dany
-
Postów
47 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez dany
-
-
Jestem zadowolony z poziomu egzystencjalnego życia w Polsce a Wy? Moja renta zaspokaja wszystkie moje potrzeby. Na papier toaletowy z Biedronki stać mnie, reszta się nie liczy. Z drugiej strony jednak jak będę głodował nie będę miał po co się podcierać...
Naród wspaniały, tylko ludzie ku... , który prowokator to powiedział?
-
A ja będem głosował na Komorowskiego bo to wybitny prezydent jest, a nie żaden agent WSI czy innego Mossadu... Jego wąsik był znamienity i drugiego takiego nie było. Spod klosza znaczy żyrandola wystawał sobie zupełnie, tylko głupcy się na nim nie poznali. Lubie jego dyzortografię i haszimoto yamakuza szoguna drugiego. Pisał to Jan Dąbek poeta z Czarnkowa. :)
-
Żeby na świecie było więcej dobrych ludzi albo żeby ojcowie bardziej kochali swoje dzieci.
-
-
"Siedem podtytułów".
Bóg
Choroba
Miłość
Sen
Egoizm
Wybaczenie
Wybór między dobrem a złem.
-
-
-
-
Nie wpisałem tego żeby się śmiać ale żeby zdiagnozować problem. Dla mnie nie była to łatwa sytuacja, sama wiesz że to nie jest miłe uczucie mieć "kogoś" w głowie. Po chwili konsternacji i zastanowieniu odrzuciłem krzyżówki żeby ten głos do mnie nie przemawiał.
-- 12 mar 2015, 09:16 --
Mi potwór teraz podpowiada,że się zaraz z kimś pokłócę na forum.Mam nadzieję,że się myliMasz szansę jeśli twój potwór ma mnie na myśli...
-
Ja miałem dwa typy głosów, osobowe i bezosobowe oba są trudne we współżyciu, miałem kiedyś nawet monologi nad ranem przed lekami jak się budziłem, piosenki też przeszkadzają szczególnie że są jak zdarta płyta której nijak wyłączyć. Same refreny dajmy na to...
-- 11 mar 2015, 20:11 --
Jeden z osobowych głosów podpowiadał mi na przykład hasła do krzyżówki i wszystkie były prawidłowe...
-
Będę wpisywał na bieżąco więc będzie mniej i rzadziej niż przy drugim tomiku, ale i tu liczę na opinię i komentarze. :)
Credo
Błądzę, szukam prawdy o sobie
Kim jestem
Kim byłem
Kim się stanę
Ona jest we mnie
We wnętrzu mojej duszy
2002
W hołdzie poezji
Ktoś mógłby pomyśleć, że
tak prosto jest napisać wiersz
lecz rzecz w tym
żeby to zrobić
nie zatracając siebie
wyrazić subiektywny
lub obiektywny sąd
mieć własny styl
odrzucić wszelkie granice
Można:
OPISAĆ COŚ
NAKREŚLIĆ WSPOMNIENIA
WYLAĆ GORZKIE ŻALE
WYRAZIĆ UCZUCIE
Można pisać dla innych
dla siebie
- dla własnego ja
Opisać wszystko
Nie znając umiaru
Ponieważ
Nie ma piękniejszej rzeczy niż
Zapisana
Kartka
Papieru
2003
Miłość
Uczucie doskonałe.
Wielkie niedojrzałe.
Jak światełko w tunelu.
Odpowiedź na pytanie.
Proszę i dziękuję.
Nigdy nie wiesz kiedy może się zjawić,
a gdy stanie na twojej drodze.
Nie opieraj się, nie walcz,
bo miłość silniejsza jest
i przetrwać potrafi głęboko ukryta.
Nigdy nie wiesz kiedy może cię zranić.
Bo gdzie podziewa się struna cierpienia.
Tam jest i Ona.
Gdyż bez bólu nie ma prawdziwej miłości.
Nie ma też przy tym prawdziwej radości.
Z bycia razem.
Nie ma też życia, które z miłości powstało.
Więc wpierw się nam zakochać trzeba,
ażeby poznać słodyczy cierpienia.
14.02.2001
Każdy kogoś potrzebuje.
Każdy kogoś potrzebuje.
By go poznać.
Pokochać, pocieszyć, przytulić się.
Wytłumaczyć wybaczyć.
Powiedzieć dwa słowa, które brzmią:
Kocham Cię.
Wrzesień 2001
-- 01 mar 2015, 18:15 --
Konfrontacja.
Wynikła kiedyś pewna sytuacja,
w której nieważne było czyja była racja.
Wszyscy byli winni nikt nie zachował się spoko,
a pośrodku wszystkiego postulował Roko.
Próbował on sytuację całą załagodzić,
ale kiedy zaczęły nowe brudy wychodzić,
powiedział: "dość".
Żeby nikomu nie robić na złość.
Chciał także doprowadzić wszystkie spory do końca,
żeby wszyscy wszystko dobrze zrozumieli
i o całej sprawie szybko zapomnieli.
Nie chciał doprowadzić do tego, że
nasze drogi rozeszłyby się.
Uczucia każdego zostały nadszarpnięte,
jeden na drugiego czekał aby ten podał mu rękę.
Koleżeństwo, przyjaźń, uczucie, te sprawy się łączą,
trzeba tylko wiedzieć jak je pogodzić
żeby podobne sytuacje w przyszłości przestały się rodzić.
Każdy z tej sprawy zaczerpnie naukę,
że trzeba czasami uważać na słowa i czyny,
które mogą ranić uczucia innych.
A szczerość w tym przypadku,
bez jakiegokolwiek wypadku,
jest najlepszym wyjściem z konfrontacji,
by polepszyć poziom wzajemnych relacji.
Miejmy nadzieję, że nikt do nikogo nie będzie miał żalu.
Za to, co przez ten czas się działo.
Czynami swoimi nie potrafię wyrazić tego co czuję,
więc dlatego piszę wiersz i nawet rymuję.
Nie wiem jak bardzo jesteś urażona i czy cała
sytuacja odejdzie w zapomnienie, wiedz jedno,
że pozostawisz w moim sercu pozytywne wrażenie.
A tak w ogóle poza tematem, najlepszym do tej historii morałem,
jest to że nikt nie jest ideałem.
-- 01 mar 2015, 18:15 --
Marzec 2002
-
Rozmawiają dwie krowy w rzeźni:
- Cześć pierwszy raz tutaj?
- Nie ku... drugi!
-
Byłem na jednym konkursie, na którym przedstawiałem swój jeden wiersz, ale nie wybrałem odpowiedniego, poziom konkursu nie był jakiś szczególnie wysoki, a nagrodą był puchar wina.
Urodziłem się dzieckiem...
Urodziłem się dzieckiem
Z marzeniami, miłością
Z wiarą...
Z wiekiem obojętniałem
Stałem się trupem
Żywy i martwy
Jestem tylko cieniem człowieka
którym byłem kiedyś
Z każdym dniem umieram coraz bardziej
Coraz szybciej
Nie mając celu, odrzucając miłość innych
Dawno bez ojca, od niedawna bez matki
Z siostrą której nie potrafię zrozumieć
Nie chcę zrozumieć.
Nie potrafię kochać
Nie chcę kochać
Żyję...
Z przyjaciółmi, którzy nie są
moimi przyjaciółmi
Ze sobą -
Z kimś obcym, którego też,
A może przede wszystkim
Nie rozumiem
Błądząc każdego ranka i szukając
Miejsca w życiu
Z nadzieją że coś się wreszcie zmieni
Użalając się nad sobą
Ale nie płacząc
Gdyż byłoby to sztuczne.
Kto mnie inspiruję? Szczerze jestem raczej samoukiem, ale cenię Szymborską. Życie mnie inspiruje.
-- 28 lut 2015, 20:47 --
Sam już nie wiem
Nie wierzę w to co widzę
Nie wierzę w to co słyszę
Nie wierzę w to co we mnie jest
Nie wierzę w to co wokół mnie dzieje się
Siedzę I myślę, że nie ma już nic
że nie ma już przyszłości
nie ma zasad uczuć
wszystkiego co ważne jest w życiu
Nie ma nic I już nie będzie
Bo po co?
Bo kto?
Bo jak?
Nie uda się już
Nie uda się już nic zmienić
Jestem sam I nikt mi nie pomoże
Nie wiem co będzie jutro
Jeśli jutro w ogóle nadejdzie
Czy będzie lepiej?
-Oczywiście przecież nie może być inaczej
ale to tylko słowa
jestem choć mnie nie ma
żyję choć wegetuję
nic nie mówię
bo nie mam do kogo mówić
nikt mnie nie wysłucha
nikt mnie nie usłyszy
czas nie istnieje
bo jutro będzie tak samo
- kolejne déja vu
Boję się czy uda mi się wyjść z tego
Zaklętego kręgu czterech nieszczęść
Przepalona dziura w obrusie nadziei nie daje
Nieodkurzony dywan zaniedbane ściany
Brudne okna przez które wspomnianej nadziei nie widać
Można by wymieniać
Dziecka płacz piętro wyżej
Dlaczego płacze?
Nie wiem
nie wnikam
Zamrożony jestem
I zamroziłem swe uczucia
Siedzę jak posąg
W dziwnej nieruchomej postawie
Opierając policzek o stół
Poruszam tylko dłonią malująca
Moje żale
Szczęśliwa moneta?
Niemożliwe
Teraz już w nią nie wierzę
Ma tylko postać materialną -
1 grosz
Oddech ulgi
Wolności?
Niestety nie to oddech bezsilności
Łyk obojętnego tlenu
Dźwięk obojętnego telewizora
Dźwięk melodia obojętnej piosenki
Nie maja one wpływu na mnie
I moje życie
Niestety
Jestem sam I nikogo przy mnie nie ma
Bo jak?
Bo kto?
Bo po co?
Dopiero kilka razy pisałem
wiersze ołówkiem
mógłbym wymazać kilka zdań
lecz nie wiem po co
nie miało by to żadnego znaczenia
nic by to nie zmieniło.
17.04.2004
Insp. Dołek, pisane przy piosence WWO
"Nie bój się zmiany na lepsze"
Proste słowa (Czy na pewno?)
Powiedzieć kocham jest łatwo -
Jeśli się kocha szczerze i prawdziwie -
wtedy słowa same z serca płyną
i są miłości odzwierciedleniem.
Powiedzieć kocham, nie jest łatwo,
jeśli się udaje miłość -
wtedy słowa z umysłu płyną
i wydają się nieszczere…
Czy aby na pewno?
13 I 17. 04.2004
List
Jestem poeta prostego słowa,
zjawą z szarego ekranu,
dziennikarzem, który przedstawia suche fakty.
Maluje świat, siebie , innych , moje i ich uczucia,
takimi jakie są, takimi jak je widzę -
czarno - białe, a nie kolorowe jak tęcza.
Nie potrafię utkać wiersza składającego się
z wielu pięknych metafor, wyszukanych epitetów,
czy wielkich porównań.
Nie czuję wonnego zapachu,
słodkiego jak kobiece usta smaku,
i delikatnego dotyku liryki.
Nie jestem poetą, który bawi się jednym słowem
i wyplata z niego cały wiersz pięknem przepełniony.
Ma liryka ma swoją codzienność, jak lektura gazety porannej.
Nie jestem cieniem nocy, który czerpie z pełni księżyca,
nie szukam inspiracji w krwawych sercach,
z których jednak krew nie wypływa.
(nie wierzę w dymiące wdziękiem papierosy...)
Tylko czasami zamykam powieki...
by poczuć zapach palonego papieru, by przelać kolorowe myśli,
i poczuć się jak liryczna strzała, która trafi w wasze serca.
18.04.2004
Insp."Senne podróże"
Nieistniejąca audycja w Radiu Łódź
Dzwonię do ciebie.
Dzwonię do ciebie bo chciałbym z kimś porozmawiać,
z kimś kto jest mi obcy, kto mnie i mej historii nie zna.
Nie chciałem rozmawiać z przyjacielem...
Nie chciałem rozmawiać ze znajomym...
Nie chciałem rozmawiać ze sobą...
Dzwonię do ciebie nie z jakiegoś konkretnego powodu,
chciałbym po prostu z kimś porozmawiać.
Chcę żeby jakaś osoba z oceanu ludzi poznała mnie,
aby mnie wysłuchała i poznała mój głos.
Wysłuchała historii mojego życia,
o mojej przeszłości, teraźniejszości, przyszłości.
Aby wysłuchała moich radości i żalów,
poradziła mi, powiedziała kilka słów otuchy,
pośmiała się razem ze mną...
Spróbowała ocenić mnie i moje postępowanie,
oceniła jakiś mój wiersz - bezstronnie i obiektywnie
Przecież mnie nie znasz...
Twoje zdanie będzie się liczyć dla mnie
Chciałbym pokazać ci moje marzenia...
Chciałbym abyś powiedziała coś o sobie,
jak masz na imię? Skąd pochodzisz i w jakim jesteś wieku?
Chciałbym wiedzieć coś o osobie, z która rozmawiam,
pozwolę ci skłamać jeśli nie chcesz się zdradzać...
Lecz nie na jeden temat - chciałbym poznać twoje największe marzenia
To jedno ma dla mnie znaczenie.
Chciałbym cię posłuchać, twojego głosu,
wyobrażać cię sobie nie będę,
nie widzę sensu...
Przecież i tak się nie spotkamy...
Wystarczy mi twój głos.
Chciałbym żeby był czuły i delikatny, wesoły i roześmiany
oraz pełny życia, radości i wdzięku
Dzwonię do ciebie bo chciałem się na chwilę zapomnieć...
Pożegnamy się mówiąc sobie - "do usłyszenia",
choć wiem że to już nigdy nie nastąpi
17.04.200
Platoniczna miłość
Moja platoniczna miłość to z lat dawnych historia,
która odżyła z chwilą, gdy poznałem ciebie.
Tak samo na imię miałaś jak ona,
takie samo jego było dla mnie znaczenie.
Tak samo byłaś w moich oczach piękna,
tak samo pociągająca, czarująca, szalona.
Dawno już pożegnana...teraz zawrócona w innym wcieleniu.
Powoli odnajdywałem w nim pewne twą osobą zauroczenie.
Cały czas żyła gdzieś we mnie pewna część ciebie -
Gdzieś na dnie mojego serca, w jego odmętach,
pewna jego część nie potrafiła o tobie zapomnieć.
I odzywała się we mnie w czasami przykrych momentach.
Moja miłość chciała wynagrodzić sobie stracone chwile,
do których nie mogłem wrócić, które i tak nie były moje...
Chciała poczuć uczucie miłości...nieznanej, niezapomnianej,
Chciała ukraść czas, zabrać go trochę dla siebie,
Niestety nie pytając ciebie i twego serca o zdanie.
Nie było to przemyślane z mojej strony zagranie.
Cóż stało się najgorsze i powiedziałem o parę słów za dużo.
Nie na temat z resztą, a w efekcie stałaś się dla mnie z kolcami różą.
19.04.2004
Insp. Elektroniczny pamiętnik
To co zostanie.
Ta kartka zostanie po mnie.
Te słowa i ten wiersz.
Chociaż ja będę gdzieś tam...
Będę jak wiatr.
Będę śnił gdzieś tam.
Moje marzenia już będą spełnione.
Moje marzenia będą w Was.
I pozostaną na zawsze tam.
Będą wieczne jak wieczny będzie czas.
A ja będę jak niebieski ptak.
Już gdzieś tam...
Pozostaną moje myśli.
W waszych sercach,
w waszych duszach,
na kartkach papieru -
na zżółkniętych rękopisach
i na kartkach białych jak śnieg -
wydanych tomików.
Pozostanie moja wiara,
moja nadzieja i moja miłość.
"Nie wszystek umrę" -
Już jakiś poeta przede mną
wypowiedział te słowa.
Jego myśl moją inspiracją,
lecz uważam, że każdy ma do niej prawo.
Także wy czytający moje wiersze.
Do lepszego świata odejdzie tylko moja dusza,
ciało tu zostanie w postaci prochów rozsypane...
Lecz jednocześnie i dusza pozostanie.
Moje wiersze na kartkach w was.
Moje wiersze w waszych sercach będą marzyć i śnić,
razem z wami...
Będą was przerażać i wzruszać,
bo takie ich zadanie.
Taka ich droga i sens,
a takie me wołanie.
Dla was będę żył wiecznie...
Bo wieczny los moich wierszy
dla was będzie.
Będą jak modlitwa -
co jej się nigdy nie zapomina.
Będą jak prośba.
Będą jak wskazówka.
Będą jak rada.
Będą jak piękna chwila co się ją wspomina
Będą symboliczne i proste -
jak prosto mnie się teraz linijki układa.
Bo z serca płyną me słowa...
Będą magiczne -
jak księżyc za dnia,
jak gwiazdy nocą,
jak rysunek mej duszy przepełniony mocą.
Tęsknotą radością żalem...
Wszystkim co prawdziwe i nieprawdziwe zarazem.
Bo kto oceni co tak naprawdę prawdziwe jest?
To co się widzi czy czuje serca obrazem?
Pozostanie po mnie pamięć bliskich oraz tych,
którzy poznali mnie przez kartki papieru zapisane.
To co może wydać się wam obce
jest przeze mnie ukochane.
Daję wam część siebie i chciałbym abyście także wy
oddali mi siebie część.
Przez chwilowe zastanowienie.
Przez pół sen co snem nie jest.
Przez spróbowanie,
poznanie,
zasmakowanie.
Przez rozumienie mnie i mnie ocenianie.
Chciałbym choć na chwile być waszemu sercu natchnieniem.
Przewodnikiem po zatopionej Atlantydzie.
Kustoszem w Muzeum Poezji.
Chciałbym abyście mogli mnie poznać,
bym mógł uwierzyć,
że to co pozostanie po mnie będzie docenione,
a robie to dla was,
ale także dla siebie.
Chciałbym abyście przez moje wiersze
kawałek nieba spadł wam na ziemię...
23.04.2004
Insp. Myśl Horacego: "Non omnis moriar"
Rozpalasz mnie
Kiedy jesteś blisko przy mnie
i moje oczy mogą cię podziwiać
a moje usta mogą cię całować
Każdy twój gest, każdy twój ruch
Każde twe spojrzenie i twój uśmiech
Rozpala mnie i całe me ciało
Czuję wtedy jakbym był w niebie
Czekam na moment gdy oddasz mi siebie.
22 i 23 04 2004
Nieznajomi
Mijam was codziennie na ulicy,
spotykam w tramwaju, autobusie,
na poczcie czy w supermarkecie.
Na ulicy...
Mijam was a wy mijacie mnie.
Zauważam was, patrzę wam przez chwilę w oczy,
a wy spoglądacie w moje.
(Co widzicie?!)
Nie znamy się, jesteśmy nieznajomymi.
Ja dla was, a wy dla mnie.
