Skocz do zawartości
Nerwica.com

dany

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dany

  1. Kocham Łódź tylko to miasto codziennie się do mnie uśmiecha co drugi wybity ząb, tak sponiewierana, zgwałcona i nieumyta...

     

    Mieszkałem też w NY, jest podobieństwo ale najmniejsze w ludziach chyba, choć Matka Teresa mówiła że największą samotność spotkała na Manhattanie, Łódź też samotna choć jakby nie patrzeć to chyba największe Centrum Odnowy w Duchu Świętym, a to już coś.

  2. Jestem zadowolony z poziomu egzystencjalnego życia w Polsce a Wy? Moja renta zaspokaja wszystkie moje potrzeby. Na papier toaletowy z Biedronki stać mnie, reszta się nie liczy. Z drugiej strony jednak jak będę głodował nie będę miał po co się podcierać...

     

    Naród wspaniały, tylko ludzie ku... , który prowokator to powiedział?

  3. A ja będem głosował na Komorowskiego bo to wybitny prezydent jest, a nie żaden agent WSI czy innego Mossadu... Jego wąsik był znamienity i drugiego takiego nie było. Spod klosza znaczy żyrandola wystawał sobie zupełnie, tylko głupcy się na nim nie poznali. Lubie jego dyzortografię i haszimoto yamakuza szoguna drugiego. Pisał to Jan Dąbek poeta z Czarnkowa. :)

  4. Może jakieś spotkanie forumowe typu poznajmy się? Mam mało znajomych i rzadko spotykam się na mieście. Pomimo że uczęszczam do ŚDS to jednak moje życie jest towarzysko ubogie chciałbym to zmienić. Piotrkowska Street ewentualnie Kasakada na pinglu?

  5. Nie wpisałem tego żeby się śmiać ale żeby zdiagnozować problem. Dla mnie nie była to łatwa sytuacja, sama wiesz że to nie jest miłe uczucie mieć "kogoś" w głowie. Po chwili konsternacji i zastanowieniu odrzuciłem krzyżówki żeby ten głos do mnie nie przemawiał.

     

    -- 12 mar 2015, 09:16 --

     

    Mi potwór teraz podpowiada,że się zaraz z kimś pokłócę na forum.Mam nadzieję,że się myli :mrgreen:

     

    Masz szansę jeśli twój potwór ma mnie na myśli...

  6. Ja miałem dwa typy głosów, osobowe i bezosobowe oba są trudne we współżyciu, miałem kiedyś nawet monologi nad ranem przed lekami jak się budziłem, piosenki też przeszkadzają szczególnie że są jak zdarta płyta której nijak wyłączyć. Same refreny dajmy na to...

     

    -- 11 mar 2015, 20:11 --

     

    Jeden z osobowych głosów podpowiadał mi na przykład hasła do krzyżówki i wszystkie były prawidłowe...

  7. Będę wpisywał na bieżąco więc będzie mniej i rzadziej niż przy drugim tomiku, ale i tu liczę na opinię i komentarze. :)

     

    Credo

     

    Błądzę, szukam prawdy o sobie

    Kim jestem

    Kim byłem

    Kim się stanę

    Ona jest we mnie

    We wnętrzu mojej duszy

     

    2002

     

    W hołdzie poezji

     

    Ktoś mógłby pomyśleć, że

    tak prosto jest napisać wiersz

    lecz rzecz w tym

    żeby to zrobić

    nie zatracając siebie

    wyrazić subiektywny

    lub obiektywny sąd

    mieć własny styl

    odrzucić wszelkie granice

    Można:

    OPISAĆ COŚ

    NAKREŚLIĆ WSPOMNIENIA

    WYLAĆ GORZKIE ŻALE

    WYRAZIĆ UCZUCIE

    Można pisać dla innych

    dla siebie

    - dla własnego ja

    Opisać wszystko

    Nie znając umiaru

    Ponieważ

    Nie ma piękniejszej rzeczy niż

    Zapisana

    Kartka

    Papieru

     

    2003

     

    Miłość

     

    Uczucie doskonałe.

    Wielkie niedojrzałe.

    Jak światełko w tunelu.

    Odpowiedź na pytanie.

    Proszę i dziękuję.

    Nigdy nie wiesz kiedy może się zjawić,

    a gdy stanie na twojej drodze.

    Nie opieraj się, nie walcz,

    bo miłość silniejsza jest

    i przetrwać potrafi głęboko ukryta.

    Nigdy nie wiesz kiedy może cię zranić.

    Bo gdzie podziewa się struna cierpienia.

    Tam jest i Ona.

    Gdyż bez bólu nie ma prawdziwej miłości.

    Nie ma też przy tym prawdziwej radości.

    Z bycia razem.

    Nie ma też życia, które z miłości powstało.

    Więc wpierw się nam zakochać trzeba,

    ażeby poznać słodyczy cierpienia.

     

    14.02.2001

     

    Każdy kogoś potrzebuje.

     

    Każdy kogoś potrzebuje.

    By go poznać.

    Pokochać, pocieszyć, przytulić się.

    Wytłumaczyć wybaczyć.

    Powiedzieć dwa słowa, które brzmią:

    Kocham Cię.

     

    Wrzesień 2001

     

    -- 01 mar 2015, 18:15 --

     

    Konfrontacja.

     

    Wynikła kiedyś pewna sytuacja,

    w której nieważne było czyja była racja.

    Wszyscy byli winni nikt nie zachował się spoko,

    a pośrodku wszystkiego postulował Roko.

    Próbował on sytuację całą załagodzić,

    ale kiedy zaczęły nowe brudy wychodzić,

    powiedział: "dość".

    Żeby nikomu nie robić na złość.

    Chciał także doprowadzić wszystkie spory do końca,

    żeby wszyscy wszystko dobrze zrozumieli

    i o całej sprawie szybko zapomnieli.

    Nie chciał doprowadzić do tego, że

    nasze drogi rozeszłyby się.

    Uczucia każdego zostały nadszarpnięte,

    jeden na drugiego czekał aby ten podał mu rękę.

    Koleżeństwo, przyjaźń, uczucie, te sprawy się łączą,

    trzeba tylko wiedzieć jak je pogodzić

    żeby podobne sytuacje w przyszłości przestały się rodzić.

    Każdy z tej sprawy zaczerpnie naukę,

    że trzeba czasami uważać na słowa i czyny,

    które mogą ranić uczucia innych.

    A szczerość w tym przypadku,

    bez jakiegokolwiek wypadku,

    jest najlepszym wyjściem z konfrontacji,

    by polepszyć poziom wzajemnych relacji.

    Miejmy nadzieję, że nikt do nikogo nie będzie miał żalu.

    Za to, co przez ten czas się działo.

    Czynami swoimi nie potrafię wyrazić tego co czuję,

    więc dlatego piszę wiersz i nawet rymuję.

    Nie wiem jak bardzo jesteś urażona i czy cała

    sytuacja odejdzie w zapomnienie, wiedz jedno,

    że pozostawisz w moim sercu pozytywne wrażenie.

    A tak w ogóle poza tematem, najlepszym do tej historii morałem,

    jest to że nikt nie jest ideałem.

     

    -- 01 mar 2015, 18:15 --

     

    Marzec 2002

  8.  

    Byłem na jednym konkursie, na którym przedstawiałem swój jeden wiersz, ale nie wybrałem odpowiedniego, poziom konkursu nie był jakiś szczególnie wysoki, a nagrodą był puchar wina.

     

    Urodziłem się dzieckiem...

     

    Urodziłem się dzieckiem

    Z marzeniami, miłością

    Z wiarą...

    Z wiekiem obojętniałem

    Stałem się trupem

    Żywy i martwy

    Jestem tylko cieniem człowieka

    którym byłem kiedyś

    Z każdym dniem umieram coraz bardziej

    Coraz szybciej

    Nie mając celu, odrzucając miłość innych

    Dawno bez ojca, od niedawna bez matki

    Z siostrą której nie potrafię zrozumieć

    Nie chcę zrozumieć.

    Nie potrafię kochać

    Nie chcę kochać

    Żyję...

    Z przyjaciółmi, którzy nie są

    moimi przyjaciółmi

    Ze sobą -

    Z kimś obcym, którego też,

    A może przede wszystkim

    Nie rozumiem

    Błądząc każdego ranka i szukając

    Miejsca w życiu

    Z nadzieją że coś się wreszcie zmieni

    Użalając się nad sobą

    Ale nie płacząc

    Gdyż byłoby to sztuczne.

     

    Kto mnie inspiruję? Szczerze jestem raczej samoukiem, ale cenię Szymborską. Życie mnie inspiruje.

     

    -- 28 lut 2015, 20:47 --

     

    Sam już nie wiem

     

    Nie wierzę w to co widzę

    Nie wierzę w to co słyszę

    Nie wierzę w to co we mnie jest

    Nie wierzę w to co wokół mnie dzieje się

     

    Siedzę I myślę, że nie ma już nic

    że nie ma już przyszłości

    nie ma zasad uczuć

    wszystkiego co ważne jest w życiu

    Nie ma nic I już nie będzie

    Bo po co?

    Bo kto?

    Bo jak?

     

    Nie uda się już

    Nie uda się już nic zmienić

     

    Jestem sam I nikt mi nie pomoże

    Nie wiem co będzie jutro

    Jeśli jutro w ogóle nadejdzie

    Czy będzie lepiej?

    -Oczywiście przecież nie może być inaczej

    ale to tylko słowa

     

    jestem choć mnie nie ma

    żyję choć wegetuję

    nic nie mówię

    bo nie mam do kogo mówić

    nikt mnie nie wysłucha

    nikt mnie nie usłyszy

     

    czas nie istnieje

    bo jutro będzie tak samo

    - kolejne déja vu

     

    Boję się czy uda mi się wyjść z tego

    Zaklętego kręgu czterech nieszczęść

    Przepalona dziura w obrusie nadziei nie daje

    Nieodkurzony dywan zaniedbane ściany

    Brudne okna przez które wspomnianej nadziei nie widać

    Można by wymieniać

     

    Dziecka płacz piętro wyżej

    Dlaczego płacze?

    Nie wiem

    nie wnikam

     

    Zamrożony jestem

    I zamroziłem swe uczucia

    Siedzę jak posąg

    W dziwnej nieruchomej postawie

    Opierając policzek o stół

    Poruszam tylko dłonią malująca

    Moje żale

     

    Szczęśliwa moneta?

    Niemożliwe

    Teraz już w nią nie wierzę

    Ma tylko postać materialną -

    1 grosz

     

    Oddech ulgi

    Wolności?

    Niestety nie to oddech bezsilności

    Łyk obojętnego tlenu

    Dźwięk obojętnego telewizora

    Dźwięk melodia obojętnej piosenki

    Nie maja one wpływu na mnie

    I moje życie

    Niestety

    Jestem sam I nikogo przy mnie nie ma

     

    Bo jak?

    Bo kto?

    Bo po co?

     

    Dopiero kilka razy pisałem

    wiersze ołówkiem

    mógłbym wymazać kilka zdań

     

    lecz nie wiem po co

    nie miało by to żadnego znaczenia

    nic by to nie zmieniło.

     

    17.04.2004

    Insp. Dołek, pisane przy piosence WWO

    "Nie bój się zmiany na lepsze"

     

     

     

    Proste słowa (Czy na pewno?)

     

    Powiedzieć kocham jest łatwo -

    Jeśli się kocha szczerze i prawdziwie -

    wtedy słowa same z serca płyną

    i są miłości odzwierciedleniem.

     

    Powiedzieć kocham, nie jest łatwo,

    jeśli się udaje miłość -

    wtedy słowa z umysłu płyną

    i wydają się nieszczere…

     

    Czy aby na pewno?

     

    13 I 17. 04.2004

     

    List

     

    Jestem poeta prostego słowa,

    zjawą z szarego ekranu,

    dziennikarzem, który przedstawia suche fakty.

     

    Maluje świat, siebie , innych , moje i ich uczucia,

    takimi jakie są, takimi jak je widzę -

    czarno - białe, a nie kolorowe jak tęcza.

     

    Nie potrafię utkać wiersza składającego się

    z wielu pięknych metafor, wyszukanych epitetów,

    czy wielkich porównań.

     

    Nie czuję wonnego zapachu,

    słodkiego jak kobiece usta smaku,

    i delikatnego dotyku liryki.

     

    Nie jestem poetą, który bawi się jednym słowem

    i wyplata z niego cały wiersz pięknem przepełniony.

    Ma liryka ma swoją codzienność, jak lektura gazety porannej.

     

    Nie jestem cieniem nocy, który czerpie z pełni księżyca,

    nie szukam inspiracji w krwawych sercach,

    z których jednak krew nie wypływa.

    (nie wierzę w dymiące wdziękiem papierosy...)

     

    Tylko czasami zamykam powieki...

    by poczuć zapach palonego papieru, by przelać kolorowe myśli,

    i poczuć się jak liryczna strzała, która trafi w wasze serca.

     

     

    18.04.2004

    Insp."Senne podróże"

    Nieistniejąca audycja w Radiu Łódź

     

    Dzwonię do ciebie.

     

    Dzwonię do ciebie bo chciałbym z kimś porozmawiać,

    z kimś kto jest mi obcy, kto mnie i mej historii nie zna.

    Nie chciałem rozmawiać z przyjacielem...

    Nie chciałem rozmawiać ze znajomym...

    Nie chciałem rozmawiać ze sobą...

    Dzwonię do ciebie nie z jakiegoś konkretnego powodu,

    chciałbym po prostu z kimś porozmawiać.

    Chcę żeby jakaś osoba z oceanu ludzi poznała mnie,

    aby mnie wysłuchała i poznała mój głos.

    Wysłuchała historii mojego życia,

    o mojej przeszłości, teraźniejszości, przyszłości.

    Aby wysłuchała moich radości i żalów,

    poradziła mi, powiedziała kilka słów otuchy,

    pośmiała się razem ze mną...

    Spróbowała ocenić mnie i moje postępowanie,

    oceniła jakiś mój wiersz - bezstronnie i obiektywnie

    Przecież mnie nie znasz...

    Twoje zdanie będzie się liczyć dla mnie

    Chciałbym pokazać ci moje marzenia...

     

    Chciałbym abyś powiedziała coś o sobie,

    jak masz na imię? Skąd pochodzisz i w jakim jesteś wieku?

    Chciałbym wiedzieć coś o osobie, z która rozmawiam,

    pozwolę ci skłamać jeśli nie chcesz się zdradzać...

    Lecz nie na jeden temat - chciałbym poznać twoje największe marzenia

    To jedno ma dla mnie znaczenie.

    Chciałbym cię posłuchać, twojego głosu,

    wyobrażać cię sobie nie będę,

    nie widzę sensu...

    Przecież i tak się nie spotkamy...

    Wystarczy mi twój głos.

    Chciałbym żeby był czuły i delikatny, wesoły i roześmiany

    oraz pełny życia, radości i wdzięku

    Dzwonię do ciebie bo chciałem się na chwilę zapomnieć...

    Pożegnamy się mówiąc sobie - "do usłyszenia",

    choć wiem że to już nigdy nie nastąpi

     

     

    17.04.200

     

    Platoniczna miłość

     

    Moja platoniczna miłość to z lat dawnych historia,

    która odżyła z chwilą, gdy poznałem ciebie.

    Tak samo na imię miałaś jak ona,

    takie samo jego było dla mnie znaczenie.

     

    Tak samo byłaś w moich oczach piękna,

    tak samo pociągająca, czarująca, szalona.

    Dawno już pożegnana...teraz zawrócona w innym wcieleniu.

    Powoli odnajdywałem w nim pewne twą osobą zauroczenie.

     

    Cały czas żyła gdzieś we mnie pewna część ciebie -

    Gdzieś na dnie mojego serca, w jego odmętach,

    pewna jego część nie potrafiła o tobie zapomnieć.

    I odzywała się we mnie w czasami przykrych momentach.

     

    Moja miłość chciała wynagrodzić sobie stracone chwile,

    do których nie mogłem wrócić, które i tak nie były moje...

    Chciała poczuć uczucie miłości...nieznanej, niezapomnianej,

    Chciała ukraść czas, zabrać go trochę dla siebie,

     

    Niestety nie pytając ciebie i twego serca o zdanie.

    Nie było to przemyślane z mojej strony zagranie.

    Cóż stało się najgorsze i powiedziałem o parę słów za dużo.

    Nie na temat z resztą, a w efekcie stałaś się dla mnie z kolcami różą.

     

     

    19.04.2004

    Insp. Elektroniczny pamiętnik

     

     

    To co zostanie.

     

    Ta kartka zostanie po mnie.

    Te słowa i ten wiersz.

    Chociaż ja będę gdzieś tam...

    Będę jak wiatr.

    Będę śnił gdzieś tam.

     

    Moje marzenia już będą spełnione.

    Moje marzenia będą w Was.

    I pozostaną na zawsze tam.

    Będą wieczne jak wieczny będzie czas.

    A ja będę jak niebieski ptak.

    Już gdzieś tam...

     

    Pozostaną moje myśli.

    W waszych sercach,

    w waszych duszach,

    na kartkach papieru -

    na zżółkniętych rękopisach

    i na kartkach białych jak śnieg -

    wydanych tomików.

    Pozostanie moja wiara,

    moja nadzieja i moja miłość.

     

    "Nie wszystek umrę" -

    Już jakiś poeta przede mną

    wypowiedział te słowa.

    Jego myśl moją inspiracją,

    lecz uważam, że każdy ma do niej prawo.

    Także wy czytający moje wiersze.

     

    Do lepszego świata odejdzie tylko moja dusza,

    ciało tu zostanie w postaci prochów rozsypane...

    Lecz jednocześnie i dusza pozostanie.

    Moje wiersze na kartkach w was.

    Moje wiersze w waszych sercach będą marzyć i śnić,

    razem z wami...

    Będą was przerażać i wzruszać,

    bo takie ich zadanie.

    Taka ich droga i sens,

    a takie me wołanie.

     

    Dla was będę żył wiecznie...

    Bo wieczny los moich wierszy

    dla was będzie.

    Będą jak modlitwa -

    co jej się nigdy nie zapomina.

    Będą jak prośba.

    Będą jak wskazówka.

    Będą jak rada.

    Będą jak piękna chwila co się ją wspomina

     

     

    Będą symboliczne i proste -

    jak prosto mnie się teraz linijki układa.

    Bo z serca płyną me słowa...

    Będą magiczne -

    jak księżyc za dnia,

    jak gwiazdy nocą,

    jak rysunek mej duszy przepełniony mocą.

    Tęsknotą radością żalem...

    Wszystkim co prawdziwe i nieprawdziwe zarazem.

    Bo kto oceni co tak naprawdę prawdziwe jest?

    To co się widzi czy czuje serca obrazem?

     

    Pozostanie po mnie pamięć bliskich oraz tych,

    którzy poznali mnie przez kartki papieru zapisane.

    To co może wydać się wam obce

    jest przeze mnie ukochane.

    Daję wam część siebie i chciałbym abyście także wy

    oddali mi siebie część.

    Przez chwilowe zastanowienie.

    Przez pół sen co snem nie jest.

    Przez spróbowanie,

    poznanie,

    zasmakowanie.

    Przez rozumienie mnie i mnie ocenianie.

    Chciałbym choć na chwile być waszemu sercu natchnieniem.

    Przewodnikiem po zatopionej Atlantydzie.

    Kustoszem w Muzeum Poezji.

    Chciałbym abyście mogli mnie poznać,

    bym mógł uwierzyć,

    że to co pozostanie po mnie będzie docenione,

    a robie to dla was,

    ale także dla siebie.

    Chciałbym abyście przez moje wiersze

    kawałek nieba spadł wam na ziemię...

     

     

    23.04.2004

    Insp. Myśl Horacego: "Non omnis moriar"

     

    Rozpalasz mnie

     

    Kiedy jesteś blisko przy mnie

    i moje oczy mogą cię podziwiać

    a moje usta mogą cię całować

    Każdy twój gest, każdy twój ruch

    Każde twe spojrzenie i twój uśmiech

    Rozpala mnie i całe me ciało

    Czuję wtedy jakbym był w niebie

    Czekam na moment gdy oddasz mi siebie.

