Cześć. Mam na imię Kamila. Moje problemy zaczęły się kilka lat temu, najpierw była koleżanka depresja, z którą jakoś się uporałam (a przynajmniej tak myślałam). Niestety szczęście nie trwało długo. Od jakiegoś czasu poza objawami depresyjnymi, pojawiły się objawy typowe dla nerwicy, wszystko mnie drażni, ostre światło i hałas wywołują migreny nie do zniesienia, jestem strzępkiem nerwów, wystarczy byle powód, żebym się zdenerwowała lub rozpłakała. W pracy się trzymam, póki co mi to wychodzi, ale jak tylko przychodzę do domu, to marzę tylko o świętym spokoju, absolutnej ciszy i żeby broń Boże nikt nic ode mnie nie chciał. Próbowałam różnych leków bez recepty na uspokojenie, ale albo nie działały, albo mogłam po nich przespać 3/4 dnia. Mój lekarz ogólny odesłał mnie do psychiatry, ale szczerze mówiąc boję się tam iść. Nie chcę żeby uznano mnie za "nienormalną", jeżeli ktoś z pracy dowiedziałby się, że chodzę do psychiatry,to byłoby po mnie, po mojej opinii, po wszystkim, ale czuję, że sama sobie nie poradzę.Powiedzcie mi, z nerwicą da się normalnie żyć?