
kazimierz61
-
Postów
981 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez kazimierz61
-
-
Jupiler 81, Bardzo trafna wypowiedź Kalebx3, ma wzupełności rację, ja też o sobie mogę powiedzieć że terapia odwykowa uratowała mi życie, a jeśli chodzi o leki to do dzisiaj moja lekarka przepisuje mi Sulpiryd 100mg, a teraz 200mg. on też jest dobry wspomagacz dla tych co kończą z piciem. Terapię i całą grupę tak polubiłem, że na koniec trudno było się rozstać, a z paroma mam kontakt telefoniczny i czasami porozmawiamy sobie nie tylko o alkoholu, codziennie czytam sobie medytację 24 godz. na dobę. Żałuję tylko że nie chodzę na mityngi, ale w każdej chwili mogę zacząć. Na mityngach jest fajnie bo podczas terapii chodziłem, jest całkowicie luźna i przyjacielska atmosfera i poznałem tam bardzo fajnych ludzi niepijących już po kilkanaście lat.
-
Mój ChAD objawia sie równierz tym że juz tak długo jestem w depresji a jednocześnie rośnie we mnie agresja ktorej nie mogę opanować, moi biscy czasem nie mogą ze mną wytrzymać i upominają mnie a we mnie tym bardziej rośnie złość. Cały czas jestem niezadowolony z siebie, ze swojego życia, jestem sfrustrowany swoim jestestwem, istnieniem, moim bytem na tej ziemi. Takie myśli, przypominam sobie miałem w dzieciństwie, wiecznie nie byłem zadowollony z siebie, może dlatego że nikt za nic mnie nie pochwalił. Z tego wnioskuję że od dzieciństwa nosiłem w sobie predyspozycje do tej choroby, no i musiała się kiedyś nasilić i w pełni ujawnić, mija właśnie 15 lat zmagania się z tą chorobą.
-
MistyDay, Ja bylem 5 razy w szpitau 3x w Oświęcimiu, 1x w klinice w Krakowie i 1x w Cieszynie. Nigdzie nie spotkałem takich warunków, z tym że najgorzej było w Oświęcimiu. To straszne co opisujesz, potem się boją i zakazują mieć komórkę na oddziale tak bynajmiej było w Cieszynie.
-- 22 mar 2015, 06:31 --
Dzisiaj gorszenie już wczoraj coś czułem.Od 2,5 miesiąca w depresji tabetki powinny już pomagać ale jakoś nie widzę poprawy, leki mnie zamulają, jestem już tyle czasu uziemiony, ale ciągle liczę na poprawę. Najgorsze w mojej sytuacji jeszcze jest to, że w domu nikt mnie nie rozumie, żona się zachowuje jakbym udawał, co chwię mi mówi "roboty się chwyć to ci przejdzie". Wiem że rozumie co to jest ChAD, ale ja nie wiem czy to jakaś złośiwość z jej strony, bynajmniej mi to nie pomaga, wręcz przeciwnie bardzo szkodzi bo potem się bardzo dołuję. Mimo że jestem zrezygnowany to nadal czekam na poprawę.
-
Ja już na kwetiapinie jadę ze cztery lata najpierw Ketrel, potem ketipinor a teraz kwetapleks XR 400mg.w połączeniu z asertinem, lerivonem i sulpirydem i dodatkowym cloranxenem daje niezłą mieszankę. Czuję się po nich trochę przymulony do południa, a popołudniu jest lepiej, wieczorne leki pozwalają mi lepiej zasypiać. Jakoś mam wrarzenie że mi na tą depresję nie pomagają już mam pełne trzy tygodnie zażywania tego zestawu leków i oczekuję na poprawę i jakoś jej nie zauwarzam. Boleję nad tym bardzo bo to już 3 miesiące w tej depresji, we wtorek idę do doktorki liczę na zmiany.
-- 22 mar 2015, 07:10 --
Wydaje mi się że powinienem mieć zwiększone antydepresanty żeby wyjść z tego doła.