     

    22 i 23 04 2004

     

    Nieznajomi

     

    Mijam was codziennie na ulicy,

    spotykam w tramwaju, autobusie,

    na poczcie czy w supermarkecie.

    Na ulicy...

     

    Mijam was a wy mijacie mnie.

    Zauważam was, patrzę wam przez chwilę w oczy,

    a wy spoglądacie w moje.

    (Co widzicie?!)

     

    Nie znamy się, jesteśmy nieznajomymi.

    Ja dla was, a wy dla mnie.

    Nic nie mamy ze sobą wspólnego.

    A jednak tak wiele...

    Mamy swoje cele, swe drogi, sens, swoje życia.

    Przez tą krótką chwilę łączą się one ze sobą.

    Jak zdjęcie…a

    wystarczy jedno spojrzenie...

     

    13.05.2004

     

    -- 01 mar 2015, 18:17 --

     

    Kiedy

     

    Kiedy mam chwilę zapomnienia, załamania, zwątpienia.

    Kiedy myślę że jutra nie będzie - sięgam po marzenia.

    Po marzenia wielkie - bo moje własne.

    Po to co jest w duszy mej moim światem.

     

    W nich odnajduję ukojenie, w nich się pogrążam.

    W nich szukam szczęścia, w nich daleko odpływam.

    W tę chwilę która może trwać wiecznie...paradoksalnie,

    bo mogłaby taka być naprawdę…

    (Taka nie jest, ale czasami chciałbym aby taka była)

     

    Kiedy mam takie chwile, sięgam po długopis i kartkę

    ponieważ tylko moja dłoń potrafi wyrazić to co czuję.

    Tylko ona potrafi przelać moje prawdziwe myśli

    (Bo uczucia akurat niekoniecznie...)

    ponieważ me usta nie opanowały tej prostej zdolności…

     

    Dopiero gdy nauczę się mówić swoimi prawdziwymi uczuciami,

    wtedy może już nie będę miał czasu zajmować się marzeniami.

    Świat wierszy zamieni się w czas wspomnień umysłowi bliskich tylko

    ponieważ świat uczuć miłości i nienawiści dogoni mnie zbyt szybko.

     

     

    13.05.2004

     

     

    Rękopisy II

     

    Ta zapisana Kartka Papieru, na brudno zapisana kartka

    jest tak samo piękna i ważna, jak ta w arkuszu przepisana,

    i nie musi zamieniać się w popiół, w szary dym i zapach siarki

    bym na chwilę zapomniał o świecie i poczuł wolność i na ciele ciarki…

     

     

    Zapisane Kartki Papieru

     

    Na nich ślady - atramentu, tuszu, grafitu.

    Ślady czarne, niebieskie, szare.

    Każda litera, każde słowo, każde zdanie -

    ich sens jest wieczny…

     

    Wieczny dla mnie, nie tylko w mej pamięci.

    Nie tylko wspomnieniem i nie tylko jedną magiczną,

    ciepłą na sercu chwilą palenia rękopisów,

    napiętnowanych moim odciskiem pióra i serca.

     

     

    Przestała być dla mnie ważna chwila swoistego oczyszczenia,

    kiedy płonie ognisko i unosi się siarka.

    Kiedy słowa zapisane na stertach papieru i kartkach różnego rodzaju,

    ...ich dusza nieodwołalnie odchodzi do nieba.

     

     

    09.05.2004

     

     

    Ucieczka

     

    Uciekam stąd uciekam...

    Nie zastanawiam się i na nic nie czekam.

     

    Uciekam tam gdzie mogę być z tobą.

    Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą.

     

    Uciekam w stronę twojego serca twych ust i duszy.

    Naszego szczęścia nic nie jest w stanie zburzyć.

     

    Uciekam by wtopić sie w twe ramiona miłości.

    Uciekam do ciebie bo jest silniejsza od szarości.

     

    Uciekam bo wiem, że mnie przed wszystkim ochronisz.

    Uciekam by zanurzyć się w twojego serca toni.

     

    Uciekam żeby się do ciebie przytulić.

    Uciekam bo uwielbiam jak do mnie mówisz.

     

    Uciekam bo chcę twój zapach poczuć.

    Tylko ty byłaś w stanie tak mnie zauroczyć.

     

    Uciekam bo chcę twój smak poczuć.

    Uciekam bo nie mogę zapomnieć twoich oczu.

     

    Biegnę i nie oglądam się za siebie.

    Uciekam stąd jak najdalej bo chcę być jak najbliżej ciebie.

     

    13.05.2004

     

    Rzut monetą

     

    Rzut monetą to oddanie swojego losu w ręce bogini Fortuny.

    Rzut monetą to zdanie się na jej łaskę, na ślepy los jej wróżby

    Rzut monetą to niekiedy pójście najprostszą drogą.

    To chwila kiedy zapominamy co może być dla nas przestrogą.

     

    To obojętność na to co się stanie.

    To bojaźń przed pojęciem decyzji.

    Dobrej lub złej...Właściwej lub nie...

    To zapomnienie o swojej wolnej woli.

     

    Decyzji zgodnej z własnym sercem, lecz

    czasami niestety wręcz odwrotnie.

    Dlatego często sięgamy po ową monetę,

    po jej dwie strony medalu i czekamy co ona nam przyniesie.

     

    To szybka decyzja, w sam raz kiedy na czasie zależy nam.

    Bez plusów i minusów każdej z nich, taka jej nagroda…

    Lecz także i wymówka, i ułuda na drodze przeszkoda

    Czy wiara w przeznaczenie - szczęście albo pech nam doda?

     

     

    Orzeł – reszka, Reszka - orzeł

    Rzut monetą jak sekunda na zegarku...

    Jakie jego prawdopodobieństwo?

    1,2,3 Rzucam...

     

    - Ślepy los pół na pół

     

    07. i 04. 05. 2004

     

     

    Kiedy marzenia się spełniły.

     

     

    Gdy moje wiersze wypłynęły

    na głębokie wody poezji

     

    i zaczęły znaczyć coś dla świata –

    byłem szczęśliwy.

     

    Mogliście poznać mnie,

    moją twórczość, serce i moją duszę.

     

    Czułem się jednak paradoksalnie szczęśliwy,

    bo poczułem też smutek.

     

    Byłem smutny w swoim szczęściu

    ponieważ czułem jakby ktoś mnie okradł...

     

    Okradł z prywatności i prawa do niej pozbawił.

    Czułem się jak otwarta książka,

     

    którą każdy może przeczytać.

    Jak naga kobieta,

     

    która odsłania swoje sekrety

    przed obiektywem fotografa,

     

    i której zdjęcia już później można oglądać w gazetach.

     

    17 i 20 05. 2004

    Insp. Audycja w radiu z moimi wierszami

     

    -- 10 mar 2015, 18:22 --

     

    Śmierć

     

    I

     

    Lecę na skrzydłach na polepionych woskiem piórach ptaków,

    do obłoków, do chmur, do nieba - do niebieskiej poświaty.

    Do niebiańskiej? – Nie, przecież jej nie ma…

     

    II

     

    Zapłakałem na widok twoich mokrych oczu.

    Zapłakałem razem z tobą i podzieliłem twój smutek

    smutek i żal nas razem złączył.

    Mokre policzki i ciężkie powieki,

    żar w sercu i gorycz, oraz

    czarne i gorące ciepło - jak węgiel z ogniska

    Bezsilność - bo nie będzie łez pocieszenia.

    Twoim smutkiem jestem ja a ty stałaś się moim…

     

    III

     

    Ty, która czekasz na mnie.

    Ty, doskonała pewna jak 100% w matematyce.

    Ty, po tobie światło w tunelu.

    Ty, nie dasz odpowiedzi na moje pytanie.

    - Dlaczego?

    Ty, zatańczysz ze mną ostatnie tango.

    Poprosisz, a ja nie odmówię.

    Ty, ostatni raz pocałujesz mnie czule.

    Tego pocałunku nie zapomnę:

    Pocałunek w czółko,

    w nosek, w policzek i w usta…

    Pocałunek Twój będzie wyjątkowy.

    Ty, która zostaniesz w moim sercu,

    w sercu którego już nie będzie.

    Już nie…

    Ty, która znasz adres każdej duszy.

    Ty, która nie uznajesz anonimów.

    Ty, od której nie ma odwrotu.

    Ty, pani ciemności.

    Ty, poprosisz bym zamknął oczy,

    i nie patrzył na ciebie.

    Ty, która przychodzisz w ciszy nocy,

    i zabierasz na zawsze.

    Ty, która nie czekasz na nasze,

    z bliskimi pożegnania.

    Ty, nieodwracalna.

    Ty, nieubłagana.

    Ty, która próśb nie uznajesz.

    Ty, która niejednemu dajesz szansę.

    Ty, której sens zapisany jest w życie.

    Ty, która przychodzisz jak zimny deszcz.

    Ty, która wzbudzasz strach, przerażenie, lęk.

    Ty, na która nie ma parasolu ani lekarstwa.

    Ty, która jesteś jak ostatnie słowo w sztuce -

    Koniec.

    Ty, jak opadająca kurtyna w teatrze.

    Ty, która nie znasz marzeń.

    Ty, która je kradniesz.

    Ty, jak cień nocy przy blasku księżyca przychodzisz.

    Ty, która mnie uwolnisz.

    Ty, w której obliczu do modlitwy mnie skłonisz.

    Ty, której słyszę wołanie.

    Ty, która przychodzisz w samotności.

    Ty, która zabijasz powoli szybko.

    Bezboleśnie lub nie.

    Lecz nie robisz tego obojętnie.

    Ty, ostatnim gościem w moim sercu.

    Ty, obiektem mojego pożądania.

    Ty, dzięki, której poznam wszystkie sekrety.

    Odwiedzę miejsca niepoznane.

    Ty, dzięki której poznam siebie naprawdę.

    Ty, która stoisz na przystanku z tytułem otchłań.

    Ty, tajemnicza i prosta zarazem.

    Ty, jako spełnienie wszystkiego.

    Ty, która nakarmisz nas wszystkich.

    Ty, jak kromka chleba.

    Ty, która kiedyś zapłaczesz.

    Ty, artystka malująca kolejne dzieło.

    Ciemność czy światło?

    Ty, która poznasz moje wspomnienia.

    Ty, która je posiądziesz.

    Ty, która zabrałaś Ikara.

    (lecz gdyby nie Ty, nie byłby on

    przewodnikiem po magicznej krainie,

    jakim jest świat marzeń)

    Ty, która nigdy nie będziesz bez pracy.

    Ty, która smakujesz.

    Ty, słodka jak gorycz.

    Ty, której powierzę ostatnie wyznanie.

    Ty, która nie dajesz nadziei.

    Ty, która zabijasz miłość.

    Ty, bez wiary.

    Ty, jak róża czerwona.

    Ty, która zadajesz ból cierpienie.

    Ty, która dajesz spokój ukojenie.

    Ty, od której oczu nie będę potrafił oderwać.

    Ty, która sprawiasz, że serce bić przestaje.

    Ty, wiem przed tobą nie ma ukrycia.

    Ty, która masz swój honor, zasady.

    Ty, jak nieuniknione zmiany.

    Ty, która stoisz na skraju przepaści.

    Ty, po której się nie obudzę.

    Ty, grająca główną rolę w filmie pt: „Życie”.

    Ty, jak chwila nie poznana do końca.

    Ty, która nie nosisz maski.

    (bo ci niepotrzebna).

    Ty, nie masz drugiego oblicza.

    Ty, bez twarzy.

    Ty, jak ostatni znak na szosie.

    Ty, tu i po tamtej stronie.

    Ty, dzięki której powstaje nowe życie.

    Ty, która nie jesteś przypadkiem.

    Ty, która jesteś przeznaczeniem.

    Ty która ostatni raz mnie przytulisz.

    Ty, w której ramionach się pogrążę.

    Ty, która zabierzesz moją duszę.

    Ty, która pogardzisz moim ciałem.

    Ty, która od urodzenia zapuszczasz we mnie korzenie.

    Ty, moim natchnieniem.

    Ty, która przychodzisz o każdej porze roku.

    Ty która pukasz do ludzkich serc,

    każdego dnia tygodnia.

    Ty, która sprawiasz, że smutny dzień jutro będzie.

    Ty, której miecz każdego dosięgnie.

    Ty, która na wszystkie pytania odpowiesz.

    Ty, która tak niewiele kosztujesz.

    Ty, bezimienna.

    Ty, której oczy nie mają blasku słońca.

    Ty, jak gasnąca zapałka.

    Ty, to przeżycie życia.

    Ty, która trzymasz w ręku złoty klucz i bramę złotą otwierasz.

    - Do nieba czy do piekła - pytamy?

    Jeżeli w ogóle istnieją?

    Ty, której nie można powiedzieć nigdy więcej.

    Ty, która nigdy nie usłyszysz: - „nie ma takiego numeru”.

    Ty, jak proza o śmierci.

    Ty, której pełno na cmentarzu.

    (gdzie czuć twa obecność i woń).

    Ty, modnie ubrana na czarno.

    Ty, nie masz serca.

    Ty, która pracujesz według schematów.

    Ty, która nie dasz się przekupić.

    Ty, która odsłaniasz najprawdziwszą prawdę.

    Ty, kiedy moje marzenia ostatni raz zapłoną.

    Ty, kiedy wydam ostatnie tchnienie.

    Ty, złym snem, rzeczywistością, pragnieniem.

    Ty, ostatecznym paradoksem.

    Ty, która swoje żniwa zbierasz na wojnie.

    Ty, przyczyna rozstania.

    Ty czaisz się na jedenastym.

    Ty, moim sekundantem.

    Ty, zabijająca ostatnią iskierkę życia.

    Ty, jak głucha i martwa cisza.

    Ty pomimo której nie wszystek umrę.

    (zostaną wiersze i pamięć bliskich,

    których też później zabierzesz).

    Ty, idealna bez skazy.

    Ty, która zaśpiewasz mi ostatnią piosenkę.

    Tu empares me ame.

    Pour toujours.

    Ty, na która nie ma rady.

    Ty, która zakochałaś się we mnie -

    Od pierwszego wejrzenia.

    Ty, ostatnia dziewczyna.

    Ty, ta jedyna.

    Ty, moim cieniem.

    Ty, bez pośpiechu.

    Ty, bez planowania dnia i nocy.

    Ty, napiszesz ostatni rozdział.

    Ty, to każdy czas.

    (Może za dziesięć za dwadzieścia lat).

    Ty, z głębin Atlantydy.

    Ty, która nie musisz nic obiecywać.

    Ty, dla ciebie wszystko jest proste.

    Ty, do ciebie należy ostatnie słowo.

    Ty, dla której trzeba mieć szacunek.

    Ty, w kinie pozornej samotności.

    Ty, to łzy smutku i żalu.

    Ty, skutkiem zniszczenia.

    Ty, w której odnajdę część siebie.

    Ty, dzięki której płomień życia gaśnie.

    Ty, już czas.

    Ty, która wiedziesz do beztroskiej trumny.

    Ty, tobie należy się cześć.

    Ty, lekarstwo na duszę.

    Ty, która płyniesz w mojej krwi.

    Ty, w moich objęciach.

    Ty, papierowym dowodem na twoje istnienie jest akt zgonu.

    Ty, zła czy dobra?

    Ty, cierpieniem?

    Ty, która masz sumienie?

    Ty, gdzieś na łące mojej wyobraźni.

    Ty, jak zachód słońca.

    Ty, będziesz moją siła.

    Ty, twoje imię ma wiele znaczeń.

    Ty, jesteś obecna w moich niebieskich oczach.

    Ty, twoją pieśń z refrenem zaśpiewam.

    Ty, przeciwieństwem promyku słońca.

    Ty, źrenica pośród pierścienia.

    Ty, twym symbolem trumna.

    Ty, kiedy ze snu się nie obudzę.

    (a po tobie sąd i wyrok, nagroda i kara?).

    Ty, która nie jesteś iluzją.

    Ty, z którą będę pragnął się obudzić.

    Ty, na która patrzę codziennie przez okno.

    Ty, nomen omen - śmierć sama w sobie.

    Ty, jak amen - koniec modlitwy.

    Ty, jaka twoja szata?

    Ty, granica do innego świata już otwarta.

    Ty, której nie da się zrobić zdjęcia.

    Ty, jak C.S.K.

    Ty, jak trucizna.

    Ty, jak nie warto umierać.

    Ty, kiedy w twoje oczy spojrzę.

    Ty, wszystko ci oddam.

    Ty, jak ostatnie życzenie.

    Ty, jak ostatnia papieru zapisana kartka.

    Ty, obecna w każdym moim wierszu.

    Ty, jak litania.

     

    Przedstawienie musi trwać.

     

    07.2004

     

     

     

     

     

    Prawda...a może kłamstwo?

     

    Czysta jak górska woda, jak łza szczera.

    Prosto w twarz rzucana.

    Pełna uczucia, powalająca na kolana.

    Jak odbicie w lustrze jak zwierciadło duszy.

    Prawda wszystko pogodzi, prawda wszystko zburzy.

     

    Ale prawda nie sprzeda się tak jak kłamstwo -

    najłatwiejszy do popełnienia grzech.

    A przecież wystarczy tylko powiedzieć nieprawdę

    hmmm... jak ładnie brzmi.

    Prawie zakrawa na kłamstwo albo chociaż na przekłamanie.

    Tak wystarczy tylko skłamać...

    Bo "prawda" , po co ona komu?

    Z resztą każdy wierzy w swoją...

     

     

    01 i.05.06.2004

     

    Boję się

     

    Zawsze marzyłem, że tam wyjadę tam,

    gdzie moja przyszłość na mnie zawsze czekała...

    Lecz teraz gdy taka szansa jest bliska,

    zaczynam się zastanawiać i czuję zwątpienie.

     

    po prostu boję się...

     

    Boję się opuścić dom i stąd wyjechać.

    Boję się opuścić moją ojczyznę.

    Boję się bo nie wiem co będzie mnie tam czekać.

    Boję się bo nie wiem kiedy do kraju powrócę.

     

    Boję się, że sobie nie poradzę.

    Że tamten świat przerazi mnie.

    Że nie będę w stanie tam żyć.

    W odmiennym świecie poruszać się.

     

    Boję się że nauka wszystkiego od nowa.

    Będzie dla mnie zbyt oporna i trudna.

    Że nie starczy mi sił i za szybko się poddam.

    Boję się, że american dream zamieni się w koszmar.

     

    Boję się nie dorosłem jeszcze do takiego kroku

    Nie chcę do niego z biegiem czasu dorastać

    Niegotowy jestem wziąć na swoje barki

    takiej odpowiedzialności i tam zostać.

     

     

     

     

    Czemu tyle śmierci?

     

    Czemu co drugi wiersz opowiada o śmierci?

    Czemu co drugi wiersz pani ciemności jest piękny?

    Czemu oglądamy się na nią, za co ją podziwiamy?

    Czemu czerpiemy pełnymi garściami jakby dawała życie?

     

    Czemu zabijamy się na papierze?

    Czemu podcinamy sobie papierowe żyły?

    Czemu rzucamy się w papierową otchłań?

    Czemu płomień śmierci zapala się w nas gdy światło gaśnie?

     

    Czemu kochamy cię jakbyś była naszą matką, kochanką, przyjacielem?

    Pani wieczności odpowiedz mi: - matko, żono, kochanko…

     

    06.06.2004

    Insp. Senne podróże

     

     

    Wena

     

    Weno przyjdź do mnie i nakarm mnie bym nie mógł zasnąć dzisiaj,

    bym przy świetle gwiazd i księżyca, słuchał ciebie i twe myśli spisał.

    Kochał cię i nienawidził za to...że jednak mnie odwiedziłaś.

     

     

    Wena to natchnienie budzące się w nas nagle w chwilach zakochania,

    czy innych skrajnych uczuciowych stanach miłowania.

     

    Samotności, bólu, zwątpienia, gniewu tęsknoty czy żalu,

    pustki w sercu lub zapełnieniu miłością, bijącą od nas pomału.

     

    To potrzeba wylania myśli z najgłębszych duszy toni,

    najczarniejszych jak kir najjaśniejszych jak ślubny wianek na skroni.

     

    Spływająca na nas z księżyca pełni, ze złotych gwiazd w nocy

    Z błękitnego nieba, żółtego słońca - pełnego czaru i mocy.

