Witam :)
Mój znajomy leczy się już od roku, mniej więcej właśnie w lutym 2014 zaczął brać leki przepisane przez psychiatrę praktycznie po jednej rozmowie. Niedawno te leki miał zmienione, ale i po jednych i po drugich żył praktycznie jak roślina. Cały czas spać mu się chciało, nie wychodził z domu jeśli nie musiał a o spotkaniach ze znajomymi czy nawet krótkim spacerze nie było mowy. Miał problemy z koncentracją i odbiło się to na jego nauce. Teraz tydzień po próbie samobójczej nie bierze leków, jest jeszcze w szoku i chyba teraz naprawdę do niego dociera, co zrobił. Tak czy inaczej, sam mówi że potrzebuje czasu, żeby się z tym wszystkim pogodzić.
A ja owszem, czuję się lepiej. Wydaje mi się, że moje problemy wynikały po trochu z tego, że nie miałam zbyt wiele wsparcia w tej sytuacji i trudno było sobie z tym wszystkim samej poradzić, teraz jednak sytuacja się zmieniła na lepsze.
Myślę, że sama wizja szpitala czy leczenia psychiatrycznego zniechęca ludzi. Mam inną znajomą, która również ma depresję, jednak gdy tylko zaczynam mówić o lekarzu ona od razu się denerwuje i próbuje bagatelizować problem.
Mam nadzieję, że twój znajomy podejmie próby leczenia i wszystko będzie w porządku :)
Dziękuję wszystkim za miłe słowa i pozdrawiam cieplutko :)