Skocz do zawartości
Nerwica.com

aga1979

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aga1979

  1. Witaj Powiem ci tak, przez dwa lata samodzielnie walczyłam z nerwicą lękową tzn. miałam ataki lęków że umieram i takie tam, dorażnie brałam sobie tylko lek uspakajający i o dziwo przeszło ale nie na długo po roku pojawiły się u mnie natretne myśli tak silne że określono je mianem schizofrenicznych w cudzysłowiu oczywiście bo nie jestem chora psycicznie. Więc się zebrałami poszłam do psychiatry i nigdy nie zapomnę jego pierwszych słów tzn. "wróciło bo nie leczone " , byłam w szoku, ja myślałm że nikt mi nie pomoże tak jak ja sobie (przecież znam siebie najlepiej) a okazało się że zmarnowałam czas i sobie zaszkodziłam bo pokonane lęki przeistoczyły się w natręctwa nad którymi już zapanować nie mogłam. A teraz tak, natręctwa leczy się lekami ale przede wszystkim terapią u mnie np.wyszło ze nie akceptuje siebię i wiele innych. Byłam u prywatnych lekarzy i nic z tego nie było tzn.dawali mi leki i na tym koniec w końcu znalazłam fundację w Łodzi która działa z funduszy uni europejskiej i zapewnia mi wizyty u psychiatry i psychoterapię nieodpłatnie. Proponuję jak najszybciej znależć w Twoim mieście przychodnię zaburzeń psychicznych a najlepiej ośrodek leczenia nerwic i jeszcze jedno nie martw się bo natretne myśli to tylko nasze emocje których czasem nie kontrolujemy, to gorzej wygląda niz jest w rzeczywistości. I dopóki nie zaczniesz się leczyć i nie zrozumiesz co się z tobą dzieje nie radze korzystać z takich stron bo się dobijasz Pozdrawiam gorąco
  2. Witam Zupełnie przypadkiem tu trafiłam i tyle osób spotkałam o podobnych problemach. Mój problem zaczął się jakieś 3 lata temu, byłam u znajomych i ktoś mi zaproponował tabletkę extazy, wszyscy brali to postanowiłam też wziąść boże gdybym wiedziała jak to zmieni moje życie. Siedziałam i czekałam co będzie a gdzieś się naczytałam że ten narkotyk może spowodować śmierć nie ze względu na ilość ale na nieprzyswojenie organizmu. No i się zaczeło najpierw zaczęły rozpływać mi się przedmioty jak to zobaczyłam tak potwornie się wystraszyłam że dzieje się ze mną coś złego że zaczełam wymiotować, spod pach leciały mi groch potu, myślałam że umieram zaczełam odganiać od siebie śmierć, po jakimś czasie mi przeszło przynajmniej tak myślałam. Zaczełam sie budzić w nocy i strach powracał wymiotowałm, serce mi kołatało bałam się że umieram miałm dreszcze zlewałam się zimnym potem potrafiłam iść się pożegnać z dzieckiem kilka razy wzywałam karetkę. U specjalisty nie byłam internista rozpoznał zespół napięcia psycho-ruchowego i przepisał mi rudotel i zaczeło przechodzić ataki mialam raz na kilka miesięcy, a potem przeszło zupełnie leków też już nie brałam. Teraz straciłam pracę i znowu pojawiły się problemy ale innego typu: kiedyś pomyślałm że lepiej już by było nie żyć i od tego czasu wracają myśli o samobójstwie ale nie tak że chcę się zabić poprostu pojawia się myśl że kiedyś tak pomyślałm i zaczynam się bać tej myśli a ona znów wraca np. patrzę mimowolnie na szczyt wieżowca a za chwilę myślę że boję się swoich myśli bo ja chcę żyć jakby ta myśl mnie dręczyła i ktoś ingerował w moje myśli. Miał ktoś z was coś podobnego?
×