     

    Kiedy jest głównym aktorem podczas każdego zachodu i wschodu

    Kiedy już kładzie się spać czy dopiero wschodzi za młodu.

     

    06.06.2004

     

     

    Zacznij od nowa

     

    Odrodź sie na nowo - Jak feniks w popiołach

    naucz sie znowu oddychać,

    od nowa kochać, na nowo śmiać i płakać.

     

    Odnajdź w swojej duszy chwile i uczuć daty,

    które pomogą ci przetrwać i naucz sie od nowa żyć.

    Otwórz nowe konto w banku jego świata.

     

    Podążaj nowymi ścieżkami - do tej pory nie przetartymi,

    staw czoło wyzwaniu i przyj odważnie do przodu,

    z czołem podniesionym wysoko.

     

    Każda przeszkoda na twojej drodze będzie wartościową nauką,

    a naucz się nie poddawać, myśleć na nowo,

    mówić na nowo i pisać na nowo.

     

    Naucz się na nowo wszystko rozumieć, mieć w sercu nadzieje i wiarę

    i otwórz wreszcie swe serce na światło dnia,

    a nie pozwalasz mu wychodzić na spacer po zmroku, w nocy…

     

    Naucz sie na nowo chodzić, stawiać pierwsze kroki,

    poznawać świat jak małe dziecko, przewracać się i płakać

    lecz zawsze się podnosić i z uśmiechem próbować kolejny atak…

     

    Naucz sie na nowo, cieszyć się życiem,

    na świat patrzeć na uczucia swe i innych.

    Dostrzegać dobre i złe i lecz zauważać też szare…

     

    Naucz sie decydować mówić śmiało tak lub nie,

    a nigdy:” jak chcesz”, „ nie wiem”, „obojętnie”

    staraj się myśleć rozumem ale i sercem…

     

    Naucz się szanować to co masz

    i dbać o to by niepowtarzalnego uroku nie straciło …

    i pamięć, i myśl i uczucie, oraz wszystkich ludzi,

    których zdjęcie w twe serce się zmieściło

     

    07.06.2004

    Insp. kapsel tymbarku i

    Wyjazd do USA

     

     

    Korzystaj

     

    Korzystaj z życia póki jeszcze masz szansę się nim delektować.

    Chwytaj dzień, bo juz niedługo może przestać ci ono smakować.

    A chwile sprzed wyjazdu staną się marzeniami i wspomnieniami,

    w umyśle, tętniącym sercu i na ciele zapisanymi bliznami.

     

    Korzystaj, żyj szybko, bierz pełnymi garściami póki jeszcze możesz.

    Oddychaj pełna piersią, zapamiętaj smak i zapach tego życia.

    Patrz na wschód i zachód słońca, jakby były twymi pierwszymi czy ostatnimi,

    gdyż na pewno będą one w twoim życiu tymi niepowtarzalnymi.

     

    Nie patrz na zegarek, w kalendarz, nie spiesz się

    Czasu już nie ma i nie będzie dla ciebie

    Nie licz dni tygodnia, godzin, minut ulatujących

    Tylko korzystaj pragnij smakuj kosztuj

     

    Patrz na znajome twarze Uśmiechaj sie do nich

    Niech oni sie tez uśmiechają

    Zapamiętaj ich uśmiech

    I niech oni twój zapamiętają

     

    Pożegnaj sie z tymi których kochasz

    Których kochałeś

    I miej ich w sercu zawsze

     

    07.06.2004

    Insp. wyjazd do USA

     

     

    Łódź

     

    Miasto secesyjnych kamienic, pięknie ozdobionych płaskorzeźbami,

    różnobarwnych ornamentów i małych choć zauważalnych z metalu detali.

    Wielkich manufaktur (Scheibler, Grohman, Poznański)

    pałaców, dawnych prywatnych ulic - pasaży.

     

    Łódź to ulica Piotrkowska, jej symbol i także jej serce.

    Na niej rzeźby portrety sławnych łodzian:

    ławeczka Tuwima, kufer Reymonta czy fortepian Rubensteina,

    a także pomnik fabrykantów oraz fotel Jaracza...

     

    Łódź to Plac Wolności oraz Plac Niepodległości,

    które dzieli cztery i pół kilometra Piotrkowskiej.

    Jak w starym łódzkim powiedzeniu...

    To także Czarny (Stary) Rynek - najstarszy punkt "Ziemi obiecanej".

     

    Łódź to stare kamienice, szare, odrapane, z odpadającym tynkiem,

    niektóre jeszcze ze śladami po niemieckich kulach.

    A w niej byłe getto żydowskie, z czasów Litzmannstadt, w większości zburzone.

    to i stacja Radegast pierwszy przystanek do Auschwitz, do gazu wywiezionych.

    (To i obóz dla dzieci, pomnik i muzeum - na Radogoszczu - miejscu pamięci)

     

    Łódź to miejsce piękne i jego blask niezwykle uroczy,

    tętniące życiem, bardziej za dnia, lecz i także w nocy.

    Miasto kulturalne, miejsce festiwalu Camerimage,

    z dusza i artyzmem ludzi którzy się tu potrafili się wybić.

     

    Łódź to lasy, zieleń miejska - Łagiewniki, na Zdrowiu.

    To Stawy Jana, Arturówek - miejsca idealne do wypoczynku,

    tak samo jak las położony, przy lotnisku na Lublinku,

    Poniatowski i każdy inny park gdy potrzebujesz chwili spokoju.

     

    Łódź to fabryki włókiennicze, ich kominy i czarna nad miastem mgła

    taka była przed wojną przeszłość mojego pięknego miasta,

    w pogoni za pieniądzem, za szczęściem w "Ziemi Obiecanej"

    a przyszłość w jej rewitalizacji - dla nas wyzwaniem.

     

    Łódź to dzielnice: Bałuty, Widzew, Śródmieście, Polesie i Górna

    To śródmieście w kontraście popeerelowskich z betonu osiedli:

    Retkini, Karolewa, Teofilowa, Kozin, Dąbrowy, Chojen, Olechowa, Janowa

    I wielu innych sypialnianych części miasta.

     

    Łódź to przede wszystkim jego mieszkańcy,

    Którzy tak naprawdę tworzą to miasto.

    To ty i ja: Ja łodzianin i ty łodzianka.

     

     

    ***Kocham moje miasto nigdzie nie będę czuł sie lepiej niż tu w ukochanej Łodzi***

     

    10.06.2004

     

     

     

    Pachniesz

     

    Pachniesz wyjątkowo jak żadna inna dziewczyna,

    twój zapach jak żaden inny budzi mnie do życia.

    Wyzwala uśmiech na mojej twarzy

    pomaga mi płynąc w obłokach i marzyć…

    Twój zapach przyciąga mnie do ciebie,

    nęci mnie swym pożądaniem.

    Lekki aromat kwiatu róży

    jest jak spotkanie z błękitnym oceanem

     

     

     

    Przypowieść o ziarnkach

     

    Los zawiły miota ziarnkami,

    rozrzuca je bez zastanowienia…

    Jedno spadnie na łąkę,

    drugie pod drzewa cieniem,

    a inne znów wpadnie do wody.

    Jedno ziarnko wyrośnie od razu,

    drugie trochę później,

    a inne popłynie z nurtem wody by wreszcie

    osiąść na brzegu i zapuścić korzenie.

     

    Nie ważne jest to, gdzie ziarnko

    wykiełkuje i po jakim czasie dojrzeje

    Tylko to ile będzie miało w sobie zieleni -

    chlorofilu, eliksiru życia w ich żyłach płynącego.

     

    7.07.2004

    Insp: Film pt: „Miejsce na ziemi”

     

    Recytując

     

    Recytując własną historię,

    szukam w sercu pytań i odpowiedzi.

    Kim jestem? Kim byłem? Kim sie stanę?

    Dokąd zmierzam i dokąd mnie ma droga poprowadzi?

    Teraz tego nie wiem i żadnej z teorii nie odgadnę.

    Ale mam nadzieję, że wzbiję się na najwyższe drzewo

    I zaśpiewam to co gra mi w duszy, czego najbardziej pragnę…

    I że echo radośnie odpowie mi swoim głosem, jak czy zgadnę…

     

    Gdy będę grał w przestworzach i patrzył jej w oczy,

    Które będą mówić wiele wystarczająco na tyle,

    by ich kolor stracił swe znaczenie…

     

    Gdy przestane oglądać sie za siebie

    i będę podążał jedynie za tym co w życiu sie liczy,

    Płynął za serca głosem, tym co żyje we mnie -

    za tym marzeniem, co wiecznie mi ucieka

    i które zaciekle gonię…

    Wtedy odnajdę swoja Atlantydę - moje miejsce na ziemi.

     

     

    07.07.2004

    Insp. Wiersz Roberta Frosta zawarty w filmie

    „Miejsce na ziemi”

     

     

    Chciałbym być z tobą

     

    Kradnąc myśli i słowa -

    Chciałbym być z tobą

    Dotykając dłonią twojej twarzy -

    Chciałbym być z tobą

    Głaszcząc twoje włosy -

    Chciałbym być z tobą

    Całując twoje usta -

    Chciałbym być z tobą

     

    Chciałbym, wreszcie przestać gasnąc

    o poranku i gonić za jego cieniem,

    a tylko budzić się o świcie - razem z tobą.

    Nie w marzeniach, lecz naprawdę.

    Nie pośród śpiewu sennych ptaków,

    - lecz tych prawdziwych

    Z lekkim powiewem wiatru za oknem.

    Kto wie czy to nie jest kolejny senl.

     

     

    Do Przyjaciół bliskich mojemu sercu

     

    Zostawiam Was, lecz jednocześnie w Sercu zabieram.

    Moje sny, marzenia z Wami związane wspomnienia.

    To co nas łączy, nicią przyjaźni na zawsze jest związane,

    Nawet odległość zerwać jej nie będzie w stanie.

     

    (Bo prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy…)

     

    Ciężko żegnać sie z bliskimi sercu osobami,

    lecz kiedy trzeba, oczy same napływają łzami.

    Wam pozostawiam część siebie w Was będzie żyła,

    juz nie umrze, dawno w Waszych sercach korzenie zapuściła.

     

    Budząc sie za oceanem, ze świadomością ze Was nie ujrzę,

    będzie ciężko wstawać rano, lecz patrząc nocą na to samo niebo,

    ten sam księżyc i gwiazdy, zrobi mi sie cieplej na sercu, Wam też tak radzę

    (niebo jest wszędzie takie samo - takie samo kryje oblicze)

     

    Tam wleje sie we mnie tęsknota za Wami i waszymi twarzami.

    Mój umysł będzie wypełniony z wspomnieniami związanymi z Wami

    Serce me ogarnie nostalgia, lecz w pamięci będzie żył Wasz żywy obraz

    I w głębi duszy zapamiętane uśmiechy…

     

    Na pewno przyjdzie taki dzień, „smutny dzień dzisiaj”

    Kiedy na kartek sterty spadnie, niejedna moja łza,

    lecz mieć wspomniany wyżej uśmiech na swej twarzy.

    Mając Was w sercu, raźniej mi będzie…- Tam żyć, oddychać, marzyć

     

    A i ja w Was będę płakał szczęśliwy.

     

    12.07.2004

    Insp. wyjazd do USA

     

     

     

    Tutaj

     

    Błądzę za głębokim oceanem –

    za wielką wodą nagiej prawdy o sobie.

    Tutaj gdzie jestem teraz, tu gdzie poruszam piórem

    i maluję obraz swojej niewyraźnej duszy.

     

    Jaki on właściwie teraz jest?

    Czy zmienił sie gdy zmieniłem dom i swoje miejsce na ziemi?

    Przecież w moim ukochanym mieście ulice też mają kształt kwadratu…

    Czy zmieniłem się ja czy to jednak świat się zmienił?

    Czy pod wpływem innych ludzi, patrzę na świat jednak inaczej –

    Oczy me mają już inny kolor..?

     

    Wszystko się odmieniło -

    Po chwilowym pobycie w przestworzach, ponad chmurami,

    ponad niebiańskim śniegiem, wylądowałem na ziemi,

    Razem ze spadającym z wysokości ulewnym,

    choć ciepłym deszczem, dającym poczucie, że

     

    To nie było miękkie lądowanie…

     

    A teraz pozostaje mi tylko oczekiwanie na dalszej sytuacji rozwój.

    A że pierwszej chwili toczę ze sobą, w odmętach duszy zacięty bój

    Zastanawiam się co ze sobą pocznę? Co się ze mną stanie?

    Jak poprowadzę swoje życie dalej? Co się zacznie, a co sie skończy?..

     

    Jak tęsknota może być wielka, dopiero się przekonam…

    lecz teraz już czuję, że mogę się załamać, i uciec jak najdalej stąd,

    lecz dokąd? Kiedy może nie będzie do czego wracać…

     

    „Odwaga i serce otwarte” - to najlepsza rada jaką otrzymałem,

    lecz pomimo jej to kurtyny ze sceny jego, podnieść nie umiałem…

    Odliczam minuty do nowojorskiego „smutnego dnia”

    Kiedy to na obcą ziemię spadnie niejedna moja szara łza.

     

    25/26.07.2004

    Insp.Ja moje ego

    I perspektywa zostania

    N.Y

     

     

     

    Choć raz

     

    Choć raz -

    Wysłuchaj mnie do końca.

    Choć raz -

    Przytul mnie I daj przytulic siebie.

    Choć raz -

    Bo o przyszłość nie dbam.

    Choć raz -

    O nic innego nie proszę.

    Choć raz -

    Zapomnij o wszystkim na chwile.

    Choć raz -

    Daj mi zapach twego ciała poczuć.

    Choć raz -

    Poczuj sie wolna tej nocy.

    Choć raz -

    Chce poczuć twa bliskość I twego serca bicie.

    Choć raz -

    Chce zasmakować ciebie.

    Choć raz -

    Otwórz dla mnie swoje serce.

    Choć raz -

    Daj mi to spojrzenie.

    Choć raz -

    Juz wszystko straciło znaczenie.

    Choć raz -

    Pocałuj mnie na dobranoc.

     

     

     

    Po prostu sto

     

    Sto wymyślonych bajek

    Sto 40%-owych bredni

    Sto prawdziwych kłamstw

    Sto szukających matek swoich dzieci

    Sto niewesołych historii

    Sto pociech na karuzeli

    Sto uśmiechów na twarzy

    Sto dobrych powodów

    Sto niemiłych kłótni

    Sto zwariowanych pomysłów

    Sto slow uwiezionych w studni

    Sto tajemniczych sekretów

    Sto kamieni w sercu

    Sto tych samych schematów

    Sto raz w duszy wnętrzu

    Sto melodii zasłyszanych we francuskiej kawiarence

    Sto różanych pocałunków z zamkniętymi oczyma

    Sto slow wypowiedzianych: kocham cię i nienawidzę

    Sto kwiatów przyjętych i podeptanych

    Sto lekkich i puszystych łakoci

    Sto słodkich snów

    Sto lat obchodzi ktoś w tej chwili

    Sto bujanych huśtawek i fotelików dla dzieci

    Sto tęskniących za domem poetów

    Sto w pamięci zapamiętanych zdjęć

    Sto pożegnań a każde inne

    Sto rysunków niejeden w sercu namalowany

    Sto krwawych rys na nadgarstku

    Sto uśmiechów i płaczów

    Sto pocieszeń

    Sto gestów i machnięć ręką

    Sto błąkających sie wśród kwadratowych ulic ludzi

    Sto razy pierwszy wiersz znany na pamięć

    Sto razy w sercu Polska i orzeł biały

    Sto harmonijek w ustach

    Sto powiedzeń i przysłów

    Sto mądrych i głupich

    Sto tych co wiedza najlepiej

    Sto niezrozumiale i inne

    Sto winne czy niewinne

    Sto każdy ma inaczej na imię

    Sto tyle w karty dzisiaj przegrałem

    Sto tyle w prezencie ode mnie dostaniesz

    Sto ławek a każda inna

    Sto z nimi skojarzeń

    Sto snów dzisiaj miałem

    Sto marzeń na razie zamrożonych

    Sto wolność słowa mowie

    Sto nie rozumiesz?

    Sto nie musisz żyć moim życiem

    Sto pod sad mnie nie postawicie

    Sto a niech to do piekła

    Sto zaraz wracam, powiem "nieprawda"

    Sto to ganek weranda

    Sto gryzie Gilberta Grape'a

    Sto przejdziesz do samego sedna?

    Sto w sam środek serca cię ugodzę

    Sto raz, a dobrze tym trzymanym w reku nożem

    Sto wyrwę je razem z twym ostatnim oddechem

    Sto twoje ostatnie na mnie spojrzenie

    Sto zapamiętaj je

    Sto strzeż sie

    Sto nie wiadomo kiedy stanę na twojej drodze

    Sto jak Jezus nie chodzę po wodzie

    Sto jak spotkam sie z Bogiem

    Sto gości w moim sercu

    Sto z nich wyrzuciłem wczoraj

    Sto goniących sie teraz z przeznaczeniem

    Sto rzeczy przestało mieć teraz znaczenie

    Sto o wiele błędów za dużo popełniłem

    Sto wie ile ich było?

    Sto marzeń które trzeba ręka sięgnąć

    Sto która są gdzieś w niebie

    Sto panien na wybiegu jak na ołtarzu leżące

    Sto bólów głowy i serce bijące

    Sto rożnych spojrzeń na rożne sprawy

    Sto strachów bolu żałości

    Sto uniesień gniewu radości

    Sto chwil niezapomnianych

    Sto szczęśliwości

    Sto uczuć nienawiści miłości

    Sto dobra i zła w nas

    Sto opętanych

    Sto już kończę bo kończyć trzeba

    Sto weź ile chcesz bierz ile potrzeba

    Sto to za mało lecz i o 99 za dużo

    Sto nie myśl bo ci życie przez palce ucieka

    Sto nie zrób swemu życiu jak paparazzi zdjęcia

    Sto ocen je i zatrzymaj

    Sto zrób rzeczy o których zapomniałeś wczoraj

    Sto razy kochaj bardziej tych których kochasz

    Sto ostatni raz liczę

    Sto popraw swoje życie

    Sto tysięcy $ warta Corvette

    Sto mil na godzinę

    Sto stop do skrzyżowania

    Sto czerwone światło

    Sto nadjeżdżający samochód

    Sto zatrzymaj sie to czerwony znak

    STOP!

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    Czas już

     

    Zrozumiałem, że dorosnąć czas już dzisiaj…

    Wiele spraw niedługo straci swe znaczenie.

    Nic nie będzie takie samo jak wczoraj

    Droga już nie ta sama i cel już nie ten…

    Taniec wspomnień w mojej głowie ...

    Czas o nich zapomnieć?!

    Nie sadzę!!!

    Tylko na chwile przestać o nich myśleć…

     

    Dorosłym zostaje sie tylko raz w życiu,

    Ja nim nie byłem nigdy i jeszcze nim nie jestem

    Nie wierze w nią jeszcze,

    Ale widzę że juz puka do bram mojego życia

    Wdziera sie powoli

    Powoli zdaje sobie sprawę

    Co może mnie spotkać

    Co za rogiem może na mnie czekać

    Czas chwycić dorosłość za włosy

    Jak warkocz dziewczęcy...

    Jeszcze raz zastanawiam sie co jutro będzie

    To pytania odpowiedzi ma wiele

     

     

    03.08.2004

    Insp. Rozmowa z Robertem i Renatą

    N.Y

     

    Panna (Virgo)

     

    Zbierająca kwiaty na łące, zamyślona,

    jej oczy wpatrzone w toni dal.

    Jej szal płynie rozwiany powiewem wiosennego wiatru.

    Jej włosy, na nich ze słomy upleciony wianek,

    a w dłoni amulet – łagodnie ściskany.

     

    Spokojna, w rozkosznej chwili zakochana,

    ani minuta ani godzina nie znają jej imienia.

    Rożne jej tej nocy cienie...

    Rożne jej zwiewnej sukienki odcienie,

    i oczu blask w świetle księżyca, objawienie.

     

    Na niebo, na jego drogowskazy spoglądająca,

    a w jej sercu miłość, lecz i ona także w gwiazdach pływająca...

    w nich troska o nią, szczególnie jedna...ponad nią się unosząca.