Nic nie mamy ze sobą wspólnego.
A jednak tak wiele...
Mamy swoje cele, swe drogi, sens, swoje życia.
Przez tą krótką chwilę łączą się one ze sobą.
Jak zdjęcie…a
wystarczy jedno spojrzenie...
13.05.2004
-- 01 mar 2015, 18:17 --
Kiedy
Kiedy mam chwilę zapomnienia, załamania, zwątpienia.
Kiedy myślę że jutra nie będzie - sięgam po marzenia.
Po marzenia wielkie - bo moje własne.
Po to co jest w duszy mej moim światem.
W nich odnajduję ukojenie, w nich się pogrążam.
W nich szukam szczęścia, w nich daleko odpływam.
W tę chwilę która może trwać wiecznie...paradoksalnie,
bo mogłaby taka być naprawdę…
(Taka nie jest, ale czasami chciałbym aby taka była)
Kiedy mam takie chwile, sięgam po długopis i kartkę
ponieważ tylko moja dłoń potrafi wyrazić to co czuję.
Tylko ona potrafi przelać moje prawdziwe myśli
(Bo uczucia akurat niekoniecznie...)
ponieważ me usta nie opanowały tej prostej zdolności…
Dopiero gdy nauczę się mówić swoimi prawdziwymi uczuciami,
wtedy może już nie będę miał czasu zajmować się marzeniami.
Świat wierszy zamieni się w czas wspomnień umysłowi bliskich tylko
ponieważ świat uczuć miłości i nienawiści dogoni mnie zbyt szybko.
13.05.2004
Rękopisy II
Ta zapisana Kartka Papieru, na brudno zapisana kartka
jest tak samo piękna i ważna, jak ta w arkuszu przepisana,
i nie musi zamieniać się w popiół, w szary dym i zapach siarki
bym na chwilę zapomniał o świecie i poczuł wolność i na ciele ciarki…
Zapisane Kartki Papieru
Na nich ślady - atramentu, tuszu, grafitu.
Ślady czarne, niebieskie, szare.
Każda litera, każde słowo, każde zdanie -
ich sens jest wieczny…
Wieczny dla mnie, nie tylko w mej pamięci.
Nie tylko wspomnieniem i nie tylko jedną magiczną,
ciepłą na sercu chwilą palenia rękopisów,
napiętnowanych moim odciskiem pióra i serca.
Przestała być dla mnie ważna chwila swoistego oczyszczenia,
kiedy płonie ognisko i unosi się siarka.
Kiedy słowa zapisane na stertach papieru i kartkach różnego rodzaju,
...ich dusza nieodwołalnie odchodzi do nieba.
09.05.2004
Ucieczka
Uciekam stąd uciekam...
Nie zastanawiam się i na nic nie czekam.
Uciekam tam gdzie mogę być z tobą.
Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą.
Uciekam w stronę twojego serca twych ust i duszy.
Naszego szczęścia nic nie jest w stanie zburzyć.
Uciekam by wtopić sie w twe ramiona miłości.
Uciekam do ciebie bo jest silniejsza od szarości.
Uciekam bo wiem, że mnie przed wszystkim ochronisz.
Uciekam by zanurzyć się w twojego serca toni.
Uciekam żeby się do ciebie przytulić.
Uciekam bo uwielbiam jak do mnie mówisz.
Uciekam bo chcę twój zapach poczuć.
Tylko ty byłaś w stanie tak mnie zauroczyć.
Uciekam bo chcę twój smak poczuć.
Uciekam bo nie mogę zapomnieć twoich oczu.
Biegnę i nie oglądam się za siebie.
Uciekam stąd jak najdalej bo chcę być jak najbliżej ciebie.
13.05.2004
Rzut monetą
Rzut monetą to oddanie swojego losu w ręce bogini Fortuny.
Rzut monetą to zdanie się na jej łaskę, na ślepy los jej wróżby
Rzut monetą to niekiedy pójście najprostszą drogą.
To chwila kiedy zapominamy co może być dla nas przestrogą.
To obojętność na to co się stanie.
To bojaźń przed pojęciem decyzji.
Dobrej lub złej...Właściwej lub nie...
To zapomnienie o swojej wolnej woli.
Decyzji zgodnej z własnym sercem, lecz
czasami niestety wręcz odwrotnie.
Dlatego często sięgamy po ową monetę,
po jej dwie strony medalu i czekamy co ona nam przyniesie.
To szybka decyzja, w sam raz kiedy na czasie zależy nam.
Bez plusów i minusów każdej z nich, taka jej nagroda…
Lecz także i wymówka, i ułuda na drodze przeszkoda
Czy wiara w przeznaczenie - szczęście albo pech nam doda?
Orzeł – reszka, Reszka - orzeł
Rzut monetą jak sekunda na zegarku...
Jakie jego prawdopodobieństwo?
1,2,3 Rzucam...
- Ślepy los pół na pół
07. i 04. 05. 2004
Kiedy marzenia się spełniły.
Gdy moje wiersze wypłynęły
na głębokie wody poezji
i zaczęły znaczyć coś dla świata –
byłem szczęśliwy.
Mogliście poznać mnie,
moją twórczość, serce i moją duszę.
Czułem się jednak paradoksalnie szczęśliwy,
bo poczułem też smutek.
Byłem smutny w swoim szczęściu
ponieważ czułem jakby ktoś mnie okradł...
Okradł z prywatności i prawa do niej pozbawił.
Czułem się jak otwarta książka,
którą każdy może przeczytać.
Jak naga kobieta,
która odsłania swoje sekrety
przed obiektywem fotografa,
i której zdjęcia już później można oglądać w gazetach.
17 i 20 05. 2004
Insp. Audycja w radiu z moimi wierszami
-- 10 mar 2015, 18:22 --
Śmierć
I
Lecę na skrzydłach na polepionych woskiem piórach ptaków,
do obłoków, do chmur, do nieba - do niebieskiej poświaty.
Do niebiańskiej? – Nie, przecież jej nie ma…
II
Zapłakałem na widok twoich mokrych oczu.
Zapłakałem razem z tobą i podzieliłem twój smutek
smutek i żal nas razem złączył.
Mokre policzki i ciężkie powieki,
żar w sercu i gorycz, oraz
czarne i gorące ciepło - jak węgiel z ogniska
Bezsilność - bo nie będzie łez pocieszenia.
Twoim smutkiem jestem ja a ty stałaś się moim…
III
Ty, która czekasz na mnie.
Ty, doskonała pewna jak 100% w matematyce.
Ty, po tobie światło w tunelu.
Ty, nie dasz odpowiedzi na moje pytanie.
- Dlaczego?
Ty, zatańczysz ze mną ostatnie tango.
Poprosisz, a ja nie odmówię.
Ty, ostatni raz pocałujesz mnie czule.
Tego pocałunku nie zapomnę:
Pocałunek w czółko,
w nosek, w policzek i w usta…
Pocałunek Twój będzie wyjątkowy.
Ty, która zostaniesz w moim sercu,
w sercu którego już nie będzie.
Już nie…
Ty, która znasz adres każdej duszy.
Ty, która nie uznajesz anonimów.
Ty, od której nie ma odwrotu.
Ty, pani ciemności.
Ty, poprosisz bym zamknął oczy,
i nie patrzył na ciebie.
Ty, która przychodzisz w ciszy nocy,
i zabierasz na zawsze.
Ty, która nie czekasz na nasze,
z bliskimi pożegnania.
Ty, nieodwracalna.
Ty, nieubłagana.
Ty, która próśb nie uznajesz.
Ty, która niejednemu dajesz szansę.
Ty, której sens zapisany jest w życie.
Ty, która przychodzisz jak zimny deszcz.
Ty, która wzbudzasz strach, przerażenie, lęk.
Ty, na która nie ma parasolu ani lekarstwa.
Ty, która jesteś jak ostatnie słowo w sztuce -
Koniec.
Ty, jak opadająca kurtyna w teatrze.
Ty, która nie znasz marzeń.
Ty, która je kradniesz.
Ty, jak cień nocy przy blasku księżyca przychodzisz.
Ty, która mnie uwolnisz.
Ty, w której obliczu do modlitwy mnie skłonisz.
Ty, której słyszę wołanie.
Ty, która przychodzisz w samotności.
Ty, która zabijasz powoli szybko.
Bezboleśnie lub nie.
Lecz nie robisz tego obojętnie.
Ty, ostatnim gościem w moim sercu.
Ty, obiektem mojego pożądania.
Ty, dzięki, której poznam wszystkie sekrety.
Odwiedzę miejsca niepoznane.
Ty, dzięki której poznam siebie naprawdę.
Ty, która stoisz na przystanku z tytułem otchłań.
Ty, tajemnicza i prosta zarazem.
Ty, jako spełnienie wszystkiego.
Ty, która nakarmisz nas wszystkich.
Ty, jak kromka chleba.
Ty, która kiedyś zapłaczesz.
Ty, artystka malująca kolejne dzieło.
Ciemność czy światło?
Ty, która poznasz moje wspomnienia.
Ty, która je posiądziesz.
Ty, która zabrałaś Ikara.
(lecz gdyby nie Ty, nie byłby on
przewodnikiem po magicznej krainie,
jakim jest świat marzeń)
Ty, która nigdy nie będziesz bez pracy.
Ty, która smakujesz.
Ty, słodka jak gorycz.
Ty, której powierzę ostatnie wyznanie.
Ty, która nie dajesz nadziei.
Ty, która zabijasz miłość.
Ty, bez wiary.
Ty, jak róża czerwona.
Ty, która zadajesz ból cierpienie.
Ty, która dajesz spokój ukojenie.
Ty, od której oczu nie będę potrafił oderwać.
Ty, która sprawiasz, że serce bić przestaje.
Ty, wiem przed tobą nie ma ukrycia.
Ty, która masz swój honor, zasady.
Ty, jak nieuniknione zmiany.
Ty, która stoisz na skraju przepaści.
Ty, po której się nie obudzę.
Ty, grająca główną rolę w filmie pt: „Życie”.
Ty, jak chwila nie poznana do końca.
Ty, która nie nosisz maski.
(bo ci niepotrzebna).
Ty, nie masz drugiego oblicza.
Ty, bez twarzy.
Ty, jak ostatni znak na szosie.
Ty, tu i po tamtej stronie.
Ty, dzięki której powstaje nowe życie.
Ty, która nie jesteś przypadkiem.
Ty, która jesteś przeznaczeniem.
Ty która ostatni raz mnie przytulisz.
Ty, w której ramionach się pogrążę.
Ty, która zabierzesz moją duszę.
Ty, która pogardzisz moim ciałem.
Ty, która od urodzenia zapuszczasz we mnie korzenie.
Ty, moim natchnieniem.
Ty, która przychodzisz o każdej porze roku.
Ty która pukasz do ludzkich serc,
każdego dnia tygodnia.
Ty, która sprawiasz, że smutny dzień jutro będzie.
Ty, której miecz każdego dosięgnie.
Ty, która na wszystkie pytania odpowiesz.
Ty, która tak niewiele kosztujesz.
Ty, bezimienna.
Ty, której oczy nie mają blasku słońca.
Ty, jak gasnąca zapałka.
Ty, to przeżycie życia.
Ty, która trzymasz w ręku złoty klucz i bramę złotą otwierasz.
- Do nieba czy do piekła - pytamy?
Jeżeli w ogóle istnieją?
Ty, której nie można powiedzieć nigdy więcej.
Ty, która nigdy nie usłyszysz: - „nie ma takiego numeru”.
Ty, jak proza o śmierci.
Ty, której pełno na cmentarzu.
(gdzie czuć twa obecność i woń).
Ty, modnie ubrana na czarno.
Ty, nie masz serca.
Ty, która pracujesz według schematów.
Ty, która nie dasz się przekupić.
Ty, która odsłaniasz najprawdziwszą prawdę.
Ty, kiedy moje marzenia ostatni raz zapłoną.
Ty, kiedy wydam ostatnie tchnienie.
Ty, złym snem, rzeczywistością, pragnieniem.
Ty, ostatecznym paradoksem.
Ty, która swoje żniwa zbierasz na wojnie.
Ty, przyczyna rozstania.
Ty czaisz się na jedenastym.
Ty, moim sekundantem.
Ty, zabijająca ostatnią iskierkę życia.
Ty, jak głucha i martwa cisza.
Ty pomimo której nie wszystek umrę.
(zostaną wiersze i pamięć bliskich,
których też później zabierzesz).
Ty, idealna bez skazy.
Ty, która zaśpiewasz mi ostatnią piosenkę.
Tu empares me ame.
Pour toujours.
Ty, na która nie ma rady.
Ty, która zakochałaś się we mnie -
Od pierwszego wejrzenia.
Ty, ostatnia dziewczyna.
Ty, ta jedyna.
Ty, moim cieniem.
Ty, bez pośpiechu.
Ty, bez planowania dnia i nocy.
Ty, napiszesz ostatni rozdział.
Ty, to każdy czas.
(Może za dziesięć za dwadzieścia lat).
Ty, z głębin Atlantydy.
Ty, która nie musisz nic obiecywać.
Ty, dla ciebie wszystko jest proste.
Ty, do ciebie należy ostatnie słowo.
Ty, dla której trzeba mieć szacunek.
Ty, w kinie pozornej samotności.
Ty, to łzy smutku i żalu.
Ty, skutkiem zniszczenia.
Ty, w której odnajdę część siebie.
Ty, dzięki której płomień życia gaśnie.
Ty, już czas.
Ty, która wiedziesz do beztroskiej trumny.
Ty, tobie należy się cześć.
Ty, lekarstwo na duszę.
Ty, która płyniesz w mojej krwi.
Ty, w moich objęciach.
Ty, papierowym dowodem na twoje istnienie jest akt zgonu.
Ty, zła czy dobra?
Ty, cierpieniem?
Ty, która masz sumienie?
Ty, gdzieś na łące mojej wyobraźni.
Ty, jak zachód słońca.
Ty, będziesz moją siła.
Ty, twoje imię ma wiele znaczeń.
Ty, jesteś obecna w moich niebieskich oczach.
Ty, twoją pieśń z refrenem zaśpiewam.
Ty, przeciwieństwem promyku słońca.
Ty, źrenica pośród pierścienia.
Ty, twym symbolem trumna.
Ty, kiedy ze snu się nie obudzę.
(a po tobie sąd i wyrok, nagroda i kara?).
Ty, która nie jesteś iluzją.
Ty, z którą będę pragnął się obudzić.
Ty, na która patrzę codziennie przez okno.
Ty, nomen omen - śmierć sama w sobie.
Ty, jak amen - koniec modlitwy.
Ty, jaka twoja szata?
Ty, granica do innego świata już otwarta.
Ty, której nie da się zrobić zdjęcia.
Ty, jak C.S.K.
Ty, jak trucizna.
Ty, jak nie warto umierać.
Ty, kiedy w twoje oczy spojrzę.
Ty, wszystko ci oddam.
Ty, jak ostatnie życzenie.
Ty, jak ostatnia papieru zapisana kartka.
Ty, obecna w każdym moim wierszu.
Ty, jak litania.
Przedstawienie musi trwać.
07.2004
Prawda...a może kłamstwo?
Czysta jak górska woda, jak łza szczera.
Prosto w twarz rzucana.
Pełna uczucia, powalająca na kolana.
Jak odbicie w lustrze jak zwierciadło duszy.
Prawda wszystko pogodzi, prawda wszystko zburzy.
Ale prawda nie sprzeda się tak jak kłamstwo -
najłatwiejszy do popełnienia grzech.
A przecież wystarczy tylko powiedzieć nieprawdę
hmmm... jak ładnie brzmi.
Prawie zakrawa na kłamstwo albo chociaż na przekłamanie.
Tak wystarczy tylko skłamać...
Bo "prawda" , po co ona komu?
Z resztą każdy wierzy w swoją...
01 i.05.06.2004
Boję się
Zawsze marzyłem, że tam wyjadę tam,
gdzie moja przyszłość na mnie zawsze czekała...
Lecz teraz gdy taka szansa jest bliska,
zaczynam się zastanawiać i czuję zwątpienie.
po prostu boję się...
Boję się opuścić dom i stąd wyjechać.
Boję się opuścić moją ojczyznę.
Boję się bo nie wiem co będzie mnie tam czekać.
Boję się bo nie wiem kiedy do kraju powrócę.
Boję się, że sobie nie poradzę.
Że tamten świat przerazi mnie.
Że nie będę w stanie tam żyć.
W odmiennym świecie poruszać się.
Boję się że nauka wszystkiego od nowa.
Będzie dla mnie zbyt oporna i trudna.
Że nie starczy mi sił i za szybko się poddam.
Boję się, że american dream zamieni się w koszmar.
Boję się nie dorosłem jeszcze do takiego kroku
Nie chcę do niego z biegiem czasu dorastać
Niegotowy jestem wziąć na swoje barki
takiej odpowiedzialności i tam zostać.
Czemu tyle śmierci?
Czemu co drugi wiersz opowiada o śmierci?
Czemu co drugi wiersz pani ciemności jest piękny?
Czemu oglądamy się na nią, za co ją podziwiamy?
Czemu czerpiemy pełnymi garściami jakby dawała życie?
Czemu zabijamy się na papierze?
Czemu podcinamy sobie papierowe żyły?
Czemu rzucamy się w papierową otchłań?
Czemu płomień śmierci zapala się w nas gdy światło gaśnie?
Czemu kochamy cię jakbyś była naszą matką, kochanką, przyjacielem?
Pani wieczności odpowiedz mi: - matko, żono, kochanko…
06.06.2004
Insp. Senne podróże
Wena
Weno przyjdź do mnie i nakarm mnie bym nie mógł zasnąć dzisiaj,
bym przy świetle gwiazd i księżyca, słuchał ciebie i twe myśli spisał.
Kochał cię i nienawidził za to...że jednak mnie odwiedziłaś.
Wena to natchnienie budzące się w nas nagle w chwilach zakochania,
czy innych skrajnych uczuciowych stanach miłowania.
Samotności, bólu, zwątpienia, gniewu tęsknoty czy żalu,
pustki w sercu lub zapełnieniu miłością, bijącą od nas pomału.
To potrzeba wylania myśli z najgłębszych duszy toni,
najczarniejszych jak kir najjaśniejszych jak ślubny wianek na skroni.
Spływająca na nas z księżyca pełni, ze złotych gwiazd w nocy
Z błękitnego nieba, żółtego słońca - pełnego czaru i mocy.
Kiedy jest głównym aktorem podczas każdego zachodu i wschodu
Kiedy już kładzie się spać czy dopiero wschodzi za młodu.
06.06.2004
Zacznij od nowa
Odrodź sie na nowo - Jak feniks w popiołach
naucz sie znowu oddychać,
od nowa kochać, na nowo śmiać i płakać.
Odnajdź w swojej duszy chwile i uczuć daty,
które pomogą ci przetrwać i naucz sie od nowa żyć.
