Witam
mam 32 lata i odkąd pamiętam jestem perfekcjonistą. Chociaż właściwie perfekcjonista to za mało powiedziane. U mnie wszystko musi być idealne - wygląd, ubranie, pomieszczenia, w których przebywam, nawet moje pismo W związku ze swoim zaburzeniem ( bo chyba tak mogę to nazwać ) tracę masę czasu na prasowanie, wszak wszystko musi być w kantkę, pranie ( nie ubiorę 2 dni z rzędu tej samej koszuli ), odkurzanie klawiatury, cotygodniowe mycie auta ( gdybym miał czas robiłbym to najchętniej codziennie ) ... dużo by wymieniać.
Nie ukrywam, że mój perfekcjonizm przenosi się także na relacje z kobietami, od których wymagam, aby były idealne. Nie mówię tego oczywiście wprost, ale jak widzę, że partnerka daleko odbiega od mojego wyidealizowanego obrazu, to kończę taką znajomość, najczęściej jako powód mówiąc po prostu, że nie czuję się emocjonalnie na siłach, żeby być w związku ( w życiu bym nie chciał kogoś urazić ! ).
Czy Wy też macie takie problemy ? Jak sobie z tym radzić ? Do terapeuty nie pójdę, bo co mu powiem ... chłop 1,90 m i prasuje obrusy, 2 razy w miesiącu myje okna, używa innego antypersiprantu na każdy dzień tygodnia ... ? Doradźcie coś, jeśli jesteście w stanie.
Aha ... w całej sytuacji nie pomaga fakt, że szefowa stawia mnie jako przykład przed innymi pracownikami, co łechcze dodatkowo moje ego i nie stanowi motywacji do zmian, skoro jest ktoś, kto to docenia