    Zachwycająca się nad zapachem kwiatów rosnących na łące

    zaspokajająca głodną duszę ich piękną wonią lecz cały czas w trosce…

     

    Jej małe, bose gładkie białe stopy dotykają jej matki - ziemi,

    piasku, trawy, dających chłód i odprężenie gładkich kamieni.

    Bukiet różnobarwnych kwiatów mieni się w jej delikatnych dłoniach

    Lecz dlaczego śmiały uśmiech na twarzy jej, nie jest w stanie mnie przekonać...

     

    Insp. Kryształ panny(Virgo)

    Święcący rożnymi odcieniami

    N.Y

    04.08.2004

     

     

     

     

    Wynuć

     

    Wynuć pierwszą literę swojego imienia.

    Wynuć pierwsze słowo, które na myśl ci przychodzi.

    Wynuć pierwsze zdanie, które od dawna gra ci w sercu.

     

    Daj odpłynąć duszy,

    Pozwól jej ulecieć w lekkie dźwięki liry,

    unieść się zapachowi peonii i dzikiej róży

    Odrzuć wszystko...

     

    O świecie zapomnij, o jego celu zapomnij,

    porzuć wszelkie niepotrzebne sprawy i jeszcze raz zapomnij...

    Zgaś na chwilę światła swojej świadomości.

    Zamknij oczy, delektuj się smakiem własnej wyobraźni.

    Poczuj zapach, orzeźwiającego powietrza

    i jego dotyk na skórze - lekki powiew wiatru.

    Poczuj rytm swojego serca, napój duszę jego słodkim nektarem.

    Znajdź się pośród fal, sam na sam, gdzieś na polanie własnego ja.

     

     

    06.08.2004

    N.Y

     

     

    Kradnę?

     

    Ścigam was Cienie nocy,

    próbuję ukraść Wam wasze imiona,

    Wasze złote środki, wasze księżyce i gwiazdy...

    Moje znaki (drogowskazy) nieba są podobne do Waszych,

    lecz inaczej brzmiące, inaczej też smakują.

    Te same sny, lecz inne ich interpretacje.

    Moje myśli Waszymi się być wydają.

    Zapamiętanymi wczoraj w nocy

    A dzisiaj przelewane na papier...

     

    06.08.2004

    Insp. Wiersze z sennych podróży

    N.Y.

     

     

     

    "Dla Ciebie - Szacunek"

     

    Podziwiam Cię za walkę o siebie,

    za trud w nią włożony, za wielką wolę.

    Za walkę z życiem o swoje własne.

    Za to że się nie poddałaś,

    za to że się przed losem nie ugięłaś.

    Za to że nie dałaś za wygraną i walczysz o siebie.

    oraz za to, że masz w sercu nadzieję,

    wiarę i oczywiście miłość

    Wielki dla Ciebie szacunek.

     

    Słowa uznania za to, że jesteś samodzielna,

    duża buźka za Twoją pomoc,

    za Twoje oparcie, za ramię...

    Za Twój miły szczęśliwy głos,

    ładny uśmiech i powiew włosów...

     

    Wielki skok - podróż w przestworzach,

    ponad chmurami jest w zasięgu ręki.

    To osiągalne marzenie,

    Które będzie tu na Ciebie czekać.

     

     

    08.08.2004

    Insp. Justyna Jarosz

    Duzy dla niej szacunek

    N.Y.

     

    Dziewczyna ze stacji 9 Street

     

    Ty nieznana mi

    Ja nieznany tobie

    Oboje obok siebie

    Przemknęlibyśmy

    Jakby nigdy nic

    Gdybym nie zapytał cie o drogę

    Odpowiedziałaś mi językiem Statui Wolności

    Wskazałaś mi ja

    Wiec poszedłem za tobą

    W oddali usłyszałem twój glos

    W języku mojego sersa I rozumu

    Ty okazałaś sie Polka

    Ty jedna wśród tłumu

    Wielka radość to spotkanie w moim sercu zrodziło

    Stałaś sie moim promykiem słońca

    Wlałaś nadzieje w bijąca w moim wnętrzu butelkę

    Rozjaśniłaś niebo w ten deszczowy poranek

    Ty tajemnicza

    Bo imienia twego nie poznałem

    Może to moja wina bo się o nie zapytałem

    Zapomniałem albo wydało mi się to nieistotne

    W tamtej chwili

    Pod której byłem wpływem

    I pod wrażeniem ze udało mi sie spotkać ciebie

    Rozmawialiśmy jak starzy dobrzy znajomi

    Nasze drogi sie zbiegły lecz

    Najgorsze było to ze nie na długo

    Wsiedliśmy do tego samego pociągu

    Lecz ja musiałem wysiąść zaraz

    Nie mogłem ukraść czasu

     

    Gdy patrzyłem w twe niebieskie oczy

    Zastanawiałem sie czy jeszcze

    Staniesz na mojej drodze

    Podziwiałem je oraz twe jasne włosy

    W kitkę związane

    Choć ładniej wyglądałabyś gdyby

    Mogły być przez wiatr rozwiewane

    Ty ziarenko piasku na pustyni

    Jaką jest to miasto

    Ty dziewczyno z 9 Street

     

    11.08.2004

    N.Y

     

     

    Blizna

     

    Oparzenie na ręce - czerwony ślad na skórze,

    kilkucentymetrowe, widoczne, jeszcze ciepłe

    Bolące, szczypiące, klujące mnie od zewnątrz,

    lecz także od środka, gdyż rana zadała ból także mojej duszy

    Skaziła ją...załamaniem, zwątpieniem, bezsilnością…

    Rana bardziej bolała mnie psychicznie -

    Sprawiła ze przestałem wierzyć Ze czułem sie źle

    Sens jutra mi zamgliła

    (Chciałbym bardzo by zniknęła)

    Na ciele bolało mniej lecz

    Ślad był bardziej widoczny dla oczu

    Gdyż bólu duszy nie da sie gołym okiem zobaczyć...

     

    Cierpienie fizyczne nasila cierpienie psychiczne

    Które potrafi złamać człowieka, jego dusze...

    Nie można sie jemu poddać

    Trzeba wałczyć o siebie a na ból

    Trzeba sie uodpornić tak by

    Zostawała po nim tylko blizna na ciele...

     

     

    17.08.2004

    Insp. Wypadek w pracy z

    12.08.2004

    N.Y

     

     

    Smutno mi

     

    Smutno mi

    Bo jestem sam

    Choć wśród nich

    To jednak sam

    Smutno mi bo ich zawodzę

    Ze spodziewali sie po mnie czegoś innego

    Czegoś lepszego

    Innego mnie

    Smutno mi

    Bo sie staram a oni tego nie zauważają

    Myślą że jestem idealny

    Nie jestem

    I nie będę nigdy

    Smutno mi

    Bo po raz kolejny umarłem dzisiaj

    W myślach

    Podcinając żyły

    Czy skacząc z jedenastego piętra

    W sercu

    Kolejne kilka zdań do dzienniczka uwag

    Smutno mi

    W pokoju zrobiło się pusto

    Zimno i obojętnie

    Tak jak w moim sercu teraz

    Smutno mi

    Słowa bolą słowa ranią jak zatruta strzała

    Ranią mnie...

    Przykro mi ze ranie innych moimi czynami

    Przepraszam za to kim jestem

    Przepraszam za to ze sie urodziłem

    Przepraszam za to ze jestem waszym problemem

    Jedno słowo i mnie nie ma

    Wystarczy jedno wasze słowo...

     

    31.08.2004

    Insp. kolejna reprymenda od wujka

    Andrzeja kolejny mój błąd

     

     

     

    Brooklyn bridge

     

    Most ten oddycha

    Ciepłym i zimnym powietrzem

    Pełnym wilgoci

    O zapachu słonej wody

    Dla mnie jest oddechem

    Wolności i zapomnienia

    ( od jutra od wczoraj)

    Jest brama do nieba

    Paszportem do wolności

    W jedna lub w dwie strony

    Miejsce poszukiwań celów

    Zmagań ze sobą

    Z przeciwieństwami losu

    To miejsce wielkie pełne magii

    Podziw dla tego cudu oddaje

    Składam hołd ludziom którzy

    Go zbudowali

    Rozciągający sie z niego widok

    Na Manhattan sprawia wrażenie

    Ze wyspa języków wydaje się

    Zbyt mała żeby zmieściła ogrom

    Drapaczy chmur

    Ze da sie ja ogarnąć wzrokiem dłonią, stopą

    O prawdzie przekonać sie można

    Po zejściu z niebiańskiego traktu

     

    Bloki skalne jeden na drugim ułożony

    Stalowe liny podtrzymujące konstrukcje

    Wiszący tak blisko a tak daleko nad woda

    Ja gdzieś pomiędzy nimi

    Dwa kroki od bramy

    Luku zwycięstwa

    W połowie drogi do szczęścia

    W połowie drogi do piekła...

    To zabytek żyjący nie własnym życiem

    Lecz w którego glebie wlewa sie

    Śmiech płacz ludzi przechodzących

    Przez niego przekraczającego

    Bramy po asfaltowych lub

    Drewnianych deskach

     

     

     

     

    Miejsce pamięci, tablic węglowych

    Ważnych wydarzeń

    Dni z kalendarza wyrwanych

    Miejsce zapisane szczególnie w pamięci

    Poetów, którzy przechodzili przez jego podwoje

    Czy widzieli jego poświatę podczas

    Zachodu słońca lub o świcie

    Często uwieczniane za pomocą

    Obiektywu aparatu obrazu rysunku

    Lub tylko w pamięci

    Także w moim umyśle

    I na papierze dzięki któremu

    Na dłużej ta chwila zostanie we mnie

     

    Teraz południe

    Dwunasta na moim zegarku

    Siedzę wytężam umysł

    Zbieram wolne myśli

    Wyłapuję je z powietrza

    Niewidzialnymi dłońmi.

    Czytam je z białych

    Porwanych kartek które

    Istnieją tyko dla mnie

    (dla innych są niezauważalne)

    Zapominam sie na chwile

    Jestem wolny tu i teraz

    Na Brooklynskim Moście...

     

     

    04.09.2004

    Insp. Most Brooklynski

    Brooklyn Bridge

     

     

     

     

    Ty jak każda inna

     

    Ty jak każda inna poznana

    Przeze mnie tu dziewczyna

    Jesteś moja gwiazdka

    Na niebie

    Tak wysoko

    Tak daleko

    Ode mnie

    Niedostępna

    Twe imię nieważne jest

    Bo każda może je nosić

    Ty która długie czarne włosy masz

    Jeszcze w tej chwili czuje ich zapach

    Ty która ciemne oczy posiadasz

    Jeszcze w tym momencie

    Ich obraz do mego umysłu sie wkrada

    Ty która masz cos w sobie

    Ty która sprawiasz ze

    Serce mocniej bije

    I przy której inaczej sie czuje

    Twój czar jednak

    Nie dla mnie jest stworzony

    Nie mi podarowany

    Nie mi będzie

    Oglądać twojego

    Serca wnętrze

     

     

    18/19.09.2004

    Insp. Nicole M i każda inna...

    N.Y

     

    Dla niej

     

    Gość w moim sercu

    Tak to ona ta jedyna

    Nimfa pływająca w jego wnętrzu

    Rozgrzewająca je do czerwoności

    Do koloru purpurowej krwi

    Dająca rozkosz:

    Swym wdziękiem

    Swym głosem

    Swym dotykiem

    Spojrzeniem

    Zapachem

    Przyśpieszająca puls o kilka

    Miłosnych uderzeń...

     

    Jej oddam swoje wiersze

    Jej powierzę metafory na papierze

    Jej oddam wszystko co mam

    Jej oddam siebie

     

     

    19.09.2004

    N.Y.

     

    Manhattan - Jak we śnie

     

    Idąc ulicami Manhattanu

    Jak we śnie

    Mijając ludzi którzy nie maja celu

    Jak we śnie

    Mijając sprzedawców marzeń

    Jak we śnie

    Mijając sprzedawców niczego

    Jak we śnie

    Mijając czarna bezdomna kobietę bez twarzy

    Jak we śnie

    Słuchając nawróconych sekciarzy

    Jak we śnie

    Czytając ze ścian

    Jak we śnie

    Oglądając we szkle odbicia budynków z betonu

    Jak we śnie

    Wdychając niejeden smród tego miasta

    Jak we śnie

    Spoglądając co chwila na zegarek który kradnie mi minuty

    Jak we śnie

    (Dając jałmużnę na chwile z letargu przebudzając się)

     

    Czuje sie okradany z marzeń

    Staje sie kolejna osoba która

    Samotność spotyka w tym mieście

    Choć tyle ludzi tu żyje

    Biorę oddech zakłamanej wolności...

    Czuje sie uwieziony jak niejeden ptak w klatce

    Bez okna na słonce

    Patrzę na niebo nawet ono nie jest prawdziwe to tylko

    Jego marna podróbka z ulicznego straganu

    Pale papierosa bez filtra lecz nie jest

    To "męski", który przypomina mi czasy

    Kiedy byłem szczęśliwy

    Kiedy nie byłem sam...

     

    Pragnę przebudzenia z tego snu

    Nieprawdy która zamula moje oczy, mój umysł

    Moje serce i duszę

    Siedząc na murku w Seaport który

    Jest tylko namiastka Piotrkowskiej

    Myślę że nie ma tu dla mnie życia

    Nie dla mnie jest przeznaczona Ameryka

    To tyko sen z którego chciałbym sie nareszcie obudzić

     

    26.09.2004

    Insp: Manhattan

    Seaport N.Y

     

     

     

     

     

    Gubię siebie

     

    Gubię własna tożsamość

    Tutaj wśród wielkich budynków

    Które przerażają mnie wysokością

    Wśród zabieganych ludzi

    Którzy juz dawno zapomnieli

    O ideałach i zaprzedali dusze innym bogom

    Wśród głośnych klaksonów

    I sklepów ze szkła

    Gdzie ulice nie maja imion

    Tylko nic nieznaczące liczby

    Martwe liczby które są grobami

    Na cmentarzu jakim jest to miasto

    Tu w tej owianej wolnością świątyni

    Czuje sie jak w wiezieniu gdzie

    Moim klawiszem jest Statua

    Uwieziono moje marzenia mnie moje życie

    Wszystko co do mnie należało...

    Wiec odbieram kradnę każda chwilę

    Która może okazać sie nadzieja

     

     

     

    26.09.2004

    N.Y Seaport

     

     

     

     

    Moje urodziny

     

    Urodziny moje już dziewiętnaste, to już jutro,

    Mojego rodzinnego czasu

    prawie dzisiaj...

    We wstępie napisałem

    dziewiętnaście lat niespełna .

    a teraz to już

    nieaktualne

    właśnie od teraz

    od tej chwili...

     

    04.09.2004

     

     

     

     

    Malarz

     

    Dobiera kolory

    Czerpie je z tęczowej palety

    Miesza, szuka

    najlepszego pigmentu

    maluje obraz swej kolorowej

    duszy, oddaje jej piękno

    na bezbarwnych lustrach

    które za sprawa jego reki

    staja sie wypełnione

    W swoje dzieła wlewa część siebie

    Farba w jego reku jest środkiem wyrazu

    A pędzel to jego długopis

    Przez który wyraża on swoje odczucia

    Swoje widzenie świata

    Malarz posiada gust wie co jest

    Piękne szczere i prawdziwe

    Jaki kolor pasuje do drugiego

    A jakie sie nienawidzą...

    Malarstwo to sztuka tworzenie

    Tak jak poezja

    Każde pociągnięcie wałkiem po ścianie

    Jak litera na kartce w zeszycie marzeń

    (A każda kolorowa)

    Malarz dąży do ideału

    Szuka utopii doskonałego koloru

    Metoda prób wielu wkładając

    Wysiłek i poświecenie

    I kiedy wreszcie go znajdzie

    Pokazuje swa prawdziwa wartość i nieskazitelność

    Malarz to rzetelny dokładny i cierpliwy pracownik

    To osoba która ma talent

    Zakorzeniony głęboko w duszy

    Która inspiruje umysł i nadgarstek

    Do swobodnego rymowania

    To dobry fachowiec który

    Nie raz jest zmęczony lecz

    Kocha swoją prace kocha

    Ja za ten efekt i za

    Słowo oceniającego

    Bedzie lub dobra robota

     

     

    18.11.2004

    Dla Karola G z insp. Marka

     

     

     

     

    Sen emigranta

     

    Ogarnął mnie dzisiejszej nocy

    Sen emigranta

    Sen o Polsce o kraju ojczystym

    W którym sie urodziłem

    I w którym chce umrzeć

    Oddać mu dusze i ciało

     

    Piękny sen dawno takiego nie miałem

    Byłem szczęśliwy wśród rodziny

    Najbliższych przyjaciół

    Bijące ciepło odczuwałem

    A wszystko było takie prawdziwe...

    Moj wzrok nie poznał sie

    Choć twarz swoja widziałem

    Jak z odbicia w lustrze

    Moj słuch nie poznał sie

    A inne glosy słyszałem

    Moj nos nie poznał sie

    A zapach był tak silny

    Moj dotyk ma dłoń nie czuła różnicy...

    Byłem tam choć przez krotka chwile

    Swoja ukochana Polskę zobaczyłem

    W senne marzenie uwierzyłem

    (tak prawdziwe jak ten wiersz

    I słowa w nim zawarte)

    Sam siebie oszukałem...

    Ile bym dal żeby to była prawda

     

    A zobaczyłem:

    Rodzinne spotkanie

    Atmosfera radości

    Wróciłem do Polski

    Także najlepszy przyjaciel

    Z wojska powrócił

    Były uściski prezenty uśmiechy

    I dziwny symbol

    Patyczki malowane

     

    I nagle to wszystko znikło

    Runęło w przepaść

    Opadło jak mgła na ziemie

    W oddali usłyszałem dźwięk budzika

    Nawet nie zdążyłem na pożegnanie polskiej

    Ziemi ucałować

     

    01.12.2004

    Sen z 30 11 2004

     

     

     

     

     

     

    Praca.

     

    Dźwięk zegarka - to za trzy minuty czwarta nad ranem.

    Czas wstawać, niechętnie z przymusu obowiązku...

    ale ze zrozumiałego obowiązku, gdyż od niego zależy -

    moja przyszłość, moje życie,

    po tej czy po tamtej stronie oceanu.

    To nie szkoła...

    Machnięciem ręki wyłączam budzik,

    przecieram zaspane oczy.

    Nie wierzę, że to już następny dzień,

    a może to jednak jeszcze sen, może jeszcze śnię...

    (nich ktoś mnie obudzi!)

    Ubieram się, idę się umyć, ręce, twarz.

    Biorę śniadanie, które zrobiłem wieczorem

    oraz herbatę i pakuję do plecaka.

    Idę na górę, jak zwykle po omacku...

    Przysiadam na sofie i zjadam pierwsze śniadanie,

    popijając herbatą bez cukru ponieważ nie słodzę...

    Po posiłku jeśli mam chwilę,

    staram się o niczym nie myśleć...i wyczekuję.

    Wreszcie budzę się z chwilowego letargu,

    i zanim złapię za klamkę, zanim zamknę drzwi w jedną stronę...

    sprawdzam czy mam wszystko co jest mi niezbędne:

    mój bilet na metro, drobne na telefon, mapkę...

    Już czas, za trzy minuty za dwadzieścia pięć piąta.

    Drzwi zatrzaśnięte, nie ma powrotu...

    Otwieram bramę, idę przed siebie, i już się nie odwracam.

    To już kolejny dzień...

    Poniedziałek, wtorek, piątek...naprawdę nie wiem,

    już dawno straciłem poczucie czasu.

    Co dzień podążam tą sama pięciominutówką,

    w sam raz żeby zapalić papierosa.

    Już stacja...

    Wyciągam kartę przesuwam po czytniku,

    (czasami kilka razy zanim załapie)

    i przechodzę przez bramkę.

    Wbiegam po schodach i po chwili jestem już na platformie,

    siadam na ławce jeżeli jest miejsce.

    Codziennie spotykam tych samych ludzi, którzy

    tak samo jak ja rano wyruszają w podróż,

    którym codziennie mówię "Good morning".

    Słyszę sygnał...