Otwórz nowe konto w banku jego świata.
Podążaj nowymi ścieżkami - do tej pory nie przetartymi,
staw czoło wyzwaniu i przyj odważnie do przodu,
z czołem podniesionym wysoko.
Każda przeszkoda na twojej drodze będzie wartościową nauką,
a naucz się nie poddawać, myśleć na nowo,
mówić na nowo i pisać na nowo.
Naucz się na nowo wszystko rozumieć, mieć w sercu nadzieje i wiarę
i otwórz wreszcie swe serce na światło dnia,
a nie pozwalasz mu wychodzić na spacer po zmroku, w nocy…
Naucz sie na nowo chodzić, stawiać pierwsze kroki,
poznawać świat jak małe dziecko, przewracać się i płakać
lecz zawsze się podnosić i z uśmiechem próbować kolejny atak…
Naucz sie na nowo, cieszyć się życiem,
na świat patrzeć na uczucia swe i innych.
Dostrzegać dobre i złe i lecz zauważać też szare…
Naucz sie decydować mówić śmiało tak lub nie,
a nigdy:” jak chcesz”, „ nie wiem”, „obojętnie”
staraj się myśleć rozumem ale i sercem…
Naucz się szanować to co masz
i dbać o to by niepowtarzalnego uroku nie straciło …
i pamięć, i myśl i uczucie, oraz wszystkich ludzi,
których zdjęcie w twe serce się zmieściło
07.06.2004
Insp. kapsel tymbarku i
Wyjazd do USA
Korzystaj
Korzystaj z życia póki jeszcze masz szansę się nim delektować.
Chwytaj dzień, bo juz niedługo może przestać ci ono smakować.
A chwile sprzed wyjazdu staną się marzeniami i wspomnieniami,
w umyśle, tętniącym sercu i na ciele zapisanymi bliznami.
Korzystaj, żyj szybko, bierz pełnymi garściami póki jeszcze możesz.
Oddychaj pełna piersią, zapamiętaj smak i zapach tego życia.
Patrz na wschód i zachód słońca, jakby były twymi pierwszymi czy ostatnimi,
gdyż na pewno będą one w twoim życiu tymi niepowtarzalnymi.
Nie patrz na zegarek, w kalendarz, nie spiesz się
Czasu już nie ma i nie będzie dla ciebie
Nie licz dni tygodnia, godzin, minut ulatujących
Tylko korzystaj pragnij smakuj kosztuj
Patrz na znajome twarze Uśmiechaj sie do nich
Niech oni sie tez uśmiechają
Zapamiętaj ich uśmiech
I niech oni twój zapamiętają
Pożegnaj sie z tymi których kochasz
Których kochałeś
I miej ich w sercu zawsze
07.06.2004
Insp. wyjazd do USA
Łódź
Miasto secesyjnych kamienic, pięknie ozdobionych płaskorzeźbami,
różnobarwnych ornamentów i małych choć zauważalnych z metalu detali.
Wielkich manufaktur (Scheibler, Grohman, Poznański)
pałaców, dawnych prywatnych ulic - pasaży.
Łódź to ulica Piotrkowska, jej symbol i także jej serce.
Na niej rzeźby portrety sławnych łodzian:
ławeczka Tuwima, kufer Reymonta czy fortepian Rubensteina,
a także pomnik fabrykantów oraz fotel Jaracza...
Łódź to Plac Wolności oraz Plac Niepodległości,
które dzieli cztery i pół kilometra Piotrkowskiej.
Jak w starym łódzkim powiedzeniu...
To także Czarny (Stary) Rynek - najstarszy punkt "Ziemi obiecanej".
Łódź to stare kamienice, szare, odrapane, z odpadającym tynkiem,
niektóre jeszcze ze śladami po niemieckich kulach.
A w niej byłe getto żydowskie, z czasów Litzmannstadt, w większości zburzone.
to i stacja Radegast pierwszy przystanek do Auschwitz, do gazu wywiezionych.
(To i obóz dla dzieci, pomnik i muzeum - na Radogoszczu - miejscu pamięci)
Łódź to miejsce piękne i jego blask niezwykle uroczy,
tętniące życiem, bardziej za dnia, lecz i także w nocy.
Miasto kulturalne, miejsce festiwalu Camerimage,
z dusza i artyzmem ludzi którzy się tu potrafili się wybić.
Łódź to lasy, zieleń miejska - Łagiewniki, na Zdrowiu.
To Stawy Jana, Arturówek - miejsca idealne do wypoczynku,
tak samo jak las położony, przy lotnisku na Lublinku,
Poniatowski i każdy inny park gdy potrzebujesz chwili spokoju.
Łódź to fabryki włókiennicze, ich kominy i czarna nad miastem mgła
taka była przed wojną przeszłość mojego pięknego miasta,
w pogoni za pieniądzem, za szczęściem w "Ziemi Obiecanej"
a przyszłość w jej rewitalizacji - dla nas wyzwaniem.
Łódź to dzielnice: Bałuty, Widzew, Śródmieście, Polesie i Górna
To śródmieście w kontraście popeerelowskich z betonu osiedli:
Retkini, Karolewa, Teofilowa, Kozin, Dąbrowy, Chojen, Olechowa, Janowa
I wielu innych sypialnianych części miasta.
Łódź to przede wszystkim jego mieszkańcy,
Którzy tak naprawdę tworzą to miasto.
To ty i ja: Ja łodzianin i ty łodzianka.
***Kocham moje miasto nigdzie nie będę czuł sie lepiej niż tu w ukochanej Łodzi***
10.06.2004
Pachniesz
Pachniesz wyjątkowo jak żadna inna dziewczyna,
twój zapach jak żaden inny budzi mnie do życia.
Wyzwala uśmiech na mojej twarzy
pomaga mi płynąc w obłokach i marzyć…
Twój zapach przyciąga mnie do ciebie,
nęci mnie swym pożądaniem.
Lekki aromat kwiatu róży
jest jak spotkanie z błękitnym oceanem
Przypowieść o ziarnkach
Los zawiły miota ziarnkami,
rozrzuca je bez zastanowienia…
Jedno spadnie na łąkę,
drugie pod drzewa cieniem,
a inne znów wpadnie do wody.
Jedno ziarnko wyrośnie od razu,
drugie trochę później,
a inne popłynie z nurtem wody by wreszcie
osiąść na brzegu i zapuścić korzenie.
Nie ważne jest to, gdzie ziarnko
wykiełkuje i po jakim czasie dojrzeje
Tylko to ile będzie miało w sobie zieleni -
chlorofilu, eliksiru życia w ich żyłach płynącego.
7.07.2004
Insp: Film pt: „Miejsce na ziemi”
Recytując
Recytując własną historię,
szukam w sercu pytań i odpowiedzi.
Kim jestem? Kim byłem? Kim sie stanę?
Dokąd zmierzam i dokąd mnie ma droga poprowadzi?
Teraz tego nie wiem i żadnej z teorii nie odgadnę.
Ale mam nadzieję, że wzbiję się na najwyższe drzewo
I zaśpiewam to co gra mi w duszy, czego najbardziej pragnę…
I że echo radośnie odpowie mi swoim głosem, jak czy zgadnę…
Gdy będę grał w przestworzach i patrzył jej w oczy,
Które będą mówić wiele wystarczająco na tyle,
by ich kolor stracił swe znaczenie…
Gdy przestane oglądać sie za siebie
i będę podążał jedynie za tym co w życiu sie liczy,
Płynął za serca głosem, tym co żyje we mnie -
za tym marzeniem, co wiecznie mi ucieka
i które zaciekle gonię…
Wtedy odnajdę swoja Atlantydę - moje miejsce na ziemi.
07.07.2004
Insp. Wiersz Roberta Frosta zawarty w filmie
„Miejsce na ziemi”
Chciałbym być z tobą
Kradnąc myśli i słowa -
Chciałbym być z tobą
Dotykając dłonią twojej twarzy -
Chciałbym być z tobą
Głaszcząc twoje włosy -
Chciałbym być z tobą
Całując twoje usta -
Chciałbym być z tobą
Chciałbym, wreszcie przestać gasnąc
o poranku i gonić za jego cieniem,
a tylko budzić się o świcie - razem z tobą.
Nie w marzeniach, lecz naprawdę.
Nie pośród śpiewu sennych ptaków,
- lecz tych prawdziwych
Z lekkim powiewem wiatru za oknem.
Kto wie czy to nie jest kolejny senl.
Do Przyjaciół bliskich mojemu sercu
Zostawiam Was, lecz jednocześnie w Sercu zabieram.
Moje sny, marzenia z Wami związane wspomnienia.
To co nas łączy, nicią przyjaźni na zawsze jest związane,
Nawet odległość zerwać jej nie będzie w stanie.
(Bo prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy…)
Ciężko żegnać sie z bliskimi sercu osobami,
lecz kiedy trzeba, oczy same napływają łzami.
Wam pozostawiam część siebie w Was będzie żyła,
juz nie umrze, dawno w Waszych sercach korzenie zapuściła.
Budząc sie za oceanem, ze świadomością ze Was nie ujrzę,
będzie ciężko wstawać rano, lecz patrząc nocą na to samo niebo,
ten sam księżyc i gwiazdy, zrobi mi sie cieplej na sercu, Wam też tak radzę
(niebo jest wszędzie takie samo - takie samo kryje oblicze)
Tam wleje sie we mnie tęsknota za Wami i waszymi twarzami.
Mój umysł będzie wypełniony z wspomnieniami związanymi z Wami
Serce me ogarnie nostalgia, lecz w pamięci będzie żył Wasz żywy obraz
I w głębi duszy zapamiętane uśmiechy…
Na pewno przyjdzie taki dzień, „smutny dzień dzisiaj”
Kiedy na kartek sterty spadnie, niejedna moja łza,
lecz mieć wspomniany wyżej uśmiech na swej twarzy.
Mając Was w sercu, raźniej mi będzie…- Tam żyć, oddychać, marzyć
A i ja w Was będę płakał szczęśliwy.
12.07.2004
Insp. wyjazd do USA
Tutaj
Błądzę za głębokim oceanem –
za wielką wodą nagiej prawdy o sobie.
Tutaj gdzie jestem teraz, tu gdzie poruszam piórem
i maluję obraz swojej niewyraźnej duszy.
Jaki on właściwie teraz jest?
Czy zmienił sie gdy zmieniłem dom i swoje miejsce na ziemi?
Przecież w moim ukochanym mieście ulice też mają kształt kwadratu…
Czy zmieniłem się ja czy to jednak świat się zmienił?
Czy pod wpływem innych ludzi, patrzę na świat jednak inaczej –
Oczy me mają już inny kolor..?
Wszystko się odmieniło -
Po chwilowym pobycie w przestworzach, ponad chmurami,
ponad niebiańskim śniegiem, wylądowałem na ziemi,
Razem ze spadającym z wysokości ulewnym,
choć ciepłym deszczem, dającym poczucie, że
To nie było miękkie lądowanie…
A teraz pozostaje mi tylko oczekiwanie na dalszej sytuacji rozwój.
A że pierwszej chwili toczę ze sobą, w odmętach duszy zacięty bój
Zastanawiam się co ze sobą pocznę? Co się ze mną stanie?
Jak poprowadzę swoje życie dalej? Co się zacznie, a co sie skończy?..
Jak tęsknota może być wielka, dopiero się przekonam…
lecz teraz już czuję, że mogę się załamać, i uciec jak najdalej stąd,
lecz dokąd? Kiedy może nie będzie do czego wracać…
„Odwaga i serce otwarte” - to najlepsza rada jaką otrzymałem,
lecz pomimo jej to kurtyny ze sceny jego, podnieść nie umiałem…
Odliczam minuty do nowojorskiego „smutnego dnia”
Kiedy to na obcą ziemię spadnie niejedna moja szara łza.
25/26.07.2004
Insp.Ja moje ego
I perspektywa zostania
N.Y
Choć raz
Choć raz -
Wysłuchaj mnie do końca.
Choć raz -
Przytul mnie I daj przytulic siebie.
Choć raz -
Bo o przyszłość nie dbam.
Choć raz -
O nic innego nie proszę.
Choć raz -
Zapomnij o wszystkim na chwile.
Choć raz -
Daj mi zapach twego ciała poczuć.
Choć raz -
Poczuj sie wolna tej nocy.
Choć raz -
Chce poczuć twa bliskość I twego serca bicie.
Choć raz -
Chce zasmakować ciebie.
Choć raz -
Otwórz dla mnie swoje serce.
Choć raz -
Daj mi to spojrzenie.
Choć raz -
Juz wszystko straciło znaczenie.
Choć raz -
Pocałuj mnie na dobranoc.
Po prostu sto
Sto wymyślonych bajek
Sto 40%-owych bredni
Sto prawdziwych kłamstw
Sto szukających matek swoich dzieci
Sto niewesołych historii
Sto pociech na karuzeli
Sto uśmiechów na twarzy
Sto dobrych powodów
Sto niemiłych kłótni
Sto zwariowanych pomysłów
Sto slow uwiezionych w studni
Sto tajemniczych sekretów
Sto kamieni w sercu
Sto tych samych schematów
Sto raz w duszy wnętrzu
Sto melodii zasłyszanych we francuskiej kawiarence
Sto różanych pocałunków z zamkniętymi oczyma
Sto slow wypowiedzianych: kocham cię i nienawidzę
Sto kwiatów przyjętych i podeptanych
Sto lekkich i puszystych łakoci
Sto słodkich snów
Sto lat obchodzi ktoś w tej chwili
Sto bujanych huśtawek i fotelików dla dzieci
Sto tęskniących za domem poetów
Sto w pamięci zapamiętanych zdjęć
Sto pożegnań a każde inne
Sto rysunków niejeden w sercu namalowany
Sto krwawych rys na nadgarstku
Sto uśmiechów i płaczów
Sto pocieszeń
Sto gestów i machnięć ręką
Sto błąkających sie wśród kwadratowych ulic ludzi
Sto razy pierwszy wiersz znany na pamięć
Sto razy w sercu Polska i orzeł biały
Sto harmonijek w ustach
Sto powiedzeń i przysłów
Sto mądrych i głupich
Sto tych co wiedza najlepiej
Sto niezrozumiale i inne
Sto winne czy niewinne
Sto każdy ma inaczej na imię
Sto tyle w karty dzisiaj przegrałem
Sto tyle w prezencie ode mnie dostaniesz
Sto ławek a każda inna
Sto z nimi skojarzeń
Sto snów dzisiaj miałem
Sto marzeń na razie zamrożonych
Sto wolność słowa mowie
Sto nie rozumiesz?
Sto nie musisz żyć moim życiem
Sto pod sad mnie nie postawicie
Sto a niech to do piekła
Sto zaraz wracam, powiem "nieprawda"
Sto to ganek weranda
Sto gryzie Gilberta Grape'a
Sto przejdziesz do samego sedna?
Sto w sam środek serca cię ugodzę
Sto raz, a dobrze tym trzymanym w reku nożem
Sto wyrwę je razem z twym ostatnim oddechem
Sto twoje ostatnie na mnie spojrzenie
Sto zapamiętaj je
Sto strzeż sie
Sto nie wiadomo kiedy stanę na twojej drodze
Sto jak Jezus nie chodzę po wodzie
Sto jak spotkam sie z Bogiem
Sto gości w moim sercu
Sto z nich wyrzuciłem wczoraj
Sto goniących sie teraz z przeznaczeniem
Sto rzeczy przestało mieć teraz znaczenie
Sto o wiele błędów za dużo popełniłem
Sto wie ile ich było?
Sto marzeń które trzeba ręka sięgnąć
Sto która są gdzieś w niebie
Sto panien na wybiegu jak na ołtarzu leżące
Sto bólów głowy i serce bijące
Sto rożnych spojrzeń na rożne sprawy
Sto strachów bolu żałości
Sto uniesień gniewu radości
Sto chwil niezapomnianych
Sto szczęśliwości
Sto uczuć nienawiści miłości
Sto dobra i zła w nas
Sto opętanych
Sto już kończę bo kończyć trzeba
Sto weź ile chcesz bierz ile potrzeba
Sto to za mało lecz i o 99 za dużo
Sto nie myśl bo ci życie przez palce ucieka
Sto nie zrób swemu życiu jak paparazzi zdjęcia
Sto ocen je i zatrzymaj
Sto zrób rzeczy o których zapomniałeś wczoraj
Sto razy kochaj bardziej tych których kochasz
Sto ostatni raz liczę
Sto popraw swoje życie
Sto tysięcy $ warta Corvette
Sto mil na godzinę
Sto stop do skrzyżowania
Sto czerwone światło
Sto nadjeżdżający samochód
Sto zatrzymaj sie to czerwony znak
STOP!
Czas już
Zrozumiałem, że dorosnąć czas już dzisiaj…
Wiele spraw niedługo straci swe znaczenie.
Nic nie będzie takie samo jak wczoraj
Droga już nie ta sama i cel już nie ten…
Taniec wspomnień w mojej głowie ...
Czas o nich zapomnieć?!
Nie sadzę!!!
Tylko na chwile przestać o nich myśleć…
Dorosłym zostaje sie tylko raz w życiu,
Ja nim nie byłem nigdy i jeszcze nim nie jestem
Nie wierze w nią jeszcze,
Ale widzę że juz puka do bram mojego życia
Wdziera sie powoli
Powoli zdaje sobie sprawę
Co może mnie spotkać
Co za rogiem może na mnie czekać
Czas chwycić dorosłość za włosy
Jak warkocz dziewczęcy...
Jeszcze raz zastanawiam sie co jutro będzie
To pytania odpowiedzi ma wiele
03.08.2004
Insp. Rozmowa z Robertem i Renatą
N.Y
Panna (Virgo)
Zbierająca kwiaty na łące, zamyślona,
jej oczy wpatrzone w toni dal.
Jej szal płynie rozwiany powiewem wiosennego wiatru.
Jej włosy, na nich ze słomy upleciony wianek,
a w dłoni amulet – łagodnie ściskany.
Spokojna, w rozkosznej chwili zakochana,
ani minuta ani godzina nie znają jej imienia.
Rożne jej tej nocy cienie...
Rożne jej zwiewnej sukienki odcienie,
i oczu blask w świetle księżyca, objawienie.
Na niebo, na jego drogowskazy spoglądająca,
a w jej sercu miłość, lecz i ona także w gwiazdach pływająca...
w nich troska o nią, szczególnie jedna...ponad nią się unosząca.
Zachwycająca się nad zapachem kwiatów rosnących na łące
zaspokajająca głodną duszę ich piękną wonią lecz cały czas w trosce…
Jej małe, bose gładkie białe stopy dotykają jej matki - ziemi,
piasku, trawy, dających chłód i odprężenie gładkich kamieni.
