawda. Od zmiany pracy zaczęłam się "stawiać" jak to określił. Dlatego tak nasilił kontrolowanie mnie. Potem w domu tez nie jest kolorowo. Czepia sie o wszystko, że nie odłożone, że odłożone nie w to miejsce, że wywietrzone, że nie wywietrzone. Aż się nie chce chcieć cokolwiek robić, bo i tak będzie źle. Ostatnio ograniczyłam kontakty towarzyskie bo zaczynał przy znajomych. Źle mi z tym, dla psa ma więcej empatii niż dla mnie. Czasami nie chce mi się wracać do domu. Zaczęłam pracować po godzinach, ale skutek jest taki, że mało, że źle sypiam to sypiam za mało i jestem ciągle zmęczona. Długo tak nie pociągnę. Kiedyś cieszyłam się na wspólny urlop, czy weekend, teraz przeraża mnie sama perspektywa. Czy ja tak wiele wymagam... mieć odrobinę siebie? Ja nawet muzyki nie słucham takiej jak lubię, bo On nie lubi. Czasami mam wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie się postawiłam, bo to pogorszyło sytuację, ale z drugiej strony wiem, że jak ustąpię, to stracę do siebie szacunek. Matko, on kontroluje nawet kiedy i ile zjadłam, z kim rozmawiałam a z kim nie. Nie kontroluje jedynie moich myśli, przeraziłby się...... sama na początku byłam przerażona. Jestem dopiero po 40-tce. Nie chcę tak spędzić reszty życia. I chyba jeszcze coś do mnie dotarło... on zawsze taki był... tyle, że ta jego potrzeba kontrolowania rozkładała się proporcjonalnie na mnie i dzieci, one się wyprowadziły, nie ma juz nad nimi kontroli... zostałam mu tylko ja. I faktynie, pogorszyło się poł roku temu, w trakcie mojego wyjazdu wyprowadził się syn....
  8. Witam forumowiczów. Moja historia jest stara jak świat, albo jeszcze starsza.... ale od początku. Jestem mężatką z bardzo długim stażem. Poznaliśmy się jeszcze w szkole. Bywało różnie, wiadomo, że okres godowy nigdy nie trwa wiecznie, ale tak źle ... to nie było. Mąż owszem przejawiał objawy zazdrości, czasami bardziej, czasami popuszczał smycz, ale od września tego nie można zatrzymać, jest tylko gorzej. Najgorsze, że On to wie, przeprasza, a potem jest jeszcze gorzej. We wrześniu wyprowadziło się nasze młodsze dziecko i zostaliśmy sami. Do tego wyjechałam na tydzień firmowy i to była przysłowiowa szpileczka. Nie jadł, wydzwaniał po kilkanaście razy dziennie, a jak nie odebrałam to miałam później do słuchania. Jego wyobraźnia przeszła moje najskrytsze przypuszczenia. Zapytałam Go o zaufanie, bo w końcu po tylu latach jakieś mi się należy, grzecznie mówiąc puścił to między uszami. Od dzieciaków wiem, że wydzwaniał też do nich, zadręczał córkę pytaniami czy kogoś mam bo zmieniłam perfumy, czy kupiłam jakiś nowy ciuch itp. Po powrocie było już tylko gorzej. Myślałam w swojej naiwności, że jeżeli na następny wyjazd zabiorę go ze sobą to zobaczy, że te wyjazdy są mocno przereklamowane, niestety, podobało mu się, ale ...ale. Nie wytrzymałam, zmieniłam pracę. Miałam cichą nadzieję, że teraz da spokój, myliłam się i to bardzo. Ma pretensje o wszystko, że godziny mu nie pasują, że ktoś do mnie dzwoni na prywatny numer, nawet szef, przyłapałam go pod firmą za płotem, obserwował co robię na papierosie. Ostatnio zaczął zwalniać się wcześniej, żeby odbierać mnie z pracy. Nigdy nie miałam wianuszka koleżanek, był dom, dzieci, mąż. Mnie nie było. Liczyli się oni, ja byłam gdzieś tam na końcu, jak starczyło czasu. teraz nie mam nawet tego końca. Nie bywam prawie sama. Wszystko robię pod nadzorem czujnego meżowskiego wzroku. Nawet jak wejdę na fb, a on ogląda tv to z nienacka pyta, a co ci wyskoczyło, albo niby przypadkiem przechodzi za mną i zerka. Ostatnio nie mógł mnie odebrać z pracy, bo był chory, to tłumaczyłam się z 15-minutowego spóźnienia. Nie wytrzymuję już. Mam problemy ze snem, z jedzeniem, nerwowo reaguję w pracy. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam i kiedy czara się przeleje. Nie marzę o podróżach, imprezach z koleżankami itp. ja marzę o chwili samotności,o czymś co będzie tylko moje, jak samotny spacer, godzinka w klubie fitnes, czy z pozoru głupie zakupy. Ale sama. Czasami mam ochotę wyjść i nie wracać...
×