    Nie to nie mój pociąg to ten w przeciwną stronę...

    Wreszcie nadjeżdża mój - punktualnie jak zwykle.

    Za trzy minuty za piętnaście piąta.

    Wsiadam do środkowych wagonów,

    szukam najlepszego miejsca - przy oknie.

    Kładę plecak i rękę na oparciu.

    Pociąg odjeżdża.

    Wyjmuję gazetę, książkę lub słucham muzyki

    lub po prostu odsypiam...

    lecz staram się patrzeć na migające stacje ,

    by nie przegapić swojej.

    Jest moja stacja - Jay Street, przesiadka, transfer,

    podrywam się z siedzenia i wysiadam,

    przechodzę na drugą stronę platformy

    i kieruję się do ostatnich wagonów.

    Jest pociąg, wsiadam powtarzam te same czynności...

    Ostatnia stacja 18 Avenue, wysiadka.

    Schodzę z platformy, potem wychodzę ze stacji,

    siadam i wyjmuję papierosa...

    Jestem pierwszy na zbiórce - 20 minut przed innymi

    (lepiej być kwadrans za wcześnie niż o pięć minut za późno

    Nadchodzi Józek, potem inni...

    Wreszcie przyjeżdża Wiesiek, który wyznacza

    kto gdzie ma iść na robotę...

    i tak codziennie aż do końca tygodnia...

    (do piątku)

    bo sobotę i niedzielę mam wolne,

    które wykorzystuję na odpoczynek od budowy...

     

     

    Październik 2004

    insp: Construction

    NY

     

     

     

    Pragnę śnić

     

    Chce by Morfeusz zabrał mnie do siebie

    I ochronił przed innymi

    A przede wszystkim przed samym sobą

    Chce śnić piękno i pięknem tym oddychać

    Po wieczny czas

    Kiedy juz nie będzie nic

    Mnie ciebie dobra zła

    Chce zasnąć nagle

    Zatonąć w głębinach Atlantydy sie ukryć

    Schować się przed złem tego świata

    I przed dobrem

    Którego sie boje

    Która moja rękę parzy

    Chce stać sie pomnikiem z białego marmuru

    Bez uczuć bez serca

    Bez duszy

    Z twarzą z której nie można nic wyczytać

    I która po latach rozsypie sie w pyl...

     

    05.12 2004

    N.Y

     

     

    Dręczące myśli

     

    Me myśli dręczą mnie

    Nie pozwalają skupić sie

    Na tym co ważne naprawdę

    Mecz sercu spokojnie bić nie dają

    Jedna po drugiej uderzają

    Umiaru nie uznają

    Płyną w nieznane a ja razem z nimi

    Na pokładzie swojego statku

    A raczej tratwy nędznej poszarpanej

    Która ledwo utrzymuje mnie na lustrze wody

    Kolejny ciężar którym sie zadręczam

    Który sam sobie sprzedaje...

    Jak sie go pozbyć z serca ? Z umysłu?

    Jak go z barków zrzucić?

    By juz więcej nie patrzeć za siebie

    I sie nie smucić

     

    Chce być sobą nareszcie

    Chce odnaleźć szczęście swoje

    Chce odnaleźć swoja dusze i serce

    By ktoś mógł je poznać i pokochać wreszcie

     

    Miłość to uczucie którego tak naprawdę

    Nie rozumiem

    Czym jest miłowanie?

    Nie wiem choć pisałem z niej maturę

    Zdąłem z niej egzamin dojrzałości

    Ja poeta który nigdy nie poznał miłości...

     

    05 12.2004

    N.Y.

     

     

    Zło w mym sercu

     

    Czuje zło w mym sercu

    Które mnie oszukuje opętuje okrada

    Zabiera mi pierwiastki dobra

    Których I tak w sercu niewiele posiadam

    Ciemna dolina mnie prowadzi

    Zła drogę mi wskazuje

    Podła ponura mroczna

    Bym całkowicie uczuć sie pozbawił

    Chce dobro we mnie zabić, splugawić, skazić

    Serce me zamienia w martwy głaz

    Taka jest siła jego, siła zła

    Która chce zniewolić mnie na zawsze zgładzić

    Czy wyrwę sie wreszcie z jego rak

    I pójdę właściwą droga

    Z wiara nadzieja i miłością w sercu żywą

     

    05.12.2004

    N.Y

     

     

    "Ona"

     

    poświecony Nicole...

     

    Byłem tak blisko twojego ciała,

    choć tak daleko od twojej duszy i twojego serca.

    Nie dostałem sie do jego bram.

    Nie otworzyłem ich na oścież,

    by poznać ciebie naprawdę.

    Czułem tylko twój zapach...

    twój smak, dotyk i oddech.

    Tylko tyle i aż tyle mi dałaś.

    Tylko tyle i aż tyle od ciebie otrzymałem.

    Bliskość twych bioder,

    piersi, talii, ramion, szyi...

    Wszystko to było chwilą zapomnienia,

    dla ciebie i dla mnie...

    Przez moment byłaś moją muzą,

    Na której mogłem zagrać swoje nuty.

    Pozwoliłaś mi sie dotknąć.

    Pozwoliłaś mi dotrzeć do słodkich zakamarków twojego ciała.

    Pozwoliłaś mi płynąc po twoich uroczych pachnących włosach,

    krągłych piersiach i wilgotnej bramie rozkoszy...

    Lecz nie dałaś mi spojrzeć w swoje oczy,

    z których pewnie i tak bym nic nie wyczytał...

    Przecież to nie była miłość,

    uczucie którego i tak nie znam...

    Którego i tak nie byłbym w stanie ci dać...

    Pozwoliłaś mi sie tobą bawić,

    lecz i ty zarazem bawiłaś się mną

    Sprawdzając mnie i na próbę wystawiając,

    i oceniając wreszcie..

    Jak? Nie wiem...

    Powitałaś i pożegnałaś...

    Teraz dedykuję Ci mój wiersz i tylko tyle...

    bo nadal nie wiem jak wyglądają twe oczy.

     

    Napisany 2004.12.25

     

     

    W lesie wyobraźni.

     

    Błądzę po tajemniczym lesie wyobraźni,

    po polanach nicości - wśród traw, drzew, mchów...

    Bez korzeni...

    Nie zdążyłem ich tam jeszcze zapuścić,

    jestem tam tylko gościem.

    Kimś obcym, to nie jest mój dom...

     

    Idę przed siebie, bez obranego kierunku.

    Mijam wysmukłe sosny, wysokie brzozy,

    masywne dęby, kasztanowce i akacje.

    Czuję woń lasu, świeżą, prawdziwą i dziką naturę,

    pełna siły i mocy.

    Słyszę śpiew ptaków, widzę w koronie drzew

    ich podniebne gniazda.

    Widzę także jamy, kryjówki wiewiórek, lisów zajęcy.

    Ich domy rodzinne, pełne ciepła...

     

    Mijam leśny potok, przeźroczysty i krystaliczny.

    Pełny życia i nim tętniący.

    Żyją w niej ryby(niestety nie znam ich gatunku)

    oraz cały biosystem wodny...

    Nie zakłócam ich spokoju, idę dalej...

    Kierunek nie ma znaczenia...

     

    Podziwiam piękno przyrody leśnej,

    nietkniętej przez człowieka

    (ani jego stopa nie stanęła w jego królestwie,

    ani ręka, która nie wyrzeźbiła niczego co jest jej częścią,

    ani nie zabiła...)

    Las rządzi się własnymi prawami - prawami natury.

     

    Mijam zawalone drzewo,

    jego skóra powoli opada na ziemię.

    Dzięki pracy korników i innych małych leśnych organizmów

    uwydatnia się ściółka leśna.

    Mijam też martwą wiewiórką, rozszarpaną,

    w połowie zjedzoną przez jakiegoś leśnego drapieżnika.

    Ekosystem leśny jest samowystarczalny,

    pracuje niezmiennie od wieków ,

    istnieje w niej pełna równowaga.

    (Nic w przyrodzie nie ginie)

    Coś obumiera, coś się rodzi...

     

    Słońce przebija się przez gałęzie drzew

    i dopiero po ich pokonaniu dociera do

    najniższych partii ekosystemu lasu

    (do krzewów i mchów),

    które muszą maksymalnie wykorzystać swoje możliwości,

    by przeżyć i przetrwać,

    by zdobyć trochę życiodajnego światła...

     

    Wszystkie gatunki tworzą razem jednolitą całość,

    składającą się na ekosystem leśny.

    Owe słońce jego promienie docierają także do mnie.

    Jego łuna opada na moje oczy, chwilowo mnie oślepiająć

    na tyle mocno, że musiałem zasłonić oczy.

    Gdy je odkryłem, nie w lesie się obudziłem,

    lecz we własnym łóżku...

    Las był prawdziwy, lecz tylko w mojej wyobraźni.

     

    02.01.2005

    Insp. Marek(gajowy)

    N.Y

     

     

     

    "To co minęło" (Dla Piotra L )

     

    Już nic nie będzie takie jak dawniej bywało,

    świat teraz wygląda inaczej, niżeli

    to się nam za młodości zdawało

    Już nie będzie tych samych

    dziecięcych uśmiechów i huśtawek na placu

    żółtej karuzeli czy wielkiej żyrafy,

    ani klocków z stali...

    Nic nie wróci tych dni

    kiedy byliśmy młodzi,

    kiedy nic nie miało znaczenia

    nie było jutra

    nie było wczoraj

    Tylko ten dzisiejszy dzień i obecna chwila

    beztroska, szczęśliwa -

    Pełna wrażeń

    Dziecięcych marzeń...

     

    o kolejnej naklejce wklejanej do albumu,

    o kolejnym kapslu,

    który można wymienić na szklankę

    lub zagrać na piasku

    o twierdzach otoczonych fosa,

    o kolejnym meczu na asfalcie lub na trawiastym boisku

    (nieważna jaka pora dnia, roku i pogoda),

    o złotym pucharze z papieru,

    o łzach szczęścia lub goryczy,

    o słowach nic nieznaczących

    - lecz w oczach dziecka wiele wartych,

    o czynach tak prostych, tak czystych, tak naiwnych -

    dziecięcym podaniu dłoni -

    tak nieśmiało i nieporadnie,

    o pierwszych pocałunkach,

    o nauce, szkole, rozwijaniu dziecięcych talentów

    dziecięcych radach,

    małych, a jednak wielkich,

    o wzorach do naśladowania,

    tych o minutę starszych tylko,

    lecz o autorytetach liderach...

     

    Przypomnijcie sobie wasze początki

    pierwsze kroki, pierwsze ważne słowa

    (np. modlitwę)

    pierwsze ważne czyny,

    matczyne przytulenie,

    Wasze imię wypowiadane z ust kochających rodziców,

    braci, sióstr, maleńkich przyjaciół,

    cały świat czekający na was za oknem

    oraz pierwsza bajkę.

     

    To wszystko minęło bezpowrotnie,

    nic nie wróci czasów dzieciństwa...

    Tylko wasza pamięć i serce

    głęboko w was zachowały wspomnienia.

    Tylko one mogą je przywołać.

     

    Mówią że człowiek rodzi się dzieckiem,

    lecz potem z niego wyrasta i staje się dorosły.

    Ja uważam że pozostaje nim przez całe życie

    i że umiera jako dziecko -

    bezbronne, bezradne... i takie nieśmiałe.

     

    Napisany 2005.01.10

     

     

    "Kim jesteś"?

     

    Odnajdę Cię wśród snów

    biegającą, twój cichy

    szmer, szelest stawianych

    przez Ciebie stóp, na

    papierze poznam wszędzie.

    Twa mglista szata ciągnie

    się po kratkowanych ulicach,

    opuszki twoich palców

    zamoczone w atramencie.

    Odnajdę Cię pomiędzy

    pierwszym akapitem, a

    ostatnim marginesem.

    W każdym słowie,

    w każdym zdaniu

    w cudzysłowu, przecinku

    i w kropce postawionej

    na końcu wiersza...

    Tak domyśliłeś się

    -To poezja.

     

    Grudzień 2004

    10.01.2005

     

     

     

    "Moje niebo"

     

    Tylko ty istniejesz w miejscu gdzie

    wszystko poza miłością nie liczy się.

    Tylko ty sprawiasz, że czuję

    jakbym dotknął palcami nieba, i to na ziemi.

    Jego brama rozpostarta przede mną,

    zapraszasz mnie do niego...

    Me serce drży i płonie z czułości do ciebie,

    zazdrosne o każdy twój ruch,

    o każdy pocałunek, spojrzenie,

    dotyk twych ciepłych dłoni,

    o wnętrze twojego serca,

    bo o nie najbardziej mi chodzi.

    Na nim mi najbardziej zależy

    w nie wierzę, w nie nadzieję pokładam.

    Miłuję twój ciepły oddech na moim karku,

    gdy się przytulamy.

    Twój zapach piękny jak kwiat z rajskiej polany

    Twój smak jak pomarańcza słodka

    po kolei poznaję wszystkie twoje smaki...

    Pozwalasz mi się pieścić

    więc czuły dotyk ci ofiaruję

    Dałaś mi niebo, więc ja oddaję ci swoje.

     

    Grudzień 2004

    10.01.2005

     

     

    Dobrze jest...

     

    smutny jestem...

     

    Dobrze jest mieć kogoś bliskiego

    Dobrze jest kogoś kochać

    Dobrze jest czuć ciepło od kominka

    Dobrze jest poznać czułość

    Dobrze jest dotknąć czyichś dłoni

    Dobrze jest złożyć je w splocie

    Dobrze jest patrzeć sobie szczerze w oczy

    Dobrze jest mieć je wilgotne

    Dobrze jest pocałować serce

    Dobrze jest mieć sny prawdziwe

    Dobrze jest mieć nadzieje na jutro

    Dobrze jest mieć czasami wenę

    Dobrze jest mieć czyjeś ramie na którym można sie oprzeć lub sie wypłakać

    Dobrze jest pamiętać

    Dobrze jest zapominać

    Dobrze jest mieć gwiazdy i księżyc i słonce nad głową

    Dobrze jest mieć wolny umyśl i serce

    Dobrze jest mieć ulubiona piosenkę

    Dobrze jest szukać siebie i sie odnaleźć

    Dobrze jest mieć niespodzianki od życia i bliskich (szczególnie te dobre)

    Dobrze jest dostać kartkę na Walentynki

    Dobrze jest być Walentynka

    Dobrze jest być patriota i kochać swa ojczyznę

    Dobrze jest znać wiersz" Kto ty jesteś..."

    Dobrze jest usłyszeć ciebie...

    Dobrze jest gdy ktoś na ciebie czeka

    Dobrze jest mieć na kogo czekać

    Dobrze jest mieć fascynacje hobby

    Dobrze jest mieć fotografie i obraz na ścianie

    Dobrze jest dostać do łóżka śniadanie

    Dobrze jest też pójść do kawiarni

    Dobrze jest pójść do kościoła

    Dobrze jest rozmawiać z Bogiem

    Dobrze jest nie być niczym wrogiem

    Dobrze jest mieć wakacje wymarzone

    Dobrze jest mieć przygodę życia

    Dobrze jest nie zgubić sie po drodze

    dobrze jest umieć czytać znaki

    Dobrze jest mieć intuicje

    Dobrze jest odnaleźć to czego sie szuka

    Dobrze jest gdy ktoś do naszego serca puka

    Dobrze jest mieć szalik na szyi gdy mroźny wiatr wieje

    Dobrze jest go oddać ukochanej osobie

    Dobrze jest doceniać ludzi i ich trud

    Dobrze jest nauczyć sie jeździć na łyżwach

    Dobrze jest mieć historie

    Dobrze jest wznieść toast z płonących kieliszków

    dobrze jest mieć w pamięci zapamiętane obrazy

    Dobrze jest nie narzekać

    Dobrze jest komu ponarzekać

    Dobrze jest mieć imię z dużej litery pisane

    Dobrze jest mieć drogę przetarta

    Dobrze jest mieć ulice która ślepym zaułkiem sie nie kończy

    Dobrze jest mieć grosika na szczęście

    dobrze jest być optymista

    Dobrze jest być wesołym egoista

    Dobrze jest mówić dzień dobry i do widzenia

    Dobrze jest zdrzemnąć sie na hamaku w cieniu drzewa

    Dobrze jest mieć dom

    Dobrze jest mieć rodzinę

    Dobrze jest znaczyć cos dla kogoś

    Dobrze jest wiedzieć kim sie jest i znać swa wartość

    Dobrze jest mieć psa który na nas czeka

    Dobrze jest być bogatym nie tylko na duszy

    Dobrze jest umieć opowiadać bajki dla dzieci

    Dobrze jest i milo ich słuchać

    Dobrze jest rozpoznawać twarze i zapamiętywać imiona

    Dobrze jest mieć plac zabaw

    Dobrze jest mieć i górkę

    Dobrze jest mieć gołębia imieniem Grabek

    Dobrze jest mieć sie w co ubrać

    Dobrze jest jeść kanapkę

    Dobrze jest nie myśleć o jutrze

    dobrze jest myśleć o jutrze

    Dobrze jest umieć wybrać właściwa odpowiedz

    Dobrze jest otworzyć sie nie tyko przed Bogiem

    Dobrze jest mieć własny pokój

    Dobrze jest mieć czasami święty spokój

    Dobrze jest mieć serce szczere

    Dobrze jest mieć czasami serce krwawiące

    Dobrze jest czuć zapach chwili

    Dobrze jest umieć leczyć rany

    Dobrze jest umieć czytać z wiatru

    Dobrze jest być a dachu świata lecz nie samemu

    Dobrze jest mówić nie tylko swoim językiem

    dobrze jest nie wiedzieć co będzie jutro

    Dobrze jest powiedzieć czasami "gdyby babcia miała wąsy..."

    Dobrze jest mieć dziadków

    Dobrze jest być dziadkiem i babcia

    Dobrze jest umieć sie pożegnać

    Dobrze jest kogoś pożegnać

    Dobrze jest milo kogoś zapamiętać

    Dobrze jest mówić prawdę

    Dobrze jest przeczytać gazetę w tramwaju

    Dobrze jest mieć trasę rowerowa

    Dobrze jest nie być pracoholikiem

    Dobrze jest mieć prace

    Dobrze jest nie być chorym na życie

    Dobrze jest nie dać sie złamać

    Dobrze jest grac monetami w hokeja na stole

    Dobrze jest mieć na koncie tysiąc oczek

    Dobrze jest umieć przegrywać

    Dobrze jest umieć wypełniać wnioski

    Dobrze jest umieć wyciągać wnioski

    Dobrze jest mieć makijaż na twarzy

    Dobrze jest czasami pokrzyczeć

    Dobrze jest sie zdrzemnąć

    Dobrze jest mieć zasady sztywne

    Dobrze jest mieć piękna w imieniu

    Dobrze jest zrobić komuś masaż

    Dobrze jest być mikołajową

    Dobrze jest być malutka jak smerfetka

    Dobrze jest umieć powiedzieć dobrze jest

    Dobrze jest nie umrzeć tej nocy

     

    "Bezsenność"

     

    Nie mam ochoty zasnąć dzisiaj,

    nie chcę śnić, nie chcę marzyć

    Chcę wykorzystać tę noc...

    Pisząc czytając, jak najwięcej

    z serca i duszy dając

    Nie pragnę biernie śnić powtórki z Platona

    o Atlantydzie - utopii, gdzie wszystko

    jest idealne jednak podszyte miłości iluzją

    Nie chcę kąpać się w krystalicznym

    strumieniu na łące wyobraźni

    Nie chcę czuć powiewu wiatru na mej skórze

    wiatru którego nie można dotknąć dłonią

    i poczuć go w sercu

    Nie pragną niczego co nie pachnie

    prawdziwym zapachem natury

    Czterech żywiołów: powietrza, ziemi, wody i ognia

     

    Nie chcę zasypiać dzisiejszej pełni

    wolę patrzeć przez me malutkie okienko

    na czarne niebo i gwiazdy złote

    Pragnę umrzeć z długopisem w ręku

    Rozmarzyć się list pożegnalny napisać

    testament mój stworzyć

    i poezji ukochanej się oddać na wieki

     

     

    Czerwień

     

    Czerwone światło w tunelu...