-
mark123, Według mnie to nie istnieje w ogole edukacja spoleczeństwa, przecież wszystkie te żeczy których żeśmy się uczyli na terapii widzieliśmy i słyszeliśmy pierwszy raz w życiu. To jest nauka psychologi nasza terapeutka pani psycholog często posiłkowała się książkami do psychologii, tego nie uczą w żadnej szkole, raz za czas zobaczy się jakiś plakat na stacji paliwowej żeby nie jechać po alkoholu, i to wszystko z edukacji.
-
huśtawka, Widzę że jesteś delikatnie mówiąc zdenerwowana, współczuję, a na pocieszenie ja też nie rozmawiam z żoną bo żeśmy się popsztykali przed obiadem, no i dzień do du... Znowu muszę kombinować jak z tego wyjść.
-
mark123, Nie to nie tak jak myślisz. Alkoholikiem się jest albo nie, nie każdy nadmiernie pijący zostaje alkoholikiem. Ktoś może dla zabawy balować 3 dni, często tak jest na weselach 2 dni i poprawiny, taki alkoholik pociągnie jeszcze ze dwa tygodnie z piciem ale pokryjomu z dala od bliskich tak żeby nikt się nie zoriętował ile wypija alkoholu. Robi to często nie świadomie, byleby zaspokoić pragnienie, pożniej jego myśli cały czas kłębią się koło alkoholu, wymyśla przeróżne okazje do wypicia. Podczas picia w samotności żyje mażeniami, iluzjami, nakręca się przeróżnymi emocjami, często agresywnymi, potrafi spać zaraz po wypiciu, a w nocy nie śpi. To z moich doświadczeń no i grupy na którą uczęszczałem.
-
WSZYSTKO I WSZYSCY!
-
blah!blah!, Ja też już dawno przestałem się przejmować bo inaczej chyba bym zwariował. Opowiem ci takie zdażenie w 1994r. wprowadziliśmy się do własnego domu i taka dalsza sąsiadka przyszła pod jakimś pretekstem i na chama weszła do domu bez zaproszenia i powiedziala "aaa tak tu macie", tak zaspokoiła swoją ciekawość żeby móc plotkować.
-
*Monika*, Chodziłem od 21.05.2012r. do 10.09.2014r. no to mniej więcej 2 i pół roku.
-
blah!blah!, Przyznaję ci rację ale co zrobisz jak tacy ludzie są, zdrugiej zaś strony może to komuś uratować życie, sam nie wiem bo przecież również go pozbawić.Ja żyję w środowisku gdzie ludze bardzo interesują się innymi, teraz bo wybudowało się dużo nowych oni są ok. nie wtracają się i są życzliwi, ale kiedyś jak byli sami tutejsi to człowiek szedł drogą trochę się zataczając to od razu był na językach wszystkich.
-
bittersweet, Byłem wtakim stanie że kto wie cobym zrobił, a poza tym mam jakieś może nieuzasadnione zaufanie do lekarzy, może to naiwność.
-
Kiedy byłem w kllnice psychiatrycznej w Krakowie pewien lekarz psychiatra uświadomił mi co to za śmierć Samobójstwo.Uświadomił mi że to śmierć hańbiąca mnie i moją rodzinę, że na moich dzieciach wisieć będzie piętno, że tata się zabił, a mi się przecież wydawało że ich uwolnię z mojego ciężaru, że żona znajdzie sobie idealnego kasiastego faceta, tak myśllałem. Mimo że do tej pory w depresji nachodzą mnie myśli "S" to staram sobie przypomnieć rozmowę z tym lekarzem.
-
Ucieczka w alkohol powodowała że stawałem się odważniejszy problemy stawały się proste do rozwiązania. Alkohol sprawiał że wydawało mi się że drugie Ja stawało koło mnie i było dla mnie przyjacielem w doli i niedoli.Z czasem alkohol stawał się coraz bardziej zaborczy poświęcałem mu coraz więcej czasu, poprostu więcej piłem, przez co całkowicie utraciłem kontrolę nad swoi życiem. Alkohol połączony z llekami przynosił opłakane skutki, oczywiście zanim żuciłem leczenie i potem leki się skończyły, alle akohol był dostępny 24 na dobę. Im więcej piłem tym pijacka karuzela szybciej się kręciła nie pozwalając zsiąść. Zawsze przerywalem leczenie depresji z powodu alkoholu i również z jago powodu wracałem w chorobę z podwójną siłą, im byłem starszy tym epizody chorobowe byly zoraz gorsze. Mimo że teraz nie piję to choroba staje dla mnie coraz bardziej trudna, głębsza, im jestem starszy tym gorzej przechodzę ten ChAD, aż boję się starości.
