Witam wszystkich
Czuję,że moje życie dobiegło końca.
Umarłam za życia bo to w czym tkwię nie przypomina w niczym egzystencji ludzkiej- bez emocji,bez lęku,bez jakiejkolwiek nadziei- nie mam przyszłości,jestem zawieszona pomiędzy przeszłością i teraźniejszością czekając na zgubioną przyszłość.
Nie mam już do siebie żadnego szacunku.
Moje życie jest wielką pogardą, obojętnością.
Jestem pozbawiona i oddarta ze wszelkich złudzeń, które czasem osładzają życie.
Czekam tylko na sen,który jest moim wybawieniem a właściwie powoli myślę ,że tylko ONA nim jest .
Niczego już nie chce i nie oczekuje choć gdzieś tam na dnie serca wiem że to jeszcze nie prawda wciąż czekam i liczę na to,że coś sie w moim życiu zmieni bez mojego udziału...jakie to naiwne.