    Czerwone jak krew - jak z rany łza,

    Czerwone jak mokry bagnet co cichutko łka,

    Czerwony jak księżyc, gdy zmieni sie jego faza,

    Czerwone jak na ścianie w Se7en zapisana fraza,

    Czerwone jak zatrute wino które nieświadomie wypijasz,

    Czerwone jak jedyna panna w sukni co ją na ulicy mijasz,

    Czerwone jak róża co rani i zjada od środka

    Czerwone jak twa skora wilgotna,

    a może to jedwab,

    Czerwone jak rumieniec na twojej

    twarzy,

    Czerwone jak czerwień twych włosów,

    Czerwone jak błysk twych oczu,

    Czerwone jak ust twych czerwona pomadka

    Czerwony jak ten wiersz co był jak

    z czerwienią randka.

     

     

     

     

    Z długopisem w ręku...

     

    Umrzeć z piórem w ręku pisząc wiersz,

    to jak na polu bitwy z mieczem wyzionąć ducha.

    Walcząc z wroga armią na słowa,

    bić się mężnie, z honorem na piersi

    oraz z Bogiem na ustach.

    Zadając wrogom śmiertelne rany słowami magii:

    wspomnieniami, marzeniami, uczuciami.

    Nie poddam się dopóki ich nie pokonam.

    Będę walczył do ostatnich kropel atramentu,

    o każdy skrawek ojczystej ziemi na kartce papieru...

     

    04.i 05.02.2005

     

     

     

    "W połowie drogi donikąd"

     

    Stoję ponad przepaścią, pośrodku wiszącego mostu,

    pomiędzy jednym a drugim brzegiem lądu.

    Pomiędzy jedną skarpą , a drugą.

    Każda inaczej pachnie, każdej inaczej na imię.

    Każda kusi, nęci, przyciąga i jednocześnie odpycha...

    Każda mam swoje plusy i minusy.

     

    Obie w zasięgu mojej ręki.

    Wystarczy tylko podjąć decyzję.

    Nie patrząc w dół, nie patrząc w przepaść.

    Zrobić pierwszy krok, w którymkolwiek kierunku,

    w którąkolwiek stronę...

    Na drugą stronę światła, na drugą stronę serca.

    Podzielonego teraz na dwie połowy...

    Wcześniej nie odczuwałem takiego stanu serca.

    Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem...

    Teraz muszę wybrać...

    Świadomie podjąć decyzję nie tylko sercem ale i umysłem...

     

    05.02.2005

     

     

    Czy mnie jeszcze pamiętasz..?

     

    Zastanawiam się czy Cię jeszcze zobaczę kiedyś

    Ciebie, która dałaś mi rysunek twojego ciała poznać

    Ciebie, lecz do której serca klucza nie zdołałem ukraść

    Ciebie którego nie znasz mojego

    Nie jesteś jedyną, którą go nie widziała...

    Ciebie twą gładką skórę dotykałem

    jej słodki zapach zapamiętałem.

    Jeszcze w tym momencie na ustach czuję twój smak.

    Ciebie, która nie pożegnałaś się ze mną

    bo nie wiedziałaś co mi powiedzieć.

    Z resztą ja też nie wiedziałem

    Ciebie, która nie potrafiłaś spojrzeć mi w oczy

    Z resztą ja tez nie umiałem

    Ciebie teraz wspominam

    -Czy mnie jeszcze pamiętasz..?

     

    Styczeń 2005

    06.02.2005

    Insp. Nicole

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    W metrze

     

    Nie umiem się dostosować

    do reguł tym świecie panujących

    wiem, że to moja wina

    za dużą tęsknotę w sercu noszę

    za dużo wspomnień w sobie pielęgnuję...

    Tu choć mam dobry start

    swej przyszłości nie zbuduję

    Tu nad wielką wodą szczęścia nie odnajdę...

     

    Płynę pod miastem ciemnymi tunelami

    jak i pomiędzy mojej duszy korytarzami

    nieustannie dziurawionej przez siebie samego

    nieustannie kaleczonej przez świat i otaczającą rzeczywistość

     

    Szukam swego miejsca na ziemi, jak archeolog,

    grobów egipskich wypatruję, kreuję iluzję

    utopię, wreszcie tonę we własnych marzeniach

    marzeniach- tych nie do spełnienia.

     

    Życie mnie przerasta

    nie mam nad nim kontroli

    Jestem jak rozbitek na tratwie

    bierny poszukiwać lepszej doli

     

    Czekam na upragniony ląd, świętej ziemi wypatruję

    moje serce przeszyła igła smutku, która ranę moją kłuję

    Sam sobie nóż w serce wbijam drążę

    Codziennie powoli się zabijam sam życie swe rujnuję

     

    Miłość, przyjaźń inne uczucia, ich znaczenia dawno zapomniałem

    Wegetuję jak roślinka, bez tlenu, bez słońca

    Żyję z dnia na dzień, snuję się w marzeniach w snach,

    i co rano budzę się z uczuciem po co wstać

     

    Czy zbuduję kiedyś dom

    dom dla tej jedynej i dla dzieci moich

    które wychowam w miłości na ludzi dobrych

    dożyję starości i końca wszystkiego - śmierci

     

    Nie wiem czy jestem, w stanie pokochać kogoś

    z kamieniem w sercu, z murem który je otacza

    z tą barierą, która z każdym dniem się powiększa, a nie burzy

     

    Ja kiedyś pąk róż, jako dziecko na świat otwarty

    dzisiaj zamknięty szczelnie na kłódkę stalową

    boję się pokazać innym siebie

    To co jest we mnie ziemi solą

     

    Boję się niezrozumienia, odrzucenia

    udaję kogoś kim nie jestem,

    a kim właściwie jestem - sobą nie sobą

    o prawdzie przekonam się gdy padnę na kolana

     

    W innym świecie ponad chmur chmurami

    w świetle ciemności wśród twarzy pozornie nieznanych

    Poznam ten pierwiastek ego który mnie przez życie prowadził

    Najwyższy prawdę o mnie mi zdradzi

     

    Pokropi mnie wody prawdą i zobaczę wtedy siebie

    zło i dobro w mym sercu i na końcu usłyszę wyrok

    do zobaczenia w piekle, do zobaczenia w niebie

    Jaki? Przekonam się już niedługo...

     

    04.02.2005

    N.Y w metrze

     

     

     

    "Murarz"

     

    Jestem murarzem, który

    stawia słowo na kartce

    - jak cegłę, a mój długopis

    jest cementem, który je

    łączy, spaja. Dobieram

    ich typ, kolor, kształt.

    Buduję wiersz od podstaw

    na życia fundamentach

    Wznoszę ściany, wysokie mury

    chcę dotknąć chmur

    -Boga Najwyższego

    Cel bezbożny, zakazany

    świętokradczy i pyszny

     

    Wszechmogący widząc mą budowę

    języki mi pomieszał

    Jego gniew spadł na mnie

    i wiesz mój zburzył

     

    04.02.2005

    N.Y Pociąg metra

     

     

     

    "Pożegnanie" (amerykański testament)

     

    Bolą myśli i słowa

    Boli drżący głos

    i zapłakana powieka

     

    Chciałbym być z Wami jeszcze przez chwilę

    Chciałbym żebyśmy trochę dłużej tworzyli rodzinę,

    którą tak bardzo pokochałem i którą za chwilę upuszczę.

    Tym bardziej trudno będzie mi się z nią rozstawać.

    Bo byliście dla mnie rodziną: ojcem, matką, bratem i siostrą

    Nauczycielami i przyjaciółmi zarazem.

     

    Daliście m wiele, szansę na wymarzony start,

    za wszystko teraz dziękuję wam z serca sałego

    smutkiem i goryczą przepełnionego

    Dziękuję Wam za opiekę, za dom rodzinny,

    za każdą radę i wsparcie, za każde upomnienie,

    które miało mnie czegoś nauczyć.

    Jednocześnie chciałem Was przeprosić

    za wszystkie czyny, które uczyniły Wam przykrość

    Sprawiły, że uśmiech z Waszych twarzy zniknął.

    Przepraszam jeśli byłem dla Was ciężarem.

     

    Kocham Was i będę o Was pamiętał zawsze,

    zawsze będziecie w moim sercu

    Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy

    głęboko w to wierzę, że wrócę tu kiedyś i Was zobaczę

    Wiem, że nie na zawsze Was tracę...

    Jesteście prawdziwą kochającą się rodziną,

    będzie mi Was bardzo brakowało.

    Jesteście także patriotami, ze swojego kraju dumnymi,

    dumnymi z tego gdzie się urodziliście i wychowaliście.

    Podziwiam Was za upór konsekwencję w dążeniu do celu

    oraz wielkie poświęcenie.

    Za to kim jesteście, za to kim byliście dla mnie...

    Za wszystko Wam serdeczne dziękuję.

    Kocham Was

     

     

    Styczeń 2005

    N.Y

     

     

     

     

    Wspominam Cię

     

    - dla Ciebie Paulinko na urodziny

     

    Wspominam Ciebie, która byłaś moją pierwszą,

    wspominam Ciebie, która byłaś weną moim wierszom,

    której poświeciłem w arkuszu kartek strony,

    byłaś moim marzeniem jednak...niespełnionym.

     

    Dzięki Tobie pewnego zauroczenia historię napisałem,

    uroniłem rąbka tajemnicy, namiastkę miłości poznałem.

    Byłaś moją muzą, twój portret ołówkiem malowałem skrycie,

    swoją bliskością przyspieszałaś mojego serca bicie.

     

    W którym to sercu miejsce na piedestale święte zajmowałaś,

    równa z boginią miłości - Afrodytą, gdyż na nią nadzieje mi dawałaś...

    każdy twój uśmiech, każde twych pięknych oczu spojrzenie,

    wystarczyły bym popadł w chwilowe zmysłów utracenie.

     

    Wiecznym piórem przepisywałem stronę pierwszą Tobie poświęconą,

    wiersz Nigdy więcej jak credo w blasku ognia uświęconą,

    w którym przepraszałem Cię za pewne zdarzenie z przeszłości,

    tak teraz przepraszam Cię że nie otrzymała ode mnie miłości.

     

    Szczerej rozmowy, delikatnego dotyku, pocałunku, czułości,

    przytulenia czy innych pieszczot - ciała bliskości.

    Wszystkiego dzięki czemu czułabyś się bezpieczna w moich ramionach,

    by nasza miłość po prostu była spełniona.

     

    Nie otworzyłem uczuciem bram serca Twojego,

    gdyż nie potrafiłem odkryć przed Tobą serca swojego.

    Pokazać jego wrażliwości lecz także i martwicę...

    Jeden Bóg tylko wie jakie jest jego prawdziwe oblicze.

     

    Nie poznałaś duszy mojej historii,

    nie umiałem dać Ci jej na dłoni,

    ofiarowałem Ci moje wiersze - zapisy jej kronik,

    jednak nie zajrzałaś do głębin serca mego toni.

     

    Nie z ruchu warg czytałaś moje słowa,

    nie była to miedzy nami szczera rozmowa,

    tylko wytarte kartki które straciły swą aktualność,

    i znaczenie, które mógłbym określić teraz mianem marność.

     

    Wszystko i tak w obróci sie popiół,

    tak jak kilka wyznań które utonęły w ogniu,

    w jego uświęcającym pożarze,

    tak jak i ten wiersz co go teraz marze...

     

    Tylko raz mogłaś mnie (ma książkę) przeczytać tak naprawdę,

    tylko raz dałem Ci taka szansę,

    pamiętasz jak "Smutny dzień dzisiaj..."miałaś w dłoni,

    tak wtedy, gdy pytałem: co mówią me oczy...

     

    Wtedy mogłaś moje serce z piersi wyrwaną w całości,

    (pozwoliłbym Ci na to, z miłości)

    i już nie oddać na zawsze,

    lecz chwila zgasła jak zapałka porażona wiatrem.

     

    Cóż nie winię Ciebie za nic, żalu do Ciebie nie mam żadnego,

    ten wiersz zabije inne, co nie mówiły tego,

    a było ich kilka, w gniewie i rozczarowaniu pisane,

    teraz tym wierszem jak na egzekucji zgładzone.

     

    Choć serce smutne jest i czasami boli,

    to jednak łezka wspomnienia o Tobie je ukoi,

    bo wspominam Ciebie z sentymentem i z ciepłym sercem na dłoni...

    i z czarno-białym portretem w umyśle, przed którym chciałaś mnie ochronić...

     

     

    Napisany 2005.03.17

     

     

     

     

     

    Bez znaczenia

     

    Nie wiem co mam robić dziś

    i jutro i pojutrze,

    Czy mam tu zostać, wrócić,

    czy o tym w ogóle nie myśleć.

     

    W co uwierzyć: w szanse

    w start po tej stronie oceanu,

    czy zawierzyć Polsce-mojej matce,

    mieć nadzieje ze ona lepsze życie da mi.

     

    Wybór nie jest prosty, a ja nie znam odpowiedzi dobrej

    Nikt jej nie zna,

    tylko Ten co na nas patrzy z góry...

    Ten co stworzył nas i którego światło oświeca nam drogę przebijając chmury.

     

    Zostać tu i żyć nie mając celu,

    przez najbliższe kilka lat przynajmniej,

    tylko praca, pieniądze, konto w banku,

    tak żyje tu wielu...

     

    Dopiero później pomyśleć o przyszłości,

    która juz coraz głośniej pod moimi drzwiami krzyczy,

    klęczy, blaga bym zadecydował wreszcie trafnie,

    Wiem ze stojąc w miejscu świata marzeń nie zbawię.

     

    Może jednak powinienem do kochanej Polski wrócić,

    porzucić ten świat co był marzeniem zatrutym,

    odsłużyć wojsko, pójść do szkoły

    i haftu komputerowego sie nauczyć.

     

    Plusy i minusy są każdej z tych decyzji,

    lecz najgorsze jest to ze nie mam celu w życiu

    i nie wiem czego chce,

    to jest największa tragedia...

     

    Napisany 2005.03.13

     

     

     

    "Nowina"

     

    Smutny jestem jak wtedy co

    deszcz na mnie padał na ławce

    gdy powieki miałem mokre

    gdy moje 62 kilo zmagało się z wiatrem

     

    I dłoń moja co pisała ten utwór drżąca była

    stawiała pytania o zły los się żaliła...

    Czemu nie umiem kochać, odnaleźć siebie?

    Czemu smutek nie szczęście mieszka we mnie?

     

    Czy dopiero spokój duszy w niebie odnajdę...

     

    Czemu moja rodzina, akurat teraz

    gdy pozbawiona więzi, boryka się ze złym losem?

    Czemu kolejny dzień jest jak nóż w serce ciosem?

    Czemu nie mogę powitać dnia z pięknym ptaków głosem?

     

    A w sercach naszych tylko choroba i ból

    w oczach, w głosie na dłoniach, w sercu, w duszy

    Co trzeba zrobić by pokonać je na zawsze

    Zabić je do trumny i na wieki zamknąć

     

    by już więcej na nie patrzeć...

     

    Szukaliśmy dzisiaj lekarza dla mamy

    jest z nią coraz gorzej

    na czwarty pobyt w szpitalu sie zanosi

    Czemu nie chce brać leków, czemu o taki los sie prosi?

     

    Czemu gdy z nią rozmawiam, słyszę nie jej głos,

    a wołanie schizofrenii

    Czemu ona zachorowała na swój własny świat

    Dała mu się uwięzić

     

    Czemu nie chce pomocy, uważa że jest zdrowa

    bez pomocy lekarzy i bliskich choroby ni pokona

    Także bez wiary w to że się jej uda

    także nadziei i miłości, które czynią cuda

     

    Czemu są ojcowie co dziecka wychować nie potrafią?

    Czemu wolą zajrzeć do butelki niż na swój skarb patrzeć

    Czemu ja i moja siostra jesteśmy obdarzeni tych doświadczeń bagażem?

     

    Czemu jesteśmy obciążani trudem dorastania?

    Czy tak było zapisane w księdze dziejów i przeznaczenia?

    Czy było dziełem przypadku>,

    W życie ludzkie wpisanym wypadkiem.

     

    Czemu serce boli i z piersi chce wyskoczyć

    Czemy nierówny oddech i nogi z waty

    Czemu piekąca od środka dusza

    Te pytania nie znajdą odpowiedzi dzisiejszej nocy.

     

    19.03.2005

    N.Y

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    Któraś z kolei strona

     

    Któraś z kolei strona w zaszycie marzeń stworzona.

    Któraś z kolei strona moich snów wyśniona.

    Któraś z kolei strona w moim sercu zapisana

    Któraś z kolei strona uczuciami pokolorowana

     

    Któraś z kolei strona uśmiechu i radości pełna.

    Któraś z kolei strona na której marzenia swe spełniam.

    Któraś z kolei strona na której wspominam Was, umysłem i duszą.

    Któraś z kolei strona na której konwenanse się burzą.

     

    Któraś z kolei strona na której kocham Was sercem.

    Któraś z kolei strona na której za Wami tęsknię.

    Któraś z kolei strona karmiona pióra atramentem.

    Któraś z kolei strona właśnie staje się testamentem.

     

    Któraś z kolei strona właśnie rodzi się do życia.

    Któraś z kolei strona jak szpieg wrogi nie do wykrycia.

    Któraś z kolei strona jak zdjęcie do albumu wkładane.

    Któraś z kolei strona jak serca twego pożądanie.

     

    Któraś z kolei strona tobą przepełniona.

    Któraś z kolei strona przez ciebie przeczytana.

    Któraś z kolei strona jak martwy żołnierz w okopie przysypana.

    Któraś z kolei strona jak białym puchem zasypana polana.

     

    Któraś z kolei strona wypełniająca swą misję.

    Któraś z kolei strona jak straceniec co wie, że na śmierć idzie.

    Któraś z kolei strona spłonie na stosie zapomnienia.

    Któraś z kolei strona nie uniknie swego przeznaczenia.

     

    Styczeń 2005

    13.03.2005

    N.Y

     

     

    Moja piosenka.

     

    Piosenka jak zły sen.

    Piosenka jak ukojenie lek.

    Piosenka jak, a w niej czerwona krew.

    Piosenka jak przed śmiercią lęk.

     

    Piosenka jak dziecka płacz.

    Piosenka jak pełen grobów cmentarz.

    Piosenka jak w umyśle zapamiętana twarz.

    Piosenka jak baśń co ją nuci bajarz.

     

    Piosenka jak smutkiem deszcz płaczący.

    Piosenka jak przerażonej osoby głos drżący.

    Piosenka jak wyzwolenie duszy.

    Piosenka jak strzała wystrzelona z kuszy.

     

    Piosenka jak zakochany co na zabój się zadłużył.

    Piosenka jak winny co na karę zasłużył.

    Piosenka jak przepowiednia, co nam przyszłość wywróży.

    Piosenka jak towarzysz ostatniej podróży.

     

    Piosenka wzbudzająca uczucia od współczucia aż po gniew.

    Piosenka jak nie do wybaczenia grzech.

    Piosenka jak łzy policzkach spływające.

    Piosenka paradoksalnie nadziei pełna i ją dająca.

     

    Piosenka jak oczyszczenie mego ducha.

    Jest jak przyjaciel co mnie zawsze wysłucha.

    I choć nie przytuli, nie poda mi dłoni i nie poradzi.

    to jednak jest mi wierna i mnie nie zdradzi.

     

    Ta piosenka to "Stan", powiew wiatru i uderzenie morskiej fali

    tak samo jak inne zbiera swe ofiary.

     

    18.03.2005

    Insp. Eminem Stan

    N.Y

     

     

     

    "Lekcja miłości"

     

    Czy nauczę się kochać wreszcie

    Czy poznam uczucie piękne, odwieczne.

    Dające szczęście, poczucie bezpieczeństwa.

    Spełnienie, stan euforii, zrozumienie, uniesienie.

     

    Czy odkryję kiedyś jedną z teorii miłowania?

    Czy poznam jej smak cudowny pachnący zapach

    dotyk delikatny, sztukę oczarowywania.

    Zauroczenia prawdziwego, uczucia najczystszego

    najgłębszego, nic nie pragnącego w zamian,

    nic oprócz tej samej miłości w darze.