Bukiet różnobarwnych kwiatów mieni się w jej delikatnych dłoniach
Lecz dlaczego śmiały uśmiech na twarzy jej, nie jest w stanie mnie przekonać...
Insp. Kryształ panny(Virgo)
Święcący rożnymi odcieniami
N.Y
04.08.2004
Wynuć
Wynuć pierwszą literę swojego imienia.
Wynuć pierwsze słowo, które na myśl ci przychodzi.
Wynuć pierwsze zdanie, które od dawna gra ci w sercu.
Daj odpłynąć duszy,
Pozwól jej ulecieć w lekkie dźwięki liry,
unieść się zapachowi peonii i dzikiej róży
Odrzuć wszystko...
O świecie zapomnij, o jego celu zapomnij,
porzuć wszelkie niepotrzebne sprawy i jeszcze raz zapomnij...
Zgaś na chwilę światła swojej świadomości.
Zamknij oczy, delektuj się smakiem własnej wyobraźni.
Poczuj zapach, orzeźwiającego powietrza
i jego dotyk na skórze - lekki powiew wiatru.
Poczuj rytm swojego serca, napój duszę jego słodkim nektarem.
Znajdź się pośród fal, sam na sam, gdzieś na polanie własnego ja.
06.08.2004
N.Y
Kradnę?
Ścigam was Cienie nocy,
próbuję ukraść Wam wasze imiona,
Wasze złote środki, wasze księżyce i gwiazdy...
Moje znaki (drogowskazy) nieba są podobne do Waszych,
lecz inaczej brzmiące, inaczej też smakują.
Te same sny, lecz inne ich interpretacje.
Moje myśli Waszymi się być wydają.
Zapamiętanymi wczoraj w nocy
A dzisiaj przelewane na papier...
06.08.2004
Insp. Wiersze z sennych podróży
N.Y.
"Dla Ciebie - Szacunek"
Podziwiam Cię za walkę o siebie,
za trud w nią włożony, za wielką wolę.
Za walkę z życiem o swoje własne.
Za to że się nie poddałaś,
za to że się przed losem nie ugięłaś.
Za to że nie dałaś za wygraną i walczysz o siebie.
oraz za to, że masz w sercu nadzieję,
wiarę i oczywiście miłość
Wielki dla Ciebie szacunek.
Słowa uznania za to, że jesteś samodzielna,
duża buźka za Twoją pomoc,
za Twoje oparcie, za ramię...
Za Twój miły szczęśliwy głos,
ładny uśmiech i powiew włosów...
Wielki skok - podróż w przestworzach,
ponad chmurami jest w zasięgu ręki.
To osiągalne marzenie,
Które będzie tu na Ciebie czekać.
08.08.2004
Insp. Justyna Jarosz
Duzy dla niej szacunek
N.Y.
Dziewczyna ze stacji 9 Street
Ty nieznana mi
Ja nieznany tobie
Oboje obok siebie
Przemknęlibyśmy
Jakby nigdy nic
Gdybym nie zapytał cie o drogę
Odpowiedziałaś mi językiem Statui Wolności
Wskazałaś mi ja
Wiec poszedłem za tobą
W oddali usłyszałem twój glos
W języku mojego sersa I rozumu
Ty okazałaś sie Polka
Ty jedna wśród tłumu
Wielka radość to spotkanie w moim sercu zrodziło
Stałaś sie moim promykiem słońca
Wlałaś nadzieje w bijąca w moim wnętrzu butelkę
Rozjaśniłaś niebo w ten deszczowy poranek
Ty tajemnicza
Bo imienia twego nie poznałem
Może to moja wina bo się o nie zapytałem
Zapomniałem albo wydało mi się to nieistotne
W tamtej chwili
Pod której byłem wpływem
I pod wrażeniem ze udało mi sie spotkać ciebie
Rozmawialiśmy jak starzy dobrzy znajomi
Nasze drogi sie zbiegły lecz
Najgorsze było to ze nie na długo
Wsiedliśmy do tego samego pociągu
Lecz ja musiałem wysiąść zaraz
Nie mogłem ukraść czasu
Gdy patrzyłem w twe niebieskie oczy
Zastanawiałem sie czy jeszcze
Staniesz na mojej drodze
Podziwiałem je oraz twe jasne włosy
W kitkę związane
Choć ładniej wyglądałabyś gdyby
Mogły być przez wiatr rozwiewane
Ty ziarenko piasku na pustyni
Jaką jest to miasto
Ty dziewczyno z 9 Street
11.08.2004
N.Y
Blizna
Oparzenie na ręce - czerwony ślad na skórze,
kilkucentymetrowe, widoczne, jeszcze ciepłe
Bolące, szczypiące, klujące mnie od zewnątrz,
lecz także od środka, gdyż rana zadała ból także mojej duszy
Skaziła ją...załamaniem, zwątpieniem, bezsilnością…
Rana bardziej bolała mnie psychicznie -
Sprawiła ze przestałem wierzyć Ze czułem sie źle
Sens jutra mi zamgliła
(Chciałbym bardzo by zniknęła)
Na ciele bolało mniej lecz
Ślad był bardziej widoczny dla oczu
Gdyż bólu duszy nie da sie gołym okiem zobaczyć...
Cierpienie fizyczne nasila cierpienie psychiczne
Które potrafi złamać człowieka, jego dusze...
Nie można sie jemu poddać
Trzeba wałczyć o siebie a na ból
Trzeba sie uodpornić tak by
Zostawała po nim tylko blizna na ciele...
17.08.2004
Insp. Wypadek w pracy z
12.08.2004
N.Y
Smutno mi
Smutno mi
Bo jestem sam
Choć wśród nich
To jednak sam
Smutno mi bo ich zawodzę
Ze spodziewali sie po mnie czegoś innego
Czegoś lepszego
Innego mnie
Smutno mi
Bo sie staram a oni tego nie zauważają
Myślą że jestem idealny
Nie jestem
I nie będę nigdy
Smutno mi
Bo po raz kolejny umarłem dzisiaj
W myślach
Podcinając żyły
Czy skacząc z jedenastego piętra
W sercu
Kolejne kilka zdań do dzienniczka uwag
Smutno mi
W pokoju zrobiło się pusto
Zimno i obojętnie
Tak jak w moim sercu teraz
Smutno mi
Słowa bolą słowa ranią jak zatruta strzała
Ranią mnie...
Przykro mi ze ranie innych moimi czynami
Przepraszam za to kim jestem
Przepraszam za to ze sie urodziłem
Przepraszam za to ze jestem waszym problemem
Jedno słowo i mnie nie ma
Wystarczy jedno wasze słowo...
31.08.2004
Insp. kolejna reprymenda od wujka
Andrzeja kolejny mój błąd
Brooklyn bridge
Most ten oddycha
Ciepłym i zimnym powietrzem
Pełnym wilgoci
O zapachu słonej wody
Dla mnie jest oddechem
Wolności i zapomnienia
( od jutra od wczoraj)
Jest brama do nieba
Paszportem do wolności
W jedna lub w dwie strony
Miejsce poszukiwań celów
Zmagań ze sobą
Z przeciwieństwami losu
To miejsce wielkie pełne magii
Podziw dla tego cudu oddaje
Składam hołd ludziom którzy
Go zbudowali
Rozciągający sie z niego widok
Na Manhattan sprawia wrażenie
Ze wyspa języków wydaje się
Zbyt mała żeby zmieściła ogrom
Drapaczy chmur
Ze da sie ja ogarnąć wzrokiem dłonią, stopą
O prawdzie przekonać sie można
Po zejściu z niebiańskiego traktu
Bloki skalne jeden na drugim ułożony
Stalowe liny podtrzymujące konstrukcje
Wiszący tak blisko a tak daleko nad woda
Ja gdzieś pomiędzy nimi
Dwa kroki od bramy
Luku zwycięstwa
W połowie drogi do szczęścia
W połowie drogi do piekła...
To zabytek żyjący nie własnym życiem
Lecz w którego glebie wlewa sie
Śmiech płacz ludzi przechodzących
Przez niego przekraczającego
Bramy po asfaltowych lub
Drewnianych deskach
Miejsce pamięci, tablic węglowych
Ważnych wydarzeń
Dni z kalendarza wyrwanych
Miejsce zapisane szczególnie w pamięci
Poetów, którzy przechodzili przez jego podwoje
Czy widzieli jego poświatę podczas
Zachodu słońca lub o świcie
Często uwieczniane za pomocą
Obiektywu aparatu obrazu rysunku
Lub tylko w pamięci
Także w moim umyśle
I na papierze dzięki któremu
Na dłużej ta chwila zostanie we mnie
Teraz południe
Dwunasta na moim zegarku
Siedzę wytężam umysł
Zbieram wolne myśli
Wyłapuję je z powietrza
Niewidzialnymi dłońmi.
Czytam je z białych
Porwanych kartek które
Istnieją tyko dla mnie
(dla innych są niezauważalne)
Zapominam sie na chwile
Jestem wolny tu i teraz
Na Brooklynskim Moście...
04.09.2004
Insp. Most Brooklynski
Brooklyn Bridge
Ty jak każda inna
Ty jak każda inna poznana
Przeze mnie tu dziewczyna
Jesteś moja gwiazdka
Na niebie
Tak wysoko
Tak daleko
Ode mnie
Niedostępna
Twe imię nieważne jest
Bo każda może je nosić
Ty która długie czarne włosy masz
Jeszcze w tej chwili czuje ich zapach
Ty która ciemne oczy posiadasz
Jeszcze w tym momencie
Ich obraz do mego umysłu sie wkrada
Ty która masz cos w sobie
Ty która sprawiasz ze
Serce mocniej bije
I przy której inaczej sie czuje
Twój czar jednak
Nie dla mnie jest stworzony
Nie mi podarowany
Nie mi będzie
Oglądać twojego
Serca wnętrze
18/19.09.2004
Insp. Nicole M i każda inna...
N.Y
Dla niej
Gość w moim sercu
Tak to ona ta jedyna
Nimfa pływająca w jego wnętrzu
Rozgrzewająca je do czerwoności
Do koloru purpurowej krwi
Dająca rozkosz:
Swym wdziękiem
Swym głosem
Swym dotykiem
Spojrzeniem
Zapachem
Przyśpieszająca puls o kilka
Miłosnych uderzeń...
Jej oddam swoje wiersze
Jej powierzę metafory na papierze
Jej oddam wszystko co mam
Jej oddam siebie
19.09.2004
N.Y.
Manhattan - Jak we śnie
Idąc ulicami Manhattanu
Jak we śnie
Mijając ludzi którzy nie maja celu
Jak we śnie
Mijając sprzedawców marzeń
Jak we śnie
Mijając sprzedawców niczego
Jak we śnie
Mijając czarna bezdomna kobietę bez twarzy
Jak we śnie
Słuchając nawróconych sekciarzy
Jak we śnie
Czytając ze ścian
Jak we śnie
Oglądając we szkle odbicia budynków z betonu
Jak we śnie
Wdychając niejeden smród tego miasta
Jak we śnie
Spoglądając co chwila na zegarek który kradnie mi minuty
Jak we śnie
(Dając jałmużnę na chwile z letargu przebudzając się)
Czuje sie okradany z marzeń
Staje sie kolejna osoba która
Samotność spotyka w tym mieście
Choć tyle ludzi tu żyje
Biorę oddech zakłamanej wolności...
Czuje sie uwieziony jak niejeden ptak w klatce
Bez okna na słonce
Patrzę na niebo nawet ono nie jest prawdziwe to tylko
Jego marna podróbka z ulicznego straganu
Pale papierosa bez filtra lecz nie jest
To "męski", który przypomina mi czasy
Kiedy byłem szczęśliwy
Kiedy nie byłem sam...
Pragnę przebudzenia z tego snu
Nieprawdy która zamula moje oczy, mój umysł
Moje serce i duszę
Siedząc na murku w Seaport który
Jest tylko namiastka Piotrkowskiej
Myślę że nie ma tu dla mnie życia
Nie dla mnie jest przeznaczona Ameryka
To tyko sen z którego chciałbym sie nareszcie obudzić
26.09.2004
Insp: Manhattan
Seaport N.Y
Gubię siebie
Gubię własna tożsamość
Tutaj wśród wielkich budynków
Które przerażają mnie wysokością
Wśród zabieganych ludzi
Którzy juz dawno zapomnieli
O ideałach i zaprzedali dusze innym bogom
Wśród głośnych klaksonów
I sklepów ze szkła
Gdzie ulice nie maja imion
Tylko nic nieznaczące liczby
Martwe liczby które są grobami
Na cmentarzu jakim jest to miasto
Tu w tej owianej wolnością świątyni
Czuje sie jak w wiezieniu gdzie
Moim klawiszem jest Statua
Uwieziono moje marzenia mnie moje życie
Wszystko co do mnie należało...
Wiec odbieram kradnę każda chwilę
Która może okazać sie nadzieja
26.09.2004
N.Y Seaport
Moje urodziny
Urodziny moje już dziewiętnaste, to już jutro,
Mojego rodzinnego czasu
prawie dzisiaj...
We wstępie napisałem
dziewiętnaście lat niespełna .
a teraz to już
nieaktualne
właśnie od teraz
od tej chwili...
04.09.2004
Malarz
Dobiera kolory
Czerpie je z tęczowej palety
Miesza, szuka
najlepszego pigmentu
maluje obraz swej kolorowej
duszy, oddaje jej piękno
na bezbarwnych lustrach
które za sprawa jego reki
staja sie wypełnione
W swoje dzieła wlewa część siebie
Farba w jego reku jest środkiem wyrazu
A pędzel to jego długopis
Przez który wyraża on swoje odczucia
Swoje widzenie świata
Malarz posiada gust wie co jest
Piękne szczere i prawdziwe
Jaki kolor pasuje do drugiego
A jakie sie nienawidzą...
Malarstwo to sztuka tworzenie
Tak jak poezja
Każde pociągnięcie wałkiem po ścianie
Jak litera na kartce w zeszycie marzeń
(A każda kolorowa)
Malarz dąży do ideału
Szuka utopii doskonałego koloru
Metoda prób wielu wkładając
Wysiłek i poświecenie
I kiedy wreszcie go znajdzie
Pokazuje swa prawdziwa wartość i nieskazitelność
Malarz to rzetelny dokładny i cierpliwy pracownik
To osoba która ma talent
Zakorzeniony głęboko w duszy
Która inspiruje umysł i nadgarstek
Do swobodnego rymowania
To dobry fachowiec który
Nie raz jest zmęczony lecz
Kocha swoją prace kocha
Ja za ten efekt i za
Słowo oceniającego
Bedzie lub dobra robota
18.11.2004
Dla Karola G z insp. Marka
Sen emigranta
Ogarnął mnie dzisiejszej nocy
Sen emigranta
Sen o Polsce o kraju ojczystym
W którym sie urodziłem
I w którym chce umrzeć
Oddać mu dusze i ciało
Piękny sen dawno takiego nie miałem
Byłem szczęśliwy wśród rodziny
Najbliższych przyjaciół
Bijące ciepło odczuwałem
A wszystko było takie prawdziwe...
Moj wzrok nie poznał sie
Choć twarz swoja widziałem
Jak z odbicia w lustrze
Moj słuch nie poznał sie
A inne glosy słyszałem
Moj nos nie poznał sie
A zapach był tak silny
Moj dotyk ma dłoń nie czuła różnicy...
Byłem tam choć przez krotka chwile
Swoja ukochana Polskę zobaczyłem
W senne marzenie uwierzyłem
(tak prawdziwe jak ten wiersz
I słowa w nim zawarte)
Sam siebie oszukałem...
Ile bym dal żeby to była prawda
A zobaczyłem:
Rodzinne spotkanie
Atmosfera radości
Wróciłem do Polski
Także najlepszy przyjaciel
Z wojska powrócił
Były uściski prezenty uśmiechy
I dziwny symbol
Patyczki malowane
I nagle to wszystko znikło
Runęło w przepaść
Opadło jak mgła na ziemie
W oddali usłyszałem dźwięk budzika
Nawet nie zdążyłem na pożegnanie polskiej
Ziemi ucałować
01.12.2004
Sen z 30 11 2004
Praca.
Dźwięk zegarka - to za trzy minuty czwarta nad ranem.
Czas wstawać, niechętnie z przymusu obowiązku...
ale ze zrozumiałego obowiązku, gdyż od niego zależy -
moja przyszłość, moje życie,
po tej czy po tamtej stronie oceanu.
To nie szkoła...
Machnięciem ręki wyłączam budzik,
przecieram zaspane oczy.
Nie wierzę, że to już następny dzień,
a może to jednak jeszcze sen, może jeszcze śnię...
(nich ktoś mnie obudzi!)
Ubieram się, idę się umyć, ręce, twarz.
Biorę śniadanie, które zrobiłem wieczorem
oraz herbatę i pakuję do plecaka.
Idę na górę, jak zwykle po omacku...
Przysiadam na sofie i zjadam pierwsze śniadanie,
popijając herbatą bez cukru ponieważ nie słodzę...
Po posiłku jeśli mam chwilę,
staram się o niczym nie myśleć...i wyczekuję.
Wreszcie budzę się z chwilowego letargu,
i zanim złapię za klamkę, zanim zamknę drzwi w jedną stronę...
sprawdzam czy mam wszystko co jest mi niezbędne:
mój bilet na metro, drobne na telefon, mapkę...
Już czas, za trzy minuty za dwadzieścia pięć piąta.
Drzwi zatrzaśnięte, nie ma powrotu...
Otwieram bramę, idę przed siebie, i już się nie odwracam.
To już kolejny dzień...
Poniedziałek, wtorek, piątek...naprawdę nie wiem,
już dawno straciłem poczucie czasu.
Co dzień podążam tą sama pięciominutówką,
w sam raz żeby zapalić papierosa.
Już stacja...
Wyciągam kartę przesuwam po czytniku,
(czasami kilka razy zanim załapie)
i przechodzę przez bramkę.
Wbiegam po schodach i po chwili jestem już na platformie,
siadam na ławce jeżeli jest miejsce.
Codziennie spotykam tych samych ludzi, którzy
tak samo jak ja rano wyruszają w podróż,
którym codziennie mówię "Good morning".
Słyszę sygnał...
Nie to nie mój pociąg to ten w przeciwną stronę...
Wreszcie nadjeżdża mój - punktualnie jak zwykle.
Za trzy minuty za piętnaście piąta.
Wsiadam do środkowych wagonów,
szukam najlepszego miejsca - przy oknie.
Kładę plecak i rękę na oparciu.
Pociąg odjeżdża.
Wyjmuję gazetę, książkę lub słucham muzyki
lub po prostu odsypiam...
lecz staram się patrzeć na migające stacje ,
by nie przegapić swojej.
Jest moja stacja - Jay Street, przesiadka, transfer,
podrywam się z siedzenia i wysiadam,
przechodzę na drugą stronę platformy
i kieruję się do ostatnich wagonów.