-
Zapijałem swoje problemy, swojego czasu byłem majstrem w naszej firmie ok. 10 lat i pracy z ludżmi nie wspominam zbyt miło, czasami piłem z nimi co nie wychodziło mi to na dobre. Potem pracoholizm wydawało mi się że firma bezemnie nie będzie istnieć, byłem kreatywny , pomysłowy, przy wódce lepiej mi się myślało przynajmiej tak mi się wydawało. Często kupowałem dwusetkę do domu bo miałem jakiś problem do rozwiązania, pewnie już wtedy będąc ChADowcem działo się jak się działo. Jeszcze sprawy dzieciństwa mają wiele do życzenia, mama przyznała że przechodziła depresję głęboką przy dzieciach, a tata nie zdążył się przyznać bo umarł, ale był alkoholikiem, z dzieciństwa to pamiętam ojca przeważnie pijanego, może dlatego że byłem najmłodszym z pięciorga braci. A poza tym ciągle przed czymś uciekalem, nawet z domu zdażało mi się uciekać i wałęsałem gdzieś po mieście, no a najwięcej uciekałem w alkohol.
-
Ja mam przykład w swojej historii picia przed ostatnią chospitalizacją. Po takim niesamowitym ciągu w którym piłem przeważnie sam w garażu, postanowiłem że nie będę pił bo już nie było rady , w pewnym momencie nawet z diabłem rozmawiałem żeby mi pomógł bo do Boga już za puźno myślałem. No i udało mi się nie pić 9 miesięcy codziennie przyżekałem Bogu że nie wezmę alkholu do ust. Dużo przez ten czas zrobiłem, wyremontowałem cały parter, pozaciągałem kredyty na ten remont, no raczej żeby pokazać że potrafię własnymi rękami coś zrobić. Nadszedł czas mojej 50-tki i pozwoliłem sobie na wypicie na tych urodzinach, no i w ciągu 4 miesięcy piłem jaszcze bardziej niż przed tem. Skończyło się to prubą "S"i znalazłem się na oiomie a potem psychiatryk i tam zdiagnozowali u mnie ChAD oraz zespół uzależnienia alkoholowego po 12 letnim leczeniu na depresję nawracającą. Po szpitalu zglosiłem się do ośrodka od uzależnień no i pilnie pracowalem na swoją trzeźwość 2,5 roku. Tak więc alkoholik niema nawet najmniejszych szans na picie kontrolowane, jedynym ratunkiem żeby nie umrzeć przedwczwśnie jest całkowita abstynencja od alkoholu i od wszelkich substancji zmieniających świadomość.
-
Jestem szczęśliwy że nie piję.
-
Kot_, Uwazam twoją wypowiedź za bardzo trafną i w dużej mierze pasującą do moich strat oto jedna z nich: 25 lat temu interesowałem się malarstwem i malowałem obrazy, ponad rok temu prubowałem powrócić do malowania, namalowałem parę obrazów (musiała to być chipomania bo wszystko mi łatwo przychodziło), no ale po niedługim czasie czar prysnął i już nie tknąłem pędzla. Mam wiele przykładów o moich stratach, no cóż doświadczenie mam, ale to mi nie zwróci tego co utraciłem. Nie wiadomo może dzisiaj byłbym znanym malarzem (samoukiem).
-
Widmo, Jeszcze dodam że są tacy jak ja, któży w większości są w fazie depresyjnej a manie zdażają się żadko i czasem polekowe bo bardzo trudno trafić w remisję. Ja takiej mocnej manii nigdy nie miałem, chyba że polekową, za to hipomania jest mi bardzo dobrze znana, zawsze zauważam te przeskoki. teraz już dwa miesiące jestrm w depresji i jakoś nie umiem z tego wyjść, może potrzebuję jeszcze trochę więcej czasu.