     

    Czy odnajdę osobą, która ofiaruje mi wszystko co posiada,

    swą duszę i ciało, swe ramiona, oczy, usta, uśmiech,

    słodki głos, ciepły dotyk, przytulenie, dwóch ciał połączenie...

    Całą siebie, przy której popadłbym w wieczne zmysłów utracenie.

     

    Czy ktoś mnie kiedyś jej smaku nauczy?

    Czy ktoś wskaże mi drogę do swojego serca?

    Pokaże mi miłości mapę, otworzy bramę szeroko...

    Swoim uczuciem skruszy lód z serca mojego.

    Zabije samotność, pustkę, zagubienie brak celu sensu, zwątpienie...

    Przywróci wiarę nadzieję, pokaże lustro na którym jestem dzieckiem...

     

    17. i 18. 04.2005

    N.Y.

     

     

     

     

     

    Gdybyśmy wtedy odeszli

     

    gdybyśmy wtedy odeszli

    nie zostawiając za sobą śladów i tropów

    gdybyśmy wtedy odeszli

    zostawiając za sobą przeszłość

    i nie oglądali sie za siebie

    to piekło by sie skończyło

    i zła przyszłość nie byłaby nam pisana

     

     

    gdybyśmy wtedy odeszli

    trzymając sie silno za ręce

    gdybyśmy wtedy odeszli

    nauczyła byś mnie miłości

    zły sen mógłby sie nie sprawdzić

    te krzyże nie byłyby twoje,

    nie bylibyśmy smutni dzisiaj wtedy może

    poznałbym co to jest prawdziwa rodzina

     

     

    gdybyśmy wtedy odeszli

    nie umiem płakać, a płakać mi sie chce

    gdybyśmy wtedy odeszli

    nie byłoby na Ciebie podniesionej reki

    nie zobaczyłabyś juz więcej butelki

    nie zarażalibyśmy sie nawzajem choroba życia

    (każdy inna mutacja)

    i nie płakalibyśmy teraz

    razem lecz osobno

     

     

    gdybyśmy wtedy odeszli

    może odnaleźlibyśmy szczęście na nowo

    gdybyśmy wtedy odeszli

    bo cierpienie nie musiało być nam pisane

    ja nie pisałbym wierszy

    a przynajmniej tych smutnych

     

     

    gdybyśmy wtedy odeszli

    wsiedli w tramwaj w jedna stronę

    gdybyśmy wtedy odeszli

    i juz nie wrócili nigdy nie byłabyś chora

     

    smutek i żal i gdzieś daleko nadzieja

    Napisany 2005.04.30

     

     

    Wiesz.

     

    Spotkałem Cię przypadkiem,

    nie spodziewałem się zobaczyć Cię już więcej

    a jednak...

    Twoje oczy znów stanęły na mojej drodze,

    tylko przez moment... jakbym robił im zdjęcie.

    Nic nie zdążyłem z nich wyczytać,

    zbyt krótka była to chwila.

    Zobaczyłem tylko w nich uśmiech, promyk słońca.

    Obecny także nz twych delikatnych ustach - jak płatki róży.

    Nic nie zdążyłem Ci powiedzieć oprócz słowa dzień dobry...

     

    a w myślach list -

    wkładany do twojej torebki

    "wczorajsze wspomnienie"

    Czy go odnalazłaś, przeczytałaś, zrozumiałaś

    spaliłaś, zachowałaś, zapomniałaś?

    Czy miał jakiekolwiek dla ciebie znaczenie?

     

    08. i 10.05.2005

     

     

     

     

    "One way ticket"

     

    Jadę w nieznane,

    gdzieś na północ od Big Apple.

    Blisko? Daleko? Nie wiem

    Nie mam pojęcia...

    Chcę oderwać się od

    szarej rzeczywistości,

    od polskiej Ameryki

    od ameryki większości Polsków,

    gdzie tydzień jest jednym długim dniem,

    a weekend jest zbyt krótki...

    Pragnę dogonić marzenia,

    chociaż jedno z nich spełnić.

    Zobaczyć coś, zwiedzić, obejrzeć,

    zapamiętać i zachować w sercu na wieki,

    zabrać je później ze sobą do Polski.

    Zobaczyć coś więcej poza stolicą świata,

    świątynią pieniędzy, biznesu

    i biednych bogatych ludzi.

    Uciec jak najdalej...

     

    do Suffern, bo tam właśnie zmierzam,

    pociągiem w jedną stronę,

    gdyż w kieszeni mam

    tylko "one way ticket".

     

    14.05.2005

    Penn. Station N.Y

     

     

     

    "Nie ma bohaterów"

     

    Zakopałeś wspomnienia z Placu,

    utopiłeś je na tamie,

    zostawiłeś je na trzepaku pod blokiem,

    pozwoliłeś żeby zmiażdżył je,

    jadący na Kaliską pociąg.

     

    Zburzyłeś mur co łączył.

    Zbudowałeś mur co dzieli.

    Zerwałeś rysunki ze ścian.

    Twe dziecinne blizny się wytarły.

     

    Odkopuje wspomnienia z Placu

    Ratuje je tonące na tamie.

    Zbieram je spod trzepaka.

    Ratuje przed nadjeżdżającym pociągiem.

     

    Buduję mur co łączy.

    Burzę mur co dzieli.

    Przyklejam wiersze na ścianę.

    Me dziecinne blizny są nadal wyraźne.

     

    Nie ma bohaterów powiedziałeś...

    nie ma ich...dawno już umarli

    Tak jak umarli inni co ciebie zapomnieli

    Tak jak umarli ci co ciebie rozumieć przestali

    Ich grób tylko pozostał

    i trumna z ich ciałami,2 metry pod ziemią

    zakopani żywcem...

     

    Zmienił się świat, zmieniłeś się ty

    to już nie te czasy kiedy

    wspólnie wklejaliśmy do albumu naklejki

    Czas tamten minął bezpowrotnie.

    Zmieniłeś się, dorosłeś, otworzyłeś oczy

    To był szok...

    Nie pierwszy i ostatnia twoim życiu

    A obraz twych szarych oczu widoczny

    jest już tylko w albumie

     

    Wywiad na kasecie już dawno nieaktualny

    choć nie do końca,

    twój szkielet rozumu i serca pozostał nienaruszony

    to tylko z róży opadły płatki

    Zapytasz mnie pewnie

    -Zostały tylko kolce?

    -Tak, lecz nie na zawsze

    Wyrosną nowe

    Piękniejsze, czerwone bardziej niż krew,

    co w tobie płynie...

     

    Nie wiem jak z Tobą rozmawiać przyjacielu,

    tak długo nie patrzyłem w twoje oczy

    tak długo nie ściskałem twojej dłoni

    Brakuje tego

    (Nie jesteśmy na bieżąco)

    Dlatego inna rozmowa...

    ta przez linię ponad oceanem

    a inna co drugi dzień pod kioskiem

    na metalowym szlaku

     

    Dopiero tam poznałem cię naprawdę

    Twoje oblicze, twe ja odgadłem

    Lecz ja niewiele w zamian Ci dąłem

    Wierz mi nie jestem ideałem

    Tak samo jak ty nigdy nie będę święty

    (i nie chcę nim być, to moje prawo)

    Tak jak ty, ja sam jeszcze swej duszy nie poznałem.

    Noszę w sobie tajemnicę - sam dla siebie jestem zagadką.

    Otwieram swe serce, czasami też wegetuję...

    Nie znam miłości (bez której żyć się nie da), uczę się jej dopiero...

    Patrząc wstecz dużo mi umknęło...

    Wiele szans zmarnowałem, wielu rzeczy nie potrafiłem dostrzec...

     

    Otwieram swe serce na innych

    tych bliskich i dopiero poznanych

    Porzucam nieśmiałość, burzę tę ścianę płaczu -

    dzieło murarza, dziecka kilkuletniego, któremu

    nikt nie pokazał drogi i którą to drogą

    samo dziecko iść nie chciało...

    Tak sam sobie jestem winny, przyznaję się

    poddałem się bez walki.

    Teraz pokutuję za to, odpowiedzialności nie uniknę...

    lecz nie jest powód do szram na nadgarstku.

    Choć czasami mam chwilę gdy o nich marzę.

    By ktoś je zauważył, zwrócił uwagę,

    zapytał - dlaczego?

    lub po prostu uderzył w twarz

    i powiedział -"Głupi jesteś..?

     

    Mam obawy przed spotkaniem się z Tobą.

    Tak naprawdę nie wiem co się stanie

    gdy ponownie spojrzę w twoje oczy.

    Co zobaczę a co ty zobaczysz w moich.

    Nie będę udawał kogoś kim nie jestem

    Nie wiem czy poznasz moją twarz

    Czy poznasz moją duszę

    Czy to ta sama, inna, prawdziwa, fałszywa?

     

    Ty też masz na pewno obawy,

    czy nasza przyjaźń wytrzyma próbę czasu

    (a mapy przyjaźni jeszcze nikt nie stworzył)

    Czy będą nas łączyć muzyka, papieros i wspomnienia,

    i nic poza tym...

    Czy przeczytamy swe książki na nowo?

    Czy samo słowo przyjaźń z którym na ustach się pożegnaliśmy

    będzie święte czy zakopane?

    Mam nadzieję, że się tak nie stanie

    Wolę nie mieć przyjaciół niż mieć w sercu zakłamanie

    Być sztuczny, narzucać się komuś,

    wchodzić w drogę, tego nie chcę,

    powiem jak Grzesiuk - ja wysiadam

     

    Dobrze wiesz chyba że jesteś moim autorytetem

    i że teoje słowo dużo dla mnie znaczy

    Każda rada ,pocieszenie wszystko co dajesz

    z siebie najlepszego.

    Wiem jednak też że nie jesteś idealny i popełniasz błędy

    lecz mimo wszystko szanuję Cię bardzo.

    Nie wiem czy wiesz czy się domyślasz...

    nie mówiłem Ci nigdy tego...

    Byłeś dla mnie jak ojciec ,którego w zasadzie nie miałem,

    i choć jestem starszy od Ciebie

    Zawsze będę dla Ciebie Młodym.

    Chciałbym kiedyś jednak żebym to ja był ci podporą ,

    pocieszeniem słowem i czynem pomocny.

     

    Nie będę Ci nic obiecywał

    może nasza przyjaźń przetrwa

    a może nie to będzie zależało od nas samych

    czy do niej dorośliśmy czy nie...

     

    03.09.2005

     

     

     

     

    Moje urodziny II

     

    Kończę dzisiaj dwadzieścia lat…

    Ok. 2.05 w nocy czasu nowojorskiego,

    dokładnie minęło dwadzieścia

    lat mojego życia

    Czy były to lata stracone?

    Czy dużo się przez ten czas nauczyłem??

    Jakie szanse wykorzystałem,

    A jakie przeciekły mi przez palce…

    Jakie będzie następne dwadzieścia lat?..

    Czy miną tak szybko ja te pierwsze minęły…

    Kim będę za dwadzieścia lat?

    Czy stanę się kimś lepszym?

    Czy odnajdę wreszcie siebie…

    Wkroczyłem w dorosłe życie,

    Cały czas wkraczam, uczę się…

    Uczę się przede wszystkim kochać…

    …o czym będę myślał za

    Dwadzieścia lat o 8.05 rano

    …ale czasu polskiego…

     

    05.09 2005

    Lynbrook, N.Y.

     

     

     

    Mój american dream

     

     

    W życiu piękne są tylko chwile…

    A ja mam w ręku one way ticket,

    czyli w jedną stronę bilet.

    … i myśli w głowie.

    O powrocie do ojczyzny,

    do kraju przodków i matki

    oraz mojego serca, które zakopałem na Placu…

     

    Powinienem był wrócić gdy

    nie było jeszcze za późno…

    Nie podjąłem ryzyka,

    Ameryka zamuliła mi oczy…

    Nowojorska Statua Wolności –

    wrota kraju imigrantów

    powiedziała mi:

    „Polski nie ma dla Ciebie

    I nie będzie już więcej”.

    Szyderczy uśmiech na twarzy miała.

    Nadzieję w mym sercu powoli zabijała…

    Powoli odradzałem ją w sobie,

    że Polska istnieje,

    nie tylko w moim sercu…

    Pogodziłem się z myślą, że

    zbliża się mój powrót,

    Odliczałem dni, godziny, minuty,

    aż do podjęcia ostatecznej decyzji,

    tym impulsem był „marzyciel Kolorado”…

     

    Tak było wczoraj, powiedziałem czas już…

    A dziś zastanawiam się czy ucieczka stąd

    to dobre posunięcie, czy może

    największy błąd mojego życia…

    O tym dopiero się przekonam.

    Czy wykorzystam kolejną szansę, którą

    życie mi daje?

    Czy nauka zaczynania na nowo

    nie pójdzie na marne?

    Muszę odnaleźć siebie ponownie,

    tam w kraju…

    gdyż tu już część siebie zdążyłem poznać,

    swe imię, jego znaczenie odgadłem.

    Część siebie, teraz zostawiam tu,

    w martwych budynkach ze szkła i betonu,

    w kartonowych domkach,

    na mostach wyobraźni i rzeczywistości,

    w tych nieboskłonie, który obejmował

    mnie przez półtora roku, na który jednak

    z niechęcią patrzyłem.

    Nie zakopuję wspomnień z Placu,

    Gdyż takiego tu nie posiadam,

    nie oswoiłem żadnego, a żaden

    mnie nie oswoił…

    Może jedynie Place marzeń niespełnionych

    Seaport, Union Square, a po polsku –

    Piotrkowska i Plac wolności.

     

    Czy była to wyrwana kartka z kalendarza

    mojego życia?

    Nie nie była; choć były momenty kiedy

    tak o tym myślałem…

    Nie był to okres bezowocny,

    na wiele rzeczy otworzyłem oczy,

    na inne niestety przymknąłem…

    wielu rzeczy mnie tu życie nauczyło,

    dostałem za swoje,

    lecz wielu też nie mogłem lub nie chciałem pojąć…

     

    Zostawiam siebie w ludziach,

    których tu poznałem, którzy dali mi szansę,

    którzy byli dla mnie rodziną, przyjaciółmi,

    nieznajomymi na ulicy.

    Szczególnie tym, którym powierzałem swoje wiersze,

    swe serce, lecz czasami też obojętność

    i chorobę wspomnianego już martwego serca,

    które nie potrafi kochać…

     

    -Czy nie żal wyjeżdżać Ci stąd teraz?

    Gdyby mnie ktoś tak zapytał na początku

    mojego pobytu odpowiedziałbym mu:

    -Płakać po tym syfie?!

    A teraz… to już inna bajka.

    Mam nadzieję, że będę płakał!

    Chcę płakać po tym syfie,

    całym mym wnętrzem, duszą i sercem…

    bo będę miał za czym tęsknić,

    za miejscami, osobami, magicznymi wspomnieniami,

    które obecne są w mym sercu i umyśle.

    Będzie we mnie jeszcze długo żywy obraz

    tego świata, którego nie pokochałem, ale

    do którego zdążyłem się przyzwyczaić, ażeby

    łatwiej byłoby mi tu żyć, oddychać, marzyć,

    który z początku był mi obcy, wrogi

    z czasem jednak nauczyłem się w nim żyć.

     

    Chciałbym płakać też po powrocie do Polski,

    płakać gdy zobaczę ojczystą ziemię,

    bliskich, rodzinę i przyjaciół i…mój plac

    Muszę odkopać swe serce…

    Boję się, że nie dostanę szansy wrócić tu.

    Do tego przepełnionego słodką goryczą

    świata, do nowojorskiego syfu, bałaganu,

    który będę wspominał z wielkim sentymentem.

    Statua, która z początku była klawiszem

    w więzieniu jakim był i jest NYC, stała mi się obojętna,

    przyzwyczaiłem się do niej

    i ona do mnie…

    Chciałbym zobaczyć ją z bliska, dotknąć

    Poczuć jej siłę, odczytać symbole,

    lecz tego nie zrobię…

    Odprowadzę ją tylko wzrokiem

    i ona mnie swoim odprowadzi…

     

     

    Napisany krótko przed wyjazdem z USA bez daty…

     

  9. Miło że Cię zainteresowałem, to nie jest mój pierwszy tomik poezji, mam na koncie dwa. Ten pierwszy jest bardziej osobisty. Jeśli chcesz to mogę Ci osobno jakiś przepisać tylko powiedz mi na jaki temat byś chciała. Co do opinii, mój psycholog była pod wrażeniem mojej twórczości, na pewno nie była dla niej to grafomania. Nie mówię że to mistrzostwo świata, ale jakiś poziom trzyma. Ja nie rymuję, moje wiersze są raczej białe. Emocje widzisz, a postrzegałaś kiedyś świat który cię uwięził w klatce i wszystko co się działo z tobą działo się jakby poza tobą, nie jest wtedy łatwo, życie bez uczuć nie jest łatwe kiedy jesteś duszą samotności i jesteś zamknięta na innych. Tematy moich wierszy są różne, jedne są żywsze, drugie bardziej poważne, niektóre banalne, są na pewno prawdziwe. Wklejam chronologicznie, nie tematycznie.

     

    Nasza piosenka

     

    To mogła być nasza piosenka...

    To mogła być nasza chwila zapomnienia.

    Magiczna, niepowtarzalna.

    Chciałem aby mogła wiecznie trwać

    Chciałem ją jak najdłużej w pamięci swej zatrzymać.

    Tylko ty i ja, a w tle nasza piosenka...

     

    Jej łagodne dźwięki mogły sprawić,

    że otworzylibyśmy się przed sobą,

    a przynajmniej ja przed tobą.

    Chciałem to zrobić... dałbym ci serce na dłoni

    Piękny anielski śpiew mógł być tłem:

    do naszej rozmowy, do przytulenia, do pocałunku.

     

    Ta piosenka mogła być moim wyznaniem dla ciebie.

    Mogła być piękna i tak jak ty być dla mnie inspiracją.

    Mogła łaskotać nasze zmysły, przeszywać nas dreszczem lekkim,

    zniewolić nasze umysły i serca i dusze.

    Być czułą melodią twego ciała na prześcieradle miękkim.

    Być zaczątkiem czułości wstępem do prawdziwej rozkoszy.

     

    Być symbolem tamtej chwili, być naszym śmiechem, płaczem,

    wszystkim co mogło nas łączyć w tamtym momencie

    Mogła głaskać nasze ciała tak jak ja czule poświeciłbym ci swój dotyk.

    Ta piosenka jest tobą, ciebie mi w pamięci przypomina,

    niestety tylko moje sny, a nie z tobą związane wspomnienia

    Tak, to były marzenia, nie dałaś im szansy spełnienia.

     

     

    Wybacz mi

     

    Przepraszam cię za moje słowa,

    w złości i gniewie wypowiedziane.

    Za słowa, które zraniły twe serce

    i duszę twą zdławiły pożarem.

     

    Za słowa przykre tak od środka cię bolące,

    tak nieprzemyślane, tak w tej chwili mnie dławiące.

    Za czyny moje, tak głupie, twoją duszę od środka tnące,

    tak szczeniackie, na twojej twarzy grymas malujące.

     

    Że były one przyczyną płaczu, twych łez strapionych,

    że owiały smutkiem całe twe piękno, duszy twej toni,

    że były przyczyną chwil samotnie przy kominku spędzonych,

    tych chwil do których tęsknie, tych których mam teraz w dłoni.

     

    Przepraszam cię, to moja wina, nie mam usprawiedliwienia żadnego.

    Przepraszam że zniszczyłem twoje marzenia. Powiedz mi dlaczego

    Nie chcesz mi dać szansy na poprawę tego, co zepsułem kiedyś,

    Lecz naprawić mogę… powiedz mi dlaczego zachowujesz się jakby między

    Nami były aż tak wielkie różnice, uda nam się. Zrozum mnie i daj mi siebie zrozumieć…

     

    Że twoje pragnienia przekreśliłem, że obróciłem w popiół wspomnienia,

    że zniszczyłem to miedzy nami było, to co nas łączyło - naszą miłość,

    i to wszystko dla czego żyłaś, czemu wszystko poświeciłaś.

    Teraz już wiem, że się myliłem, przepraszam Cię.

     

    Wiem że trudno mi cię będzie odzyskać do siebie zaufanie,

    lecz daj mi jeszcze szanse jedną, na wybaczaniu polega miłowanie.