Jest pociąg, wsiadam powtarzam te same czynności...
Ostatnia stacja 18 Avenue, wysiadka.
Schodzę z platformy, potem wychodzę ze stacji,
siadam i wyjmuję papierosa...
Jestem pierwszy na zbiórce - 20 minut przed innymi
(lepiej być kwadrans za wcześnie niż o pięć minut za późno
Nadchodzi Józek, potem inni...
Wreszcie przyjeżdża Wiesiek, który wyznacza
kto gdzie ma iść na robotę...
i tak codziennie aż do końca tygodnia...
(do piątku)
bo sobotę i niedzielę mam wolne,
które wykorzystuję na odpoczynek od budowy...
Październik 2004
insp: Construction
NY
Pragnę śnić
Chce by Morfeusz zabrał mnie do siebie
I ochronił przed innymi
A przede wszystkim przed samym sobą
Chce śnić piękno i pięknem tym oddychać
Po wieczny czas
Kiedy juz nie będzie nic
Mnie ciebie dobra zła
Chce zasnąć nagle
Zatonąć w głębinach Atlantydy sie ukryć
Schować się przed złem tego świata
I przed dobrem
Którego sie boje
Która moja rękę parzy
Chce stać sie pomnikiem z białego marmuru
Bez uczuć bez serca
Bez duszy
Z twarzą z której nie można nic wyczytać
I która po latach rozsypie sie w pyl...
05.12 2004
N.Y
Dręczące myśli
Me myśli dręczą mnie
Nie pozwalają skupić sie
Na tym co ważne naprawdę
Mecz sercu spokojnie bić nie dają
Jedna po drugiej uderzają
Umiaru nie uznają
Płyną w nieznane a ja razem z nimi
Na pokładzie swojego statku
A raczej tratwy nędznej poszarpanej
Która ledwo utrzymuje mnie na lustrze wody
Kolejny ciężar którym sie zadręczam
Który sam sobie sprzedaje...
Jak sie go pozbyć z serca ? Z umysłu?
Jak go z barków zrzucić?
By juz więcej nie patrzeć za siebie
I sie nie smucić
Chce być sobą nareszcie
Chce odnaleźć szczęście swoje
Chce odnaleźć swoja dusze i serce
By ktoś mógł je poznać i pokochać wreszcie
Miłość to uczucie którego tak naprawdę
Nie rozumiem
Czym jest miłowanie?
Nie wiem choć pisałem z niej maturę
Zdąłem z niej egzamin dojrzałości
Ja poeta który nigdy nie poznał miłości...
05 12.2004
N.Y.
Zło w mym sercu
Czuje zło w mym sercu
Które mnie oszukuje opętuje okrada
Zabiera mi pierwiastki dobra
Których I tak w sercu niewiele posiadam
Ciemna dolina mnie prowadzi
Zła drogę mi wskazuje
Podła ponura mroczna
Bym całkowicie uczuć sie pozbawił
Chce dobro we mnie zabić, splugawić, skazić
Serce me zamienia w martwy głaz
Taka jest siła jego, siła zła
Która chce zniewolić mnie na zawsze zgładzić
Czy wyrwę sie wreszcie z jego rak
I pójdę właściwą droga
Z wiara nadzieja i miłością w sercu żywą
05.12.2004
N.Y
"Ona"
poświecony Nicole...
Byłem tak blisko twojego ciała,
choć tak daleko od twojej duszy i twojego serca.
Nie dostałem sie do jego bram.
Nie otworzyłem ich na oścież,
by poznać ciebie naprawdę.
Czułem tylko twój zapach...
twój smak, dotyk i oddech.
Tylko tyle i aż tyle mi dałaś.
Tylko tyle i aż tyle od ciebie otrzymałem.
Bliskość twych bioder,
piersi, talii, ramion, szyi...
Wszystko to było chwilą zapomnienia,
dla ciebie i dla mnie...
Przez moment byłaś moją muzą,
Na której mogłem zagrać swoje nuty.
Pozwoliłaś mi sie dotknąć.
Pozwoliłaś mi dotrzeć do słodkich zakamarków twojego ciała.
Pozwoliłaś mi płynąc po twoich uroczych pachnących włosach,
krągłych piersiach i wilgotnej bramie rozkoszy...
Lecz nie dałaś mi spojrzeć w swoje oczy,
z których pewnie i tak bym nic nie wyczytał...
Przecież to nie była miłość,
uczucie którego i tak nie znam...
Którego i tak nie byłbym w stanie ci dać...
Pozwoliłaś mi sie tobą bawić,
lecz i ty zarazem bawiłaś się mną
Sprawdzając mnie i na próbę wystawiając,
i oceniając wreszcie..
Jak? Nie wiem...
Powitałaś i pożegnałaś...
Teraz dedykuję Ci mój wiersz i tylko tyle...
bo nadal nie wiem jak wyglądają twe oczy.
Napisany 2004.12.25
W lesie wyobraźni.
Błądzę po tajemniczym lesie wyobraźni,
po polanach nicości - wśród traw, drzew, mchów...
Bez korzeni...
Nie zdążyłem ich tam jeszcze zapuścić,
jestem tam tylko gościem.
Kimś obcym, to nie jest mój dom...
Idę przed siebie, bez obranego kierunku.
Mijam wysmukłe sosny, wysokie brzozy,
masywne dęby, kasztanowce i akacje.
Czuję woń lasu, świeżą, prawdziwą i dziką naturę,
pełna siły i mocy.
Słyszę śpiew ptaków, widzę w koronie drzew
ich podniebne gniazda.
Widzę także jamy, kryjówki wiewiórek, lisów zajęcy.
Ich domy rodzinne, pełne ciepła...
Mijam leśny potok, przeźroczysty i krystaliczny.
Pełny życia i nim tętniący.
Żyją w niej ryby(niestety nie znam ich gatunku)
oraz cały biosystem wodny...
Nie zakłócam ich spokoju, idę dalej...
Kierunek nie ma znaczenia...
Podziwiam piękno przyrody leśnej,
nietkniętej przez człowieka
(ani jego stopa nie stanęła w jego królestwie,
ani ręka, która nie wyrzeźbiła niczego co jest jej częścią,
ani nie zabiła...)
Las rządzi się własnymi prawami - prawami natury.
Mijam zawalone drzewo,
jego skóra powoli opada na ziemię.
Dzięki pracy korników i innych małych leśnych organizmów
uwydatnia się ściółka leśna.
Mijam też martwą wiewiórką, rozszarpaną,
w połowie zjedzoną przez jakiegoś leśnego drapieżnika.
Ekosystem leśny jest samowystarczalny,
pracuje niezmiennie od wieków ,
istnieje w niej pełna równowaga.
(Nic w przyrodzie nie ginie)
Coś obumiera, coś się rodzi...
Słońce przebija się przez gałęzie drzew
i dopiero po ich pokonaniu dociera do
najniższych partii ekosystemu lasu
(do krzewów i mchów),
które muszą maksymalnie wykorzystać swoje możliwości,
by przeżyć i przetrwać,
by zdobyć trochę życiodajnego światła...
Wszystkie gatunki tworzą razem jednolitą całość,
składającą się na ekosystem leśny.
Owe słońce jego promienie docierają także do mnie.
Jego łuna opada na moje oczy, chwilowo mnie oślepiająć
na tyle mocno, że musiałem zasłonić oczy.
Gdy je odkryłem, nie w lesie się obudziłem,
lecz we własnym łóżku...
Las był prawdziwy, lecz tylko w mojej wyobraźni.
02.01.2005
Insp. Marek(gajowy)
N.Y
"To co minęło" (Dla Piotra L )
Już nic nie będzie takie jak dawniej bywało,
świat teraz wygląda inaczej, niżeli
to się nam za młodości zdawało
Już nie będzie tych samych
dziecięcych uśmiechów i huśtawek na placu
żółtej karuzeli czy wielkiej żyrafy,
ani klocków z stali...
Nic nie wróci tych dni
kiedy byliśmy młodzi,
kiedy nic nie miało znaczenia
nie było jutra
nie było wczoraj
Tylko ten dzisiejszy dzień i obecna chwila
beztroska, szczęśliwa -
Pełna wrażeń
Dziecięcych marzeń...
o kolejnej naklejce wklejanej do albumu,
o kolejnym kapslu,
który można wymienić na szklankę
lub zagrać na piasku
o twierdzach otoczonych fosa,
o kolejnym meczu na asfalcie lub na trawiastym boisku
(nieważna jaka pora dnia, roku i pogoda),
o złotym pucharze z papieru,
o łzach szczęścia lub goryczy,
o słowach nic nieznaczących
- lecz w oczach dziecka wiele wartych,
o czynach tak prostych, tak czystych, tak naiwnych -
dziecięcym podaniu dłoni -
tak nieśmiało i nieporadnie,
o pierwszych pocałunkach,
o nauce, szkole, rozwijaniu dziecięcych talentów
dziecięcych radach,
małych, a jednak wielkich,
o wzorach do naśladowania,
tych o minutę starszych tylko,
lecz o autorytetach liderach...
Przypomnijcie sobie wasze początki
pierwsze kroki, pierwsze ważne słowa
(np. modlitwę)
pierwsze ważne czyny,
matczyne przytulenie,
Wasze imię wypowiadane z ust kochających rodziców,
braci, sióstr, maleńkich przyjaciół,
cały świat czekający na was za oknem
oraz pierwsza bajkę.
To wszystko minęło bezpowrotnie,
nic nie wróci czasów dzieciństwa...
Tylko wasza pamięć i serce
głęboko w was zachowały wspomnienia.
Tylko one mogą je przywołać.
Mówią że człowiek rodzi się dzieckiem,
lecz potem z niego wyrasta i staje się dorosły.
Ja uważam że pozostaje nim przez całe życie
i że umiera jako dziecko -
bezbronne, bezradne... i takie nieśmiałe.
Napisany 2005.01.10
"Kim jesteś"?
Odnajdę Cię wśród snów
biegającą, twój cichy
szmer, szelest stawianych
przez Ciebie stóp, na
papierze poznam wszędzie.
Twa mglista szata ciągnie
się po kratkowanych ulicach,
opuszki twoich palców
zamoczone w atramencie.
Odnajdę Cię pomiędzy
pierwszym akapitem, a
ostatnim marginesem.
W każdym słowie,
w każdym zdaniu
w cudzysłowu, przecinku
i w kropce postawionej
na końcu wiersza...
Tak domyśliłeś się
-To poezja.
Grudzień 2004
10.01.2005
"Moje niebo"
Tylko ty istniejesz w miejscu gdzie
wszystko poza miłością nie liczy się.
Tylko ty sprawiasz, że czuję
jakbym dotknął palcami nieba, i to na ziemi.
Jego brama rozpostarta przede mną,
zapraszasz mnie do niego...
Me serce drży i płonie z czułości do ciebie,
zazdrosne o każdy twój ruch,
o każdy pocałunek, spojrzenie,
dotyk twych ciepłych dłoni,
o wnętrze twojego serca,
bo o nie najbardziej mi chodzi.
Na nim mi najbardziej zależy
w nie wierzę, w nie nadzieję pokładam.
Miłuję twój ciepły oddech na moim karku,
gdy się przytulamy.
Twój zapach piękny jak kwiat z rajskiej polany
Twój smak jak pomarańcza słodka
po kolei poznaję wszystkie twoje smaki...
Pozwalasz mi się pieścić
więc czuły dotyk ci ofiaruję
Dałaś mi niebo, więc ja oddaję ci swoje.
Grudzień 2004
10.01.2005
Dobrze jest...
smutny jestem...
Dobrze jest mieć kogoś bliskiego
Dobrze jest kogoś kochać
Dobrze jest czuć ciepło od kominka
Dobrze jest poznać czułość
Dobrze jest dotknąć czyichś dłoni
Dobrze jest złożyć je w splocie
Dobrze jest patrzeć sobie szczerze w oczy
Dobrze jest mieć je wilgotne
Dobrze jest pocałować serce
Dobrze jest mieć sny prawdziwe
Dobrze jest mieć nadzieje na jutro
Dobrze jest mieć czasami wenę
Dobrze jest mieć czyjeś ramie na którym można sie oprzeć lub sie wypłakać
Dobrze jest pamiętać
Dobrze jest zapominać
Dobrze jest mieć gwiazdy i księżyc i słonce nad głową
Dobrze jest mieć wolny umyśl i serce
Dobrze jest mieć ulubiona piosenkę
Dobrze jest szukać siebie i sie odnaleźć
Dobrze jest mieć niespodzianki od życia i bliskich (szczególnie te dobre)
Dobrze jest dostać kartkę na Walentynki
Dobrze jest być Walentynka
Dobrze jest być patriota i kochać swa ojczyznę
Dobrze jest znać wiersz" Kto ty jesteś..."
Dobrze jest usłyszeć ciebie...
Dobrze jest gdy ktoś na ciebie czeka
Dobrze jest mieć na kogo czekać
Dobrze jest mieć fascynacje hobby
Dobrze jest mieć fotografie i obraz na ścianie
Dobrze jest dostać do łóżka śniadanie
Dobrze jest też pójść do kawiarni
Dobrze jest pójść do kościoła
Dobrze jest rozmawiać z Bogiem
Dobrze jest nie być niczym wrogiem
Dobrze jest mieć wakacje wymarzone
Dobrze jest mieć przygodę życia
Dobrze jest nie zgubić sie po drodze
dobrze jest umieć czytać znaki
Dobrze jest mieć intuicje
Dobrze jest odnaleźć to czego sie szuka
Dobrze jest gdy ktoś do naszego serca puka
Dobrze jest mieć szalik na szyi gdy mroźny wiatr wieje
Dobrze jest go oddać ukochanej osobie
Dobrze jest doceniać ludzi i ich trud
Dobrze jest nauczyć sie jeździć na łyżwach
Dobrze jest mieć historie
Dobrze jest wznieść toast z płonących kieliszków
dobrze jest mieć w pamięci zapamiętane obrazy
Dobrze jest nie narzekać
Dobrze jest komu ponarzekać
Dobrze jest mieć imię z dużej litery pisane
Dobrze jest mieć drogę przetarta
Dobrze jest mieć ulice która ślepym zaułkiem sie nie kończy
Dobrze jest mieć grosika na szczęście
dobrze jest być optymista
Dobrze jest być wesołym egoista
Dobrze jest mówić dzień dobry i do widzenia
Dobrze jest zdrzemnąć sie na hamaku w cieniu drzewa
Dobrze jest mieć dom
Dobrze jest mieć rodzinę
Dobrze jest znaczyć cos dla kogoś
Dobrze jest wiedzieć kim sie jest i znać swa wartość
Dobrze jest mieć psa który na nas czeka
Dobrze jest być bogatym nie tylko na duszy
Dobrze jest umieć opowiadać bajki dla dzieci
Dobrze jest i milo ich słuchać
Dobrze jest rozpoznawać twarze i zapamiętywać imiona
Dobrze jest mieć plac zabaw
Dobrze jest mieć i górkę
Dobrze jest mieć gołębia imieniem Grabek
Dobrze jest mieć sie w co ubrać
Dobrze jest jeść kanapkę
Dobrze jest nie myśleć o jutrze
dobrze jest myśleć o jutrze
Dobrze jest umieć wybrać właściwa odpowiedz
Dobrze jest otworzyć sie nie tyko przed Bogiem
Dobrze jest mieć własny pokój
Dobrze jest mieć czasami święty spokój
Dobrze jest mieć serce szczere
Dobrze jest mieć czasami serce krwawiące
Dobrze jest czuć zapach chwili
Dobrze jest umieć leczyć rany
Dobrze jest umieć czytać z wiatru
Dobrze jest być a dachu świata lecz nie samemu
Dobrze jest mówić nie tylko swoim językiem
dobrze jest nie wiedzieć co będzie jutro
Dobrze jest powiedzieć czasami "gdyby babcia miała wąsy..."
Dobrze jest mieć dziadków
Dobrze jest być dziadkiem i babcia
Dobrze jest umieć sie pożegnać
Dobrze jest kogoś pożegnać
Dobrze jest milo kogoś zapamiętać
Dobrze jest mówić prawdę
Dobrze jest przeczytać gazetę w tramwaju
Dobrze jest mieć trasę rowerowa
Dobrze jest nie być pracoholikiem
Dobrze jest mieć prace
Dobrze jest nie być chorym na życie
Dobrze jest nie dać sie złamać
Dobrze jest grac monetami w hokeja na stole
Dobrze jest mieć na koncie tysiąc oczek
Dobrze jest umieć przegrywać
Dobrze jest umieć wypełniać wnioski
Dobrze jest umieć wyciągać wnioski
Dobrze jest mieć makijaż na twarzy
Dobrze jest czasami pokrzyczeć
Dobrze jest sie zdrzemnąć
Dobrze jest mieć zasady sztywne
Dobrze jest mieć piękna w imieniu
Dobrze jest zrobić komuś masaż
Dobrze jest być mikołajową
Dobrze jest być malutka jak smerfetka
Dobrze jest umieć powiedzieć dobrze jest
Dobrze jest nie umrzeć tej nocy
"Bezsenność"
Nie mam ochoty zasnąć dzisiaj,
nie chcę śnić, nie chcę marzyć
Chcę wykorzystać tę noc...
Pisząc czytając, jak najwięcej
z serca i duszy dając
Nie pragnę biernie śnić powtórki z Platona
o Atlantydzie - utopii, gdzie wszystko
jest idealne jednak podszyte miłości iluzją
Nie chcę kąpać się w krystalicznym
strumieniu na łące wyobraźni
Nie chcę czuć powiewu wiatru na mej skórze
wiatru którego nie można dotknąć dłonią
i poczuć go w sercu
Nie pragną niczego co nie pachnie
prawdziwym zapachem natury
Czterech żywiołów: powietrza, ziemi, wody i ognia
Nie chcę zasypiać dzisiejszej pełni
wolę patrzeć przez me malutkie okienko
na czarne niebo i gwiazdy złote
Pragnę umrzeć z długopisem w ręku
Rozmarzyć się list pożegnalny napisać
testament mój stworzyć
i poezji ukochanej się oddać na wieki
Czerwień
Czerwone światło w tunelu...
Czerwone jak krew - jak z rany łza,
Czerwone jak mokry bagnet co cichutko łka,
Czerwony jak księżyc, gdy zmieni sie jego faza,
Czerwone jak na ścianie w Se7en zapisana fraza,
Czerwone jak zatrute wino które nieświadomie wypijasz,
Czerwone jak jedyna panna w sukni co ją na ulicy mijasz,
Czerwone jak róża co rani i zjada od środka
Czerwone jak twa skora wilgotna,
a może to jedwab,
Czerwone jak rumieniec na twojej
twarzy,
Czerwone jak czerwień twych włosów,
Czerwone jak błysk twych oczu,
Czerwone jak ust twych czerwona pomadka
Czerwony jak ten wiersz co był jak
z czerwienią randka.