-
Mnie trzyma przy życiu rodzina, zwłaszcza moje dorosłe dzieci, szczególnie syn który mnie najbardziej rozumie, no i oby dwoje są za mną. Nikt nie wyrzyguje mi życiowych błedów, wystarczy że sam muszę z nimi żyć, bo tego się nie zapomina. Wiem że nie dopełniłem roli dobrego ojca głuwnie z powodu alkoholizmu i ChADu. Zato teraz prubuję im to trochę wynagrodzić.
-
huśtawka, Ja tej cierpliwości nie mam, i dlatego w takich sytuacjach się wycofuję, a gadanego też nie mam, pierwszy lepszy średnio wygadany człowiek zagada mnie na amen. A z tym myśleniem to pamiętam jak dziś swoje myślenie, jakim byłem egocentrykiem, egoistą, myślałem że jestem najważniejszy, że jestem pępkiem świata, tylko ubolewałem nad swoim losem nie oglądając się na innych. Uważałem że alkoholizm mnie nie dotyczy że inni to są alkoholikami a ja nie absolutnie. Gdymym nie doszedł do własnego dna (którego nie będę opisywał) to pewnie nie poszedłbym na terapię i nadal bym tkwił w tym swoim zakłamaniu. W ciągu tych trzech lat umarło kilku znajomych w tym jeden z rodziny z powodu alkoholu, i nie wiadomo czy gdybym nie poszedł na terapię to może bym się zapił na śmierć tak jak ci znajomi. Miałem nawet myśli żeby się zapić bo na inny czyn "S" nie miałem odwagi to było po tych dwuch nieudanych próbach.
-
Widmo, Bardzo dobrze to wszystko ująłeś tak książkowo. Mnie leczyli na depresję nawracającą przez dwanaście lat, dopiero trzy lata temu zdiagnozowali w szpitalu ChAD. Musiałem się na nowo edukować w tym nurcie, i ta diagnoza jest trafna, bo jak sięgam pamięcią wstecz to żeczywiście zdecydowanie pasuje mi to na ChAD.
-
Myślę że pewnym ludziom nie da się tego wytłumaczyć, bo oni myślą tylko o własnym Ja, boją się przyznać że coś źle rozumują, twierdzą że tylko oni mają rację i lubią być w centrum uwagi, czy to czasem nie nazywa się Egocentryzm? Ja mam czterech braci i z żadnym nie jestem wstanie porozmawiać rzeczowo o alkoholizmie, bo tego nie rozumieją, a tylko jeden znich powiedział mi "Kazek wybacz ale ja tego nie rozumię, ja jak chcę to sobie wypiję, a jak nie chcę to nie."Poza tym każdą psychoterapie można nazwać manipulacją.Tym się różni alkoholik od innych ludzi którzy piją-alkoholik nie chce pić ale musi,inni nie muszą,tylko chcą.
-
Że nie mam na nic ochoty.
Samotność
w Depresja i CHAD
Opublikowano
Wczoraj prubowałem wytłumaczyć istotę ChADu mojamu najstarszemu bratu, cały czas twierdził że mnie rozumie, a ja mam wątplliwości. Z kolei wieczorem zadzwonił brat mojej żony, ja odebrałem, i o dziwo zapytał jak się czuję i jemu również prubowałem wytłumaczyć co to jest ChAD bo wyrazał żywe zainteresowanie i tu również mam wątpliwości co do tego czy wszystko zrozumiał. W domu przed samym sobą stwierdziłem że ludzie nawet ci najbliżsi mają nikłe pojęcie o tego typu chorobach, i zazwyczaj twierdzą że nie myśleli że to takie skomplikowane ten ChAD. Niestety każdy jest specjalistą od swoich chorób, a mnie tego zrozumienia od moich biskich tak potrzeba.
-- 23 mar 2015, 03:13 --
No i z takiego niezrozumienia również bierze się moja samotność, ludzi w koło pełno a ja czuję się samotny.