    Nic nie stanie na drodze do szczęścia naszego, ta sytuacja się więcej nie powtórzy.

    Już nic nie będzie w stanie naszego uczucia zburzyć więc proszę wybacz mi.

    Pozwól mi do twego serca wrócić, pozwól mi usłyszeć od ciebie -

    trzy słowa które brzmią: „wybaczam ci kochanie.

     

    10.04.2004

     

     

    Potrzebuje cię

     

    Potrzebuję cię -

    By sie zmienić

    Potrzebuję cię -

    By dalej żyć

    Potrzebuję cię -

    By naprawdę poczuć życie

    Potrzebuję cię -

    By być prawdziwy

    Potrzebuję cię -

    By uczucia zaznać prawdziwego

    Potrzebuję cię -

    By już więcej nie marzyć

    Potrzebuję cię -

    By już więcej nie śnić

    Potrzebuję cię -

    By żyć

    Potrzebuję cię -

    By oddychać

    Potrzebuję cię -

    Całym sercem

    Potrzebuję cię -

    Całą duszą

    Potrzebuję cię -

    By nauczyć sie płakać

    Potrzebuję cię -

    By nauczyć sie śmiać

    Potrzebuję cię -

    By nauczyć sie miłować

    Potrzebuję cię -

    By nauczyć sie kochać

     

    13.04.2004

     

     

    Cała ty

     

    Twój urok.

    Twój czar.

    Twój widok.

    Twój blask.

    Twój zapach.

    Twój smak.

    Twój głos.

    Twój powab.

    Tchu brak…

     

     

    13.04.2004

    Insp. Sen nocy letniej

    W. Szekspir

  10. Pisałem, teraz rzadko sięgam po pióro, a dlaczego? No cóż to była dla mnie naturalna kolej rzeczy. Ze względu na to że jestem dobrym słuchaczem, obserwatorem, potrafię zauważyć też więcej niż przeciętny człowiek. Ze względu na to że niestety jestem też DDA, trudno mi było wyrażać uczucia, z resztą dzisiaj tez nie jest łatwo. Co chciałem powiedzieć? Chciałem opisać świat swoimi oczami, opisać coś co zauważyłem, coś pięknego, wyjątkowego, niepowtarzalnego. Wyrazić siebie. Odnaleźć siebie na kartkach poezji. Spisać by wspominać, by nie zapomnieć i z wielu innych powodów.

     

    -- 28 lut 2015, 17:03 --

     

    Stop

     

    Stój!

    To idę.

    Idź!

    To stoję.

    Stój!

    To siadam.

    Usiądź!

    Postoję.

    Leż!

    Ja wstanę.

    Wstań!

    Kładę się.

    Mów!

    Pomilczę.

    Milcz!

    Coś powiem.

    Patrz!

    Nie chcę widzieć.

    Nie patrz!

    Widziałem.

    Słuchaj!

    Nie chcę słuchać.

    Nie słuchaj!

    Słyszałem.

    Dotknij!

    Nie chcę dotykać.

    Nie dotykaj!

    Dotknąłem.

    Poczuj!

    Nie potrafię.

    Nie czuj!

    Nie wiem co mam powiedzieć.

     

     

    06.04.2004

     

    Zamknij moje oczy

     

    Daj mi się dotknąć, poczuć, posmakować

    Daj mi usłyszeć twój głos, mów do mnie.

    Pozwól mi nie patrzeć, zamknąć oczy szeroko...

     

    Pragnę zauważyć inne odczucia,

    pragnę poczuć twoją bliskość

    za pomocą innych zmysłów.

    Oczy nie są mi potrzebne...

     

    Pragnę cię bardzo, dotknij mnie,

    Masz takie ciepłe dłonie.

    Chcę poczuć ich dotyk na moim ciele.

    Rozpal mnie za ich pomocą…

     

    Twój zapach, jak kwiat z rajskiego ogrodu

    zakazany, nęci mnie.

    Twój smak słodko – gorzki…

     

    Pragnę zasmakować twojego ciała -

    jego wszystkich zakamarków.

    Pragnę usłyszeć trzy słowa od ciebie:

    "-Zamknij moje oczy"

     

    07.04.2004

    Insp: It must be love

     

    To ty?

     

    To ty?

    Czy to nie ty?

    To ty?

    Ta sama?

    To ty?

    - Podobna jak z lustra

    wyjęta podobizna.

    To ty wróciłaś?

    To nie ty, dopiero mnie poznałaś.

    To ty taka sama jak w moich wspomnieniach?

    To nie ty, dopiero będziesz źródłem mojego zauroczenia.

    To nie ty, one mówią coś innego niż tamte.

    To ty, takie same włosy, usta?

    To nie ty, to moja wyobraźnia mnie oszukuje…

    Inaczej pachniesz, inaczej smakujesz od niej.

     

    To ty?

    Odpowiedz sama.

    -Tak

     

    Pragnę Cię.

     

    P jak Pożądanie

    R jak twoje Ręce, dłonie

    A jak Anioł z nieba

    G jak Godzina naszego połączenia

    N jak w wyrazie kochaNie

    Ę jak w wyrazie nĘcisz mnie lub opĘtanie

     

     

    C jak Całuję

    I jak w wyrazie dotknIj mnie

    Ę jak cztery kreski z ogonkiem

     

     

    07.04.2004

     

    Białe kartki w podróż płyną

     

    Po białym morzu, na białym statku,

    o białych masztach, o białych żaglach

    w białych kajutach, na białych łóżkach,

    leżą i białe myśli snują...

    Biel w sercach maja i biel czują.

     

    Piją białe mleko, w białych po whiskey szklankach,

    grają w białe karty, paląc bez filtra białe papierosy,

    wdychając biały gęsty dym do białych jak mąka płuc.

    Patrzą na białe zegarki, o białych wskazówkach

    o białych liczbach i białym datowniku.

     

    Zachwycają się białym dniem, białą nocą

    Zachwycają się sobą nawzajem.

    Prawią sobie komplementy i kokietują.

    -Jaka piękna biała pani - biała jak śnieg

    -Jaki piękny biały pan - biały jak u fotografa papier.

     

    Zakochują się w bieli, kochają się,

    i za tę biel się nienawidzą.

    Tyle bieli to grzech!

     

    Nagle tę cała masę bieli,

    rozerwała inna biel,

    inny jej odcień -

    To białopodobna szarość zabiła je.

    I statek i kajuty i łóżka

    i wreszcie białe kartki.

    Ogarnął biały sen.

     

     

    07.04.2004

     

    Moja dłoń.

     

    Pisząca ten wiersz, pisząca wiele innych,

    rysująca mój świat - "Wielkie marzenia",

    oraz "Z głębin Atlantydy".

    Malująca moją szarą, a jednak kolorową duszę.

    Kreśląca rysunki, ale do tego jednak nie stworzona.

    Jeden rysunek jak sto wierszy...

    Moja dłoń szorstka, lecz delikatna,

    dająca przyjacielski uścisk, ciepły dotyk.

    Choć dłonie mam zwykle zimne, czasami sine,

    nie tylko od niskiej temperatury...

     

    Moja dłoń czuła, penetrująca twoje ciało.

    Głaszcząca, miła, pieszcząca:

    Twoje włosy, powieki, nosek i twe usta.

    Twoją szyję, tors, twoje piersi oraz

    bramę rozkoszy - jaspisowy kielich.

     

    Moja dłoń pragnąca twojego dotyku,

    pragnąca odwzajemnienia.

     

     

    07.04.2004

    Insp. Ksero dłoni

     

    Trzy słowa

     

    Wierna wiara

    Nadzieja nadziei pełna

    Miłościwa miłość

    Wierna miłość

    Wierna nadzieja

    Miłość nadziei pełna

    Wiara nadziei pełna

    Miłościwa wiara

    Miłościwa nadzieja

     

    Niewierna wiara

    Nadzieja beznadziejna

    Niemiłościwa miłość

    Niewierna miłość

    Niewierna nadzieja

    Miłość beznadziejna

    Wiara beznadziejna

    Wiara niemiłościwa

    Niemiłościwa nadzieja

     

    07.04.2004

     

     

    Halloween

     

    W ręku nóż,

    a w oczach błysk.

    To czyste zło,

    nieskażone niczym.

    To on nadchodzi,

    to jego święto.

    On sie nie przebiera,

    nie musi...

     

    W ciemną noc dzieci

    chodzą od domu do domu

    i mówią: "Cukierek albo psikus".

    Zabierają daninę albo straszą,

    a on bawi się zabijając,

    zbiera ofiary jak słodycze:

    Pozbawia je oddechu, dusi, łamie kark,

    przeszywa nożem, innym ostrym narzędziem

    albo morduje bardziej zręcznie i wyszukanie,

    z właściwym dla siebie wyrachowaniem.

    Jego ręka jest ręka zła,

    to siła pochodząca z głębin piekła .

    Czy ktoś go zatrzyma?

     

     

    Napisany 2004.03.07

     

    Czekam

     

    Czekam na ciebie na przystanku.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam na spotkanie.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam na przywitanie .

    Czy przyjdziesz?

    Czekam na uśmiech.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam na pocałunek.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam myśląc o tobie.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam ja i moje serce czeka na ciebie.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam i moknę.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam i patrzę w czarne niebo.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam na ciebie na przystanku.

    Czy przyjdziesz?

    Czekam tu na cie...

    -Już jestem

     

    07.04.2004

  11. Wstęp

     

    Ja…

    Dziewiętnaście lat niespełna.

    Ja…

    We wspomnieniach

    Ja…

    W - „Marzeniach”

    Ja -

    „Z głębin Atlantydy”

    Ja -

    Pośród fal.

    Czy to sen?

    Ja - prawdziwy czy nie…

     

    21.03.2004

     

    Pierwszy dzień wiosny

     

    Wstęp w dorosłe życie.

    Nieodgadniona przyszłość...

    Jakie cele widzę?

    Co będzie jutro?

    Co za chwilę?

    (...)Patrzę w niebo.

    Piękne dzisiejszego wieczoru.

    Tyle gwiazd.

    Tyle istnień na nie patrzyło.

    Trzykropek(Łabędź).

    Wielka niedźwiedzica.

    (...)Inspiracje do pisania...

    książki

    pamiętniki

    osób,

    Które tak samo jak

    Ja

    Szukają siebie

    Błąkają się po

    nieprawdziwym

    lub

    zbyt prawdziwym świecie

    (...)

    Co z jutrzejszym świtem?

    Czy taki sam jak ten dzisiejszy będzie? Ja

    W objęciach morfeusza, który

    Nie chcę opuścić jego krainy...

    (...)Wspomnienia...

    Byłem dzisiaj na Placu

    Powróciły choć na moment

    szczęśliwe chwile.

    Coś w nim jest

    Czy to magia?

    Nie wiem

    Ale często tam powracam

    (...)Ja i Bóg

    Bóg i Ja

    Widziałem dzisiaj umierającego

    na krzyżu Chrystusa

    Jego słowa w martwym aramejskim języku

    Bierzcie i jedzcie...

    Bierzcie i pijcie...

    Czy ja biorę od Niego?

    Czy zabieram Go do swego serca ?

    Czy mam Go w sercu?

    Nie

    Mam Go w umyśle

    Wiem, że istniał, lecz

    Z mojej wiary nic nie wynika

    Nie staram się kroczyć Jego drogą

    Drogą do nieba

    Drogą , w której znakami są

    przykazania

    (...)Szarość dnia dzisiejszego...

    Pustka i obietnice

    Postanowienie

    Odroczone

    Zapomniane

    Nałóg, którego nie umiem pokonać

    nie chcę się od niego uwolnić

    Przeczytałem dzisiaj

    "Pamiętnik narkomanki"

    Cała prawda o nałogach

    Kolejny raz...

    Czy będzie ona motywacją

    do zerwania?

    Czy zamknę oczy i odwrócę głowę

    udając, że nic nie widziałem

    (...)Czekam

    Czekam

    Czekam...

    Lecz czekanie w niczym nie pomoże

    (...)Marzenia...

    w moim sercu drzemiące

    są tylko moje

    i nikt mi ich nie odbierze

    (...)Błędy...

    dużo ich w życiu popełniłem

    Nadal je popełniam

    i będę je popełniał

    Jestem za słaby by ich nie robić

    Cóż poradzę...Moje

    Słowa, które ranią mych bliskich

    Sytuacje niezrozumiałe

    w których nie potrafię się zachować

    Nieporozumienia

    Sumienia, które dręczy na kartkach

    (...)Słyszę dzwony kościoła

    Jest dziewiąta po południu...

    Na sekundy przed pierwszym uderzeniem

    Pomyślałem ,że może powinienem

    Go odwiedzić

    Czy to znak?

    (...)Czy gdybym urodził się kimś innym

    czy byłbym szczęśliwszy?

    czy byłbym sobą?

    Czy byłbym lepszym człowiekiem?

    Dzwony ucichły.

     

     

    21.03.2004

    Insp. I – szy dzień wiosny

    i "Pamiętnik narkomanki" -

    Barbary Rosiek

     

    Samotność

     

    Poczucie bezsensownej pustki...

    Nicość, obojętność, marazm...

    Brak uczucia miłości...

    Brak poczucia bezpieczeństwa...

    Brak celu w życiu...

    Poczucie niepotrzebności...

    Uczucie rozdzierające serce...

    Beznadziejna.

    Niewierna.

    Niemiłosierna.

    Po prostu samotność.

     

    Karmię się każdym szarym dniem,

    każdą chwilą, którą życiu uda mi się ukraść-

    jak cukierka z ulicznego straganu.

    I uciekam czym prędzej, jak najdalej od miejsca przestępstwa.

    Po czym już w bezpiecznej odległości spożywam go, konsumuję.

    Rozmyślam nad chwilą triumfu, pyrrusowego zwycięstwa,

    i nad tym ile jeszcze takich "cukierków" będę musiał ukraść...

    i czy kiedyś już nie będę musiał ich zabierać...

    ...by być przez moment szczęśliwy

     

     

    01.04.2004

     

    W hołdzie mej ojczyźnie

     

    Ojczyzno Polsko -

    Moja Matko.

    Oddaje Tobie wszystko

    co mam,

    co jestem w stanie Ci dać.

    Oddaje hołd Twojej historii,

    ludziom którzy Ciebie kształtowali

    i którzy za Ciebie umarli...

     

    Polsko! Słowa hymnu na moich ustach:

    "Jeszcze Polska nie zginęła"... -

    Mazurek Dąbrowskiego.

     

    Jestem Polakiem i dumny z tego jestem.

    Dumny jestem z Ciebie - Moja Ojczyzno.

    Urodziłem sie Polakiem i umrę jako Polak,

    nic tego nie zmieni...

     

    Jeśli za Ciebie walczyć będzie trzeba,

    oddam za Ciebie życie,

    zapłaty mi nie trzeba.

    Tylko Twoje dobre słowo,

    błogosławieństwo twoje:

    "To co oddajesz mi ja oddaje tobie".

     

    Ojczyzno moja, Polsko!

    Jestem twój i Twoje imię sławić całe życie będę.

    Nieważne ile w życiu zdobędę

    i gdzie mi będzie na stałe zagrzać miejsce -

    na Twoim łonie czy za głębokim oceanem...

     

    Zawsze kochać cie będę,

    bo Ty jesteś moja

    i ja jestem twój, na zawsze...

     

    Gdy nostalgia za Toba płakać będzie we mnie,

    spojrzę na orla, na biel i czerwień,

    w ręce Twoje się oddam i mój hołd i poświecenie,

    Słowa Bóg Honor Ojczyzna

    ...i ten wiersz, co dziełom wieszczy nigdy nie dorówna.

     

    01.04.2004

     

    Nad morzem

     

    Stojąc nad brzegiem morza,

    słuchając powiewu wiatru i śpiewu mew,

    czując ciepły piasek pod stopami,

    widząc przed sobą zlane niebieskie horyzonty,

    a ponad sobą gorące słonce...

     

    Czegoś pragnę,

    Czegoś chcę.

    Pragnę abyś była obok mnie.

    I żeby ciepło - gorące słonce

    w naszych sercach biło.

    Żeby wszystko co teraz piszę,

    prawdą ,a nie snem było.

     

     

    06.04.2004

     

    Setny wiersz

     

    A co to za różnica,

    Który?

    P - szy...

    D - gi...

    Dz - ty...

    Setny...

    Czy ma to jakieś znaczenie?

    Dla mnie? Dla ciebie?

    Co za różnica jaka liczba obok słowa wiersz stoi?

    Czy jest w tym jakiś głębszy sens?

    Jak filiżanka kawy z fusami?

    Symbol, alegoria, wskazówka do celu?

    Liczba sto...

    Każda inna...

    Zbędna, bo o dziewięćdziesiąt siedem za dużo.

    Ta liczba wszystkiemu winna!

    Liczebnik niepotrzebny, jak jego opis.

    Bo po co? Sam sie domyśl

    Co? Jak? I o.c.b?

    O co chodzi tak naprawdę ?

    Czyżby ten wiersz został napisany na marne?...

     

    Nie dla mnie!

    A jak dla ciebie?

    Sam oceń.

    Setny wiersz nie zginie

    Bedzie tlił się dla siebie, dla mnie,

    Jeśli go nie zrozumiesz...

    A może odnajdziesz ukryty gdzieś sens,

    Zawsze możesz nadać mu nowy, swój własny.

     

     

    Kształt mojego serca

     

    Moje serce nie jest bryłą foremną.

    Nie jest okrągłe ani kwadratowe ani trójkątne.

    Nie jest także innym kształtem geometrycznym.

    Nie jest też kamieniem górskim, grafitem ani diamentem.

     

    Nie dopływa do niego czerwona...ani czarna krew,

    tylko opary myśli i słów, które płyną do mózgu -

    organu, który przewodzi, brnie i nie czuje.

    Tylko myśli, że czuje, lecz nie wie, co to tak naprawdę znaczy

     

    Moje serce nie bije, nie uderza.

    Nie jest dowodem na to że żyję

    Kształtu mojego serca nie ma...

    Ponieważ i serca nie ma.

     

    -Nie ma?!

    -Nie, tylko puste miejsce -

    Czarna dziura wśród szarej przestrzeni...

    -A gdzie ono jest?

    -Nie wiem...

    -Może serce we mnie nie urosło

    A może umarło wczoraj...

     

     

    07.04.2004

    Insp. Shape of my heart Sting

  12. Cześć, Dawid. :) Ja też jestem czubkiem, tyle że spod Warszawy. ;)

     

    Dzięki za przywitanie. Jestem obecny na Forum evotu ale tam Cię chyba nie spotkałem, a zauważyłem dzisiaj że tam piszesz także. Ja mam zaleczoną schizofrenię i tylko 3 może 4 większe epizody w życiu, ale nie powiem żebym był zdrowy. :) Moja schizofrenia to piosenki w głowie plus pojedyncze słowa, czasem były monologi nad ranem z których niewiele pamiętam na szczęście. Gorsza jest depresja która czasem daje się we znaki. Walczę, z wygrywaniem jest różnie. Pozdrawiam ciepło. :)

     

    @ żabinka

     

    Powodzenia w szukaniu pracy! :)

  13. Szukam osób które jak ja chorują na depresję bądź schizofrenię i mają czas i chęć się spotkać, porozmawiać czy pograć choćby w ping ponga. Mam na imię Dawid, mam 30 lat, choruję od około 5 lat na schizofrenię, od pewnego czasu też na depresję psychotyczną zaliczyłem też epizod nerwicowy, biorę leki, staram się korzystać z życia na tyle ile pozwala mi los i moje możliwości. Pozdrawiam.

  14. Jestem Dawid, piszę z Łodzi, mam 30 lat. Od kilku lat leczę się na schizofrenię, po drodze przykleiła się do mnie i depresja psychotyczna, miałem też epizod nerwicy. Biorę leki, pomagają, ale mam częste zmiany nastrojów, staram się mimo wszystko uśmiechać i korzystać z życia jak najlepiej potrafię, niestety nie pracuję, nad czym ubolewam. Uczęszczam do ośrodka dla niepełnosprawnych na terapię i obiady. Interesuję się inwestycjami dziejącymi się w Łodzi i jej zabytkami. Czytam fora internetowe, gram w ping ponga. :) Pozdrawiam.

×