Z długopisem w ręku...
Umrzeć z piórem w ręku pisząc wiersz,
to jak na polu bitwy z mieczem wyzionąć ducha.
Walcząc z wroga armią na słowa,
bić się mężnie, z honorem na piersi
oraz z Bogiem na ustach.
Zadając wrogom śmiertelne rany słowami magii:
wspomnieniami, marzeniami, uczuciami.
Nie poddam się dopóki ich nie pokonam.
Będę walczył do ostatnich kropel atramentu,
o każdy skrawek ojczystej ziemi na kartce papieru...
04.i 05.02.2005
"W połowie drogi donikąd"
Stoję ponad przepaścią, pośrodku wiszącego mostu,
pomiędzy jednym a drugim brzegiem lądu.
Pomiędzy jedną skarpą , a drugą.
Każda inaczej pachnie, każdej inaczej na imię.
Każda kusi, nęci, przyciąga i jednocześnie odpycha...
Każda mam swoje plusy i minusy.
Obie w zasięgu mojej ręki.
Wystarczy tylko podjąć decyzję.
Nie patrząc w dół, nie patrząc w przepaść.
Zrobić pierwszy krok, w którymkolwiek kierunku,
w którąkolwiek stronę...
Na drugą stronę światła, na drugą stronę serca.
Podzielonego teraz na dwie połowy...
Wcześniej nie odczuwałem takiego stanu serca.
Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem...
Teraz muszę wybrać...
Świadomie podjąć decyzję nie tylko sercem ale i umysłem...
05.02.2005
Czy mnie jeszcze pamiętasz..?
Zastanawiam się czy Cię jeszcze zobaczę kiedyś
Ciebie, która dałaś mi rysunek twojego ciała poznać
Ciebie, lecz do której serca klucza nie zdołałem ukraść
Ciebie którego nie znasz mojego
Nie jesteś jedyną, którą go nie widziała...
Ciebie twą gładką skórę dotykałem
jej słodki zapach zapamiętałem.
Jeszcze w tym momencie na ustach czuję twój smak.
Ciebie, która nie pożegnałaś się ze mną
bo nie wiedziałaś co mi powiedzieć.
Z resztą ja też nie wiedziałem
Ciebie, która nie potrafiłaś spojrzeć mi w oczy
Z resztą ja tez nie umiałem
Ciebie teraz wspominam
-Czy mnie jeszcze pamiętasz..?
Styczeń 2005
06.02.2005
Insp. Nicole
W metrze
Nie umiem się dostosować
do reguł tym świecie panujących
wiem, że to moja wina
za dużą tęsknotę w sercu noszę
za dużo wspomnień w sobie pielęgnuję...
Tu choć mam dobry start
swej przyszłości nie zbuduję
Tu nad wielką wodą szczęścia nie odnajdę...
Płynę pod miastem ciemnymi tunelami
jak i pomiędzy mojej duszy korytarzami
nieustannie dziurawionej przez siebie samego
nieustannie kaleczonej przez świat i otaczającą rzeczywistość
Szukam swego miejsca na ziemi, jak archeolog,
grobów egipskich wypatruję, kreuję iluzję
utopię, wreszcie tonę we własnych marzeniach
marzeniach- tych nie do spełnienia.
Życie mnie przerasta
nie mam nad nim kontroli
Jestem jak rozbitek na tratwie
bierny poszukiwać lepszej doli
Czekam na upragniony ląd, świętej ziemi wypatruję
moje serce przeszyła igła smutku, która ranę moją kłuję
Sam sobie nóż w serce wbijam drążę
Codziennie powoli się zabijam sam życie swe rujnuję
Miłość, przyjaźń inne uczucia, ich znaczenia dawno zapomniałem
Wegetuję jak roślinka, bez tlenu, bez słońca
Żyję z dnia na dzień, snuję się w marzeniach w snach,
i co rano budzę się z uczuciem po co wstać
Czy zbuduję kiedyś dom
dom dla tej jedynej i dla dzieci moich
które wychowam w miłości na ludzi dobrych
dożyję starości i końca wszystkiego - śmierci
Nie wiem czy jestem, w stanie pokochać kogoś
z kamieniem w sercu, z murem który je otacza
z tą barierą, która z każdym dniem się powiększa, a nie burzy
Ja kiedyś pąk róż, jako dziecko na świat otwarty
dzisiaj zamknięty szczelnie na kłódkę stalową
boję się pokazać innym siebie
To co jest we mnie ziemi solą
Boję się niezrozumienia, odrzucenia
udaję kogoś kim nie jestem,
a kim właściwie jestem - sobą nie sobą
o prawdzie przekonam się gdy padnę na kolana
W innym świecie ponad chmur chmurami
w świetle ciemności wśród twarzy pozornie nieznanych
Poznam ten pierwiastek ego który mnie przez życie prowadził
Najwyższy prawdę o mnie mi zdradzi
Pokropi mnie wody prawdą i zobaczę wtedy siebie
zło i dobro w mym sercu i na końcu usłyszę wyrok
do zobaczenia w piekle, do zobaczenia w niebie
Jaki? Przekonam się już niedługo...
04.02.2005
N.Y w metrze
"Murarz"
Jestem murarzem, który
stawia słowo na kartce
- jak cegłę, a mój długopis
jest cementem, który je
łączy, spaja. Dobieram
ich typ, kolor, kształt.
Buduję wiersz od podstaw
na życia fundamentach
Wznoszę ściany, wysokie mury
chcę dotknąć chmur
-Boga Najwyższego
Cel bezbożny, zakazany
świętokradczy i pyszny
Wszechmogący widząc mą budowę
języki mi pomieszał
Jego gniew spadł na mnie
i wiesz mój zburzył
04.02.2005
N.Y Pociąg metra
"Pożegnanie" (amerykański testament)
Bolą myśli i słowa
Boli drżący głos
i zapłakana powieka
Chciałbym być z Wami jeszcze przez chwilę
Chciałbym żebyśmy trochę dłużej tworzyli rodzinę,
którą tak bardzo pokochałem i którą za chwilę upuszczę.
Tym bardziej trudno będzie mi się z nią rozstawać.
Bo byliście dla mnie rodziną: ojcem, matką, bratem i siostrą
Nauczycielami i przyjaciółmi zarazem.
Daliście m wiele, szansę na wymarzony start,
za wszystko teraz dziękuję wam z serca sałego
smutkiem i goryczą przepełnionego
Dziękuję Wam za opiekę, za dom rodzinny,
za każdą radę i wsparcie, za każde upomnienie,
które miało mnie czegoś nauczyć.
Jednocześnie chciałem Was przeprosić
za wszystkie czyny, które uczyniły Wam przykrość
Sprawiły, że uśmiech z Waszych twarzy zniknął.
Przepraszam jeśli byłem dla Was ciężarem.
Kocham Was i będę o Was pamiętał zawsze,
zawsze będziecie w moim sercu
Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy
głęboko w to wierzę, że wrócę tu kiedyś i Was zobaczę
Wiem, że nie na zawsze Was tracę...
Jesteście prawdziwą kochającą się rodziną,
będzie mi Was bardzo brakowało.
Jesteście także patriotami, ze swojego kraju dumnymi,
dumnymi z tego gdzie się urodziliście i wychowaliście.
Podziwiam Was za upór konsekwencję w dążeniu do celu
oraz wielkie poświęcenie.
Za to kim jesteście, za to kim byliście dla mnie...
Za wszystko Wam serdeczne dziękuję.
Kocham Was
Styczeń 2005
N.Y
Wspominam Cię
- dla Ciebie Paulinko na urodziny
Wspominam Ciebie, która byłaś moją pierwszą,
wspominam Ciebie, która byłaś weną moim wierszom,
której poświeciłem w arkuszu kartek strony,
byłaś moim marzeniem jednak...niespełnionym.
Dzięki Tobie pewnego zauroczenia historię napisałem,
uroniłem rąbka tajemnicy, namiastkę miłości poznałem.
Byłaś moją muzą, twój portret ołówkiem malowałem skrycie,
swoją bliskością przyspieszałaś mojego serca bicie.
W którym to sercu miejsce na piedestale święte zajmowałaś,
równa z boginią miłości - Afrodytą, gdyż na nią nadzieje mi dawałaś...
każdy twój uśmiech, każde twych pięknych oczu spojrzenie,
wystarczyły bym popadł w chwilowe zmysłów utracenie.
Wiecznym piórem przepisywałem stronę pierwszą Tobie poświęconą,
wiersz Nigdy więcej jak credo w blasku ognia uświęconą,
w którym przepraszałem Cię za pewne zdarzenie z przeszłości,
tak teraz przepraszam Cię że nie otrzymała ode mnie miłości.
Szczerej rozmowy, delikatnego dotyku, pocałunku, czułości,
przytulenia czy innych pieszczot - ciała bliskości.
Wszystkiego dzięki czemu czułabyś się bezpieczna w moich ramionach,
by nasza miłość po prostu była spełniona.
Nie otworzyłem uczuciem bram serca Twojego,
gdyż nie potrafiłem odkryć przed Tobą serca swojego.
Pokazać jego wrażliwości lecz także i martwicę...
Jeden Bóg tylko wie jakie jest jego prawdziwe oblicze.
Nie poznałaś duszy mojej historii,
nie umiałem dać Ci jej na dłoni,
ofiarowałem Ci moje wiersze - zapisy jej kronik,
jednak nie zajrzałaś do głębin serca mego toni.
Nie z ruchu warg czytałaś moje słowa,
nie była to miedzy nami szczera rozmowa,
tylko wytarte kartki które straciły swą aktualność,
i znaczenie, które mógłbym określić teraz mianem marność.
Wszystko i tak w obróci sie popiół,
tak jak kilka wyznań które utonęły w ogniu,
w jego uświęcającym pożarze,
tak jak i ten wiersz co go teraz marze...
Tylko raz mogłaś mnie (ma książkę) przeczytać tak naprawdę,
tylko raz dałem Ci taka szansę,
pamiętasz jak "Smutny dzień dzisiaj..."miałaś w dłoni,
tak wtedy, gdy pytałem: co mówią me oczy...
Wtedy mogłaś moje serce z piersi wyrwaną w całości,
(pozwoliłbym Ci na to, z miłości)
i już nie oddać na zawsze,
lecz chwila zgasła jak zapałka porażona wiatrem.
Cóż nie winię Ciebie za nic, żalu do Ciebie nie mam żadnego,
ten wiersz zabije inne, co nie mówiły tego,
a było ich kilka, w gniewie i rozczarowaniu pisane,
teraz tym wierszem jak na egzekucji zgładzone.
Choć serce smutne jest i czasami boli,
to jednak łezka wspomnienia o Tobie je ukoi,
bo wspominam Ciebie z sentymentem i z ciepłym sercem na dłoni...
i z czarno-białym portretem w umyśle, przed którym chciałaś mnie ochronić...
Napisany 2005.03.17
Bez znaczenia
Nie wiem co mam robić dziś
i jutro i pojutrze,
Czy mam tu zostać, wrócić,
czy o tym w ogóle nie myśleć.
W co uwierzyć: w szanse
w start po tej stronie oceanu,
czy zawierzyć Polsce-mojej matce,
mieć nadzieje ze ona lepsze życie da mi.
Wybór nie jest prosty, a ja nie znam odpowiedzi dobrej
Nikt jej nie zna,
tylko Ten co na nas patrzy z góry...
Ten co stworzył nas i którego światło oświeca nam drogę przebijając chmury.
Zostać tu i żyć nie mając celu,
przez najbliższe kilka lat przynajmniej,
tylko praca, pieniądze, konto w banku,
tak żyje tu wielu...
Dopiero później pomyśleć o przyszłości,
która juz coraz głośniej pod moimi drzwiami krzyczy,
klęczy, blaga bym zadecydował wreszcie trafnie,
Wiem ze stojąc w miejscu świata marzeń nie zbawię.
Może jednak powinienem do kochanej Polski wrócić,
porzucić ten świat co był marzeniem zatrutym,
odsłużyć wojsko, pójść do szkoły
i haftu komputerowego sie nauczyć.
Plusy i minusy są każdej z tych decyzji,
lecz najgorsze jest to ze nie mam celu w życiu
i nie wiem czego chce,
to jest największa tragedia...
Napisany 2005.03.13
"Nowina"
Smutny jestem jak wtedy co
deszcz na mnie padał na ławce
gdy powieki miałem mokre
gdy moje 62 kilo zmagało się z wiatrem
I dłoń moja co pisała ten utwór drżąca była
stawiała pytania o zły los się żaliła...
Czemu nie umiem kochać, odnaleźć siebie?
Czemu smutek nie szczęście mieszka we mnie?
Czy dopiero spokój duszy w niebie odnajdę...
Czemu moja rodzina, akurat teraz
gdy pozbawiona więzi, boryka się ze złym losem?
Czemu kolejny dzień jest jak nóż w serce ciosem?
Czemu nie mogę powitać dnia z pięknym ptaków głosem?
A w sercach naszych tylko choroba i ból
w oczach, w głosie na dłoniach, w sercu, w duszy
Co trzeba zrobić by pokonać je na zawsze
Zabić je do trumny i na wieki zamknąć
by już więcej na nie patrzeć...
Szukaliśmy dzisiaj lekarza dla mamy
jest z nią coraz gorzej
na czwarty pobyt w szpitalu sie zanosi
Czemu nie chce brać leków, czemu o taki los sie prosi?
Czemu gdy z nią rozmawiam, słyszę nie jej głos,
a wołanie schizofrenii
Czemu ona zachorowała na swój własny świat
Dała mu się uwięzić
Czemu nie chce pomocy, uważa że jest zdrowa
bez pomocy lekarzy i bliskich choroby ni pokona
Także bez wiary w to że się jej uda
także nadziei i miłości, które czynią cuda
Czemu są ojcowie co dziecka wychować nie potrafią?
Czemu wolą zajrzeć do butelki niż na swój skarb patrzeć
Czemu ja i moja siostra jesteśmy obdarzeni tych doświadczeń bagażem?
Czemu jesteśmy obciążani trudem dorastania?
Czy tak było zapisane w księdze dziejów i przeznaczenia?
Czy było dziełem przypadku>,
W życie ludzkie wpisanym wypadkiem.
Czemu serce boli i z piersi chce wyskoczyć
Czemy nierówny oddech i nogi z waty
Czemu piekąca od środka dusza
Te pytania nie znajdą odpowiedzi dzisiejszej nocy.
19.03.2005
N.Y
Któraś z kolei strona
Któraś z kolei strona w zaszycie marzeń stworzona.
Któraś z kolei strona moich snów wyśniona.
Któraś z kolei strona w moim sercu zapisana
Któraś z kolei strona uczuciami pokolorowana
Któraś z kolei strona uśmiechu i radości pełna.
Któraś z kolei strona na której marzenia swe spełniam.
Któraś z kolei strona na której wspominam Was, umysłem i duszą.
Któraś z kolei strona na której konwenanse się burzą.
Któraś z kolei strona na której kocham Was sercem.
Któraś z kolei strona na której za Wami tęsknię.
Któraś z kolei strona karmiona pióra atramentem.
Któraś z kolei strona właśnie staje się testamentem.
Któraś z kolei strona właśnie rodzi się do życia.
Któraś z kolei strona jak szpieg wrogi nie do wykrycia.
Któraś z kolei strona jak zdjęcie do albumu wkładane.
Któraś z kolei strona jak serca twego pożądanie.
Któraś z kolei strona tobą przepełniona.
Któraś z kolei strona przez ciebie przeczytana.
Któraś z kolei strona jak martwy żołnierz w okopie przysypana.
Któraś z kolei strona jak białym puchem zasypana polana.
Któraś z kolei strona wypełniająca swą misję.
Któraś z kolei strona jak straceniec co wie, że na śmierć idzie.
Któraś z kolei strona spłonie na stosie zapomnienia.
Któraś z kolei strona nie uniknie swego przeznaczenia.
Styczeń 2005
13.03.2005
N.Y
Moja piosenka.
Piosenka jak zły sen.
Piosenka jak ukojenie lek.
Piosenka jak, a w niej czerwona krew.
Piosenka jak przed śmiercią lęk.
Piosenka jak dziecka płacz.
Piosenka jak pełen grobów cmentarz.
Piosenka jak w umyśle zapamiętana twarz.
Piosenka jak baśń co ją nuci bajarz.
Piosenka jak smutkiem deszcz płaczący.
Piosenka jak przerażonej osoby głos drżący.
Piosenka jak wyzwolenie duszy.
Piosenka jak strzała wystrzelona z kuszy.
Piosenka jak zakochany co na zabój się zadłużył.
Piosenka jak winny co na karę zasłużył.
Piosenka jak przepowiednia, co nam przyszłość wywróży.
Piosenka jak towarzysz ostatniej podróży.
Piosenka wzbudzająca uczucia od współczucia aż po gniew.
Piosenka jak nie do wybaczenia grzech.
Piosenka jak łzy policzkach spływające.
Piosenka paradoksalnie nadziei pełna i ją dająca.
Piosenka jak oczyszczenie mego ducha.
Jest jak przyjaciel co mnie zawsze wysłucha.
I choć nie przytuli, nie poda mi dłoni i nie poradzi.
to jednak jest mi wierna i mnie nie zdradzi.
Ta piosenka to "Stan", powiew wiatru i uderzenie morskiej fali
tak samo jak inne zbiera swe ofiary.
18.03.2005
Insp. Eminem Stan
N.Y
"Lekcja miłości"
Czy nauczę się kochać wreszcie
Czy poznam uczucie piękne, odwieczne.
Dające szczęście, poczucie bezpieczeństwa.
Spełnienie, stan euforii, zrozumienie, uniesienie.
Czy odkryję kiedyś jedną z teorii miłowania?
Czy poznam jej smak cudowny pachnący zapach
dotyk delikatny, sztukę oczarowywania.
Zauroczenia prawdziwego, uczucia najczystszego
najgłębszego, nic nie pragnącego w zamian,
nic oprócz tej samej miłości w darze.
Czy odnajdę osobą, która ofiaruje mi wszystko co posiada,
swą duszę i ciało, swe ramiona, oczy, usta, uśmiech,
słodki głos, ciepły dotyk, przytulenie, dwóch ciał połączenie...
Całą siebie, przy której popadłbym w wieczne zmysłów utracenie.
Czy ktoś mnie kiedyś jej smaku nauczy?
Czy ktoś wskaże mi drogę do swojego serca?
Pokaże mi miłości mapę, otworzy bramę szeroko...
Swoim uczuciem skruszy lód z serca mojego.
Zabije samotność, pustkę, zagubienie brak celu sensu, zwątpienie...
Przywróci wiarę nadzieję, pokaże lustro na którym jestem dzieckiem...
17. i 18. 04.2005
N.Y.
Gdybyśmy wtedy odeszli
gdybyśmy wtedy odeszli
nie zostawiając za sobą śladów i tropów
gdybyśmy wtedy odeszli
zostawiając za sobą przeszłość
i nie oglądali sie za siebie
to piekło by sie skończyło
i zła przyszłość nie byłaby nam pisana
gdybyśmy wtedy odeszli
trzymając sie silno za ręce
gdybyśmy wtedy odeszli
nauczyła byś mnie miłości
zły sen mógłby sie nie sprawdzić
te krzyże nie byłyby twoje,
nie bylibyśmy smutni dzisiaj wtedy może
poznałbym co to jest prawdziwa rodzina
gdybyśmy wtedy odeszli
nie umiem płakać, a płakać mi sie chce
gdybyśmy wtedy odeszli
nie byłoby na Ciebie podniesionej reki
nie zobaczyłabyś juz więcej butelki
nie zarażalibyśmy sie nawzajem choroba życia
(każdy inna mutacja)
i nie płakalibyśmy teraz
razem lecz osobno
gdybyśmy wtedy odeszli
może odnaleźlibyśmy szczęście na nowo
gdybyśmy wtedy odeszli
bo cierpienie nie musiało być nam pisane
ja nie pisałbym wierszy
a przynajmniej tych smutnych
gdybyśmy wtedy odeszli
wsiedli w tramwaj w jedna stronę
gdybyśmy wtedy odeszli
i juz nie wrócili nigdy nie byłabyś chora
smutek i żal i gdzieś daleko nadzieja
Napisany 2005.04.30
Wiesz.
Spotkałem Cię przypadkiem,
nie spodziewałem się zobaczyć Cię już więcej
a jednak...
Twoje oczy znów stanęły na mojej drodze,
tylko przez moment... jakbym robił im zdjęcie.
Nic nie zdążyłem z nich wyczytać,
zbyt krótka była to chwila.
Zobaczyłem tylko w nich uśmiech, promyk słońca.
Obecny także nz twych delikatnych ustach - jak płatki róży.
Nic nie zdążyłem Ci powiedzieć oprócz słowa dzień dobry...
a w myślach list -
wkładany do twojej torebki
"wczorajsze wspomnienie"
Czy go odnalazłaś, przeczytałaś, zrozumiałaś
spaliłaś, zachowałaś, zapomniałaś?
Czy miał jakiekolwiek dla ciebie znaczenie?
08. i 10.05.2005
"One way ticket"
Jadę w nieznane,
gdzieś na północ od Big Apple.
Blisko? Daleko? Nie wiem
Nie mam pojęcia...
Chcę oderwać się od
szarej rzeczywistości,
od polskiej Ameryki
od ameryki większości Polsków,
gdzie tydzień jest jednym długim dniem,
a weekend jest zbyt krótki...
Pragnę dogonić marzenia,
chociaż jedno z nich spełnić.
Zobaczyć coś, zwiedzić, obejrzeć,
zapamiętać i zachować w sercu na wieki,
zabrać je później ze sobą do Polski.
Zobaczyć coś więcej poza stolicą świata,
świątynią pieniędzy, biznesu
i biednych bogatych ludzi.
Uciec jak najdalej...
do Suffern, bo tam właśnie zmierzam,
pociągiem w jedną stronę,
gdyż w kieszeni mam
tylko "one way ticket".
14.05.2005
Penn. Station N.Y
"Nie ma bohaterów"
Zakopałeś wspomnienia z Placu,
utopiłeś je na tamie,
zostawiłeś je na trzepaku pod blokiem,
pozwoliłeś żeby zmiażdżył je,
jadący na Kaliską pociąg.
Zburzyłeś mur co łączył.
Zbudowałeś mur co dzieli.
Zerwałeś rysunki ze ścian.
Twe dziecinne blizny się wytarły.
Odkopuje wspomnienia z Placu
Ratuje je tonące na tamie.
Zbieram je spod trzepaka.
Ratuje przed nadjeżdżającym pociągiem.
Buduję mur co łączy.
Burzę mur co dzieli.
Przyklejam wiersze na ścianę.
Me dziecinne blizny są nadal wyraźne.
Nie ma bohaterów powiedziałeś...
nie ma ich...dawno już umarli
Tak jak umarli inni co ciebie zapomnieli
Tak jak umarli ci co ciebie rozumieć przestali
Ich grób tylko pozostał
i trumna z ich ciałami,2 metry pod ziemią
zakopani żywcem...
Zmienił się świat, zmieniłeś się ty
to już nie te czasy kiedy
wspólnie wklejaliśmy do albumu naklejki
Czas tamten minął bezpowrotnie.
Zmieniłeś się, dorosłeś, otworzyłeś oczy
To był szok...
Nie pierwszy i ostatnia twoim życiu
A obraz twych szarych oczu widoczny
jest już tylko w albumie
Wywiad na kasecie już dawno nieaktualny
choć nie do końca,
twój szkielet rozumu i serca pozostał nienaruszony
to tylko z róży opadły płatki
Zapytasz mnie pewnie
-Zostały tylko kolce?
-Tak, lecz nie na zawsze
Wyrosną nowe
Piękniejsze, czerwone bardziej niż krew,
co w tobie płynie...
Nie wiem jak z Tobą rozmawiać przyjacielu,
tak długo nie patrzyłem w twoje oczy
tak długo nie ściskałem twojej dłoni
Brakuje tego
(Nie jesteśmy na bieżąco)
Dlatego inna rozmowa...
ta przez linię ponad oceanem
a inna co drugi dzień pod kioskiem
na metalowym szlaku
Dopiero tam poznałem cię naprawdę
Twoje oblicze, twe ja odgadłem
Lecz ja niewiele w zamian Ci dąłem
Wierz mi nie jestem ideałem
Tak samo jak ty nigdy nie będę święty
(i nie chcę nim być, to moje prawo)
Tak jak ty, ja sam jeszcze swej duszy nie poznałem.
Noszę w sobie tajemnicę - sam dla siebie jestem zagadką.
Otwieram swe serce, czasami też wegetuję...
Nie znam miłości (bez której żyć się nie da), uczę się jej dopiero...
Patrząc wstecz dużo mi umknęło...
Wiele szans zmarnowałem, wielu rzeczy nie potrafiłem dostrzec...
Otwieram swe serce na innych
tych bliskich i dopiero poznanych
Porzucam nieśmiałość, burzę tę ścianę płaczu -
dzieło murarza, dziecka kilkuletniego, któremu
nikt nie pokazał drogi i którą to drogą
samo dziecko iść nie chciało...
Tak sam sobie jestem winny, przyznaję się
poddałem się bez walki.
Teraz pokutuję za to, odpowiedzialności nie uniknę...
lecz nie jest powód do szram na nadgarstku.
Choć czasami mam chwilę gdy o nich marzę.
By ktoś je zauważył, zwrócił uwagę,
zapytał - dlaczego?
lub po prostu uderzył w twarz
i powiedział -"Głupi jesteś..?
Mam obawy przed spotkaniem się z Tobą.
Tak naprawdę nie wiem co się stanie
gdy ponownie spojrzę w twoje oczy.
Co zobaczę a co ty zobaczysz w moich.
Nie będę udawał kogoś kim nie jestem
Nie wiem czy poznasz moją twarz
Czy poznasz moją duszę
Czy to ta sama, inna, prawdziwa, fałszywa?
Ty też masz na pewno obawy,
czy nasza przyjaźń wytrzyma próbę czasu
(a mapy przyjaźni jeszcze nikt nie stworzył)
Czy będą nas łączyć muzyka, papieros i wspomnienia,
i nic poza tym...
Czy przeczytamy swe książki na nowo?
Czy samo słowo przyjaźń z którym na ustach się pożegnaliśmy
będzie święte czy zakopane?
Mam nadzieję, że się tak nie stanie
Wolę nie mieć przyjaciół niż mieć w sercu zakłamanie
Być sztuczny, narzucać się komuś,
wchodzić w drogę, tego nie chcę,
powiem jak Grzesiuk - ja wysiadam
Dobrze wiesz chyba że jesteś moim autorytetem
i że teoje słowo dużo dla mnie znaczy
Każda rada ,pocieszenie wszystko co dajesz
z siebie najlepszego.
Wiem jednak też że nie jesteś idealny i popełniasz błędy
lecz mimo wszystko szanuję Cię bardzo.
Nie wiem czy wiesz czy się domyślasz...
nie mówiłem Ci nigdy tego...
Byłeś dla mnie jak ojciec ,którego w zasadzie nie miałem,
i choć jestem starszy od Ciebie
Zawsze będę dla Ciebie Młodym.
Chciałbym kiedyś jednak żebym to ja był ci podporą ,
pocieszeniem słowem i czynem pomocny.
Nie będę Ci nic obiecywał
może nasza przyjaźń przetrwa
a może nie to będzie zależało od nas samych
czy do niej dorośliśmy czy nie...
03.09.2005
Moje urodziny II
Kończę dzisiaj dwadzieścia lat…
Ok. 2.05 w nocy czasu nowojorskiego,
dokładnie minęło dwadzieścia
lat mojego życia
Czy były to lata stracone?
Czy dużo się przez ten czas nauczyłem??
Jakie szanse wykorzystałem,
A jakie przeciekły mi przez palce…
Jakie będzie następne dwadzieścia lat?..
Czy miną tak szybko ja te pierwsze minęły…
Kim będę za dwadzieścia lat?
Czy stanę się kimś lepszym?
Czy odnajdę wreszcie siebie…
Wkroczyłem w dorosłe życie,
Cały czas wkraczam, uczę się…
Uczę się przede wszystkim kochać…
…o czym będę myślał za
Dwadzieścia lat o 8.05 rano
…ale czasu polskiego…
05.09 2005
Lynbrook, N.Y.
Mój american dream
W życiu piękne są tylko chwile…
A ja mam w ręku one way ticket,
czyli w jedną stronę bilet.
… i myśli w głowie.
O powrocie do ojczyzny,
do kraju przodków i matki
oraz mojego serca, które zakopałem na Placu…
Powinienem był wrócić gdy
nie było jeszcze za późno…
Nie podjąłem ryzyka,
Ameryka zamuliła mi oczy…
Nowojorska Statua Wolności –
wrota kraju imigrantów
powiedziała mi:
„Polski nie ma dla Ciebie
I nie będzie już więcej”.
Szyderczy uśmiech na twarzy miała.
Nadzieję w mym sercu powoli zabijała…
Powoli odradzałem ją w sobie,
że Polska istnieje,
nie tylko w moim sercu…
Pogodziłem się z myślą, że
zbliża się mój powrót,
Odliczałem dni, godziny, minuty,
aż do podjęcia ostatecznej decyzji,
tym impulsem był „marzyciel Kolorado”…
Tak było wczoraj, powiedziałem czas już…
A dziś zastanawiam się czy ucieczka stąd
to dobre posunięcie, czy może
największy błąd mojego życia…
O tym dopiero się przekonam.
Czy wykorzystam kolejną szansę, którą
życie mi daje?
Czy nauka zaczynania na nowo
nie pójdzie na marne?
Muszę odnaleźć siebie ponownie,
tam w kraju…
gdyż tu już część siebie zdążyłem poznać,
swe imię, jego znaczenie odgadłem.
Część siebie, teraz zostawiam tu,
w martwych budynkach ze szkła i betonu,
w kartonowych domkach,
na mostach wyobraźni i rzeczywistości,
w tych nieboskłonie, który obejmował
mnie przez półtora roku, na który jednak
z niechęcią patrzyłem.
Nie zakopuję wspomnień z Placu,
Gdyż takiego tu nie posiadam,
nie oswoiłem żadnego, a żaden
mnie nie oswoił…
Może jedynie Place marzeń niespełnionych
Seaport, Union Square, a po polsku –
Piotrkowska i Plac wolności.
Czy była to wyrwana kartka z kalendarza
mojego życia?
Nie nie była; choć były momenty kiedy
tak o tym myślałem…
Nie był to okres bezowocny,
na wiele rzeczy otworzyłem oczy,
na inne niestety przymknąłem…
wielu rzeczy mnie tu życie nauczyło,
dostałem za swoje,
lecz wielu też nie mogłem lub nie chciałem pojąć…
Zostawiam siebie w ludziach,
których tu poznałem, którzy dali mi szansę,
którzy byli dla mnie rodziną, przyjaciółmi,
nieznajomymi na ulicy.
Szczególnie tym, którym powierzałem swoje wiersze,
swe serce, lecz czasami też obojętność
i chorobę wspomnianego już martwego serca,
które nie potrafi kochać…
-Czy nie żal wyjeżdżać Ci stąd teraz?
Gdyby mnie ktoś tak zapytał na początku
mojego pobytu odpowiedziałbym mu:
-Płakać po tym syfie?!
A teraz… to już inna bajka.
Mam nadzieję, że będę płakał!
Chcę płakać po tym syfie,
całym mym wnętrzem, duszą i sercem…
bo będę miał za czym tęsknić,
za miejscami, osobami, magicznymi wspomnieniami,
które obecne są w mym sercu i umyśle.
Będzie we mnie jeszcze długo żywy obraz
tego świata, którego nie pokochałem, ale
do którego zdążyłem się przyzwyczaić, ażeby
łatwiej byłoby mi tu żyć, oddychać, marzyć,
który z początku był mi obcy, wrogi
z czasem jednak nauczyłem się w nim żyć.
Chciałbym płakać też po powrocie do Polski,
płakać gdy zobaczę ojczystą ziemię,
bliskich, rodzinę i przyjaciół i…mój plac
Muszę odkopać swe serce…
Boję się, że nie dostanę szansy wrócić tu.
Do tego przepełnionego słodką goryczą
świata, do nowojorskiego syfu, bałaganu,
który będę wspominał z wielkim sentymentem.
Statua, która z początku była klawiszem
w więzieniu jakim był i jest NYC, stała mi się obojętna,
przyzwyczaiłem się do niej
i ona do mnie…
Chciałbym zobaczyć ją z bliska, dotknąć
Poczuć jej siłę, odczytać symbole,
lecz tego nie zrobię…
Odprowadzę ją tylko wzrokiem
i ona mnie swoim odprowadzi…
Napisany krótko przed wyjazdem z USA bez daty…
-
Miło że Cię zainteresowałem, to nie jest mój pierwszy tomik poezji, mam na koncie dwa. Ten pierwszy jest bardziej osobisty. Jeśli chcesz to mogę Ci osobno jakiś przepisać tylko powiedz mi na jaki temat byś chciała. Co do opinii, mój psycholog była pod wrażeniem mojej twórczości, na pewno nie była dla niej to grafomania. Nie mówię że to mistrzostwo świata, ale jakiś poziom trzyma. Ja nie rymuję, moje wiersze są raczej białe. Emocje widzisz, a postrzegałaś kiedyś świat który cię uwięził w klatce i wszystko co się działo z tobą działo się jakby poza tobą, nie jest wtedy łatwo, życie bez uczuć nie jest łatwe kiedy jesteś duszą samotności i jesteś zamknięta na innych. Tematy moich wierszy są różne, jedne są żywsze, drugie bardziej poważne, niektóre banalne, są na pewno prawdziwe. Wklejam chronologicznie, nie tematycznie.
Nasza piosenka
To mogła być nasza piosenka...
To mogła być nasza chwila zapomnienia.
Magiczna, niepowtarzalna.
Chciałem aby mogła wiecznie trwać
Chciałem ją jak najdłużej w pamięci swej zatrzymać.
Tylko ty i ja, a w tle nasza piosenka...
Jej łagodne dźwięki mogły sprawić,
że otworzylibyśmy się przed sobą,
a przynajmniej ja przed tobą.
Chciałem to zrobić... dałbym ci serce na dłoni
Piękny anielski śpiew mógł być tłem:
do naszej rozmowy, do przytulenia, do pocałunku.
Ta piosenka mogła być moim wyznaniem dla ciebie.
Mogła być piękna i tak jak ty być dla mnie inspiracją.
Mogła łaskotać nasze zmysły, przeszywać nas dreszczem lekkim,
zniewolić nasze umysły i serca i dusze.
Być czułą melodią twego ciała na prześcieradle miękkim.
Być zaczątkiem czułości wstępem do prawdziwej rozkoszy.
Być symbolem tamtej chwili, być naszym śmiechem, płaczem,
wszystkim co mogło nas łączyć w tamtym momencie
Mogła głaskać nasze ciała tak jak ja czule poświeciłbym ci swój dotyk.
Ta piosenka jest tobą, ciebie mi w pamięci przypomina,
niestety tylko moje sny, a nie z tobą związane wspomnienia
Tak, to były marzenia, nie dałaś im szansy spełnienia.
Wybacz mi
Przepraszam cię za moje słowa,
w złości i gniewie wypowiedziane.
Za słowa, które zraniły twe serce
i duszę twą zdławiły pożarem.
Za słowa przykre tak od środka cię bolące,
tak nieprzemyślane, tak w tej chwili mnie dławiące.
Za czyny moje, tak głupie, twoją duszę od środka tnące,
tak szczeniackie, na twojej twarzy grymas malujące.
Że były one przyczyną płaczu, twych łez strapionych,
że owiały smutkiem całe twe piękno, duszy twej toni,
że były przyczyną chwil samotnie przy kominku spędzonych,
tych chwil do których tęsknie, tych których mam teraz w dłoni.
Przepraszam cię, to moja wina, nie mam usprawiedliwienia żadnego.
Przepraszam że zniszczyłem twoje marzenia. Powiedz mi dlaczego
Nie chcesz mi dać szansy na poprawę tego, co zepsułem kiedyś,
Lecz naprawić mogę… powiedz mi dlaczego zachowujesz się jakby między
Nami były aż tak wielkie różnice, uda nam się. Zrozum mnie i daj mi siebie zrozumieć…
Że twoje pragnienia przekreśliłem, że obróciłem w popiół wspomnienia,
że zniszczyłem to miedzy nami było, to co nas łączyło - naszą miłość,
i to wszystko dla czego żyłaś, czemu wszystko poświeciłaś.
Teraz już wiem, że się myliłem, przepraszam Cię.
Wiem że trudno mi cię będzie odzyskać do siebie zaufanie,
lecz daj mi jeszcze szanse jedną, na wybaczaniu polega miłowanie.
Nic nie stanie na drodze do szczęścia naszego, ta sytuacja się więcej nie powtórzy.
Już nic nie będzie w stanie naszego uczucia zburzyć więc proszę wybacz mi.
Pozwól mi do twego serca wrócić, pozwól mi usłyszeć od ciebie -
trzy słowa które brzmią: „wybaczam ci kochanie.
10.04.2004
Potrzebuje cię
Potrzebuję cię -
By sie zmienić
Potrzebuję cię -
By dalej żyć
Potrzebuję cię -
By naprawdę poczuć życie
Potrzebuję cię -
By być prawdziwy
Potrzebuję cię -
By uczucia zaznać prawdziwego
Potrzebuję cię -
By już więcej nie marzyć
Potrzebuję cię -
By już więcej nie śnić
Potrzebuję cię -
By żyć
Potrzebuję cię -
By oddychać
Potrzebuję cię -
Całym sercem
Potrzebuję cię -
Całą duszą
Potrzebuję cię -
By nauczyć sie płakać
Potrzebuję cię -
By nauczyć sie śmiać
Potrzebuję cię -
By nauczyć sie miłować
Potrzebuję cię -
By nauczyć sie kochać
13.04.2004
Cała ty
Twój urok.
Twój czar.
Twój widok.
Twój blask.
Twój zapach.
Twój smak.
Twój głos.
Twój powab.
Tchu brak…
13.04.2004
Insp. Sen nocy letniej
W. Szekspir
-
Pisałem, teraz rzadko sięgam po pióro, a dlaczego? No cóż to była dla mnie naturalna kolej rzeczy. Ze względu na to że jestem dobrym słuchaczem, obserwatorem, potrafię zauważyć też więcej niż przeciętny człowiek. Ze względu na to że niestety jestem też DDA, trudno mi było wyrażać uczucia, z resztą dzisiaj tez nie jest łatwo. Co chciałem powiedzieć? Chciałem opisać świat swoimi oczami, opisać coś co zauważyłem, coś pięknego, wyjątkowego, niepowtarzalnego. Wyrazić siebie. Odnaleźć siebie na kartkach poezji. Spisać by wspominać, by nie zapomnieć i z wielu innych powodów.
-- 28 lut 2015, 17:03 --
Stop
Stój!
To idę.
Idź!
To stoję.
Stój!
To siadam.
Usiądź!
Postoję.
Leż!
Ja wstanę.
Wstań!
Kładę się.
Mów!
Pomilczę.
Milcz!
Coś powiem.
Patrz!
Nie chcę widzieć.
Nie patrz!
Widziałem.
Słuchaj!
Nie chcę słuchać.
Nie słuchaj!
Słyszałem.
Dotknij!
Nie chcę dotykać.
Nie dotykaj!
Dotknąłem.
Poczuj!
Nie potrafię.
Nie czuj!
Nie wiem co mam powiedzieć.
06.04.2004
Zamknij moje oczy
Daj mi się dotknąć, poczuć, posmakować
Daj mi usłyszeć twój głos, mów do mnie.
Pozwól mi nie patrzeć, zamknąć oczy szeroko...
Pragnę zauważyć inne odczucia,
pragnę poczuć twoją bliskość
za pomocą innych zmysłów.
Oczy nie są mi potrzebne...
Pragnę cię bardzo, dotknij mnie,
Masz takie ciepłe dłonie.
Chcę poczuć ich dotyk na moim ciele.
Rozpal mnie za ich pomocą…
Twój zapach, jak kwiat z rajskiego ogrodu
zakazany, nęci mnie.
Twój smak słodko – gorzki…
Pragnę zasmakować twojego ciała -
jego wszystkich zakamarków.
Pragnę usłyszeć trzy słowa od ciebie:
"-Zamknij moje oczy"
07.04.2004
Insp: It must be love
To ty?
To ty?
Czy to nie ty?
To ty?
Ta sama?
To ty?
- Podobna jak z lustra
wyjęta podobizna.
To ty wróciłaś?
To nie ty, dopiero mnie poznałaś.
To ty taka sama jak w moich wspomnieniach?
To nie ty, dopiero będziesz źródłem mojego zauroczenia.
To nie ty, one mówią coś innego niż tamte.
To ty, takie same włosy, usta?
To nie ty, to moja wyobraźnia mnie oszukuje…
Inaczej pachniesz, inaczej smakujesz od niej.
To ty?
Odpowiedz sama.
-Tak
Pragnę Cię.
P jak Pożądanie
R jak twoje Ręce, dłonie
A jak Anioł z nieba
G jak Godzina naszego połączenia
N jak w wyrazie kochaNie
Ę jak w wyrazie nĘcisz mnie lub opĘtanie
C jak Całuję
I jak w wyrazie dotknIj mnie
Ę jak cztery kreski z ogonkiem
07.04.2004
Białe kartki w podróż płyną
Po białym morzu, na białym statku,
o białych masztach, o białych żaglach
w białych kajutach, na białych łóżkach,
leżą i białe myśli snują...
Biel w sercach maja i biel czują.
Piją białe mleko, w białych po whiskey szklankach,
grają w białe karty, paląc bez filtra białe papierosy,
wdychając biały gęsty dym do białych jak mąka płuc.
Patrzą na białe zegarki, o białych wskazówkach
o białych liczbach i białym datowniku.
Zachwycają się białym dniem, białą nocą
Zachwycają się sobą nawzajem.
Prawią sobie komplementy i kokietują.
-Jaka piękna biała pani - biała jak śnieg
-Jaki piękny biały pan - biały jak u fotografa papier.
Zakochują się w bieli, kochają się,
i za tę biel się nienawidzą.
Tyle bieli to grzech!
Nagle tę cała masę bieli,
rozerwała inna biel,
inny jej odcień -
To białopodobna szarość zabiła je.
I statek i kajuty i łóżka
i wreszcie białe kartki.
Ogarnął biały sen.
07.04.2004
Moja dłoń.
Pisząca ten wiersz, pisząca wiele innych,
rysująca mój świat - "Wielkie marzenia",
oraz "Z głębin Atlantydy".
Malująca moją szarą, a jednak kolorową duszę.
Kreśląca rysunki, ale do tego jednak nie stworzona.
Jeden rysunek jak sto wierszy...
Moja dłoń szorstka, lecz delikatna,
dająca przyjacielski uścisk, ciepły dotyk.
Choć dłonie mam zwykle zimne, czasami sine,
nie tylko od niskiej temperatury...
Moja dłoń czuła, penetrująca twoje ciało.
Głaszcząca, miła, pieszcząca:
Twoje włosy, powieki, nosek i twe usta.
Twoją szyję, tors, twoje piersi oraz
bramę rozkoszy - jaspisowy kielich.
Moja dłoń pragnąca twojego dotyku,
pragnąca odwzajemnienia.
07.04.2004
Insp. Ksero dłoni
Trzy słowa
Wierna wiara
Nadzieja nadziei pełna
Miłościwa miłość
Wierna miłość
Wierna nadzieja
Miłość nadziei pełna
Wiara nadziei pełna
Miłościwa wiara
Miłościwa nadzieja
Niewierna wiara
Nadzieja beznadziejna
Niemiłościwa miłość
Niewierna miłość
Niewierna nadzieja
Miłość beznadziejna
Wiara beznadziejna
Wiara niemiłościwa
Niemiłościwa nadzieja
07.04.2004
Halloween
W ręku nóż,
a w oczach błysk.
To czyste zło,
nieskażone niczym.
To on nadchodzi,
to jego święto.
On sie nie przebiera,
nie musi...
W ciemną noc dzieci
chodzą od domu do domu
i mówią: "Cukierek albo psikus".
Zabierają daninę albo straszą,
a on bawi się zabijając,
zbiera ofiary jak słodycze:
Pozbawia je oddechu, dusi, łamie kark,
przeszywa nożem, innym ostrym narzędziem
albo morduje bardziej zręcznie i wyszukanie,
z właściwym dla siebie wyrachowaniem.
Jego ręka jest ręka zła,
to siła pochodząca z głębin piekła .
Czy ktoś go zatrzyma?
Napisany 2004.03.07
Czekam
Czekam na ciebie na przystanku.
Czy przyjdziesz?
Czekam na spotkanie.
Czy przyjdziesz?
Czekam na przywitanie .
Czy przyjdziesz?
Czekam na uśmiech.
Czy przyjdziesz?
Czekam na pocałunek.
Czy przyjdziesz?
Czekam myśląc o tobie.
Czy przyjdziesz?
Czekam ja i moje serce czeka na ciebie.
Czy przyjdziesz?
Czekam i moknę.
Czy przyjdziesz?
Czekam i patrzę w czarne niebo.
Czy przyjdziesz?
Czekam na ciebie na przystanku.
Czy przyjdziesz?
Czekam tu na cie...
-Już jestem
07.04.2004
-
Wstęp
Ja…
Dziewiętnaście lat niespełna.
Ja…
We wspomnieniach
Ja…
W - „Marzeniach”
Ja -
„Z głębin Atlantydy”
Ja -
Pośród fal.
Czy to sen?
Ja - prawdziwy czy nie…
21.03.2004
Pierwszy dzień wiosny
Wstęp w dorosłe życie.
Nieodgadniona przyszłość...
Jakie cele widzę?
Co będzie jutro?
Co za chwilę?
(...)Patrzę w niebo.
Piękne dzisiejszego wieczoru.
Tyle gwiazd.
Tyle istnień na nie patrzyło.
Trzykropek(Łabędź).
Wielka niedźwiedzica.
(...)Inspiracje do pisania...
książki
pamiętniki
osób,
Które tak samo jak
Ja
Szukają siebie
Błąkają się po
nieprawdziwym
lub
zbyt prawdziwym świecie
(...)
Co z jutrzejszym świtem?
Czy taki sam jak ten dzisiejszy będzie? Ja
W objęciach morfeusza, który
Nie chcę opuścić jego krainy...
(...)Wspomnienia...
Byłem dzisiaj na Placu
Powróciły choć na moment
szczęśliwe chwile.
Coś w nim jest
Czy to magia?
Nie wiem
Ale często tam powracam
(...)Ja i Bóg
Bóg i Ja
Widziałem dzisiaj umierającego
na krzyżu Chrystusa
Jego słowa w martwym aramejskim języku
Bierzcie i jedzcie...
Bierzcie i pijcie...
Czy ja biorę od Niego?
Czy zabieram Go do swego serca ?
Czy mam Go w sercu?
Nie
Mam Go w umyśle
Wiem, że istniał, lecz
Z mojej wiary nic nie wynika
Nie staram się kroczyć Jego drogą
Drogą do nieba
Drogą , w której znakami są
przykazania
(...)Szarość dnia dzisiejszego...
Pustka i obietnice
Postanowienie
Odroczone
Zapomniane
Nałóg, którego nie umiem pokonać
nie chcę się od niego uwolnić
Przeczytałem dzisiaj
"Pamiętnik narkomanki"
Cała prawda o nałogach
Kolejny raz...
Czy będzie ona motywacją
do zerwania?
Czy zamknę oczy i odwrócę głowę
udając, że nic nie widziałem
(...)Czekam
Czekam
Czekam...
Lecz czekanie w niczym nie pomoże
(...)Marzenia...
w moim sercu drzemiące
są tylko moje
i nikt mi ich nie odbierze
(...)Błędy...
dużo ich w życiu popełniłem
Nadal je popełniam
i będę je popełniał
Jestem za słaby by ich nie robić
Cóż poradzę...Moje
Słowa, które ranią mych bliskich
Sytuacje niezrozumiałe
w których nie potrafię się zachować
Nieporozumienia
Sumienia, które dręczy na kartkach
(...)Słyszę dzwony kościoła
Jest dziewiąta po południu...
Na sekundy przed pierwszym uderzeniem
Pomyślałem ,że może powinienem
Go odwiedzić
Czy to znak?
(...)Czy gdybym urodził się kimś innym
czy byłbym szczęśliwszy?
czy byłbym sobą?
Czy byłbym lepszym człowiekiem?
Dzwony ucichły.
21.03.2004
Insp. I – szy dzień wiosny
i "Pamiętnik narkomanki" -
Barbary Rosiek
Samotność
Poczucie bezsensownej pustki...
Nicość, obojętność, marazm...
Brak uczucia miłości...
Brak poczucia bezpieczeństwa...
Brak celu w życiu...
Poczucie niepotrzebności...
Uczucie rozdzierające serce...
Beznadziejna.
Niewierna.
Niemiłosierna.
Po prostu samotność.
Karmię się każdym szarym dniem,
każdą chwilą, którą życiu uda mi się ukraść-
jak cukierka z ulicznego straganu.
I uciekam czym prędzej, jak najdalej od miejsca przestępstwa.
Po czym już w bezpiecznej odległości spożywam go, konsumuję.
Rozmyślam nad chwilą triumfu, pyrrusowego zwycięstwa,
i nad tym ile jeszcze takich "cukierków" będę musiał ukraść...
i czy kiedyś już nie będę musiał ich zabierać...
...by być przez moment szczęśliwy
01.04.2004
W hołdzie mej ojczyźnie
Ojczyzno Polsko -
Moja Matko.
Oddaje Tobie wszystko
co mam,
co jestem w stanie Ci dać.
Oddaje hołd Twojej historii,
ludziom którzy Ciebie kształtowali
i którzy za Ciebie umarli...
Polsko! Słowa hymnu na moich ustach:
"Jeszcze Polska nie zginęła"... -
Mazurek Dąbrowskiego.
Jestem Polakiem i dumny z tego jestem.
Dumny jestem z Ciebie - Moja Ojczyzno.
Urodziłem sie Polakiem i umrę jako Polak,
nic tego nie zmieni...
Jeśli za Ciebie walczyć będzie trzeba,
oddam za Ciebie życie,
zapłaty mi nie trzeba.
Tylko Twoje dobre słowo,
błogosławieństwo twoje:
"To co oddajesz mi ja oddaje tobie".
Ojczyzno moja, Polsko!
Jestem twój i Twoje imię sławić całe życie będę.
Nieważne ile w życiu zdobędę
i gdzie mi będzie na stałe zagrzać miejsce -
na Twoim łonie czy za głębokim oceanem...
Zawsze kochać cie będę,
bo Ty jesteś moja
i ja jestem twój, na zawsze...
Gdy nostalgia za Toba płakać będzie we mnie,
spojrzę na orla, na biel i czerwień,
w ręce Twoje się oddam i mój hołd i poświecenie,
Słowa Bóg Honor Ojczyzna
...i ten wiersz, co dziełom wieszczy nigdy nie dorówna.
01.04.2004
Nad morzem
Stojąc nad brzegiem morza,
słuchając powiewu wiatru i śpiewu mew,
czując ciepły piasek pod stopami,
widząc przed sobą zlane niebieskie horyzonty,
a ponad sobą gorące słonce...
Czegoś pragnę,
Czegoś chcę.
Pragnę abyś była obok mnie.
I żeby ciepło - gorące słonce
w naszych sercach biło.
Żeby wszystko co teraz piszę,
prawdą ,a nie snem było.
06.04.2004
Setny wiersz
A co to za różnica,
Który?
P - szy...
D - gi...
Dz - ty...
Setny...
Czy ma to jakieś znaczenie?
Dla mnie? Dla ciebie?
Co za różnica jaka liczba obok słowa wiersz stoi?
Czy jest w tym jakiś głębszy sens?
Jak filiżanka kawy z fusami?
Symbol, alegoria, wskazówka do celu?
Liczba sto...
Każda inna...
Zbędna, bo o dziewięćdziesiąt siedem za dużo.
Ta liczba wszystkiemu winna!
Liczebnik niepotrzebny, jak jego opis.
Bo po co? Sam sie domyśl
Co? Jak? I o.c.b?
O co chodzi tak naprawdę ?
Czyżby ten wiersz został napisany na marne?...
Nie dla mnie!
A jak dla ciebie?
Sam oceń.
Setny wiersz nie zginie
Bedzie tlił się dla siebie, dla mnie,
Jeśli go nie zrozumiesz...
A może odnajdziesz ukryty gdzieś sens,
Zawsze możesz nadać mu nowy, swój własny.
Kształt mojego serca
Moje serce nie jest bryłą foremną.
Nie jest okrągłe ani kwadratowe ani trójkątne.
Nie jest także innym kształtem geometrycznym.
Nie jest też kamieniem górskim, grafitem ani diamentem.
Nie dopływa do niego czerwona...ani czarna krew,
tylko opary myśli i słów, które płyną do mózgu -
organu, który przewodzi, brnie i nie czuje.
Tylko myśli, że czuje, lecz nie wie, co to tak naprawdę znaczy
Moje serce nie bije, nie uderza.
Nie jest dowodem na to że żyję
Kształtu mojego serca nie ma...
Ponieważ i serca nie ma.
-Nie ma?!
-Nie, tylko puste miejsce -
Czarna dziura wśród szarej przestrzeni...
-A gdzie ono jest?
-Nie wiem...
-Może serce we mnie nie urosło
A może umarło wczoraj...
07.04.2004
Insp. Shape of my heart Sting
-
Cześć, Dawid. :) Ja też jestem czubkiem, tyle że spod Warszawy.
Dzięki za przywitanie. Jestem obecny na Forum evotu ale tam Cię chyba nie spotkałem, a zauważyłem dzisiaj że tam piszesz także. Ja mam zaleczoną schizofrenię i tylko 3 może 4 większe epizody w życiu, ale nie powiem żebym był zdrowy. :) Moja schizofrenia to piosenki w głowie plus pojedyncze słowa, czasem były monologi nad ranem z których niewiele pamiętam na szczęście. Gorsza jest depresja która czasem daje się we znaki. Walczę, z wygrywaniem jest różnie. Pozdrawiam ciepło. :)
@ żabinka
Powodzenia w szukaniu pracy! :)
-
Szukam osób które jak ja chorują na depresję bądź schizofrenię i mają czas i chęć się spotkać, porozmawiać czy pograć choćby w ping ponga. Mam na imię Dawid, mam 30 lat, choruję od około 5 lat na schizofrenię, od pewnego czasu też na depresję psychotyczną zaliczyłem też epizod nerwicowy, biorę leki, staram się korzystać z życia na tyle ile pozwala mi los i moje możliwości. Pozdrawiam.
-
Jestem Dawid, piszę z Łodzi, mam 30 lat. Od kilku lat leczę się na schizofrenię, po drodze przykleiła się do mnie i depresja psychotyczna, miałem też epizod nerwicy. Biorę leki, pomagają, ale mam częste zmiany nastrojów, staram się mimo wszystko uśmiechać i korzystać z życia jak najlepiej potrafię, niestety nie pracuję, nad czym ubolewam. Uczęszczam do ośrodka dla niepełnosprawnych na terapię i obiady. Interesuję się inwestycjami dziejącymi się w Łodzi i jej zabytkami. Czytam fora internetowe, gram w ping ponga. :) Pozdrawiam.
Mieszkać w dużym mieście, średnim czy małym? A może wieś?
w Socjologia
Opublikowano
Kocham Łódź tylko to miasto codziennie się do mnie uśmiecha co drugi wybity ząb, tak sponiewierana, zgwałcona i nieumyta...
Mieszkałem też w NY, jest podobieństwo ale najmniejsze w ludziach chyba, choć Matka Teresa mówiła że największą samotność spotkała na Manhattanie, Łódź też samotna choć jakby nie patrzeć to chyba największe Centrum Odnowy w Duchu Świętym, a to już coś.